Ludzie to dajmy tam nieprzeniknioną pustynie parę fabryk i kilka budynków ekscentryków. Potem dalej dopiero front. Jak się gracze wbija na pustynie i zgubią się na niej to się im odechce szaleć poza miastem.
Co do dark City tam było inaczej. Nikomu tam nie przychodziło do głowy wybieranie się poza miasto! Ba nawet nikt się nie zastanawiał czy te poza tam jest. Jedynie bohater tam ruszał tylko dlatego ze nie chciał się wydostać, a dowiedział się że tam właśnie jest rozwiązanie.
Co do Trumana mamy inny problem, on jest uwięziony i stara się wyruszyć z miasta. I wszystko jest przeciw niemu co jeszcze podbudowuje go w tym zamiarze.
My powinniśmy mieć inne podejście, snuć domysły, plotki legendy. W momencie kiedy gracze uparcie na pierwszej sesji oleją mg będą chcieli uciec za miasto... dajmy im pustynie. Jest nudna i spełnia swoja role. Oczywiście będą tam inne rzeczy ale trzeba będzie znać ich lokalizacje.
Chociaż panowie nie po to buduje się wizje miasta która ma zmuszać do gry by gracze na pierwszej sesji chcieli z stamtąd uciekać. To bez sensu! To jak grać w batmana po to by zacząć sesje na której jedzie się na wakacje. Dusza pomysłu jest miasto!
A co do samego miasta...
Ograniczone terytorium spowodowało ze trzeba było poradzić sobie z zmieszczeniem takiej ilości ludności. Miasta zaczęły rosnąć w górę. Wszędzie otaczają ludzi wieżowce, a ludzie unikając najniższych poziomów poruszają się pomostami między budynkami a także latającymi środkami transportu.
Niesamowicie nasilony ruch pojazdów, który pewnie w takim miejscu jest 10-cio krotnie większy niż w najbardziej tłocznym współczesnym mieście powoduje smog. Na dolnych dzielnicach ludzie jeżeli żyją to w przerażających warunkach. A nie mieszkających tam ludzi przybywających w interesach poznaje się po kaszlu lub gazowych maskach.
Zresztą policja rzadko odwiedza takie miejsca, dzięki temu jest to idealna kryjówka szumowin jak i tajnych interesów. Jednak mieszkają tam ludzie dobrego serca którym nie wyszło w życiu i ich się broni...
Gazety nie przejma się przecież śmiercią kogoś z dolnych poziomów. W końcu to musiała być szumowina, która zasłużyła na swój los. To ze nie przejmują się tym gazety nie znaczy że nie przejmują się tym gracze...
A miasto to totalny tygiel kultur, włosi obok Japończyków, obok Rosjan, Amerykanów, Polaków. Każdy zna najmniej 2 języki biegle, a w 10 innych umie zamówić piwo, w tym w takiej samej ilości umie powiedzieć "rzuć bron". Rodzi to konflikty interesów organizacji mafijnych, jak i powoduje ciągłe nieporozumienia kulturowe! Ba często po prostu ludzie są ofiarami dyskryminacji.
Świat jest pełen neonów, nawet w śród mrocznych ulic pojawiają się kolorowe reklamowe napisy. Reklamuje się wszystko od płatków, przez domy publiczne. Przy zamówieniu klusek u ulicznego sprzedawcy chińskiego makaronu ten proponuje jeszcze 10 produktów, w tym odkurzacz i telewizor. Cóż co robić trzeba przetrwać. Sprzedaż jest jedną z dróg do tego.
Słyszeliście ostatnio o nowej technologi? Wiecie atomowa! W radio mówili! Ładują to dziś nawet do latarek. Oczywiście zaczęło się od pojazdów, jednak coś jest nie tak...
Widziałem starego mężczyznę z tabliczka "Energia atomów, piecze twoje tosty, a pył zabija twoje dzieci". Przerażające, jednak nie wierze w to, przecież tu na 20 poziomie nie spada żaden pył. Wiem że o tego człowieka pytał ktoś z korporacji Atomixs. Od tamtego czasu go nie widziałem. Może dostał prace.
W brukowcu znów pisali o jakimś bohaterze, dziwne że ludzie wierzą w taki chłam. Przecież żadna porządna gazeta o tym nie pisze. Na pewno jest to nowa metoda, aby ściągać od tych biedaków z dołu pieniądze. Oni pożywiają się takimi nowinkami, tak samo jak artykułami o tytule "Dywan chciał mnie zabić". Śmieszne, "Szkarłatna Gorączka znów ujawnia spisek korporacji." Bzdura, jaki spisek? Że niby firma w której pracuje od 10 lat dodaje do swoich produktów środki uzależniające? Bzdura i jeszcze raz bzdura! Boże muszę zjeść szybko płatki, ręce mi się trzęsą potrzebuje ich! Szybko do szafy, to na pewno spadek cukru, na pewno, prasa kłamią... o są, puste? Boże nie!
Do biura weszła kobieta, piękna kobieta... Normalnie by schowałem butelkę whiskey, ale mam to gdzieś. Mówiła piękne rzeczy, starała się mnie zbajerować i zmusić do pracy przeciw korporacji. To pułapka, wiem to na pewno. Może i jestem opojem, ale jestem też "szkarłatną gorączką" i widziałem ją. Korporacyjna szuja i szpieg... ciekawe co szykuje. Przyjmę zlecenie i sprawdzę to. Ciekawe czy ćma mi pomoże. Wyjdzie zadzwonię, mam nadzieje że nie ma znów tych swoich paranoidalnych misji i nie ukrywa się w piwnicy. Choć nawet tam go znajdę, tylko cholera nie chce mi się do niego jechać