Czytając pierwsze zdania postów
Pudłacza i Duce`a zaczynam dostrzegać spory rozdźwięk między ich stylami gry, nie wiem co odpiszą
Xeloss, Encu i jak to skonkretyzuje
Seji. Jeden pisze o rozlazłym początku, drugi o sprawności - jest się na czym oprzeć. :/
kaduceusz pisze:Problemem było małe pole do manewru dla graczy, które IMHO wynikało z faktu, że nikt tak do końca nie wiedział co my mamy potworom z dżungli powiedzieć lub zrobić, prócz nasuwającego się oczywistego rozwiązania z oddaniem w ich ręce kel dora. Może wynika to z mojeog rozkojarzenia i tendencji do zapominania co się działo wcześniej - ale wątpię.
Ciekawe - bo
żywo pamiętam scenę na poprzedniej sesji (sala z Jedi), w której to rozgorzała dyskusja na 3 głosy o tym, co powinno się z nim zrobić i perspektywa wydania go w ręce była aż/dopiero drugą. Odnoszę wrażenie, iż tamtej sesji lepiej, jakby wcale nie było, skoro nic a nic gracze nie pamiętają z dyskusji, jaką stoczyły ich postaci :/
kaduceusz pisze:Moja scena z kel dorem, w której chciałem pogadać z nim jak łajdak z lajdakiem wyszła jak jakaś walona parodia. Kel dor krzyczał jakby był najgorszym tchórzem, a ja i Zanran zachowywaliśmy się jak jarmarczni kaci
Wyszła bardzo dobrze - może za mało kawy wypiłeś? Zaczęliście dbać o niego, a tchórzem to okazał się już ostatnio, co najmniej trzykrotnie (statek, sala z Jedi, lądowanie w puszczy). Wpierw wypomina mi się iluzjonizm, a teraz, gdy o mało nie zmarł Wam na rękach nagle zaczyna Was irytować niebezpieczeństwo? Zachowanie kel dora było jak najbardziej ok - przecież to Wy nakręcaliscie wydarzenia. :/
kaduceusz pisze:Z drugiej strony dżungla jest niebezpieczna - stąd wszystko jak najbardziej uzasadnione. Tak zreszta będzie i dalej na tej sesji - uzasadnienie jest, wszystko gra, tylko mnie to nie pasi, bo nie trafia w moje priorytety/zapotrzebowanie
Trafiłeś. Ale nie znałeś całej
PRAWDY- o niej za moment.
kaduceusz pisze:Wnerwiło mnie szczególnie mieszanie wiedzy mojej postaci z wiedza gracza. Mam w nosie efekty różnicy ciśnień po otwarciu zawartego włazu, ale Koth z Pilotażem na +10 powinien zdawać sobei z takich dupereli sprawę. Podobnie będzie potem z megafonami na statku transportowym
Można nad tym popracować.
kaduceusz pisze:ze nasze wysiłki są skazane na niepowodzenie
Tia -
ale z narzędziami na kadłub w nocy po ataku już się nie chciało wyjść. Z pilotażem na +10 i technikiem przy boku :/
kaduceusz pisze:Nadciągający koloniści grają rolę ulubionego BNa Mistrza Gry, który przybywa pod sam koniec, neguje wszystkie dotychczasowe decyzje graczy i zdobywa całą chwałę/kontrolę nad sytuacją, a gracze moga jedynie podkulić ogonki i salwować się ucieczką
Odnośnik do
PEWNEGO elementu poniżej.
kaduceusz pisze:Jedyne co mi posotało to śledzić bitwę na dole i podlecieć po naszych kiedy już będzie ona dobiegać do finalu.
Ciekawe - a kto czekał kwadrans, aby wystartować? Bo koledzy z drużyny wołali: „jeszcze ja, jeszcze on” .
kaduceusz pisze:Deckard ślizga się ponad nimi używając ich w minimalnym stopniu, a często wręcz ignorując. Najbardziej rzucającym się w oczy przykładem jest nieomylna sieć oplątująca droida należącego do postaci Enca. Raziło nie też, ze nie używaliśmy choćby uproszczonych zasad dotyczących inicjatywy - co potęgowało chaos.
Tia? Rzut na RAB : z ręki 17 i 16 - te rzuty zdjęły Zanrana, droida i częściowo Klasshta. Inicjatywa? Pytałem, tylko akurat tych, którzy toczyli walkę w polu, nie za sterami. Brak zasad? Ready + broń drzewcowa, point blank. Było - tylko nie trzeba było z tego szachów robić. Inicjatywa na 20 uczestników? Czy muszę dzwonić dzwoneczkiem, abyście wiedzieli, że mechanika jest w akcji?
kaduceusz pisze:Całość wydarzeń zaczęła być nagle powalająco zniechęcająca - po kiego była cała nasza misja do sektora Barantis, skoro i tak walec fabuy przetoczył się ponad tamtymi wydarzeniami bez możliwości naszego nań wpłynięcia. Motywacja Kotha, dotychczas IMHo dość wątła, stała się wręcz groteskowa
A najlepsze w tym wszystkim jest to, iż ponieśliscie porażkę. I tyle. Przygoda zakładała co innego - jednak wybór:
1.nie zabrania ze sobą kel dora,
2.powrotu na statek po niego,
3.nie naprawienia nadajnika,
4.Encowy mousedroid z detonatorem (to był pierwszy atak podczas spotkania) przesądził o takim splocie sytuacji.
