Zrodzony z fantastyki

 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

śr paź 03, 2012 3:29 pm

30 Alturiak Roku Burz z Piorunami (1374 RD), koszary w Silverymoon.

O poranku wysoki półelf o szerokich ramionach przechadzał się pomiędzy ewentualnymi rekrutami. Bawił się sztyletem i wodził twardym spojrzeniem po zebranych w pomieszczeniu.
- To wojna. Krwawa rzeź. Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę. - na twarzy kapitana Corrina Hear były wypisane trudy niejednej podróży i bitwy. O jego czynach słyszała cała Północ i nie tylko. Walczył w Dolinie Lodowego Wichru, gdy były tam potężne problemy z goblinami, dowodził oddziałem najemników w wojsku Damary, gdy toczyli wojnę z Królem-Czarnoksiężnikiem i jego orczymi sługami. Przebywał w Silverymoon od dziesięciu lat, rozgromił już nie jedną hordę orków, miał nawet swój udział w zwycięstwie nad bandą Oblouda (choć leżał wtedy w łóżku, to pomógł świetnym zmysłem taktycznym). I choć miał już na karku przeszło sześćdziesiąt lat, to nadal był żywym, krzepkim mężczyzną. - Będziecie musieli wypruć flaki z wrogów. Trzeba będzie wyprowadzić szybkie pchnięcie, potem wyrwać miecz i bez gadania wyprowadzić kolejne. Jeśli ktoś chce się wycofać, może to zrobić zanim spiszemy imiona i rozeznamy wasze umiejętności. Nie? To zapraszam tutaj. Ty, brodacz, do mnie. - skinął na jedynego w pomieszczeniu krasnoluda. - Weź ten swój topór i spróbuj mnie ranić. O tak, dobrze. Orka byś trafił, to uderzenie też byś sparował. Dobrze, potrzeba nam takich. Do zapisu. - taki proceder trwał jeszcze dobre godziny. Kapitan po kolei walczył z każdym kolejnym rekrutem, od razu przydzielając go w myślach.

* * *


Było już dobrze po południu, gdy kapitan Hear w towarzystwie dwójki ludzi odczytywał ludzi i ich przydziały.
- ...Angus Tyrim - łucznicy. Deanyr Heks - kompania medyczna. Feliks Grum - od dziś będziecie szeregowcem na froncie. Poruczniku Dener proszę odprowadzić rekrutów do odpowiednich kompani. - niższy z towarzyszy półelfa zasalutował i wyprowadził tuzin osób z pomieszczenia.
- Zaś wy, moi drodzy, macie przydział specjalny. Archibald i Sigismund mają uzdolnienia magiczne, Har i Kabal są dobrymi wojownikami, Fenvan potrafi zręcznie operować słowami, co czyni z waszej grupki idealnych kandydatów. Wyruszycie o świcie z porucznikiem Revanem do Everlund, gdzie odbędziecie szkolenie. Całość zajmie miesiąc, może nawet mniej. Za miesiąc spotkacie się ze mną i odbierzecie pierwsze poważne rozkazy. Cóż - westchnął. - nie ukrywam, że bardzo potrzebujemy jednostek specjalnych. Tropiciele z reguły nie są w stanie paraliżować ruchów wrogów, czy rozbijać małych oddziałów. Nie możemy zbyt szybko wypuścić szeregowych do walki, bo się przerażą i zdezerterują, a na to nie możemy sobie pozwolić. Z racji tego, że większość z was ma już za sobą jakieś doświadczenie i bywała na szlaku, nie potrzebujecie specjalnie długiego szkolenia. Otto, chcesz coś dodać? - zapytał swego towarzysza. Dopiero teraz piątka zwróciła na niego uwagę. Miał ziemistą cerę, ciemnobrązowe włosy i oczy. Był jeszcze szerszy w barkach od kapitana Heara, jeśli w ogóle było to możliwe, ale nie nosił żadnej broni. Przynajmniej żadnej widocznej.
- Tak. Ruszamy o świcie. Weźcie ze sobą zaopatrzenie na co najmniej trzy dni. Mamy pewien ładunek do przewiezienia, więc należy założyć, że napotkamy przeciwników. Dwa wozy, kilkanaście skrzyń, które muszą w całości dotrzeć do Everlund. Macie być czujni. Chcę was tu widzieć o świcie, jeśli który się spóźni, ma przerąbane. Pamiętajcie, że to ja wypłacam wam żołd za pierwszy miesiąc. - założył ręce na piersiach, odsłaniając dziwne kostki na przedramionach. - Nocujecie w koszarach. Teraz to ostatni moment na uzupełnienie zapasów, zebranie magicznych dziwactw, których potrzebujecie i tym podobnych rzeczy. Czy to jest jasne, żołnierze? Od dziś jesteście szeregowymi tajnych służb Srebrnych Marchii! - ryknął. - Jakieś pytania?

 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

śr paź 03, 2012 4:28 pm

Sigismund von Angmar


Sigismund - jeden ze wspomnianej dwójki o uzdolnieniach magicznych, był najwyraźniej szlachetnie urodzonym młodzianem o dość... ekscentrycznej, trzeba by rzec, powierzchowności. Odziany był według najprzedniejszej i najbardziej współczesnej maniery szlachty z okolic Silverymoon. Smoliście czarny żupan spod którego widać było w tymże samym kolorze hajdawery był co prawda dosyć specyficzny i na swój sposób staroświecki, ale newątpliwie stanowił eleganckie połączenie wespół z fantazyjnym, haftowanym kołnierzem białej koszuli. Średniej długości, jasnobrązowe włosy mężczyzny były starannie ułożone, a na jego twarzy znać było ślady... hmmm... makijażu?! Nie, to najpewniej były jeno sińce pod oczami z nieprzespania. Laska w ręku mężczyzny zdobiona smoczą głową mogła posłużyć w ostateczności za niezbyt poręczną broń, poza nią zaś nie znak było żadnych śladów, jakoby mężczyzna ten był przystosowany do wojaczki.

Chwila, był bowiem jeszcze ktoś.

Ramię w ramię z Sigismundem stał tajemniczy mężczyzna, odziany niemniej dostojnie, choć nieco pretensjonalnie. Tak, jakby jego strój stanowił zbieraninę pospiesznie wyniesionych z jakiegoś ograbionego szlacheckiego domu, elementów odzienia z różnych epok i o różnym przeznaczeniu. Cóż, może w rzeczy samej tak właśnie było... Co dziwniejsze jednak, mężczyzna ten zdawał się być niezwykle wiekowy i podsuszony. Do tego stopnia, że nie tylko można było wątpić w jego przydatność w jakichkolwiek akcjach militarnych, ale że nawet spod jego skóry na twarzy aż widać było kości... zaraz chwila. Na drugi rzut oka można było stwierdzić, że to po prostu były kości, tylko że przysypane nieco pudrem dla dodania im kolorytu, zaś gałki oczne były tylko szklanymi kulkami zgrabnie wpasowanymi w oczodoły.

