Okej wrzucam wizję nacji i nie tylko wymyśloną przez kbendera:
Oki, ja mam pomysł następujący (wysłałem podkładkę pod rozmowę z linkiem
https://docs.google.com/drawings/d/1rfS ... TS9M4/edit).
Podzieliłbym świat na dwa okręgi - tych którzy "żyją w cieniu iglicy" i tych, którzy się wyzwolili.
Żyjący w cieniu iglicy, wciąż pozostają pod kontrolą DieselGeistów i pełnią specjalistyczne role w ich dominium. Każdy z tych narodów jest "upośledzony", tak, żeby nie mógł się usamodzielnić.
Sorry za błędy, ale piszę w pracy (a zaraz spadam na samolot). Nazwy robocze
Dieseldorf to industrialna wyspa - miasto, z fabrykami, ulicami, samochodami i smrodem. Ludność jest podzielona na kasty, bardzo sztywne i zajęte pilnowaniem swoich obowiązków - robotnicy - pracą, brygadziści, pilnowaniem robotników, inżynierowie, pilnowaniem produkcji, zarządcy - fabryk, projektanci - nowych urządzeń. Robi się tu wszystko z wyjątkiem silników (te na hzłoto są produkowane w iglicy, te na ropę na innej wyspie)
Kraina mlekiem i miodem płynąca(czy jakoś) to wielkie pastwiska i hodowle, zaopatrujące resztę w żywność. Ludzie są tu biedni i niedouczeni. Ochronę zapewniają inne wyspy. Ustrój anarchistyczno - filozoficzno - demokratyczny (wzorowany na idealnym świecie według starożytnych)
Produkcja silników do inna wyspa - znowu industrialna, tym razem z podziałem na gildie, w obrębie których można awansować, ale które się zwalczają.
Ostatnia kultura to żołnierze podzieleni na klany, w momencie osiągnięcia odpowiedniego wieku (powiedzmy 12 lat), dziecko jest przerzucane do swojej jednostki, w której spędza większość życia. Po 25 latach służby wracają do domu na stałe. Kobiety są równe w prawach z mężczyznami (tzn też są rekrutowane) aż do dnia zajścia w ciążę, kiedy są odstawiane do klanu.
I teraz część ciekawsza. Te kultury kolonizowały (w imieniu dieselgeistów) dalsze wyspy, które są niby niezależne, le po najlepsze silniki i rafinowane złoto i tak wracają do iglicy. Tutaj świetnie pasowałaby między innymi Twoja nacja (jako np załoga zbuntowanego okrętu wojskowego, który wyrwał się z kieratu i nieludzkiego traktowania i założył własny naród).
No i we własnym zakresie, niektóre z nich, weszły w kontakt z kulturami z poza "dominium DG", nasiąkając lekko ich wpływem (można nację wojowników zetknąć z narodem "Złotej Ordy" czy jak to się zwało, tworząc naród honorowych wojowników przecinających mieczami zbroje (bardziej w klimacie tureckim niż dalekowschodnim).
Generalnie dużo się tu upcha. A mnie raczej trzeba stopować, gdy jadę za daleko.
Ja ze swojej strony dorzuciłbym nację, która właśnie nie jest kolonijna, tylko może się wywodzić z ludzi, którzy uciekli spod władzy Dieselgeist. Krótki opis:
Ok
Widziałbym nację, która od dawna była trzymana w ryzach przez geisty. Stare legendy mówią, iż geisty wyrzuciły ich na ich wyspie bez środków do życia, aby Ci zbierali dla nich hzłoto. Natomiast żaden geist nie zawiadywał ich kolonią, robili to sami. Z biegiem czasu zaczęli traktować geisty nie jak bogów, lecz raczej tyranów, którzy zmuszali ich do wydobycia hzlota. Wraz ze wzrostem potęgi ich państwa pojawiły się pierwsze tendencje związane z odejściem od DieselGeist. Nie mogło to być jednak zrealizowane z uwagi na potrzebę posiadania oczyszczonego złota (nie wiem jak się teraz nazywa) do statków.
Nacja z założenia ma być dumna i honorowa, chociaż niekoniecznie ma kierować się takim kodeksem jak Japończycy. Mają mieć w sobie nutkę ciekawości i pewną chęć pędzenia ku przygodom, co uczyniło z nich wspaniałych żeglarzy i odkrywców. Z drugiej strony są dumni i dosyć wojowniczo nastawieni, co z cała pewnością nie ułatwia im kontaktów z innymi rasami. Z cech dodatkowych dał bym im coś co mają chyba wszyscy ludzie, ale u nich jest to jeszcze bardziej zarysowane czyli ciekawość i pęd do rozwoju. Przez to są postrzegani jako niezbyt rozważni, co zresztą jest prawdą. Nacja, która lubi dobrą zabawę i picie na równi z dobrą walką lub poznawaniem nowych krain. Ludzie Ci nie mogą usiedzieć długo na miejscu, zawsze się spieszą i nigdy nie mają czasu, szczególnie jeśli chodzi o nudne dyskusje lub handel czy negocjacje z innymi narodami. Nie ma wśród nich prawa w naszym rozumieniu tego słowa. Mają spisane prawa ogólne, klanowe, które są surowe. Między sobą liczy się słowo wojownika/rycerza/szlachcica, a nie spisana umowa. Ludzie Ci przywiązują uwagę do swych słów i nie mają w zwyczaju ich zmieniać. Jeśli coś postanowili to tak zrobią, są przez to uparci i mało elastyczni, ale za to niezwykle efektywni w dążeniu do postawionego przed sobą celu.
Chciałbym nację nieco porywczą, od której bije pewien pośpiech i ciekawość. Nację która przemierza ocean chmur z kapitanem na dziobie radośnie śmiejącym się podczas najgorszej burzy jaką kiedykolwiek widział. Nację, która ceni honor i dane słowo bardziej niż spisane umowy, która za nic ma etykietę, a jednocześnie nie jest bandą dzikusów, tylko dość specyficznym krajem, w którym ludzie zachowują się bardzo swobodnie. Z drugiej strony są dumni, uparci, często działają zbyt pochopnie i nierozsądnie, a nawet jeśli ktoś im wyjaśni, że nie mają racji to potrafią odrzucić rozsądek, gdyż tak dyktuje im serce czy też sumienie. Pogardzają ludźmi, którzy zawsze wszystko chcą przemyśliwać lub debatować nad czymś tygodniami. Mają być żywi i inni.
Ich społeczeństwo widzę podzielone na kasty. Wojownicy, mieszczanie, chłopi. Przy czym kasty nie są od siebie gorsze. Panuje swoista równość, a o wartości człowieka decydują przede wszystkim jego czyny a nie urodzenie. Może panować jakaś dynastia, lub ewentualnie król jest wybierany poprzez jakiś system starożytnych niebezpiecznych prób, które maja dowieść jego wartości.
Co więcej nie chcę żeby byli łupieżcami czy piratami, chociaż lubują się w walce i niejednokrotnie najeżdżają inne kraje. Czasami czynią to dla łupów, a czasami dla samej radości walki. Są serdeczni w przyjaźni i srodzy w gniewie.
EDIT:
I również czekam na streszczenie wizji zigzaku co do Goldstroma. Żeby cokolwiek dalej robić potrzeba mi wizji świata abym mógł zdecydować.