Jedną z najciekawszych minionych er są czasy, zanim kamienie zaczęły świecić. Nie były to czasy tak szczęśliwe jak inne (i właśnie dlatego były ciekawe), ale w zasadzie nie były też takie złe. Ci, którzy lubią stawiać granice, mogą przyjąć, że zaczęły się, kiedy Naóébuy, czyli pierwszy nieśmiertelny [kamień], znany dziś jako najstarszy kamień, widział starożytnego, jako ostatnia znana osoba. Odtąd nie można więc mówić, że trwała era starożytnych, a ponieważ to oni świecili, na tysiąclecia zapanowała ciemność. Najstarszy kamień był sierotą, ponieważ najazdy podłych tępych betonów, stworzone przez alchemię, która miała dać kamieniom nieśmiertelność, a elfom długowieczność, zdziesiątkowały kamienie. Poza pierwszym nieśmiertelnym jedynym dzieckiem kamieni był wtedy jego przyjaciel, Leómai, czyli niosący ulgę, z rodziny uzdrowicieli, dzisiaj znany jako księżyc.
Pierwszy nieśmiertelny nie miał jeszcze stu trzydziestu lat, wieku uznanego za pełnoletniość dla kamieni, kiedy zagroził kolejny najazd betonów, który mógł oznaczać koniec całej rasy kamieni, jednak zdołał przekonać wszystkich, aby walczyli w polu, zamiast kryć się za murami. Właśnie otwarta walka była w tej sytuacji najlepszą taktyką, a najstarszy kamień wiedział o tym dzięki swojej wyjątkowej intuicji do wszystkiego, co związane z walką. W czasie bitwy walczył tak zaciekle, jak nikt wcześniej, i uznano go za pierwszego prawdziwego rzeźnika. Tymczasem młody księżyc i jego rodzice wyróżnili się jako uzdrowiciele. W czasie bitwy pierwszy raz widziano ludzi, ale upłynęło jeszcze sporo czasu, zanim nawiązano z nimi stały kontakt.
Po dalszych wojnach udało się odeprzeć betony na ich tereny na wschodzie, a badając zachód natrafiono na kraj głupich, żyjących jeden dzień obłoczków, a za nim na kraj, w którym rosną pieniądze. Najstarszy kamień był władcą kamieni, elfów, ludzi i obłoczków oraz dowódcą rycerzy, a księżyc - przywódcą zakonu uzdrowicieli nazywanego księżycowymi osłami i życie toczyło się tak przez tysiąclecia. Pod koniec czasów, zanim kamienie zaczęły świecić, grupie poszukiwaczy przygód udało się znaleźć skarbunek, wielki skarb ukryty niegdyś przez Kealembou i Maleoi, dwoje flisaków, przedstawicieli najdawniejszej rasy naszej ery er (ery er flisaków), której pierwszy rozdział trwa nadal. Ci poszukiwacze przeszli przez kraj betonów, dotarli do ruin dawnej stolicy flisaków, które znajdowały się pośrodku niesamowitego lasu (wysuszonych pozostałości niesamowitości, która wywołała katastrofę na ziemi flisaków i została pokonana przez starożytnych) i znaleźli tam skarbunek. Walczyli o niego z kyrgiem, przedstawicielem trójrękiej i trójnogiej rasy, która pojawiła się we wschodniej części ziem flisaków, gdzie starożytni nie dotarli.
Potem najstarszy kamień nauczył się świecić, skończyły się czasy, zanim kamienie zaczęły świecić, i zaczął się złoty wiek, który skończył się, kiedy najstarszy kamień próbował użyć alchemii, żeby przedłużyć życie obłoczków i został zabetonowany. Beton, który go zabetonował, to ziemia. Ciemność panowała aż najstarszy zdołał nauczyć choćby rażącego świecenia obłoczki (które odtąd wysyła codziennie jako słońca), a także księżyc i ryby latające znane jako gwiazdy.