Raport z sesji rozegranej
21.04.2006r. Udział wzięli wszyscy gracze, a więc nareszcie obyło się bez ogłuszania postaci.
Akcja została wznowiona na samym początku walki z mrocznym Jedi w sali dowodzenia platformy wydobywczej. W pojedynku brali udział
Klassht, Craig, oraz
Bors.
Koth wraz ze skaptowanym
droidem i pochwyconym
kel dorem zaczaił się w sasiednim korytarzu,
Hatar tymczasem dochodził do siebie w kabinie statku drużyny.
Zacznijmy od walki - szybka, pełna dynamiki i żadnego naginania zasad. Po kilku filmowych zagraniach i paru udanych (jak dla kogo) testach ekipa pokonała
wojownika, lecz jakim kosztem -
Bors poniósł gwałtowną i okrutną śmierć, gdy jednym ciosem został powalony na ziemię. Również i
Klassht odniósł poważne obrażenia, lecz to właśnie z jego ręki padł rozstrzygający cios. Po otrząśnieciu się z szoku drużyna podjęła próby zapanowania nad sytuacją.
Craig postanowił wybadać bazę danych stacji, Koth rozpaczał nad ciałem towarzysza, zaś Klassht ocalił życie jedynemu zakładnikowi, który przetrwał walkę.
Należy tu wspomnieć o zachowaniu
Uzdrowiciela, który również znajdował się w pomieszczeniu. Tuż po zakończeniu walki postanowiłem przejąć nim inicjatywę i wybadac zachowanie Pawła. Mały demoniczny BN wpierw postawił Klasshta przed dylematem (ocalić rannego korzystając z nieznanych technik Mocy, bądź nie), aby następnie co pewnien czas przekazywać mu podświadome wizje/spostrzeżenia dotyczące Mocy.
Tymczasem Hatar oprzytomniał, akurat aby zapobiec ucieczce pochwyconego twi leka przetrzymywanego na pokładzie statku. Po krótkiej walce Hatar zabił oponenta, nad reperkusjami którego to czynu myślę do chwili obecnej.
Aby pokomplikować sprawę, wprowadziłem do gry trzy wątki:
a. Ponieważ na orbicie toczyła się bitwa, postanowiłem zagrać kartą zwycięzców, czyli sprowadzić desant na pokład.
b. W celu stworzenia sytuacji wyboru Klassht otrzymał informacje od ocalonego
gagatka z Klanu Bankowego o przetrzymywanych niewolnikach gdzieś w głębi stacji.
c. Z uwagi na nieostrożność i chęć podkręcenia tempa zainicjowałem ucieczkę nieostrożnie unieruchomionego kel dora.
Generalnie efekt był połowiczny. Przybycie nowych intruzów miało znaczenie dopiero w chwili decydowania o losach niewolników, gdy zbliżały się siły Federacji. Chyba jednak nic więcej nie mogło sie tutaj wydarzyć, uznałem bowiem, iż nie będą oni traktować drużyny jako członków FH.
Wątek z niewolnikami - fajny, choc jednoosobowy. Reszta drużyny go odpuściła, tak więc Klassht i Uzdrowiciel , wraz z uzdrowionym członkiem Klanu (
) pognali w czeluści platformy, gdzie Klassht stoczył krótką walkę z droidami i gdzie znów Uzdrowiciel użył swoich talentów na Jedi. Gdy niewolnicy zostali wyprowadzeni na powierzchnię, nowoprzybyli już umykali - nadlatywały posiłki Federacji. W chmurach wybuchła walka, zaś Klassht postanowił ocalić wyzwolonych - z dyplomacji nic nie wyszło, w pośpiechu skierował grupę na lądowisko statków graczy.
W międzyczasie Koth zorientował się, iż kel dor zbiegł i ruszył za nim w pościg. Sceneria była dość nietypowa, pomosty rozwieszone wzdłuż olbrzymich zbiorników. Hatar postanowił pomóc Kothowi i kilkoma strzałami ranił BNa, ułatwiając pochwycenie. Jednak to nie był koniec. Kel dor w akcie desperacji zaczął szamotać się z Bothańczykiem, w pewnym momencie obaj niemal wypadli z pomostu. Scena bardzo dobra, zwłaszcza, iż aby przyjść z pomocą Kothowi Hatar musiał telekonferować z Craigiem nad zabezpieczeniami statku. Hatar podleciał (z pewnymi problemami) w pobliże walczących i dopiero wtedy zaczął się burdel. Koth i kel dor spadli na statek, lecz tylko ten drugi utrzymał się na kadłubie. Tomek spaprał rzuty i stoczył się niżej. Od śmierci ocalił go dopiero rzut ostatniej szansy na Zręczność, dzięki któremu pochwycił balustradę niższego pomostu dotkliwie się przy tym tłukąc.