I konsekwencjach. Gorycz? A czy każda akcja musi kończyć się sukcesem? Finał jak najbardziej pasował do tła, jakie wprowadzi za parę lat storylinia E II - wymykające się spod kontroli Jedi konflikty, rozdźwięk między światami zewnętrznymi a Coruscant, dodając jeszcze fakt, iż zasadniczo kontakt obcych kultur kończy się analogicznie jak w przygodzie.
Generalnie ten argument w/w przez
Ciebie jest jak dla mnie conajmniej dziwny. O ile rozumiem kwestię operowania przez postaci wątkami, które cześciowo szlag trafił, tak nie potrafię się oprzeć jednemu wrażeniu: Jedyna dobra sesja to taka, w której postać odnosi sukcesy, bądź ryzyko porażki jest żadne, albo go brak. Nie mówię tu o przegranej walce, czy grze karcianej, tylko całym wątku. WTH? Odwrotna sytuacja jest niby oznaką, iż MG traci dobry kawał fabuły na kolejne sesje? Traci wątki, które gracze sami sobie opracowali, bo każde inne sa już be? A czy nie za dużo już macie tych innych wątków - własnych? Antarzentiss`eer miał być tylko zaczątkiem/prologiem do E II i niepokoi w Galaktyce. Został przyjęty jako krach całej kampanii.
kaduceusz pisze:Uwagi Deckarda odnośnie Savripów skłaniają mnie do przemyślenia, ze będzie bronił ich życia jak niepodległości przy Dramatycznym naginaniu zasad. Uważam, że to niepotrzebne, pamiętam, ze byli mocni a jak będziemy chcieli ich pozabijać to ich pozabijamy - ze zgodą MG czy nie
WTH? Uwagi o Savripach były skierowane do Xelossa i Sejiego, którzy na oczy nie widzieli tych stworzeń w akcji. Nie bądź takim egoistą. Jak chcesz, idź je zastrzel, jak będą spały albo wywal je w próżnię. Niewielu powierza ochronę Savripom – to chciałem podkreślić. Clear?
kaduceusz pisze:Takie zachowania prowadzą zazwyczaj ostatecznie do przygod w stylu: latamy po galaktyce dokąd chcemy i handlujemy towarem a MG improwizuje wydarzenie - słowem symulacjonizm nastawiony na eksplorację settingu pełną gębą.
Czy ja zapomniałem powiedzieć o mentorze Zanrana? Twoim wątku z Rashk Tri`darem? Mapie z zaznaczonym miejscem kontaktu z „Fortuną”?
Czy zapomniałem wskazać, iż ciągła improwizacja to przeszłość? Czy coś tu nie jest jasne?kaduceusz pisze:I teraz pytanie - czy nasze akcje z przejęciem transportowca podobały się, skoro dostaliśmy tak dużo PD? Czy nagłą zmiana odgrywania Kotha miała tu jakieś znaczenie, czy nie?
Wiesz, ile dostałeś za scenę z transportowcem? 250 PD. Wiesz, za co? Za negocjacje z handlarzem i odwagę przy Gammoreanach. Myślisz, ze po GRAMY! przyznaję PDki za hasła? To właśnie dlatego zapytałem pół-serio Was o taką opcję.
Zmiana stylu gry? Dla mnie była niezbyt płynna - zdecydowanie zbyt duży kontrast. Koth nabrał nagle 10 lat, marskości wątroby i szram na twarzy. Szczerze. Czy jest to problem? A dlaczego? Twoja postać i wara mi od niej.
kaduceusz pisze:I jeszcze ostatnie słowo odnośnie postaci. Jeszcze raz zobaczę w AP coś w stylu:
Deckard napisał:
podenerwowany informacjami z domu Bothańczyk
to szlag mnie trafi i I quit
W takim razie pierwszy pociągnę za raczkę: "Eject". Nie raczyłeś zauważyć, iż całe to zdanie jest pisane z przymrużeniem oka? "Poszukiwany w dwunastu systemach"? Czy wszędzie musi panować dramatyczny nastrój rodem z wątków o WoDzie?