Żaden z zebranych nie zdążył się dłużej namyśleć nad przyczyną posiadania tak frapującego towarzysza przez Sigismunda, gdyż sam młodzian zabrał głos. Mówił w sposób, który potwierdzał tezę o jego arystokratycznym pochodzeniu - elokwentnie, z właściwą emfazą i idelanie dobraną do słów, oszczędną gestykulacją. Nie dał też po sobie poznać, aby był zrażony czy w jakikolwiek sposób dotknięty bezpośredniością ani rykiem Otta:

- Tak, w rzeczy samej Panie Otto, proszę uniżenie o wybaczenie, że nie użyłem stosownego stopnia wojskowego, gdyż go nie znam, ale mam jedno bardzo krótkie pytanie. Mianowicie, w jaki sposób odbywać się będzie podział łupów... znaczy się, ogólnie rozumianych, wartościowych pozostałości po bitwach tudzież innych specjalnych akcjach, kóre staną się naszym udziałem? Proszę nie zrozumieć mnie źle, gdyż to bynajmniej nie chciwość ani przywiązanie do wątłych dóbr tego świata motywuje moim pytanie, ale raczej... hmmm... starczy wiedzieć, iż ta podstawowa informacja winna znaleźć się w naszym kontrakcie. Czyż nie mam racji, Hrabio de Velazquez? - z ostatnim pytaniem zwrócił się w stronę swojego wysuszonego kompana, dzięki czemu wszyscy mieli okazję dowiedzieć się, jak należy go tytułować.

Hrabia odrzekł, niejako z ociąganiem. Jego głos brzmiał jakby dobiegał z bardzo, ale to bardzo daleka, zmęczony i zrezygnowany głos starca, niczym świst spomiędzy skrzypiącej z lekka szczęki i żuchwy.

- Sig, ileż to razy mówiłem ci synu, abyś mówił do mnie po prostu papo...!

Sigismund obruszył się wyraźnie, odpowiadając natychmiast:
- Ależ Hrabio de Velazquez, jesteśmy w towarzystwie i uważam, że należy docenić godność Hrabiowskiego stanu przez wyrażanie się do siebie z szacunkiem. A nawet jeśli byśmy porzucili arystokratyczne konwenanse uznając je za staromodne, to chociażby przez wzgląd na wiek, Hrabia zasługuje na najwyższy szacunek.

Hrabia odpowiedział tylko cichym świstem powietrza, kóre za sprawą nieznanej magii wydobywać się musiało z jego nozdrzy... miejsca, gdzie powinny znajdować się nozdrza.
Ostatnio zmieniony śr paź 03, 2012 7:22 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 5 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Novack
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 253
Rejestracja: pn lip 26, 2010 10:16 am

Re: [DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

śr paź 03, 2012 10:48 pm


Jednym z piątki (szóstki?), która wysłuchała słów kapitana i jego pomocnika, był młodzieniec, który, sądząc z wyglądu, nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat. Wątła sylwetka oraz strój składający się z dobrze skrojonego brązowego surduta, jedwabnej kamizelki i białej koszuli nie pasował zbytnio do świeżo upieczonego rekruta wojsk specjalnych. Przywodziły raczej na myśl syna majętnego kupca lub młodego szlachcica. Spod kapelusza przyozdobionego kilkoma bażancimi piórami wystawała bujna czupryna siwych włosy, która wskazywała najprawdopodniej na elfi epizod w rodowodzie młodego człowieka. Przystojna twarz okolona młodzieńczym zarostem nie zdradzała zbyt wielu emocji. Na nosie chłopca spoczywały przyciemnione okulary, skrywające kolor jego oczu. Obrazu dopełniał zawadiacko zarzucony na szyję pomarańczowy szal oraz laska, którą trzymał w dłoni.

Archibald spojrzał na swojego przedmówcę, który sądząc po nietypowym stroju i jeszcze bardziej nietypowym towarzyszu musiał być drugim członkiem drużyny parającym się magią.

~ Wojna to jednak piękna rzecz. Tak jak przypuszczałem - w takiej zbieraninie nikt nie będzie zwracał na mnie uwagi. Jakaż to odmiana w końcu być tym normalnym! No, może prawie normalnym... ~

Archibald uśmiechnął się na tę myśl, po czym przemówił:

- Wygląda na to, że od tej pory będziemy podróżować razem. Wypada się zatem przedstawić. Archibald de Monde, adept magii przywołań - do usług! - tu nonszalancko skinął głową chwytając rondo swego kapelusza.
- Pragnę przyłączyć się do pytania mojego przedmówcy, Panie Poruczniku. W końcu znajomość warunków kontraktu to podstawa - wie o tym każdy mag przywołań... - powiedział, ponownie się uśmiechając.
Ostatnio zmieniony czw paź 11, 2012 6:59 pm przez Novack, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

śr paź 03, 2012 11:51 pm

Har Bravegem

- Szkolenie? Miesiąc?! - krasnolud zmełł ostatnie słowa, gdyż z jego ust wydobyłyby się tylko potok ordynarnych bluzgów. Ostatnie czterdzieści lat jego życia było nieustannym treningiem, w którym bitki z goblinami stanowiły długo oczekiwaną przerwę. Każdy węzeł jego bryłowatych mięśni wykuty był w ogniu pracy, a odruchy składały się na doskonały system obronny. Znał swój topór lepiej niż jakąkolwiek inną istotę, a jego tarcza przyjęła ilość ciosów wystarczająco do wybicia miasteczka. Nawet sposób w jakim siedział zdradzały przeszkolenie wojskowe. Wojownicy klanu Gorunn nie mogli przynieść wstydu swoim krajanom.

Har skryty był pod płytami swego napierśnika. Spod hełmu dumnie sterczała broda, choć wiele brakowało jej do statusu "zadbanej". Krasnolud miał nędzną aparycję, kanciastą odpychającą twarz i niesymetryczne rysy. Ziemistą cerę orały mu liczne drobne blizny, a masywne ramiona sprawiały, że bardziej przypominał karłowatego goryla niż kształtnego syna młota. Bronią Hara był krasnoludzki topór (a jakże!), a na plecach spoczywała okrągła tarcza. Do walki na dystans używał lekkiej kuszy przytroczonej do pasa.

Krasnolud wysłuchał dokładnie co ma do powiedzenia kapitan. Marsz do Everlund w ramach obstawy transportu. Nie pierwszyzna. Bravegem pozwolił sobie na szybką lustrację towarzyszy:
- Har Bravegem z klanu Gorunn. Wojownik - zakończył introdukcję. Jego uwagę przykuł szczególnie człowiek, (?) o obliczu przypominającym nagą czaszkę. Tytułowano go hrabią, ale jak większość przedstawicieli brodatego ludu, Hara niewiele to obchodziło. Bardziej intrygujący był jego wygląd.
- Ile płacicie? Chciałbym, żeby zostało mi chociaż na połatanie pancerza po odpaleniu frycowego dla klanu. - Har dołączył w litanii pytań do swoich przedmówców.
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

czw paź 04, 2012 6:20 pm

Kabal du Barra

Obrazek


Młody człowiek oparł się na swoim flabergu słuchając całej wymiany zdań. Grupa specjalna. Nieźle.
- Widać, mój brodaty towarzyszu, że nie chodzi tu o zwykłe szkolenie władania mieczem, skoro wysyłają nas razem z magami i mówcą na jedno... Jestem Kabal du Barra. Paladyn w służbie Sune. - nie skomentował pytania tyczącego się łupów, bo uznał, że powiedziano dosyć i jego trzy miedziaki nie były już potrzebne.
- Jest już wiadomo jaką rolę nam przeznaczono w tej wojnie? "Jednostki specjalne" to dosyć szerokie pojęcie.
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

czw paź 04, 2012 10:23 pm

Kapitan Hear rzekł: - Odbędziecie szkolenie w zakresie zdobywania informacji o wrogu, wykorzystywaniu ich w celu zapobiegania atakom. Nauczycie się zastawiać pułapki i współdziałać w grupie, wykorzystując swoje atuty. Wyszkolą was w ukrywaniu się w terenie, dostrzegania subtelnych znaków i wychwytywaniu rzeczy, które ktoś chce zataić. - zrobił przerwę, aby wszyscy mieli szansę przetrawić te informacje. - Będziecie rzucani po całych Marchiach. Na ten przykład, podczas odbijania Cytadeli Felbarr, bardziej przydatny niż krasnoludzkie natarcie, okazała się trzyosobowy oddział specjalny, który unieruchomił strażników, otwarł bramy i zabił kilku orczych poruczników, siejąc panikę w szeregach. Między innymi na tym polegać będzie wasze zadanie. - zmierzył każdego twardym spojrzeniem. Skinął na Otto Revana, a krzepki mężczyzna chrząknął i rzekł:

- Co do płatności to... nie oferujemy zbyt wiele. Rycerze w Srebrze i armia sypnęli nam trochę złota, podobnie jak Sojusz, gdyż wiedzą, że służby specjalne są ważne w regularnej wojnie, jaka się zapowiada. Możemy wam zaproponować, powiedzmy, dwie sztuki złota za dzień na głowę. Wypłacane na koniec miesiąca. Po szkoleniu stawka wzrośnie do pięciu monet za dzień plus ewentualne premie za dobrze wykonane zlecenie. - mężczyzna zrobił się lekko czerwony, jakby się czegoś wstydził bądź mówienie o pieniądzach wpędzało go w jakieś kompleksy. - Co do znaleźnego, służby żądają jedynie dziesięciu procent, armia drugie tyle. Rycerze w Srebrze są zbyt zadufani, aby przyjąć cokolwiek, a Sojusz, khem, im to i tak nie zrobi różnicy. - uśmiechnął się krzywo. - Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, jestem do waszej dyspozycji jeszcze przez jakiś czas, potem zajmę się załadunkiem wozów. - westchnął i potarł lewe przedramię.
 
Awatar użytkownika
Novack
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 253
Rejestracja: pn lip 26, 2010 10:16 am

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

pt paź 05, 2012 12:11 am



- Warunki te są jak najbardziej do zaakceptowania. - skonstatował Archibald, mając świadomość, że od momentu, kiedy jego nazwisko znalazło się na liście rekrutów i tak nie ma zbyt wielkiego wyboru. Przez głowę przemknęła mu jedynie szybka myśl:
~ W końcu i tak nie o pieniądze tu chodzi, a przynajniej nie one są najważniejsze... ~ po czym znów przemówił:
- Panie Kapitanie, Panie Poruczniku, jeżeli pozwolicie, to miałbym jednak jeszcze kilka pytań dotyczących zadania, które nam wyznaczono...
Nie widząc sprzeciwu, ciągnął dalej:
- Jak rozumiem, szczegółowa informacja dotycząca zawartości skrzyń nie jest nam potrzebna... - bardziej stwierdził niż zapytał. - Chciałbym jednak spytać, czy jest coś istotnego, co powinniśmy wiedzieć o tym ładunku? Na przykład - czy jest łatwopalny? Czy może się zamoczyć? Jak znosi nagłe wstrząsy lub jak reaguje na magię? W końcu z pozoru taka sama skrzynia może skrywać zarówno świeżo wykute miecze, jak i flaszki z ogniem alchemicznym. Nie muszę chyba mówić, że sposób obchodzenia się z nimi będzie jednak zgoła odmienny...
Po chwili namysłu Archibald kontyunuował:
- Po drugie: Czy wiemy coś na temat potencjalnych przeciwników, których możemy napotkać na swej drodze? Czy mówimy tu raczej o niezorganizowanej bandzie, jakie zwykło się spotykać na gościńcach w czasach takich jak te, typowym oddziale harcowniczym nastawionym na przechwycenie transportu z zaopatrzeniem, czy też specjalnym komando, które poluje na ten konkretny ładunek?
- Po trzecie... - dało się zauważyć moment wahania przed zadaniem ostatniego pytania - Co w przypadku, gdyby istniała realna groźba, że ładunek może wpaść w niepowołane ręce?
Ostatnio zmieniony pt paź 05, 2012 10:56 am przez Novack, łącznie zmieniany 6 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

pt paź 05, 2012 1:43 pm

Sigismund von Angmar

- Bardzo dobre pytania, zaiste bardzo dobre! - Sigismund jowialnie pochwalił swego przedmówcę, jednakże ledwo chwilę później jego myśli odpłynęły zupełnie gdzie indziej... rozmarzył się o czekających ich przygodach.

Już widział oczyma wyobraźni te stada zarzynanych orków, ubijanych goblinów i wybebeszanych koboldów... Te wszystkie nieświatłe rasy tylko czekały na swojego wybawiciela, który wyciągnie je z mroków swojej obecnej, żałosnej, zwierzęcej egzystencji i wprowadzi w pełną chwały i blasku pełnię nie-życia! Tak! Czuł, że to właśnie jest jego przeznaczeniem! Zapewnić obfity dopływ truchła, zakasać rękawy i przystąpić do rzetelnych, magicznych eksperymentów.

Odpływał w wizji, bawiąc się kosmykiem swoich włosów, nieprzytomny wyraz na jego twarzy, oczy utkwione w oddali, widzące wyraźnie przyszłość, jaka się przed nim rysowała...

***

- Siostro, skalpel! - Sigismund rzuca zdecydowanym głosem nawet nie podnosząc oczu znad polowego stołu. Obok, nikt inny jak Har Bravegem, odziany w obcisły kitel lekarski, w lekko utrefionych, splecionych w długie warkocze włosach, przebiera w narzędziach, by po chwili wręczyć Sigismundowi półmetrowy tasak.

Sigismund pewnie chwyta tasak w dwie ręce, by jednym potężnym ciosem rozpłatać podbrzusze leżącego na stole orka. Ofiara była martwa od kilku dni, więc krew była już zbyt zastygła, aby wytrysnąć na zebranych. Zamiast tego wszystkich owiała tylko silniejsza fala ciepłej woni cuchnącego mięsa. Nekromanta uśmiechnął się pod nosem, po czym beznamiętnym głosem rozpoczął:
- 23 Flamerule, rozpoczynamy sekcję zwłok orczego wojownika... wiek ofiary - 25 lat... czas zgonu... 6 dni temu... przyczyna zgonu... bełt kuszy tkwiący w lewym oczodole, naruszył przedni płat kory mózgowej... następnie, już zapewne pośmiertnie, denatowi rozpłatano czaszkę powodując wypłynięcie znacznej części tkanki mózgowej. Prawą kończynę górną i nienaruszone prawe oko wyłupiłem, aby wykorzystać je do pozyskania magicznych komponentów...

Kabal du Barra, stojący obok i wpatrujący się z zafascynowaniem w Sigismunda przerwał mu, wzdychając:
- Ależ jest pan zaradny, doktorze Sigismundzie, nic się przy panu nie zmarnuje! - Sigismund, udając, że strofuje paladyna, odfuknął mu tylko - Proszę mi nie przerywać, adepcie... ale dziękuję. - odchrząknął, uśmiechając się i mrugając spod długich rzęs do paladyna, po czym kontynował:
- A więc tak, celem dzisiejszego eksperymentu jest zbadanie wpływu... dekapitacji - mówiąc to kolejnym zamaszystym cięciem tasaka odrąbał głowę orka, a w zasadzie to, co z niej pozostało - na możliwości wykorzystania korpusu w procesie zom-bi-fi-ka-cji... - Zaakcentował każdą sylabę tego słowa, jak nauczyciel tłumaczący coś niesfornym uczniakom.