Kel dor tymczasem podjął akcję ostatniej szansy i zaatakował Hatara. W ruch poszły pięści, gaśnica i blaster, przy czym apogeum scena osiągnąła przy sukcesie na teście Affect Mind`a ("
Wsadź sobie tę gaśnicę w pysk" 25!) i rozstrzelaniu narzędzia mordu. Kel dor został ogłuszony, ale ponownie zaintrygowało mnie zachowanie Hatara - czyżby zakusy ku DS?
Załoga trafiła na statek, tymczasem Klassht dotarł na platformę ladowiskową. Odpaliłem scenkę z buntem droida Borsa (planowo miała mieć miejsce z udziałem Borsa) - myśliwiec poderwał sie do lotu, oddał kilka serii w pokład po czym poraził wszystkich impulsem jonowym. Powietrze zaskwierczało, życie uszło z kilku bezbronnych niewolników, zaś najgorsze jeszcze miało nadejść.
Do akcji wprowadziłem bowiem nudzacego się od ponad godziny Enca - idea była prosta (i moja
) a przywołał ją Kaduceusz. Obsadziłem go jako droida sępa Federacji - czyli jednostkę myśliwską. Dywizjon tych jednostek dotarł do stacji i rozpętało się piekło. Craig, Hatar i Koth z pokładu YT 600 wdali się w klasyczny dogfight, Encu zaś raz atakował niewolników, raz statek drużyny. Po kilku zadziwiających akcjach i miażdżących deklaracjach/dialogach/monologach zagrałem kartą finałową.
Podczas potyczki nad kolonią pojawił się pancernik z zaprzyjaźnionych sił obronnych, z pokładu którego wyruszyły wahadłowce. Gdy przybyły, niewolnicy poczęli na nie wsiadać, zaś YT 600 trzymać myśliwce z daleka. Po kilku manewrach jednak droid Enca został uszkodzony i pikując runął ku lądowisku odstrzelonemu od platformy. Klassht zawalił ucieczkę - w jego obronie stanął Uzdrowiciel, który ostatkiem sił przeniósł Jedi i paru niewolników na pokłąd wahadłowca. Statek wystartował, moment później w oślepiającej eksplozji lądowisko stało się historią.
Drużyna, choć osobno top jednak wspólnie ruszyła ku pancernikowi. Najlepsze miało się jednak dopiero wydarzyć. Encu otrzymał w łapy kolejny myśliwiec - rozpoczął się zadziwiający, filmowy i heroiczny pojedynek.
Po kilku salwach, uszkodzeniu YT 600 i ranieniu Kotha Enc postanowił zaatakować wahadłowiec - kapitalne manewry poszczególnycg graczy przy bezpańskiej rakiecie. Enc ruszył na pancernik. Rajd nie okazał się wcale samobójczy - kilka kapitalnych deklaracji, niemal wymarzone testy i świetne odgrywanie - droid wpadł do śluzy pancernika po czym przekształcił się w formę lądową. Rozpoczął się abordaż!
Walka z załogą, zmagania z YT 600 i bohaterska postawa Klasshta - to kolejna godzina sesji. Absolutne apogeum, totalne crescendo sesji, finał na który czekaliśmy od dłuższego czasu. Gracze się wypowiedzą, sami oddadzą to lepiej. Generalnie scena miała zaskakujący koniec, deklaracja Enca o autodestrukcji zdehermetyzowała hangar, zaś Klassht został rzucony ku wrotom. Koth, Craig i Hatar postanowili ocalic towarzysza, lecz niemal wszyscy zawiedli - porazka akcji Bothańczyka była gwoździem do trumny Jedi. Lecz wówczas wydarzył się cud - Seji zagrał ryzykownie używając swoich nieszkolonych od dawna umiejętności Mocy i właczył awaryjne zamykanie hangaru. W ostatniej chwili...
Sesja zakończyła się wyruszeniem drużyny ku
Antarzentiss`eer na pokładzie podstawionego wahadłowca. Limit czasu jest naprawdę ograniczony - pozostało mniej, niż 40 godzin, tymczasem statek Craiga w stanie niemal kompletnie zniszczonym pozostał na pokładzie pancernika.
Wieści zaś z kolonii nie są dobre - wybuchły zamieszki, lecz szczegóły pozostają nie znane...
Wnioski i zarzuty wobec siebie:
1. Godzinne bezrobocie Enca. Never more.
2. Lekki chaos w toku sceny na pancerniku - nie zawsze Kaduceusz i Paweł wiedzieli, co się dzieje.
3. Railroad na końcu - tj w wyruszeniu na Antarzetiss`eer.
Plusy podadzą gracze. Poszczególne elementy skomentujemy po ich wskazaniu.
PD:
Koth: 1350 (5800),
Hatar: 1900 (4900),
Craig: 1750 (5450),
Klassht: 1600 (6000) --> AWANS na 4ty poziom!!!
Bors: pośmiertnie medal Republiki i odznaczenie Senatu, w rzeczywistości adnotacja w aktach dot. śledztwa w sprawach malwersacji.
Droid Vulture z 3 dywizjonu okrętu LDES - 8 - złota śrubka i bezimienna gwiazdka na ścianie przy hangarze jednostki macierzystej.
Następna sesja 7 maja br.