Ciąg dalszy raportu:
Ad 4. Po króciutkim wstępie, w którym to przedstawiłem kilka opisów zwiazanych z podróżą Unirailem ku siedzibie v-ce premiera postanowiłem od razu wrzucić postać
Pudłacza w ogień - choć bliższe prawdy byłoby stwierdzenie "w pazury i kły". Pociąg został bowiem zaatakowany przez dziwne, nieznane szerzej dzikie bestie, które szybciutko zaczęły mordować pasażerów. Diman wyruszyła ku przednim wagonom, zaś Klassht podjął walkę o życie pojedńczych ocalałych.
Po kilku ciosach przebił się do kolejnego wagonu, gdzie spotkał się z v-ce premierem. Na drodze padawana stanęło tajemnicze stworzenie, posługujące się Mocą (yep - to oczywiście vornskr) - które o mały włos nie zabiło Klasshta, zanim zostało wyrzucone z pociągu. To jednak nie był koniec problemów - pociąg pędził kursem kolizyjnym wprost na inny skład, zaś lokomotywa została opanowana przez stwory. Pudłacz otrzymał kolejny wybór - przedzierać się do przodu i próbować zatrzymać skład, bądź odciąć ostatni wagon i wykorzystać go jako substytut kapsuły ratunkowej ocalając premiera, lecz poświęcając Diman. Wybrał to drugie, zaś zaraz potem reszta pociągu zniknęła w płomieniach eksplozji, której fala uderzeniowa wyrzuciła wagon z Klasshtem wgłąb puszczy. Klassht stracił przytomność...
To najgorsza sekwencja scen w całej sesji. Początek podróży i ataku chyba się udał (ja byłem zadowolony), ale gdy do głosu doszła mechanika - napięcie spadło. Nie chodzi tu o idiotycznie niepasującą do dynamiki scen mechanikę, lecz o korelację dwóch elementów - w moim przekonaniu stworzenia, z jakimi Klassht starł się (a pochodzące z dodatku Ultimate Adversaries) są zbyt potężne. Dodatkowo Pudłacz osiągał w rzutach coraz gorsze wyniki - ale i tak w moim mniemaniu wyzwanie stopnia D (czyli extreme) było zbyt zabójcze.
Kolejne zarzuty stawiam sobie - zamiast wyraźnie zaznaczyć sytuację wyboru: Diman czy Ja/v-ce premier uczyniłem to tylko zdawkowo. Sekwencja ratunku pasazerów była idiotyczna - niczym Monty Python. A wątek "zdrajcy na pokładzie" objawił sie w ostatniej niemal chwili pod postacią bełkotającego osobnika - za późno zdałem sobie sprawę, iż ta katastrofa/zamach miały czemuś służyć. :/
Ad 5. Statek niewolniczy ląduje, po czym nastepuje prezentacja towaru na sprzedaż.
Scena bardziej kolorystyczna - dwie wyraziste postaci BNów (pokancerowany handlarz i wulgarny Bothanin), oraz ładny manewr Sejiego, który postanowił ratować Craiga przed rozłąką.
Tutaj przyznam się, iż zaciąłem się w momencie konfrontacji zwiadowcy z bothańczykiem - wyszło moim zdaniem nieprzekonywująco.
Następnie klasyczna scena opisowa - podróż skiffem ku lokalnej osadzie (gdzie wśród zabudowań stały wahadłowce federacyjne), oraz prezentacja olbrzymiej konstrukcji, w której kryła się esencja tego watku. Ogromny płaskowyż skalny, z rozwieszonymi wokół prymitywnymi szybami wind i tarasami. Postaci trafiły do cel umieszczonych w podziemiach, dołączył także jeden BN - wookiee. Kilka scenek rodzajowych,
gdzie niestety Seji nie miał zbyt wiele do zrobienia zamknęło ten punkt programu.
Ad 6.
Zacząłem wprost od lądowania na skutej lodem i śniegiem planecie. Nowozamontowany mózg droida myśliwskiego zrobił swoje i dzięki niemu wrak "Dumy Ylesii" szybciutko został odnaleziony. Nastąpiła mała narada, której efektem był wzrost nieufności do Zanrana. Mimo wszystko Koth wyruszył ku przeznaczeniu w towarzystwie droida bojowego, co zaowocuje później ciekawymi następstwami.