Nagle, zagłębił swoją rękę po łokieć w jamie brzusznej orka i, najwyraźniej czegoś szukając, utkwił groźne spojrzenie w Archibaldzie...
- Adepcie! Prosze mi powiedzieć, dlaczego wątroba jest tak ważna w procesie zombifikacji? - Archibald niemal rozpłynął się z rozkoszy, że mistrz zaszczycił go pytaniem, po czym zaczął odpowiadać...
- Ponieważ... hmmm... jest bardzo zdrowa i zawiera dużo żelaza... ?
- Nie, nie i jeszcze raz nie!
- wielki płat jakiegoś organu, być może właśnie rzeczonej wątroby, wydobytej z orczych trzewi i rzucony przez Sigismunda w stronę indolentnego ucznia zlądował na jego skroni i z cichym mlaskiem zsuwał się po jego policzku...
- Ileż to razy powtarzałem wam, że wątroba jest przecież ośrodkiem...

***

- Sig, nie śpij! Panowie mówią ważne rzeczy!
Hrabia de Velazquez dał lekkiego kuksańca odpływającemu właśnie w swoim śnie magowi.

Sigismund ocknął się, wyraz rozczarowania na jego twarzy, gdy zorientował się, że to był tylko piękny sen...
Ostatnio zmieniony pt paź 05, 2012 1:48 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 7 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

pt paź 05, 2012 4:15 pm

Har Bravegem

Har skinął głową na wzmiankę o Cytadeli Felbarr. Brał udział w bitwie i pamiętał chwałę, która tamtego dnia okryła całą krasnoludzką rodzinę. Doskonale pamiętał też zimę, która nastała później. Był to najcięższy okres w jego czterdziestoparoletnim życiu. Siły Wielu Strzał niemal codziennie szarpały obrońców Felbarr.
Od sześciu lat mieszkał w fortecy i dopiero gotująca się walna wyprawa wojenna wykurzyła go z jej murów na dłużej.

Pozostali zaczęli zadawać pytania. Bravegem słuchał jednym uchem, więcej uwagi poświęcając obserwacji. Przyglądał się głównie ekwipunkowi jego przyszłych towarzyszy. Za wyjątkiem paladyna posiadali raczej mizerny oręż. Wiadomo - każdy orze jak może. Wszystko wskazywało na to, że pierwszej linii przyjdzie mu pilnować z wyznawcą Sune.
- Ja pytań nie mam. Mam nadzieję, że złoto będzie się zgadzać i nie będzie zanadto kłopotów. Gorunnowie wywiązują się z zobowiązań.
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

pt paź 05, 2012 8:01 pm

- Będzie transportować ładunek dla wojska. To zarówno miecze, jak i strzały czy bełty. Niektóre z nich są magiczne. Dostajecie również kilka skrzyń mikstur leczniczych i nie tylko, więc wozów należy pilnować jak oka w głowie. Niektóre rzeczy są mocno zabezpieczone, ale i tak nie powinno się nimi rzucać. - rzekł kapitan Hear. Po chwili kontynuował:

- Jeśli wpadłoby to w ręce wroga, chyba sami rozumiecie. Nie dość, że wzmacniamy wroga z własnej kieszeni, to nasza magia może być użyta przeciwko nam. Nic nam nie wiadomo o specjalnym oddziale polującym na ten konkretny ładunek, ale możecie spodziewać się zarówno orków, czy goblinów, jak i zwykłych rozbójników, tych pierwszych zwłaszcza u podnóża gór Nether. - na ostatnie słowa położył większy nacisk. - Tam zalecam szczególną ostrożność. Jeszcze coś? - padło kolejne pytanie.
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

sob paź 06, 2012 3:21 pm

Sigismund von Angmar

- Ładunek magicznych broni i mikstur leczniczych!

Sigismund wykrzyknął, po czym, unosząc palec wskazujący prawej dłoni ku górze w mentorskim geście, począł perorować.

- A więc Kapitanie Hear, czyż nie byłoby roztropnie wypożyczyć nam, jedynie na czas samej eskorty oczywiście, część tego magicznego ekwipażu do naszego użytku? Niewątpliwie każdy z nas tutaj potrafiłby zrobić użytek z niejednej broni, pancerza, o miksturach leczniczych nie wspominając, zakładając oczywiście taką przykrą konieczność...

Widząc zwątpienie na twarzy Kapitana, nekromanta bynajmniej nie zrażając się, kontynuował swoją linię argumentacji.

- Bo, proszę przyznać, jakaż to byłaby ironia losu, gdyby w wyniku napaści przeważających sił wroga cały ładunek miał się dostać w ich plugawe ręce, podczas gdy my nie mielibyśmy nawet możliwości użycia najmniejszej porcji zawartej w nim magii do obrony? Straszliwa ironia zaprawdę... i brzemienna w skutki. Oczywiście rozumiem trudności związane z zapieczętowaniem skrzyń i takie tam, ale przecież osoby zlecające i organizujące ten transport musiały być na tyle światłe, aby przewidzieć taką ewentualność... wszak chodzi tu o bezpieczeństwo całego ładunku, więc tymczasowe wykorzystanie ekwipunku wielokrotnego użytku albo zużycie dwóch czy trzech mikstur powinny być zaiste niewielkim kosztem... czyż nie?

Sigismund wodził wzrokiem po towarzyszach, szukając w ich oczach poparcia dla swego pomysłu.
Ostatnio zmieniony sob paź 06, 2012 3:29 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

ndz paź 07, 2012 12:21 pm

Kabal du Barra

Obrazek

- Pomysł wydaje się zasadny... - stwierdził paladyn - lepiej chyba pobrudzić kilka mieczy niż stracić je wszystkie. Wychodzę z założenia, że nie obawiacie się czy byśmy sobie czegoś nie przywłaszczyli, bo. na pewno, macie wszystko policzone i pamiętacie, że kodeks zabrania mi wszelkich kradzieży czy choćby przyzwolenia na nie.
 
Awatar użytkownika
Novack
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 253
Rejestracja: pn lip 26, 2010 10:16 am

Re: [DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

ndz paź 07, 2012 2:09 pm



- Pomysł jest dobry. - zawtórował Archibald - Nawet bez zapewnień szlachetnego rycerza możecie być spokojni o nasze intencje. Bezprawne przywłaszczenie sobie mienia wojskowego oznaczałoby wyrok śmierci. A mnie jakoś nie uśmiecha się płacenie głową za kilka pomniejszych eliksirów zdrowia.
Ostatnio zmieniony ndz paź 07, 2012 2:13 pm przez Novack, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

ndz paź 07, 2012 3:10 pm

- Chyba źle się zrozumieliśmy. Tam nie ma ani jednego magicznego miecza, jeno zwykłe. Znajdują się tam tylko zaczarowane strzały i bełty, choć większość to i tak zwyczajne pociski. Mogę się zgodzić na zużycie kilku mikstur, jeśli będzie to potrzebne. Ale amunicja jest przeznaczona do walki podjazdowej, więc raczej wskazane jest pozostawienie jak największej ilości do pierwotnego celu, lecz jeśli zajdzie taka potrzeba, możecie ich użyć. - powiedział kapitan Hear.