Seji pisze:Deckard wciaz ma problemy z kontrolowaniem graczy i podzialem czasu.
kaduceusz pisze:Podczas gdy ja kombinuje jak tu rozszezyć możliwość wpływania graczy na fabuę Deckard skłania się ku większej kontroli MG
I znowu... Co mam na to odpowiedzieć? Że obaj macie rację? Czy że każdy myli się w pewnej mierze? :/
Teraz rzecz o
ELEMENCIE: W toku dzisiejszej sesji ważyły się losy postaci
Enca. Wg planu miał on jakoś sensownie być wyłączonym z gry, po czym na scenę miał wkroczyć ktoś inny. Scena z bestią miała być tym wyłącznikiem, lecz nagle zaczęliśmy chyba z Encem stwierdzać, iż może jeszcze chwilę się wstrzymamy – kim jestem, aby odmawiać graczowi pomysłu z powrotem do poprzedniej koncepcji? Podobnie potyczka na polanie – abstrahując od splotu wydarzeń również i tam losy Zanrana były w naszych rękach, gdyż to właśnie razem z kolonistami miał przybyć jego następca. Stawiałem dziś na grę technikiem, gdyż nie zakładałem, iż będę mógł sensownie wprowadzić nową postać. Z każdą kolejną jednak WASZĄ decyzją utwierdzałem się w przekonaniu, iż koloniści przybędą. Nie naprawiliście radia, nie polecieliście do bazy, nic. I jeszcze ta jatka… W jej toku musiałem szybko zadecydować, czy kill him, czy let him go. Przejawem była seria z droida i postrzał Zanrana (1 na rzucie ataku albo REFSAVE – nie pamiętam już, edytuję o 3 am). Nagle się okazało, iż Zanran jest wart swojej ceny – więc go pozostawiłem.
Duża prośba do osób biorących w sesji: (dziś
Duce) - przestańcie K...WA przychodzic na sesję niewyspani. Wiem, jak się gra/prowadzi na wysokich obrotach w zwykłym tygodniu, gdy nie nastawia się na długi przelot. Beznadziejnie. I wiem, że radocha z gorszych sesji u osób wyspanych jest większa. Prozaiczne, ale trochę tego się naoglądałem (2 lata co 2 tygodnie przez 2-3 dni). Skoro leziecie spać o 4:30, informujcie mnie i wówczas będziemy grać w późniejszych godzinach. A skoro dziś na przeszkodzie stała komunikacja, nie spychajcie tego problemu w pełni na mnie. :/
Podsumowując dotychczasowe uwagi:
1. System subiektywnych OCEN jest do dupy. Każdy z dotychczas się wypowiadających ma INNE priorytety – i po dzisiejszych postach widać to nawet u Pudłacza i Kaduceusza. Chciałbym wiedzieć, CO i JAK Was bawiło, abym miał punkt odniesienia przy projektowaniu wątków (tak jak dotychczas), ale na Moc, okażcie trochę kompromisu. Jak dotąd widzę tyle, że niektórzy chcieliby wszystko dla siebie – do piekła z taką grą! Ja, choć gram od święta (ostatnio w CP i Ditv na CS, poprzednio u Enema w D&D, poprzednio chyba raz rok wcześniej) i powinienem zagarniać wszystko odpuszczam – choćbym miał bawić się na 75%. Why? Ponieważ w ramach oceny samopoczucia wliczam jeszcze kompromisy i radochę z układu. Prosiłbym o to samo… Albo ciągle ktoś będzie niezadowolony. Jak dotąd zróznicowanie oczekiwań i odczuć jest widoczne gołym okiem, ale to efekt gry różnych graczy - stanowimy grupę (trzymającą władzę), która jest typowa w takich drużynach. W duetach-tercetach jeszcze łatwo znaleźć wspólną linię, ale przy 4-5+ nawet GNS nie pomoże.
2. Sugerowałbym zostawiać swoje MGwe doświadczenia za drzwiami. Dla mnie jest to chore, wiem, bo sam się z tego leczyłem. Jak rzuciłem ten zwyczaj w kąt, nagle zacząłem się dobrze bawić. To uwaga do Ciebie,
Kaduceuszu – fajnie, że z Twojego MGwego pw to a tamto – tak mogę oceniać waszego Eb, gdzie nie gram, tylko odnoszę się do zadań MG. Ale jak zaczyna się każdy etap oceniać z pw prowadzącego, to najlepiej w ogóle MG usunąć, albo grać u siebie.
3.
Uważać na własne deklaracje poprzednich sesjach. Jak mam tworzyć zarys sesji, skoro nagle wszystko obraca się wokół własnej osi o 180 stopni (jak dziś z losami kel dora)? Potraficie zapamiętać detale z AP Eberronu – wielką łaską będzie choćby połowiczne spełnianie tego u mnie?
4. Pełne obroty na sesji – w życiu jeszcze nie grałem u MG, który ciągle utrzymywałby 200% mocy i do końca by mnie trzymał w napieciu – no, może jeden. Scena z kolonii to było ostatnie 50 minut gry – i tak wiadome, że oceniane przez pryzmat końca sesji, wydarzeń na niej, powrotu etc. Były jasne momenty? Były. Napisałem, że zawiewało nudą – napisałem.
Co by było, gdybym nie wprowadził Sylvna? Jakie noty byście dali?
5. Zapomniałem dodać – wątek z frachtowcem jest zgodny z twoja postacią – masz atut? Masz. Pilotaż? Masz. Kradłeś statki? Potrzebowaliście środka transportu? Co więc jest w tym złego? Nie wiem. :/
Co idzie do modyfikacji:
- troska o wątki,
- walka (mniej chaosu, więcej mechaniki),
- inny styl rozgrywania rozmów,
- większy nacisk na integrację postaci z drużyną i otoczeniem.
Dopiszcie co jeszcze - wszechwiedzący nie jestem.