Ta część sesji wyszła naprawdę dobrze - najpierw podróż ku wrakowi, następnie ryzykowne podejscie do wystającej ponad lód częsci kadłuba -
duży plus dla Kaduceusza za fajne odegranie tej sceny (to nie koniec pochwał). Przeszukanie statku stało się przyczyną do rozegrania dwóch wątków - postawienia Kaduceusza w sytuacji, gdy jego postać praktycznie jest skazana na własne siły w obcym miejscu a zarazem będąc zmuszoną do współpracy z "niepewnym" pomocnikiem (cały czas przewijały się wątki z poprzednich sesji i Zanranowo-droidzie manewry), oraz mechnicznego sprawdzenia niesprzyjających warunków w ramach d20. Droid okazał się w miarę przydatny, a środowisko odciskało piętno na zdrowiu postaci.
Kulminacją eksploracji wnętrza uwięzionego w zamarzniętym jeziorze statku stała się scena w windzie, gdzie Koth odnalazł czyjeś rozlożone już zwłoki -
pozwoliłem sobie na pofolgowanie zasadami --> skoro je mamy, dlaczego nie skorzystać? Nieudany test Will Save i Koth traci panowanie nad sobą.
Tutaj brawa dla Kaduceusza - odegranie sceny bylo kapitalne, a na deser dorzuciłem zalewającą go zimną toń z rozbitej śluzy i pojawienie się droida poganianego poleceniami Zanrana: "Zabij kapitana, zabij kapitana". Cała scenka była oczywiście grą na wyobraźni Kotha - droid wydobył bothańczyka z zalanego szybu, pomógł w dotarciu na statek (bez jego pomocy Koth zginąłby - mróz robił swoje), zaś słowa Zanrana przekształciły się w "zabierz kapitana, zabierz kapitana".
Koth nie odnalazł tam jedynie zwłok, lecz także pewien przedmiot, który ów nieszczęśnik przewoził, albo którego szukał już po lądowaniu.
Na samym końcu tej części sesji rozegraliśmy scenę rozmowy Kotha z Rasshk Tri`darem - przyjacielem z Kothlis (patrz: wcześniejsze przygody). Rasshk przekazał bohaterowi zaskakujące nowiny - podsycił ciekawość w kwestii odnalezionego przedmiotu (ktory to zawiera kompromitujące jednego ze skłóconych obecnie liderów Bothan dane - niewiadomo tylko którego), oraz poinformował o groźbach, jakie zwolennicy pozostania w Republice kierują ku Kothowi, gdyby ten przekazał dane Agentowi Federacji - groźbie zamachu na Klasshta.
Ta scena miała swój plus i minus. Wielkim minusem był fakt, iż nie zagrałem jej wcześniej, przed atakiem na v-ce premiera i Klasshta - nabrałaby ona niezłego wydźwięku. Plus to natomiast Wybór czyje życie jest ważniejsze - Klasshta, czy Craiga i Hatara, oraz interesujące posunięcie Kaduceusza i Pudłacza - obaj przedyskutowali całokształt sytuacji, roztrząsneli ktora opcja niosłąby najwięcej korzyści fabularnych, po czym powróciliśmy do gry - Koth z odzyskanym "dziedzictwem" skierował się na Kothlis.
Ad 7. Zaczynał się pierwszy dzień niewolniczej pracy. Hatar w toku rozmowy ze strażnikami dowiedział się, iż niewolnicy zostali podzieleni na dwie grupy - tych nadających się do pracy wokół Areny, oraz... tych "na talerz". Jemu i Craigowi przypadł zaszczyt zakwalifikowania do tej drugiej.
Ponieważ scenariusz znacząco róznił się od stanu faktycznego, podjąłem się improwizacji - miało to dwa cele - zwiększenie aktywności Sejiego (który nie miał zbyt wielu okazji na szaleństwa), oraz wprowadzenie do gry Pudłacza, którego czas antenowy został uszczuplony.