W tym samym momencie drzwi otworzyły się z trzaskiem, a do pomieszczenia weszło dwóch strażników trzymających wysokiego mężczyznę o nosie prawie przyklejonym do policzka, rozkwaszonym i krwawiącym. - Panie kapitanie, złapaliśmy go na gorącym uczynku! Próbował ukraść sakiewkę kupca dostarczającego nam konie. Zaprowadzić go do karceru czy zechce pan go przesłuchać sam? - zameldował szybko żołnierz. - Chcę do wojska! - warknął poraniony. Potem poszło szybko, dwa ciosy na brzuch i mężczyzna padł na ziemię. - DOŚĆ! - ryknął kapitan.

- Jak się nazywasz, złodzieju? - zapytał półelf. - Kelt. - odparł mężczyzna. - Zatem, Kelt, przydzielam cię do tego tu oto oddziału. Panowie ci wszystko wytłumaczą, ja muszę zająć się transportem, pospołu z porucznikiem Revanem. Żegnam, panowie. Przypominam, że spotykamy się o świcie. - lekko skinął głową w kierunku nowych rekrutów i wyszedł. - Świt, pamiętajcie. - rzucił Otto i ruszył za półelfem.

- Znam niezłą knajpkę niedaleko, może zjemy tam obiad? - rzucił propozycją Kelt, ruszając w miasto. Zaprowadził wszystkich do małej karczmy na obrzeżach miasta, nieco obskurnej, ale mającej z całą pewnością swój urok. Nad drzwiami widniał szyld przedstawiający wyjącego wilka, a sam budynek nazywał się "Pod wyjącym wilkiem". Na obiad serwowana była dziczyzna pieczona z chlebem, do tego również gotowana kapusta z grzybami. Usiedliście przy jednym z większych stolików, rozglądając się po wielkiej izbie. Było tam raptem kilkunastu gości, wyglądających na stałych bywalców, aktualnie sączących kolejne piwo.

Podczas jedzenia pieczeni kilku z nich podeszło do stolika. - Te, Kelt, zapomniałeś już, że nie jesteś tu mile widziany?! - warknął wysoki drab o czarnej brodzie - Brać dupę w troki i won stąd! - wywrócił kufle z piwem, oblewając zarówno Kelta, Hara i Kabala. - Te, panienko, ty możesz zostać. Nasi kumple chętnie się z panią pobawią! - ryknął, wskazując na Archibalda. Zapowiadała się karczemna bijatyka...
 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

ndz paź 07, 2012 5:55 pm

Fenvan Goldwhisper

Młody gnom, o dużych błękitnych oczach i krótko przystrzyżonych blond włosach wyjątkowo nie odzywał się podczas odprawy. Bacznie obserwował każdy ruch zarówno jego nowych przełożonych jak i nowych towarzyszy, z cicha pobrzękując na swojej wysłużonej lutni. Na pierwszy rzut oka widać było, że używał jej dużo częściej niż wyczyszczonego do połysku miecza przypiętego do pasa czy kuszy przewieszonej przez ramie.

~ Dziwna zgraja... ~ pomyślał przyglądając się rekrutom. Jedyne co go ucieszyło to obecność krasnoluda, z nimi zawsze dało się dogadać. Z odrazą popatrzył jak magowie nawzajem liżą sobie tyłki drętwymi uprzejmościami, dodatkowo zaczęli negocjować z kapitanem możliwość wykorzystania ładunku do obrony własnej. Przecież to oczywiste, że wolno im brać co chcą jeśli zajdzie taka potrzeba!

Milcząc podążył za resztą do karczmy. Przeczuwał kłopoty od chwili gdy ten rzekomy złodziej dołączył do ich "oddziału specjalnego" ale kłopoty to właśnie to co lubił. Usiadł w karczmie obok Hara, a gdy draby podeszły do ich stolika, szepnął do niego szybko "zajmę się tym" i stanął oko w oko z wysokim brodaczem. Pomimo olbrzymiej różnicy wzrostu pomiędzy nim, a pijakiem, Fenvan bardziej martwił się o to, że krasnolud zareaguje zbyt gwałtownie i wszystko zepsuje, niż tego, że może mu się coś stać.

- Panowie, spokojnie. - Rzucił niby od niechcenia - Nie mam pojęcia czego od niego chcecie, ale usiądźcie z nami i napijcie się na mój koszt! Świętujemy dzisiaj narodziny mojego pierworodnego, nie psujcie mi tego dnia. - Gnom uśmiechnął się rozbrajająco. Liczył na to, że draby są na tyle wstawione by nie połapać się w oczywistym kłamstwie.

Ostatnio zmieniony ndz paź 07, 2012 7:41 pm przez zarok, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

ndz paź 07, 2012 9:06 pm

Kabal du Barra

Obrazek

Paladyn postanowił nie komentować przydzielenia im do drużyny pierwszego lepszego złodzieja z ulicy. Tożto zakrawało o obelgę. "Tak nisko cenimy was, że dołączenie takiego szwęda nie zaniży wartości ekipy". Jeszcze bardziej dziwił się, że daje się prowadzić jemu gdziekolwiek.

Piwo popłynęło po stole i chlapnęło na tabardę Kabala, na której widniał symbol Sune. Paladyn uderzył dłońmi w stół zrywając się do stania, pięści zaciśnięte miał do walki. "Zajmę się tym" było tym co powstrzymało go przed dochodzeniem przeprosin.

"- Panowie, spokojnie. - Rzucił niby od niechcenia - Nie mam pojęcia czego od niego chcecie, ale usiądźcie z nami i napijcie się na mój koszt! Świętujemy dzisiaj narodziny mojego pierworodnego, nie psujcie mi tego dnia"

Paladyn warknął cicho. Nie mógł zezwolić na coś takiego.
- Nie. Nie będą z nami pić. Daruję im zniewagę jeśli odejdą. - mówiąc to wyszedł zza krzesła aby nie przeszkadzało - Jestem Kabal du Barra. Paladyn Sune. Przysięgałem bronić jej honoru, a to jej ubliżą... - zaprezentował mokrą plamę z piwa na symbolu - Powtarzam. Ustąpcie i odejdźcie.

Ostatnio zmieniony ndz paź 07, 2012 9:07 pm przez Arvelus, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Novack
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 253
Rejestracja: pn lip 26, 2010 10:16 am

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

pn paź 08, 2012 12:45 am



Archibaldowi nie podobała się scena z udziałem rzekomego złodzieja. Od kiedy to każdego "chętnego" rzezimieszka kierowano do wojsk specjalnych? Fakt, że decyzja zapadła tak szybko, wskazywał, że albo ich oddział nie jest tak elitarny, jak mu się wydawało, albo ten człowiek nie jest jednak zwyczajnym złodziejem...

~ Szpieg mający sprawdzić lojalność przyszłych szpiegów? ~ ta myśl utkwiła na dłużej w głowie młodego czarodzieja. ~ W końcu w czasie wojny ostrożności nigdy za wiele... Szczególnie przy rekrutacji ludzi, którym będzie się powierzać misje o specjalnym znaczeniu. No cóż... Zapewne wkrótce się przekonamy, kim tak naprawdę jest ten Kelt. ~

Pomysł Kelta z obiadem wydawał się jak sensowny. W końcu cały dzień czekali na przydział. Archibald nie znał miasta, więc dał się poprowadzić łotrzykowi do polecanej przez niego knajpy. Wprawdzie pierwsze wrażenie jakie na nim wywarła nie było zbyt korzystne, ale na szczęście jedzenie było zaskakująco dobre. W dodatku karczmarz przyrządzał znakomite grzane wino z miodem. Przed jedzeniem Archibald pozwolił sobie rzucić drobne zaklęcie, które utrzymywało optymalną temperaturę wina i pieczeni, po to by jak najdłużej móc cieszyć się smakiem potraw.

~ Ach... Nie ma nic lepszego na tutejsze zimowe chłody. ~ Archibald rozmarzył się nad kubkiem mocnego wina o charakterystycznym korzennym aromacie. Z błogim wyrazem twarzy siedział za stołem, czując jak przyjemne ciepło rozlewa mu się po całym ciele. Było mu tak dobrze, że nie od razu zauważył zblizające się kłopoty.

Nie reagując zrazu na zaczepkę drabów, Archibald z kamiennym wyrazem twarzy poczekał, aż gnom skończy swą przemowę, zastanawiając się cały czas, czy całe to zajście nie jest kolejnym przedstawieniem. W chwili kiedy już miał się odezwać, paladyn wszedł mu w słowo.
~ Ależ Ci paladyni potrafią być małostkowi...~

Wykorzystując rzucone wcześniej zaklęcie, młody czarodziej kilkoma oszczędnymi ruchami dłoni sprawił, że plamy z piwa na stole i strojach towarzyszy zniknęły, po czym nie ruszając się z miejsca przemówił:
- Drogi Fenvanie, Panowie powinni z całą pewnością docenić Twoją szczodrość, jednak Kabal ma trochę racji. W końcu to oni najwidoczniej chcieli się przyłączyć do naszego towarzystwa... Szkoda, że przez swoją niezdarność zmarnowali tyle zacnego trunku. Myślę, że w tej sytuacji powinni oni się odkupić swe winy przepraszając i stawiając nam kolejkę. - mówiąc to, Archibald zdjął kapelusz, ukazując niewielkie czarne rogi skrywane do tej pory pod nadkryciem głowy, wskazujące na jakiś wybitnie nie-elfi epizod w rodowodzie młodzieńca.
- Przecież nie chcielibyśmy, żeby zabawa, której ci Panowie byli tak spragnieni, wyszła komuś na złe... Prawda, Panowie? - dodał Archibald, spoglądając na brodacza znad przyciemnionych szkieł swych okularów czerwonymi, święcącymi oczami i szczerząc do niego w czarującym uśmiechu nieco za długie jak na człowieka kły.

Ostatnio zmieniony pn paź 08, 2012 1:06 am przez Novack, łącznie zmieniany 4 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

pn paź 08, 2012 8:47 am

Har Bravegem

Czyżby scenka ze złodziejem była sfabrykowana? Har miał taką nadzieję - w innym wypadku znaczyłoby to tyle, że kapitan Hear ceni ich bardzo, bardzo nisko. Dopóki jednak pieniądze się zgadzały, a brodaczowi nie kazano niańczyć żadnej popierdóły, nie zamierzał komentować żadnej decyzji. Cała ta rozmowa o ładunku wydawała mu się dość jałowa. Gdyby chcieli ich wyposażyć w dodatkowy sprzęt, pewnie by im go dali. Stanęło jednak na zaskakująco korzystnej stopie, więc Har tym bardziej nie włączał się w dyskusję.

- Trzymaj się z dala do moich pieniędzy, złodzieju- Krasnolud uprzedził Kela, zanim ruszyli na obiad. "Pod Wyjącym Wilkiem" karmili nieźle, chociaż Har nie przepadał za grzybami. W Felbarr "grzybojadami" nazywano szarych kuzynów z Podmroku i było to dość plugawe określenie (i adekwatne co do mrocznej rasy duergarów). Har popuścił pasa i spokojnie sączył piwo, gdy zjawiła się cała ta hałastra.

Gnomowi udało się powstrzymać pierwszy wybuch gniewu krasnoluda. Na jakieś pięć oddechów...
- Osz skurwiele... - Har chwycił swój topór. - Spierdalać tępe pniaki, albo obudzę w sobie drwala! - brodacz warknął przez zaciśnięte wargi.
Ostatnio zmieniony pn paź 08, 2012 9:03 am przez Marcin19, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

pn paź 08, 2012 10:23 am

Sigismund von Angmar

Cóż, wyglądało na to, że czeka ich pierwszy test bojowy. W obliczu faktu, że jedynie gnom opowiedział się za pokojowym rozwiązaniem (stawianie oprychom kolejki piwa, fu, cóż za niesmaczny pomysł żeby w ogóle znosić ich obecność!), w związku z czym Sigismund bez namysłu zdecydował się we wsparciu swoich towarzyszy w zastraszeniu, aby czym prędzej niedoszli napastnicy podkulili ogony. Otarł więc serwetką swoje usta pozbywając się przebarwień od niezgorszego czerwonego wina i pochylając się złowrogo nad stołem wymruczał:

- Dobrze radzę posłuchać naszego rogatego kolegi. O Sunicie i krasnoludzie nie wspominając, zwykle ścinają kilka czerepów zanim my, magowie, zdążymy ułożyć nasze przemowy. A ze swojej strony muszę dodać, że ma pan bardzo kształtną czaszkę - skierował te słowa do zarośniętego draba, który wydawał się przywódcą - taaak, Hrabio, czyż nie mówiłeś, że potrzebowałeś nowego czerepu? Stary ostatnio strasznie pożółkł. - to powiedziawszy niby od niechcenia odsłonił kaptur Hrabiego de Velazqueza skrywający jego kościste skronie.

- Tak też mówiłem, synu. Aczkolwiek ta konkretna facjata jest wyjątkowo szpetna. Musiałbyś ją bardzo długo odparzać we wrzącej wodzie, zanim bym ją tknął! - Hrabia bezceremonialnie odrzucił suchym, starczym głosem, po czym bez emocji wlał w siebie kolejny łyk wina, które z cichym plaskiem zlało się po jego kościach na taboret, na którym siedział.

- Ja bym jednak chętnie pobawił się tą czaszką. Chyba że panowie będą tak mili, że postawią nam kolejkę, to może będę skłonny zmienić zdanie. - dokończył Angmar rozsiadając się znów wygodnie.

Ostatnio zmieniony pn paź 08, 2012 10:26 am przez Agnostos, łącznie zmieniany 4 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Amon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 554
Rejestracja: śr sie 25, 2004 9:19 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

pn paź 08, 2012 11:56 am

Kelt

Żylasty mężczyzna w średnim wieku. Poderwał się momentalnie na równe nogi, w przelocie kopnął służący mu do tej pory za siedzenie stołek, który poturlał się gdzieś w ciemny kąt izby. Przetarł zalaną piwem twarz, jego nos w istocie wyglądał na wielokrotnie złamany. Kelt rozprostował jednym ruchem ręki swoją potarganą dotychczas brodę, tak że sięgała teraz klatki piersiowej. Szybko doskoczył do zaczepiającego ich draba. Stanął z nim twarzą w twarz tak, że ich nosy właściwie się dotykały.
- Co jest pokrzywiona pało!? - ryknął na niego swoim niskim nieprzyjemnym głosem. we łbie ci się coś już pomieszało?! że fikasz? mówię do ciebie ośla łąko! Ja i moi kumple z oddziału pijemy kiedy chcemy i gdzie chcemy. Na cmentarz ci łoszyno śpieszno? Do rogatego czarodzieja, zaklinacza startujesz z serenadą? Na rycerza się porywasz? - wykonał zamaszysty gest w stronę swoich kompanów nie odrywając lodowatego wzroku od draba. - ...albo krasnoluda?! Myślisz że twoje dziewczynki - tu przeniósł kpiące spojrzenie po towarzyszach mężczyzny. ochronią się swoimi wdziękami? hahahaha! śnisz! Moi kamaraci zaczęli miotać żelazem albo czarami zanim ty zacząłeś rozkapturzać małego, czyli wieki temu! W ogóle co to za psia zgraja się do mnie odzywa, z jednego miotu jesteście? gdyby mnie pies nie wyprzedził to mógłbym być waszym ojcem, więc trochę pokory. No już, wychrzaniać mi z widnokręgu! bo wezmę nóż... - tu wyjął z rękawa nóż - i przysięgam na pazerne oczy Maska, zrobię z ciebie kapłona!