Zaczął się bunt - na początku więzniowie ogłuszyli strażników. Ale potem... jeden z nich - Bothańczyk, postanowił pozbyć się bagażu. Hatar, Craig i wookiee byli zbędni w ucieczce.
Scenka bardzo fajna - pełne zastosowanie mechaniki walki d20, zaskakujące sytuacje, kupa śmiechu, gdy od razu po słowach Bothańczyka - "Chłopcy, bierzcie ich" oddałem tą postać Kaduceuszowi, który wypalił po chwili "Jestem z Wami, jestem z Wami" (tutaj salwy śmiechu ze strony Sejiego i mojej ). Nawet BNi padali w odpowiednich, "filmowych" momentach (jak np. Talz tuż po otwarciu bramy, gdy wbiegał na pokład skiffa).
Po "knajpianej" bójce przyszedł czas na brawurową akcję porwania wahadłowca.
Znów wszystko w zgodzie z mechaniką, znów oddani w łapy graczy BNi (Kaduceusz - Bothanin, Pudłacz - wookiee). Scena iscie filmowa - wpierw popisowe taranowanie droidów skiffem, następnie wymiana ognia, Craig wkracza na pokład, aby wybiec z oddziałem droidów za plecami - tutaj szla zaczęła przechylać się na stronę Federacji. Wpierw padł Bothanin, potem Craig został pochwycony przez droidy. W końcu dzięki Hatarowi odzyskał wolność i rzucił się do kokpitu. Seji zagrał heroicznie, broniąc rampy zaladunkowej niczym fortu Alamo. Kapitalną scenę zagrały nam kości, gdy wycofujący się wookiee otrzymał na sam koniec aż 3 postrzały z blasterów i upadł tuż przed wejsciem na pokład.
Seji bardzo sprytnie obmyślił plan odwrotu, dzięki czemu ulatwił sobie życie - wiedziony jego poleceniami Craig uszkodził drugi wahadłowiec, po czym skierował się na orbitę, aby następnie skoczyć w nadprzestrzeń - tutaj pozwoliłem sobie na mały chwyt MG - w pamięci komputera nawigacyjnego znalazł się kurs na Kothlis.
Dwa statki wchodzące w nadprzestrzeń, jeden Jedi leżący we wraku pociągu gdzieś w dziczy Kothlis. Tak zakończyła się ta sesja i zarazem ten sezon.
PD:
Klassht: 500 (8000), 300 do podziału,
Hatar: 600 (7250), 300 do podziału,
Koth: 600 (8200), 400 do podziału,
Craig: 300 (7250),
Zanran: 300 (4500).
Pamiętajcie - do podziału tylko między obecnych.
Małe posłowie: jestem świadom, iż nie bylo idealnie. Przerwałem grę przy wejsciu Sejiego, znów oglądaliśmy filmy (choć w toku mojego obiadu to dobry pomysł), tym razem zazwyczaj rozpieszczany przez wątki Pudłacz miał mniej do popisu, zaś Seji w początkowej części także nie uczynił zbyt wiele. O innych, drobniejszych już wspominałem wcześniej.
Inna sprawa to moje podejście do scenariuszy - zamiast railroadować ku przewidzianemu wątkowi w scenach z Hatarem robiłem wręcz na odwrót - specjalnie podsuwałem opcje, które sprowadziłyby fabułę w inne miejsca. Również charakter uczestnictwa był nienajlepszy - ot, rozegraliśmy 3 single, w jakimś tam stopniu połączone. Jednak dzięki temu (mam nadzieję) historia tak stworzona rękami graczy wydaje się pełniejsza, a nowy sezon rozpocznie się już na wspólnym gruncie
Teraz czas na
credits (oby nie end):
Ogromne podziękowania za wsólnie spedzony czas dla uczestników dotychczasowych sesji - alfabetycznie: Encu, Kaduceusz, Pudłacz, Seji, Xeloss - byliście dobrymi graczami, świetnymi nauczycielami, kapitalnymi kompanami. Ufam, iż spotkamy się znów w nowym roku akademickim, aby kontynuować losy Waszych postaci.
Było fajnie, czasem słabiej, chyba częściej jednak lepiej - duża zasługa w tym Was i tego raportu.