Ostatnio zmieniony pn paź 08, 2012 12:00 pm przez Amon, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

śr paź 10, 2012 10:43 am

Mężczyzna zbladł i wyjąkał: - Ta-tak, już daję wam spo-spo-spokój, przepraszam bardzo-o, chyba pomyliłem o-osob-by... - wyjął z kieszeni kilka miedziaków i rzucił je na stół. - Panowie raczą wybaczyć, dam wam już spokój... - odwrócił się i odszedł. Uważni mogli na jego spodniach zauważyć ciemną plamę. Reszta dnia minęła spokojnie, podobnie jak i noc.

O świcie stawiliście się pod koszarami, gotowi do drogi. Ujrzeliście dwa wozy załadowane skrzyniami, do których były przypięte po dwa konie. Pudła były przykryte plandekami, a obok ładunku stał kapitan Hear i porucznik Revan. Półelf powiedział: - Życzę wam spokojnej drogi. Powodzenia i mam nadzieję, że widzimy się za miesiąc. - uśmiechnął się i podał każdemu dłoń. Zasalutował Revanowi i odszedł do koszar. Po chwili chłopiec stajenny przyprowadził jeszcze cztery konie, a Otto rzekł: - Archibald, Kabal, Kelt, na koń. Har, Fenvan, pierwszy wóz. Sig, bierzesz drugi ze swoim towarzyszem. - porucznik sam wszedł na konia. - Ruszamy! - i zbrojna eskorta ruszyła do Everlund.

Pierwszy dzień drogi minął wyjątkowo spokojnie. Pochód miał dobre tempo, dlatego też na dwie godziny przed zapadnięciem zmroku Revan zarządził postój. Po oporządzeniu koni i wypuszczeniu ich na popas, rozpaliliście ognisko i rozłożyliście obozowisko. Niedaleko płynęła rzeka, zaś kilkanaście kilometrów od was majaczyły szczyty gór Nether.
- Jutro musimy wzmocnić czujność. Zbliżamy się do gór, ryzyko napotkania orków czy goblinów jest coraz większe. - powiedział Revan. - Biorę pierwszą wartę, potem Kabal, Har a na końcu Archibald. - zarządził, jedząc kolację.

Wieczór mijał spokojnie. Warty zmieniały się co dwie godziny i praktycznie każda zauważała jakiś ruch. Tyle tylko, że Kabal był pewien, że to króliki, bo przecież gobliny robiłyby znacznie większy hałas. Dopiero Har zauważył na wzniesieniu jakieś dwadzieścia metrów od nich wielkiego orka. Rozejrzał się powoli wokół i dostrzegł jeszcze sześć goblinów.

 
Awatar użytkownika
Marcin19
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1677
Rejestracja: pt maja 29, 2009 11:06 am

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

śr paź 10, 2012 9:11 pm

Har Bravegem

Har nie potrzebował drugiego rzutu okiem by jasno określić zagrożenie:
- ALARM! ORKOWIE! - ryknął, jednocześnie grzmocąc toporem w tarcze. - WSTAWAĆ! - jednocześnie nie spuszczał z oczu goblinoidów.
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

czw paź 11, 2012 11:43 am

Kabal du Barra

Obrazek

Paladyn odczekał aż natręty zniknął z pola widzenia.
- Ustalmy coś, złodzieju. Nie wiem jak reszta, ale ja nie jestem twoim kumplem i nie stawałem w twojej obronie. - po czym pochylił głowę przed resztą - Wybaczcie mi, ale straciłem ochotę na picie. Do jutra. - odwrócił się i wyszedł. Na prawdę stracił wszelką ochotę na jakąkolwiek interakcję z jakimikolwiek istotami myślącymi.

- ALARM! ORKOWIE! WSTAWAĆ!
Kabal był pierwszym który się zerwał
- ALARM! - rykną wtórując Harowi i dobywając miecza. W samych spodniach, na bosaka (bo przecież nie mógł liczyć by zielonoskórzy byli na tyle mili, że dadzą mu pół minuty na założenie ich) doskoczył do Hara, gotów przyjąć pierwsze uderzenie.
 
Awatar użytkownika
Amon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 554
Rejestracja: śr sie 25, 2004 9:19 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

czw paź 11, 2012 7:00 pm

Kelt
(...)
Mężczyzna wzruszył ramionami po wywodzie paladyna.
- Taaaa... - ziewnął - nie ma parcia.
(...)
- Narazie...! - rzucił za odchodzącym Kabalem.


Keltowi wielce przypadł do gustu rozkaz Revana, który nie uwzględnił go w pełnieniu warty. Dzięki temu dane mu było przyzwoicie się wyspać, w ubraniu i w butach, jak miał to w zwyczaju po latach spędzonych na ulicznym bruku.
Dudniący krzyk krasnoluda obudził go momentalnie, rozejżał się nerwowo.

- Oż psia mać! - Kelt wyszarpał po sztylecie z każdego rękawa i w kilku susach znalazł się przy krasnoludzie.
- Jesteś pewien, że to nie te "króliki"? wolał bym królika... - zagadał po cichu krasnoluda gdy przysiadł na ziemi obok niego, nerwowo rozgląda się dookoła i pozostaje w gotowości.
Ostatnio zmieniony czw paź 11, 2012 7:01 pm przez Amon, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Novack
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 253
Rejestracja: pn lip 26, 2010 10:16 am

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

czw paź 11, 2012 8:36 pm



Po zajściu w karczmie Archibaldowi pozostał pewien niesmak, którego nie udało się pozbyć nawet za pomocą dobrego wina. Złodziej nieco przesadził. Jak tylko poczuł wsparcie za plecami, pokazał, że nie jest dużo lepszy od oprychów, którzy go zaczepili. Niektórzy jednak nie mają za grosz wyczucia...

Nieco zawiódł się także na paladynie. Wprawdzie wiedział, ze zakony rycerskie kierują się pewnymi zasadami, po cichu jednak liczył, że Sunita nie jest jednym z tych, którzy zachowują się tak jakby połknęli kij od miotły. Gdzie podziała się ta osławiona miłość do bliźniego?

Po skończonej wieczerzy Archibald udał się na spoczynek. Jak zwykle przed snem zajrzał do swych ksiąg, jednak wino i zmęczenie zrobiły swoje. W krótkim czasie, czarodziejowi oczy same zaczęły się zamykać. Nie pozostało nic innego jak ułożyc się do snu.

***


Następnego dnia Archibald wstał jeszcze przed świtem, żeby móc powtórzyć niezbędne zaklęcia. Po lekkim śniadaniu i porannej toalecie udał się na miejsce zbiórki. Młodzieniec nie był zachwycony perspektywą konnej jazdy... Nigdy nie przedał za zwierzętami - zresztą z wzajemnością. Pocieszał się jedynie tym, że dopóki jedzie w konwoju i nikt nie każe mu galopować, jego mizerne umiejętności jeździeckie powinny okazać się wystarczające.

Podróż przebiegała spokojnie - zmarznięty trakt, lekko tylko przypruszony śniegiem pozwalał na szybką i w miarę wygodną podróż. Rześkie zimowe powietrze pozwalało uporządkowac myśli, które ostatnio kłębiły się w głowie młodzieńca. Archibald wciąż nie wiedział, czy decyzja którą podjął kilka miesięcy temu była słuszna. Liczył, że przebyty dystans pozwoli mu nieco zapomnieć o dotychczasowym życiu, które zostało gdzieś daleko w tyle. Do tej pory jednak wszystko układało się po myśli młodzieńca. Wojsko zdawało się dla niego idealnym miejscem - tu najwazniejsze były umiejętności i dopóki byłeś przydatny, nikt nie zaglądał Ci w metrykę. Pomimo tego czarodziej nie mógł się czasami pozbyć irracjonalnego uczucia niepokoju...

Wieczorny postój mijał szybko. Podczas skromnej kolacji porucznik Revan rozdzielił warty. Archibaldowi przypadła ostatnia z nich.
~To bedzie znakomita okazja, żeby trochę posiedzieć nad księgami i przygotować zaklęcia na kolejny dzień podróży ~ pomyślał młodzieniec, po czym zaczął przygotowywać się do snu.
Nocny chłód nie przeszkadzał mu zbytnio - odporność na nieprzyjazne warunki atmosferyczne była jednym z nielicznych pozytywnych aspektów jego pochodzenia. Pomimo tego Archibald przez dłuższą chwilę nie mógł zasnąć. Kiedy w końcu mu się to udało, zapadł w niespokojny sen....
***


Obudził się w swojej sypialni w Lyrabar. Był środek nocy. W posiadłości jego ojca panowała nienaturalna cisza. Nie było słychać nawet odległego szumu morskich fal, który towarzyszył mu od dziecka. Archibald podniósł się z łóżka i pchany niewyjaśnionym przeczuciem ruszył w kierunku pracowni ojca. Pomimo tego, że dom wydawał się całkowicie opuszczony, młodzieniec podświadomie wyczuwał czyjąś obecność. W chwili kiedy miał otworzyć drzwi do samotni ojca usłyszał w swojej głowie szept. Słodki kobiecy głos, wydawał mu się znany, choć w tym momencie nie mógł sobie przypomnieć osoby, do której należał. Nie potrafił też rozpoznać poszczególnych słów. Dopiero po chwili Archibald zorientował się, że język, w którym przemawia istota nie należy do tego świata. Kiedy skoncentrował się, żeby zrozumieć sens słyszanych słów, usłyszał...

***


...krzyk krasnoluda:
- ALARM! ORKOWIE! WSTAWAĆ!

Czarodziej potrzebował chwili, zeby oprzytomnieć i rozeznać się w sytuacji. Nie wyglądało to najlepiej. Przeciwnicy mieli przewagę taktyczną - byli w pełni przygotowani do walki i widzieli w ciemnościach, podczas gdy większość jego towarzyszy bedzie zmuszona działać po omacku. Chwytając za swoją nieodłączną laskę, Archibald zerwał się na równe nogi. W głowie powtórzył krótką magiczną formułę, która pozwoliła mu błyskawicznie osiągnąć pełną koncentrację.

Ostatnio zmieniony czw paź 11, 2012 8:38 pm przez Novack, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

pt paź 12, 2012 7:10 pm

Bitwa się rozpoczęła. Gobliny wyskoczyły z krzaków, ściskając w dłoni oszczepy, gotowe do walki. Znalazły się w granicy kilku metrów od Hara i Kabala, którzy stali w pierwszej linii. Nadszedł czas mieczy.

 
Awatar użytkownika
Amon
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 554
Rejestracja: śr sie 25, 2004 9:19 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

pt paź 12, 2012 9:19 pm

Kelt cisnął sztyletem w pierwszy gobliński ryj który zobaczył i skrzywił się widząc efekty swego "dzieła"

następnie pośpiesznie cofnął się na jak najdalszą możliwą pozycję z której wciąż mógł dosięgnąć wroga swoimi rzutami.
Przerzucił sztylet z lewej ręki do prawej i czeka na sposobność ciśnięcia kolejnego ostrza.


 
Awatar użytkownika
Novack
Stały bywalec
Stały bywalec
Posty: 253
Rejestracja: pn lip 26, 2010 10:16 am

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

sob paź 13, 2012 12:48 pm



Archibald błyskawicznie zrozumiał, że w miejscu, w którym stoi, jest wystawiony na ataki ze wszystkich stron. Dlatego, żeby uniknąć losu poduszki na oszczepy, postanowił wykorzystać osłonę pobliskich wozów. Ruszył biegiem w stronę najbliższego z nich.

Mag poczuł się nieco pewniej mając coś za plecami i jeszcze raz rzucił okiem na sytuację. Dostrzegłwszy stojącego na wzgórzu przywódcę goblinów, rozpoznał w nim Tanarruka. Uśmiechnął się i przywołał do pamięci jedno ze swoich zaklęć. Postanowił jednak poczekać na dogodniejszy moment z uwolnieniem jego mocy.
~Podejź no bliżej, *kuzynie*...~

Ostatnio zmieniony sob paź 13, 2012 1:03 pm przez Novack, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Corrick
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3050
Rejestracja: czw cze 07, 2007 10:04 pm

[DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

sob paź 13, 2012 1:05 pm

Gobliny stojące na prawo od Hara rzuciły swoimi oszczepami. Jeden z nich nieszkodliwie odbił się od tarczy krasnoluda, lecz drugi dość mocno rozerwał bok brodacza.

 
Awatar użytkownika
Agnostos
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2259
Rejestracja: śr paź 05, 2005 9:47 pm

Re: [DnD 3.5 FR] Wojna o Północny Szlak

sob paź 13, 2012 4:38 pm

Sigismund von Angmar

Sigismund zerwał się na równe nogi. Jego włosy ułożone równie nienagannie co dnia poprzedniego, co jednoznacznie wskazywało na zawartość jakiejś potężnej magii w jego pomadzie do włosów.

- Hrabio, cóż się dzieje, dlaczego nas nie obudziłeś?! - Sigismund wyszeptał w cichym syku do towarzysza, który siedział sobie obok przy ogniu, jak gdyby nigdy nic.

- Co, ten tego? - Hrabia wymamrotał cichym głosem, który brzmiał jakby wydobywał się z bezzębnych warg, co było dziwne, biorąc pod uwagę, że od jakiegoś czasu nie miał już warg. - Ahhh, wybacz synku, zamyśliłem się o dawnych czasach. - wyseplenił raz jeszcze, podnosząc się niespiesznie z cichym skrzypem kości. Odblaski żarzącego się ognia tańczyły w jego pustych oczodołach.

Sigismund już nie słuchał. Szeptał złowieszczą inkantację pod adresem dwóch najbliższych goblinów, które mogły stanowić dla niego największe zagrożenie.

Ostatnio zmieniony sob paź 13, 2012 4:39 pm przez Agnostos, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości