Zrodzony z fantastyki

 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

[M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

pt maja 01, 2015 10:48 pm

Apokalipsa

Ostatni Nefilim pozwolił sobie na lekki półuśmiech. Potężne zaklęcie rozlewało się po całym świecie, a Apokalipsa nie mógł oderwać od niego swojej uwagi. Cudowna anihilacja, ostateczne zniszczenie. Dokładnie tak jakby Oneiron planował przez wieki opracowując swój czar. Zaklęcie było utkane bardzo subtelnie. To nie było toporne rozwalanie świata kawałek po kawałku, to było precyzyjne przecinanie najdelikatniejszych nici łączących osnowę rzeczywistości. Nadchodził koniec świata.



Erebus

- Jest mało czasu - Nieodrodzeni nalegali na pośpiech. Ich śpiewne głosy wypełniały umysł Erebusa - Musisz ruszać. Pamiętaj, czego cię... O kurwa mać.
Świat zadrżał w posadach, a heros zmartwiał. Zatem wrócił tutaj tylko na chwilę, aby popatrzeć jak jego jestestwo znów rozpada się w niebycie? Dobrze znał śmierć, ale teraz nadchodziło coś dużo bardziej ostatecznego. Klątwa Nefilim. Apokalipsa.



Gilgamesh

Żaden ptak nie umiał lecieć tak szybko jak wspaniały rydwan Gilgamesha. Pradawny przemierzał niebo szybciej niż na skrzydłach wiatru próbując uspokoić niepokój panujący we wnętrzu swojej duszy. Przeżył całe milenia i nauczył się ufać swoim przeczuciom, a te mówiły mu, że potężne moce właśnie dziś się przebudzą.

Nie wiedział czego się spodziewać, ale kiedy górująca nad Chimem góra Cusco nagle zniknęła wskutek załamania rzeczywistości, Gilgamesh nie wyglądał na zaskoczonego. A więc Wieczne Słońce w końcu poniósł zasłużoną karę. Chwilę potem heros Północy gwałtownie wzniósł się jeszcze wyżej, niemalże sięgając gwiazd. Fala niszczącej energii, która chwilę temu pochłonęła największego boga tego świata, teraz rozlewała się po całej krainie. Gilgamesh znał proroctwa. Jeźdźcy apokalipsy. Nefilim. Zatem udało im się wywrzeć zemstę na Viracochu.

Gilgamesh krążył nad ginącym światem i zastanawiał się, czy mimo wszystko Wieczne Słońce zdoła się podnieść po takim ciosie. Daleko w dole umierali ludzie.



Cień

Ze wszystkich istot na świecie to on był najbardziej związany z Wiecznym Słońcem i to właśnie on poczuł, że Viracoch już nie istnieje. Cień westchnął. Nie spodziewał się, że ten dzień nadejdzie tak szybko. Umiał poznać wzory zaklęcia, które teraz wypełniło całe uniwersum. Więc jednak jacyś Nefilim przeżyli i w końcu rozpętali apokalipsę. Cóż.

Chwilę później świat ogarnęły nieprzeniknione ciemności. W zasadzie trudno je nazwać ciemnościami, po prostu całe światło zniknęło razem ze śmiercią swojego bóstwa.

Cień nie miał czasu narzekać na utrudnienia w postrzeganiu rzeczywistości. Bez idei światła nie można było mówić o ciemności. Śmierć Wiecznego Słońca rykoszetem uderzyła w Cienia, który czuł, że gwałtownie przenosi się w niebyt. Z każdą chwilą tracił siły witalne. Szkoda - w tym tempie nie dożyje nadciągającej Apokalipsy.

 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

[M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

sob maja 02, 2015 9:55 am

Gilgamesh

Rydwan przecinał niebo. Jeszcze przez chwilę bohater przypatrywał się bezkresnemu błękitowi. Uderzenie serca później, cały świat okrył mrok.

Gilgamesz przpomniał sobie ciemności labiryntu karłów, który przemierzał przed wiekami pod przebraniem niewolnika. Przypomniał sobie ciemną, lepką krew morskiego smoka, która paliła jego oczy. Jednak ta ciemność miała w sobie.. ostateczność.

Jeśli świat się kończy, niech przynajmniej kilkoro ludzi ocaleje, niczym w pradawnych podania o potopie. Gilgamesh zawrócił ostro, aby skierować się na Północ. Instynkty i wiatr, który czuł na skórze podpowiadały mu gdzie się kierować.

Nie wiedział jedynie, czy uda się mu wyprzedzić falę zniszczenia. Potem będzie musiał jeszcze stoczyć walkę z Jeźdźcami apokalipsy, ponieważ, na wszystkich martwych bogów, świat należał do niego!
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

sob maja 02, 2015 11:33 am

Apokalipsa

Śmierć opierał się na swojej wielkiej kosie, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wisiał w powietrzu, ponad kilometr nad powierzchnią ziemi. Lekki uśmiech na jego twarzy był niewidoczny z powodu maski, ale pozostali wyraźnie wyczuwali jego zadowolenie.
~Nie przypuszczałem że moc Oneironów jest aż tak wielka, naprawdę piękny wstęp do apokalipsy. - jego myśl przepłynęła do trzech towarzyszących mu Jeźdźców. Chyba żadne z nich nie spodziewało się, że Istoty Snów zdołają do tego stopnia zmienić strukturę rzeczywistości i to w tak interesujący sposób.
~Zaiste, piękny widok. - odpowiedziała Głód kucająca w powietrzu obok niego.
~Ta, jasne... A nie pomyśleliście do kurwy nędzy że straciliśmy właśnie swoją zemstę?! - myśli Wojny zdecydowanie nie były tak spokojne jak całej reszty, ale może dlatego że właśnie w tym momencie wszelkie światło tego świata zniknęło. Dało się wyczuć jak trzęsie się ze złości i jako jedyny nie stał w miejscu, a latał z punktu w punkt dookoła.
~Uspokój się, zawsze byłeś w ukropie kąpany. Myślisz że Viracocha dałby się tak łatwo unicestwić? On jest jak najpaskudniejsza z chorób, a uwierz mi znam się na tym. Nawet jeśli zniszczysz takie paskudztwo niemal w całości, gdzieś poza polem twojego widzenia ono tylko czeka by znowu się rozrosnąć... Oneirony jedynie ułatwiły nam zadanie, Wieczne Słońce nie powinno być teraz wszechpotężne. - Zaraza, który siedział ze skrzyżowanymi nogami zdecydowanie był pewien że ich czas jeszcze nadejdzie. Dostaną swoją zemstę w pełni, we właściwym czasie.
~Kłócić się będziemy w wolnym czasie, za chwilę może się zrobić gorąco. Nie zdziwię się jeśli cały świat nas obwini o to co właśnie się stało. - Śmierci ciężko było odmówić racji, przepowiednie o apokalipsie były niezliczone i na pewno któraś przedstawiała taką wersję. Cóż, do pewnego stopnia byli temu winni, ale Oneirony widocznie użyły mocy, którą nie dzieliły się z Jeźdźcami, bowiem żaden z tej czwórki nie potrafił wypaczać rzeczywistości siłą woli. Choć każdy ze Zwiastunów był niezwykle potężną maszyną destrukcji, żaden nie był wszechmocny.
~Punkt dla Ciebie "braciszku". - Głód wstała i otrzepała się z niewidocznego pyłu, w atmosferze zawsze coś się unosiło - Ale nie możemy przecież błądzić na ślepo, czyż nie? - nawet przenikający najgłębsze ciemności wzrok Jeźdźców był obecnie bezużyteczny. Głód ucierpiała w tym względzie najbardziej, jej spojrzenie miało bowiem niezwykle niszczycielską moc.
~Czuję się kurwa mać jak jakiś cholerny nietoperz! - Wojna nadal był mocno zirytowany, ale nic dziwnego miał w sobie najwięcej szału z całej czwórki. Czasami współdzielenie umysłów było naprawdę męczące.
~Jak nietoperz, to się dopiero poczujesz. Skoro nic nie widzimy, będziemy musieli polegać na słuchu. Trzeba się dostosować do zmian, inaczej wypadnie się z obiegu. - zauważył Zaraza (kto jak kto, on o doborze naturalnym wiedział chyba wszystko) po czym skupił się na swoim jestestwie, powoli moc wszechwzroku odchodziła, a zastępował ją wszechsłuch. Wczuwając się w towarzysza pozostali Jeźdźcy uczynili to samo.
~Od razu lepiej, czuję się niemal jakbym widział. - Śmierć zakręcił kosą, która zniknęła. Nie była mu w tym momencie potrzebna.
~Ruszajmy! Niech słudzy Wiecznego Słońca poznają swój koniec! - Wojna zaczął nabierać animuszu zamiast w kółko się boczyć.
Chwilę potem niebo rozdarł potężny, przepełniony żądzą krwi i furią, nieartykułowany ryk. Skierowany we wszystko co było wrogiem Jeźdźców wzbudzał niepohamowany szał w duszach tych, którzy go słyszeli. Wojna miał naprawdę potężne płuca, dźwięk mógł nieść się bardzo daleko. Niemal w tej samej sekundzie Jeźdźcy pomknęli przez nieboskłon, w poszukiwaniu skupisk sług Viracochy, by rozpocząć dzieło zniszczenia. W końcu do innych istot na tym świecie nie mieli żadnej urazy, ale przypadkowe ofiary się zdarzają.

Ostatnio zmieniony sob maja 02, 2015 4:18 pm przez Altaris, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

sob maja 02, 2015 4:27 pm

Cień

Starzec powoli, krok za krokiem przemierzał pustynie skąpaną w blasku Wiecznego Słońca. To była jego klątwa, wieczna tułaczka w pełnym słońcu. Śmiertelnicy boją się śmierci, wiecznie od niej uciekają - upadły Bóg Ciemności przywitałby ją z otwartymi ramionami.

Tego dnia - chociaż, czy można było jeszcze rozróżnić dzień od nocy? - coś było inaczej. Cień wiedział, że coś miało się wydarzyć. Coś co będzie miało ogromne, nieodwracalne skutki. Tylko co? Starzec spojrzał w jasne niebo, możliwe, że zrobił to po raz ostatni i wtedy to poczuł. Viracoch gasnął. Kawałek po kawałku imperium stworzone przez Wieczne Słońce rozpadało się razem z nim. Świat gasnął niczym ogień pozbawiony powietrza, powoli lecz nieubłaganie. Cień czuł ból Viracocha tak jakby on sam był rozrywany na miliony małych kawałeczków.

Nie było to jednak powodem głębokiej empatii Cienia do swojego pobratymcy. Cień czuł ból Viracocha, ponieważ oboje byli połączeni. Tak jak dobro nie może istnieć bez zła, tak samo Cień nie może istnieć bez światła. Śmierć Słońca oznaczała koniec Cienia.

~Słodkich snów braciszku.

Starzec wiedział, że ten dzień w końcu nadejdzie, nikt nie panuje wiecznie. Cień rozłożył ręce delektując się swoimi ostatnimi momentami. Jednak gdy zgasło ostatnie światło zamiast ciemności, światem zapanowała nicość. Nie tak to sobie wyobrażał. Ktoś odebrał mu ostatnie zwycięstwo, jakiego kiedykolwiek miał doznać. Starzec zamlaskał kilka razy tak jakby próbował złapać więcej powietrza.

Nefilimowie. Cień był pewien. To oni okradli go z ostatecznej chwały, a upadły Bóg nie spocznie nim nie dokona swojej zemsty. Jeśli Viracoch już dogorywa to czterej Jeźdźcy Apokalipsy będą musieli mu wystarczyć. Cień skupił cały swój gniew na zaklęciu Nefilimów, starał się dowiedzieć o nim jak najwięcej, szukał jego źródła, celu, a nawet słabych punktów, które mógłby wykorzystać by uciec spod jego wpływu. Cień wiedział, że nie ma dużo czasu więc zemsta na Apokalipsie musiała poczekać. Skoro on żyje to i dla Słońca musiała być jeszcze nadzieja.

A w końcu, ile warta jest zemsta jeśli jest się martwym?

Ostatnio zmieniony sob maja 02, 2015 11:08 pm przez zarok, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

pn maja 04, 2015 3:30 pm

Erebus Kreed

Głębokie jaskinie, świątynie pradawnych bogów wykutych w skałach, zbudowanych ze skał i surowej magii.
Pradawnych Primordiali, tak głęboko w czasie i w ziemi, że nikt już nie pamięta o cywilizacjach które zdążyły ich zapomnieć.
Powolny mrok śmierci, zastygły od mileniów poruszył się. Jak mgła w przeciągu, którego nie było prawa tu być.
Zakotłował się. Był to powolny proces. Trwał wiele dekad, ale był ledwie mgnieniem oka tych którzy go obserwowali. Istot tak starych jak sami Stworzenie. Ciemność zgęstniała aż wręcz nabrała masy. Uformowała w kałużę lewitującą kilka stóp nad ziemią. I nagle poddała grawitacji (to 'nagle' również było względne, bo trwało dobre kilka miesięcy), a gdy uderzyła w ziemię była już wielkim humanoidem, w potężnym pancerzu.

Erebus wstał na nogi. Rozejrzał się po ciemności. Nie widział nic. W jego dłoni zatańczyły srebrzyste cząstki. Skumulowały się w klejnot, który zaraz rozgniótł, a gwiezdny pył wnikł w jego dłoń i przedramię. Wtedy jego wzrok przebił ciemności. Postawił krok, a gdy podnosił drugą nogę był już w innym miejscu. To nie była teleportacja. Bardziej jak by czas akurat mrugał gdy on się poruszał. Niedługo potem przemierzył pół świata, nim odnalazł wyjście na powierzchnię.

Słońce go poraziło. Raniło jego oczy z siłą wyciskającą krwawe łzy. Przynosiło to wspomnienia dawnych, szczęśliwszych czasów. Nim jego ukochany pan go zdradził. Ostre, rekinie zęby się zacisnęły w przypływie gniewu.
- Viracocha... idę po ciebie...
Ale wtedy coś się zmieniło. Blask słońca przygasł. Dostrzegł ciemną plamę szpecącą złotą tarczę. Poszerzała się ona. Świat wypełnił się chmurami mroku... nie... nie mroku. Mrok to coś, ta ciemność była niczym. Pustką powstałą po braku światła. Była czymś przerażającym.

* * *

Opracowanie dzieła nie było łatwe. Musiał wymyślić coś bazującego na tym co miał pod ręką. Nim mrok całkowicie pozbawił go wzroku zdołał zgromadzić jeszcze kilka elementów, dzięki czemu nie uszczuplił za bardzo swojej sakwy.
W starym hełmie bohatera sprzed kilkuset lat zmieszał breję która niedawno była osobnymi składnikami. Teraz pozostał ostatni. Osobista ofiara. Sięgnął do swojej twarzy palce dotknęły kącików oczu i zagłębiły się. Obie gałki wylądowały w kociołku. Krew cieknącą po policzkach rozmazał we wzory, które wypaliły mu się na ciele.

Uzbrojony w nowy zmysł, który miał pozwolić mu przetrwać w tym nowym świecie ruszył w niego, by się przekonać jak on wygląda. Przed podjęciem działań musiał się czegoś o nim dowiedzieć.

 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

pn maja 04, 2015 8:55 pm

Erebus Kreed

Rytuał zakończył się sukcesem. Więcej, magia Pradawnych, wciąż silna w tym miejscu, wzmocniła jeszcze bardziej moc tatuaży. Erebus czuł jakby niewidzialnymi dłońmi mógł dotknąć nawet bardzo odległe przedmioty, co było przydatne w chwili, kiedy zawiodły go jego oczy.

Wybraniec opuścił jaskinię. Wokół niego było szaleństwo, lęk i rozpacz. Świat się kończył. Wysoko nad głową herosa szaleli Jeźdźcy Apokalipsy, niesforne dzieci Pradawnych. Najwyraźniej panująca wokół atmosfera totalnej destrukcji nie wystarczała im, bo dodatkowo wypełniali szałem wyznawców Viracochy.

Fala zniszczenia zbliżała się niebezpiecznie szybko do Erebusa. Należało uciekać, ale mądrość Pradawnych podpowiadała, że w tej chwili byłoby to tylko odwlekanie nieuchronnego.





Gilgamesh

Heros pomknął na północ niczym na skrzydłach wiatru. Tylko dzięki swojej intuicji i nadludzkiemu refleksowi zdołał uniknąć spadających z nieba gwiazd.

Lud północy, w większości złożony z twardych wojowników, zahartowanych podczas licznych waśni rodowych i wypraw rozbójniczych, tylko częściowo uległ panice. Część berserkerów donośnie wzywała pomocy Gilgamesha, którego uważali za swojego opiekuna. Wyczuwali, że świat ma się ku końcowi, ale chcieli odejść jak mężczyźni, z bronią w ręku, ale nie wiedzieli przeciw komu ją podnieść.



Apokalipsa

Nie napotkawszy żadnego oporu ze strony wyznawców martwego boga, Jeźdźcy Apokalipsy w spokoju zajmowali się ich dobijaniem. Wojna próbował zmusić ich do walki ze sobą. Bez światła ludzie na oślep miotali się po okolicy, próbując znaleźć sobie przeciwnika.

Pracy nie było zbyt wiele. Fala zniszczenia, która wybuchła w Cusco, rozprzestrzeniała się powoli po całym świecie.



Cień

Nie trzeba było geniusza, aby domyśleć się głównego celu Apokalipsy. To naturalnie zniszczenie świata, całkowita anihilacja wszystkiego i wszystkich, włącznie ze sobą.

Mimo usilnych prób, Cień nie był w stanie wykryć, gdzie w tej chwili znajdują się Jeźdźcy, ucieleśnienie Apokalipsy. Podtrzymywanie zaklęć leczących było zbyt absorbujące. Za to Wcielony Mrok szybko odkrył naturę zaklęcia. Po pierwsze, Apokalipsa naruszył w krytycznych miejscach fundamentalne zasady wszechświata. W tej chwili uniwersum nieuchronnie rozpadało się, z każdą chwilą coraz szybciej. Prawa i reguły rządzące światem powoli kruszały, ustępując miejsca kompletnemu chaosowi.

 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

pn maja 04, 2015 9:51 pm

Apokalipsa

Struktura rzeczywistości się sypała, Oneirony zdecydowanie przesadziły, ale tego nie można już było zatrzymać. Świat który dziesiątki tysięcy lat temu odrzucił Nefilimów, a potem sprowadził na nich zagładę dziś pokutował z nawiązką. Śmierć i jego "rodzeństwo" szukali po prawdzie zemsty jedynie na Wiecznym Słońcu, ale widocznie za jego grzechy musieli zapłacić wszyscy.
Taka jak widać była natura zaklęcia, nie czyniło wyjątków. Ale Jeźdźcy nie brudzili sobie rąk krwią tych, którym Viracocha zagrażał, wróg mego wroga jest moim przyjacielem jak mówi stare ludzkie przysłowie. W krótkim czasie Jeźdźcy przemierzali tysiące mil w cztery strony świata, wyznawcy upadłego boga szybko żegnali się ze światem ginąc szybko ale bardzo boleśnie, nie wymagało to wielkiego wysiłku.
Radość płynąca z zemsty wypełniała umysły całej czwórki, gdyby tylko znaleźli Viracocha'ę... To był ich najważniejszy cel.
Wojna wyłapał słuchem kogoś, kto wynurzył się na odludziu spod ziemi. Pognał czym prędzej w tamtą stronę, chcąc dowiedzieć się kto lub co to jest. Może mu się poszczęści i to on właśnie zakończy nędzny żywot ich znienawidzonego nemesis.

 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

wt maja 05, 2015 12:52 pm

Cień

Starzec z zadziwieniem "przyglądał się" zaklęciu. Ktoś musiał mieć mocno niepokolej żeby zdecydować się na tak drastyczne kroki. Zemsta? Wojna? Zdrada? To by zrozumiał. Ale całkowita anihilacja wszechświata od podstaw? To już było szaleństwo, nawet dla niego.

W powietrze wystrzeliło osiem potężnych, stworzonych z czystego cienia ramion. Zaczęły obłapiać wszystko wokół Cienia tak jakby czegoś szukały, ale tak naprawdę były jedynie jak biała laska dla ślepca. Pozbawiony zmysłu wzroku Wielki Cień musiał improwizować, chodzenie po omacku było jego jedyną możliwością.

Bez ryzyka bycia rozerwanym na strzępy nie był w stanie odnaleźć Apokalipsy, źródła tego całego zamieszania. Jeśli on nie mógł ich znaleźć to musiał ich zmusić by przyszli do niego. Jak bardzo nie chciał i brzydził się tym co zaraz zrobi to wiedział, że nie ma innego wyjścia.

- O najświętszy Viracocha, okaż nam łaskę i uratuj od ciemności! - Lamentował Upadły Bóg by zwrócić na siebie uwagę Jeźdzców.

 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

czw maja 07, 2015 4:26 pm

Gilgamesh

Heros desperacko poszukiwał sposobu na wydostanie się z sytuacji. Nie mógł zabrać swoich berserkerów do mitycznych krain bogów Północy - te oderwały się od świata po masakrze jaka spotkała panteon Tyra. Nie mógł użyć tej cząstki mocy Wiecznego Słońca jaka była zaklęta w Blasku i Cieniu - było jej zbyt mało, aby stworzyć nowe, niewielkie słońce.

Świat dobiegał końca, zostałatylko wojna.

-Świat umiera! - ryknął przekrzykując wiatr, do zebranych berserkerów - wojna bogów się rozpoczeła! Tylko nasza krew będzie przelana; wy czekajcie i proście o łaskę martwych bogów! - okrutne, powiedzieć najlepszym wojownikom, że przyjdzie im umierać bez szansy na walkę. Gilgamesh potrzebował ich gniewu, ich strachu i frustracji. Już czuł, że klatwa Viracochy rozluźnia swój chwyt.

-Zgromadźcie się i módlcie się! - krzyknął zbliżając się do ziemi - Tyrze! Który unosiłeś niebo na swoich barkach i który widzisz wszystko z wysokosci! Pomóż mi odnaleźć wroga moich wrogów! Oghmo! Znawco wszystkich tajemnic! Udziel swej wiedzy, abym władał magią tego ostrza wedle swej woli! -

Odpowiedziały mu głosy z ciemności. Wszyscy ludzie skandowali te proste zdania, nie rozumiejąc co Gilgamesh ma zamiar osiągnąć. Syn Tyra sięgną nad swoje lewe ramię i dobył niemal idealnie czarny miecz - Zaćmienie. Normalnie, jego obrzeża lśniły lekkim światłem, jak tarcza słoneczna zza zasłony księżyca - ale teraz nie widział nic.

Czuł jednak - dzięki swoim instynktom i wiedzy nabytej przez stulecia. Delikatny rezonans boskiej iskry, teraz wzmocniony przez modlitwy setek ludzi i wolę Gilgamesha. Wystarczy, by ponieść jego wiadomość

-Cieniu, Bóg Ciemności, wrogu Słońca! Usłysz mój głos! Nowi wrogowie przynieśli całkowitą nicość i muszą być zatrzymani, nim tylko ona pozostanie! - - odezwał się Gilgmesh - potem zaintonował to samo do innych znanych mu bogów, żywych i martwych... czymże byłaby wojna bogów bez co najmniej kilkunastu Potęg?

Ostatnio zmieniony czw maja 07, 2015 4:30 pm przez changeling, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

sob maja 09, 2015 3:52 pm

- Apokalipso! - ryknął Erebus Kreed widząc jeźdźca szybującego po niebie.
Wezwanie Gilgamesha go ominęło, bo daleko mu było do boskości, choć wielu przewyższał swoją mocą. Szczególnie teraz, gdy ponownie się narodził, potężniejszy niż kiedykolwiek.
- To wasza sprawka?! Całe to zniszczenie? Ta nicość pogrążająca świat?
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

sob maja 09, 2015 5:28 pm



Gilgamesh

Cichy trzask przerwał odezwę herosa. Gilgamesh odruchowo uniósł głowę do góry, akurat aby oberwać najcięższym odłamkiem prosto w twarz. Bohater był nadludzko wytrzymały, ale nawet jego mógł powalić trafienie wielkim kawałkiem pękniętego nieba. Ogłuszony Gilgamesh nie mógł usłyszeć słów wypowiadanych przez zalęknione bóstwa, które usłyszały jego apel.

Spadające odłamki nieba tylko przygłuszyły Gilgamesha, ale krzyki skorych do walki mieszkańców Północy szybko ucichły. Cóż, chyba jednak wojaków należy dobierać sobie z nieco wytrzymalszych istot.




Erebus

Nauki Prawdawnych nie poszły w las - sztuka uników pozwoliła Przebudzonemu z łatwością uniknąć deszczu spadających kawałków nieba. Erebus przewidywał, że morderczy opad szybko się skończy, ale na razie na powierzchni nie było zbyt bezpiecznie.

Tymczasem jednak pradawny wyczuł coś zupełnie nowego. Poszarpany wszechświat przestawał funkcjonować według dawnych zasad. Rzeka czasu podzieliła się na kilka strumieni i Erebus dzięki swoim nowym zdolnościom zdołał wejść do tego nieco wolniejszego. Apokalipsa i niemal cały świat zewnętrzny zdawali się teraz poruszać w żółwim tempie.



Apokalipsa

Kawałki nieba odbijały się z łatwością wokół czterech Jeźdźców Apokalipsy. Deszcz śmiercionośnych odłamków nie mógł Wojnie przeszkodzić w rozmowie z tajemniczą istotą, która wynurzyła się spod ziemi.




Cień

Cieniowi nie udało się zdobyć uwagi Apokalipsy, za to kontakt z nim nawiązał Gilgamesh. Starzec pamiętał herosa jak przez mgłę, ale przynajmniej ktoś jeszcze próbował stawić czoła temu szaleństwu. Niestety, Gilgamesh nagle urwał kontakt.

Brat Viracochy z racji swojej niematerialności nie był zagrożony przez spadające niebo, za to z łatwością zidentyfikował strumienie czasowe. Nie bez trudu wdarł się do najwolniejszego z nich. Mógł teraz zdziałać szybciej w tym samym czasie, jeszcze więcej szans, aby zatrzymać nadchodzącą apokalipsę.
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

sob maja 09, 2015 6:57 pm

Apokalipsa

Wojna zawisł w powietrzu, "wpatrując się" w istotę poniżej. Na podstawie wydawanych dźwięków w jego głowie tworzył się obraz. Istota była zdecydowanie zbyt brzydka na Wieczne Słońce, ale to nie znaczyło że nie miała z nim powiązań.
-Apokalipso! To wasza sprawka?! Całe to zniszczenie? Ta nicość pogrążająca świat? - co jak co, ale głos to skurczybyk miał donośny.
W dłoni Jeźdźca zmaterializował się potężny miecz, legendarne Ostrze Konfliktu. Gotowość do walki to podstawa.
-Jesteś sługą Wiecznego Słońca? Odpowiadaj natychmiast! - głos Nefilima brzmiał obco i donośnie, Jeźdźcy Apokalipsy rzadko używali mowy, w końcu z kim mieli rozmawiać? Między sobą komunikowali się w umysłach, a reszta ich rodzaju nie była zbyt rozmowna... Pytanie człowieka(?) zignorował, miał własne i to one były dla niego najważniejsze.
~Znalazłem kogoś, wy szukajcie dalej. Viracocha nie może nam uciec, a na pewno nadal żyje. - wysłał mentalną wiadomość do swego "rodzeństwa".
~Zrozumiano, baw się dobrze. - trzy głosy rozbrzmiały w jego głowie jednocześnie.
Pozostali Jeźdźcy wytężyli swoje zmysły, oni również liczyli na owocne łowy.
Wojna "przyglądał się" swojemu ewentualnemu adwersarzowi, zastanawiał się kim lub czym może być.

Ostatnio zmieniony sob maja 09, 2015 9:12 pm przez Altaris, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

pn maja 11, 2015 2:15 pm

Cień

Starzec "wpatrywał się" w niebo. Nie pojawił się nawet jeden z Jeźdźców Apokalipsy, możliwe, że własne zaklęcie ich przerosło. Stał samotnie, na jeszcze do niedawna prażonej słońcem pustyni. Czy tak przyjdzie mu umierać? Bez szansy na walkę? Bez szansy na zemstę?

Nagle w głowie Cienia rozbrzmiał głos. Gilgamesh, heros znany Bogowi jeszcze z lat jego młodości. Gilgamesh nie poddawał się, wzywał Cienia do walki. Kontakt urwał się jednak tak szybko jak się zaczął, heros zgasł przedwcześnie. Nie była to pierwsza ofiara Apokalipsy i za pewne nie ostatnia.

Upadły Bóg jednak nie zamierzał poddać się bez walki. Postępujący rozkład wszechświata na czynniki pierwsze sprawił, że czas stał się płynny. Dziś stawało się jutrem, jutro stawało się wczoraj, wszystko co kiedykolwiek miało się wydarzyć stawało w miejscu. Cień był w stanie to wykorzystać, siłą i z niewiarygodnym bólem wtargnął do jednego z wolniejszych strumieni czasu.

Wszystko wydawało się wolniejsze, chociaż tak naprawdę to starzec był dużo szybszy. Mężczyzna odrzucił swoją laskę, już nie była mu potrzebna. Przez setki lat ukrywał się na ziemi pod postacią starca, teraz jednak mógł zrzucić pozory człowieczeństwa. Przeraźliwy ryk towarzyszył gwałtownemu wzrostowi Cienia. Po kilku sekundach tam gdzie jeszcze przed chwilą stał kulejący staruszek było widać kilkunastometrowe ucieleśnienie cienia. Potwórw wzbył się w powietrze z niewiarygodną prędkością i zaczął krążyć nad całą krainą. Bóg próbował odnaleźć jakikolwiek znak obecności Vicarochy.

Ostatnio zmieniony pn maja 11, 2015 2:15 pm przez zarok, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

pn maja 11, 2015 11:22 pm

Erebus Kreed zobaczył spadający kawał nieba i zwyczajnie przeszedł kilka kroków w bok. Nie wymagało to żadnych umiejętności, szczęśliwie zobaczy go dosyć szybko.
Chmura pyłu i odłamków, zdolna rozerwać na strzępy nawet niektórych herosów nie zrobiła na Erebusie wrażenia.
Znów spojrzał na Wojnę. Rozłożył szeroko puste, choć opancerzone ręce
- Pytanie za pytanie! Odpowiedź za odpowiedź! Inaczej nie mamy o czym dyskutować. CZY-WY-ZA TO-ODPOWIADACIE - zatoczył ręką szeroki łuk, jak by prezentował całokształt zniszczenia.

Ostatnio zmieniony pn maja 11, 2015 11:23 pm przez Arvelus, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

wt maja 12, 2015 12:18 pm

Apokalipsa

Brak odpowiedzi również był odpowiedzią, zwłaszcza dla kogoś takiego jak Wojna. Czas by popłynęła krew sług Wiecznego Słońca. Viracocha będzie następny.
-Zatem zginiesz, razem ze swoim panem. - wycedził i pomknął w stronę ziemi, wbijając w nią swoje ostrze potężnym uderzeniem. Wywołało to falę uderzeniową, zdolną zmieść wszystko, co napotka na swej drodze, choć na małym obszarze. Siła Jeźdźców Apokalipsy doprawdy była ogromna...

 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

ndz maja 17, 2015 11:40 am

Apokalipsa

Wona z hukiem uderzył w ziemię. Osłabiona powłoka świata nie wytrzymała potężnego ciosu. Wojna czuł jak przebija się przez glebę, skały i w końcu wrzące, rozgrzane niczym serce feniksa jądro ich świata. Piach, skały, a w końcu i rozgrzana magma morderczą lawiną zasypywały Wojnę ogłuszając jego wyczulony słuch.

Zaiste, zadał potężny cios, który był w stanie zabić nawet Wieczne Słońce, a co dopiero jego sługę.



Cień i Gilgamesh

Starzec przemierzał umierający świat i badał go swoimi upośledzonymi zmysłami. Nie natrafił na żaden ślad Viracochy. Czyżby jego brat naprawdę zginął? Cień w to wątpił, istoty tak potężnej nie można po prostu unicestwić. Z drugiej strony, potęga Apokalipsy była powszechnie znana, a stale rozszerzająca się sfera anihilicji kryła w sobie moc zdolną zniszczyć cały świat, a co dopiero jednego boga.

Cień obleciał całe dominium Viracochy. Nie była to długa podróż, bo prawie cały obszar został już ostatecznie pochłonięty przez apokaliptyczne zaklęcie. W swoich poszukiwaniach trafił na północ. Nie znalazł tutaj nikogo znajomego, wyczuł jednak obecność Gligamesha, który z wysiłkiem gramolił się z ziemi. Ku zaskoczeniu Cienia heros jednak przeżył, chociaż znalazł się w jednym z najwolniejszych strumieni czasu, a w dodatku nie miał jak się uchylać przed kolejnymi odłamkami spadającego nieba.



Erebus

Gest dłonią, jakkolwiek dramatyczny, sprowokował gwałtowny atak Wojny. Atak niecelny, ale pełen konsekwnecji po bo chwili oszołomiony Erebus musiał wykazywać się zręcznością akrobaty unikając zarówno deszczu kawałków nieba jak i wzlatujących w powietrze odłamków skał, kul magmy i innych poziemnych skarbów wyrzuconych przez nagłe uderzenie Wojny. Samego Jeźdźca Apokalipsy Erebus nie mógł nigdzie zlokalizować.

Wybraniec Pradawnych skupił się i z trudem odszukał wolniejszy strumień czasu. Miał teraz przewagę kilku uderzeń serca nie tylko nad swoim oponentem, ale również nad pożerającą świat zagładą. Sfera anihilacji była bardzo blisko, a Erebus nie chciał się w niej znaleźć.

Ostatnio zmieniony ndz maja 17, 2015 11:40 am przez PPPP, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

ndz maja 17, 2015 7:25 pm

Gilgmesh

Rytuał inwokacji udałby się w pełni, gdy heros nie zignorował deszczu kamieni. Mineło wiele czasu od kiedy został uderzony z taką siłą - ogromna skała przygniotła go, zabijając przy okazji dziesiątki zgormadzonych wokół niego śmiertelników.

Cenne sekundy mijał niczym dni. Gdy tylko zregenerował najpoważniejsze rany, przebił się przez rozstrzaskane skały. Postanowił wyleczyć swoje rany i zastanowić się jak może przeciwdziałać końcowi świata. Czy istneje coś w jego mocy, aby zmienić bieg wydarzeń?

Przypomniał sobie setki opowieści i lekcji Oghmy, boga tajemnić i wieszczeń...

Ostatnio zmieniony ndz maja 17, 2015 7:29 pm przez changeling, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

pn maja 18, 2015 1:45 pm

Cień

Ucieleśnienie Cienia przemieszczało jeszcze do niedawna jasnobłękitne niebo w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku życia. Z każdą chwilą Cień tracił nadzieje na odnalezienie Viracoch ale dalej nie mógł uwierzyć, że ktoś tak potężny jak jego brat mógł zostać unicestwiony w jednym momencie, bez żadnych śladów obrony. To musiał być podstęp, było to jedyne rozsądne wytłumaczenie dlaczego Cień dalej istniał, nawet bez wszechobecnego Słońca. Ale dlaczego Słońce miałby udać własną śmierć? Bez niego świat pogrążył się w całkowitym chaosie, potęgi które przetrwały czystki Viracocha zwróciły się przeciwko sobie. Może tego chciał Śłońce, by jego wrogowie sami się wyniszczyli? Cień miał zbyt dużo pytań i za mało odpowiedzi.

Upadły Bóg wyczuł żywą istotę gdzieś w dole na ziemi, był to wyjątkowy widok jak na panujące wokół warunki. Cień zaczął pikować by wylądować obok bliżej mu nieznanej postaci. Dopiero przy ziemi poznał w niej Gilgmesha, herosa który wcześniej próbował się z nim skontaktować.

- Wzywałeś mnie Gilgmeshu. Dlaczego? Waż słowa, nie mam dużo czasu. - Powiedział Cień do gramolącej się z gruzów postaci. Zauważył, że heros nie wykorzystuje rozpadającego się czasu tak jak on, dlatego starał się mówić odpowiednio wolniej.

Ostatnio zmieniony pn maja 18, 2015 2:10 pm przez zarok, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

[M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

wt maja 19, 2015 10:04 pm

Gilgamesh

-Wezwałem Cię, aby stoczyć ostatnią walkę o Świat! Napluć apokalipsie w twarz i wypruć flaki z Nefilim! Znaleźć szczątki Viracochy, zebrać moc jaka pozostała, wykuć nowe Światło dla Świata i odzyskać wzrok, cień i świt! - rykną w ledwie hamowanej furii - albo zginąć próbując. - dodał z pełną determinacją i spokojniej.

Ostatnio zmieniony wt maja 19, 2015 10:09 pm przez changeling, łącznie zmieniany 5 razy.
Powód:
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

wt maja 19, 2015 10:38 pm

Cień i Gilgamesh

Ostatnie odłamki nieba wbijały się w skórę Gilgamesha, ale bohater nie zważał na ból i dalej perorował próbując zachęcić Cień do współdziałania. Brat Wiecznego Słońca musiał przyznać, że heros jest naprawdę zdeterminowany do walki z nadchodzącym końcem świata.

Gilgamesh chętnie uzupełniłby swoją płomienną przemowę o jakieś konkrety, ale niestety, nie znał żadnego proroctwa, które zawierałoby jakieś konkretne sposoby zatrzymania końca świata. Większość z naprawdę starych przeprowiedni wiązała się w jakiś sposob z Przedwiecznymi, którzy byli obecni przy stworzeniu świata.

Ziemia zadrżała tak mocno, że odczuł to nawet niematerialny Cień. Najwidoczniej gdzieś w oddali toczyła się walka naprawdę potężnych istot, które nie zwracała uwagi na nadchodzącą apokalipsę.
 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

śr maja 20, 2015 12:03 pm

Apokalipsa

Uderzenie mieczem okazało się zbyt potężne, planeta osłabiona przez rozpadającą się rzeczywistość nie wytrzymała i otwarła swe czeluści na Jeźdźca.
~Jasny gwint! Musiałem przedobrzyć - pełna irytacji myśl przemknęła przez głowę Wojny z taką intensywnością, że aż usłyszała ją pozostała trójka.
~Wojna, wszystko w porządku? - Śmierć jak zwykle "odezwał się" pierwszy.
~Uderzyłem za mocno w powierzchnię, wbiłem się aż do jądra planety. - w myślach Wojny było słychać lekkie zawstydzenie
~Toś się władował... - zakpił Zaraza, dołączając do wymiany opinii.
~Nie drwij ze mnie, powiedz jak mam się wydostać! - złość, typowy stan najbardziej agresywnego z "rodzeństwa" zaczynała szybko zajmować miejsce wstydu.
~Planeta jest kulą, wal przed siebie to wydostaniesz się na powierzchnię, tylko nie wiem w którym miejscu. - Głód nie chciała ryzykować, że Wojna wpadnie w furię we wnętrzu planety, to by mogło zaboleć.
~Dzięki siostra. - krótka odpowiedź i cisza.
Wojna musiał się skupić, zmysły miał stępione przez rezonujące jądro, jednakże wiedział gdzie ma przód a gdzie tył. Zebrał się w sobie i z ogromną prędkością zaczął przebijać się do przodu niszcząc mieczem warstwy skał, jako wyznacznik przyjmując grawitację. Przyciąganie powinien mieć za plecami, na znak że zbliża się do powierzchni.

 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

śr maja 20, 2015 1:30 pm

Erebus Kreed

Czas znów zwolnił. Tym razem na tyle, że Erebusowi wystarczyło zrobić kilka kroków w bok i spokojnie obserwować atak Wojny. Otworzył szerzej oczy gdy dostrzegł jak osłabiona została ziemia, ale nie czekał ani chwili. Miał swój plan i potrzebował do niego Wojny.
Gdy jeździec wbijał się wgłąb ziemi, Erebus podążył za nim. Rozbijał kamienne bloki, od innych się odbijał, bądź zwyczajnie je obchodził. Nie zamierzał go zgubić. Temperatura się nasilała, ale nie miało to znaczenia. Nie takie rzeczy przeżył.

- Tu jesteś... - usłyszał Wojna na chwilę nim Erebus na niego wpadł.

 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

[M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

śr maja 20, 2015 1:44 pm

Erebus Kreed

- Tu jesteś... - usłyszałby Wojna na chwilę zanim Erebus by na niego wpadł, gdyby tylko doszło do ich spotkania. Jakkolwiek wybraniec Przedwiecznych korzystał z wolniejszego strumienia czasu i swoich nadnaturalnych zmysłów, to nie był w stanie dogonić przebijającego się przez ziemię Apokalipsy. Wkrótce Erebus znalazł się unieruchomiony pod zwałami spadającej gleby, daleko od swojego celu. Ziemia trzęsła się jak oszalała, Apokalipsa gdzieś musiał tu być, ale trudno było dociec gdzie dokładnie.




Apokalipsa

Niestety, wyczuwanie przyciągania nie było tak proste jak Apokalipsie z początku się wydawało. Wojna specjalizował się raczej w innych rzeczach niż analizą pól grawitacyjnych, dlatego dłuższą chwilę szamotał się pod powierzchnią, rozwalając w drobny mak płyty tektoniczne i inne drobnostki.

W końcu jednak Apokalipsa tryumfalnie przebił się na powrót na powierzchnie. Tuż za Jeźdźcem, niczym woda z zakorkowanego wcześniej naczynia, wytrysnęła olbrzymim strumieniem lawa. Wojna pożałował, że nie jest w stanie nic zobaczyć, widok musiał być naprawdę zajmujący.

 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

czw maja 21, 2015 9:12 pm

Cień

Mrok uśmiechnął się, a przynajmniej spróbował. Nie było to najłatwiejsze zadanie gdy zamiast ust na twarzy Cienia widniała nieprzenikniona pustka.
- Przemawia przez ciebie młodzieńcza buta, rozumiem to. Jeśli szukasz walki, zgoda, znajdziesz i walkę. Co więcej, starczy ci jej do końca swojego krótkiego żywota. Pamiętaj jednak, że Jeźdźcy to jedynie psy gończe Apokalipsy, nie mają większej władzy nad tym co teraz się dzieje. - Cień nie był do końca pewien czy Gilgamesh jeszcze go słucha czy już pognał na spotkanie swojej śmierci - Jeśli chodzi o Viracocha, przeszukałem całe jego dominium i gdyby tu jeszcze był to bym go odnalazł, żywego lub martwego. - Głos Cienia zmieniał się z metalicznego skrzeku na zmęczony głos starca gdy Bóg ponownie przyjmował swoją ludzką formę.

Możliwe, że heros chciał odpowiedzieć w jakiś sposób na przemowę Cienia ale on tego nie słyszał. Starca już tam nie było, ba, nie było go w tej samej rzeczywistości. Upadły Bóg zaczął skakać po różnych planach egzystencji w poszukiwaniu swojego rzekomo martwego brata. Zaczął od tych najczęściej odwiedzanych przez Viracoche, a kończył na tych w których nigdy by się go nie spodziewał. Zanim Cień rozpocznie swoją ostatnią walkę z Nefilim musiał mieć pewność, że nie jest to kolejny trik Słońca by osłabić jego przeciwników.

 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

sob maja 23, 2015 5:38 pm

Gilgamesh

Znacznie gorzej niż przewidywał. Cień był zbyt zarozumiały, stary głupiec! Inni bogowie nie odpowiedzieli. Został sam, jak przez te wszystkie stulecia.

-Niech tak będzie - powiedział w ciemnościach. - Przedwieczni, pradawni, stworzenie świata? - zaczął znów szukać w swojej pamięci legend i mitów z każdego krańca świata, szukał wśród wpół-zapamiętanych inskrypcji z zapomnianych świątyń które odwiedzial (i które miał w zwyczaju, jako barbarzyński heros, rabować ).

 
Altaris
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1175
Rejestracja: ndz paź 05, 2008 4:24 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

ndz maja 24, 2015 5:52 pm

Apokalipsa

Skały, magma, jeszcze więcej skał i magmy, piekielny gorąc i ogromne ciśnienie, ale Wojna w końcu zdołał się przebić na powierzchnię, choć zajęło mu to więcej niż przewidywał. Ale co w tym dziwnego, każdy może czasami pogubić drogę, zwłaszcza nie widząc w którą stronę zmierza.
Wystrzelił w powietrze, po czym napiął się roztrzaskując zakrzepłą na jego ciele magmę.
-Whaaaa! - ryknął z ulgą czując świeże powietrze na swojej skórze i w płucach. Może nie potrzebował tlenu, ale zdecydowanie wolał zaciągać się aromatem lasów, czy świeżo rozlanej krwi niż gazów wulkanicznych.
~Gorąco było, ale jazda! - przesłał myśl do pozostałych
~Co tak długo? - zażartowała Głód
~Zabłądziłem, nic nie poradzę. - Wojna był lekko rozbawiony całą sytuacją.
~Jak widać nie możemy narzekać na brak atrakcji w trakcie końca świata. - czarny humor Śmierci wydawał się teraz całkiem na miejscu
~Nie zachwycaj się podróżą "bracie", tylko ruszaj dalej. Musimy znaleźć Viracochę, a przynajmniej to co z niego zostało i go wykończyć. - Zaraza widocznie się irytował że sam nie znalazł żadnego ciekawego celu.
Wojna "rozejrzał się", chciał się połapać gdzie właściwie jest. Liczył że i tu znajdzie coś lub kogoś interesującego.

 
Awatar użytkownika
Arvelus
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 815
Rejestracja: sob maja 12, 2012 7:50 pm

[M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

sob maja 30, 2015 2:42 pm

Erebus Kreed wyrwał się na powierzchnię. Zgubił Wojnę. Nie spodobało mu się to, bo najprawdopodobniej to właśnie Jeźdźcy odpowiadają za aktualny stan świata i rzeczywistości.

Erebus stanął na szczycie Drugiej Świątyni. Nazwanej tak nawiązując do Pierwszej, znajdującej się w samym sercu imperium Viracocchy. Ta była pierwszą na dalekich wschodnich prowincjach. W całości wykonana z zaklętego złota, wytrzymalszego niż najtwardsza stal. Niewrażliwego na wszelką magię. Duma i chluba boga-słońca, umiejscowiona na szczycie Taj Hirio, jednej z gór uznanych za Koronę Świata. Teraz wypełniona rozpaczającymi wiernymi, błagającymi boga by do nich powrócił.

Na szczycie dachu była wielka pochodnia. Niegasnący ogień, którego światło widoczne było z wielu setek mil.
Erebus włożył do niego zaciśniętą pięść, wypowiadając słowa w języku którego nawet bogowie już używali jedynie w formie wyuczonych, niezrozumiałych sentencji. Czuł jak ogień palił jego ciało, ale ból był niczym. Otworzył dłoń. Języki ognia zatańczyły między jego palcami, a z pomiędzy nich posypało się złoto. W najróżniejszej formie. Od surowych grudek, przez bite monety i sztabki, na roztopionym strumieniu kończąc. Ogień paleniska zajaśniał by mocniej gdyby jeszcze istniało światło. Inkantacja została ukończona. Erebus wszedł w płomień.
- Jeźdźcy! - ryknął poprzez rzeczywistość - Ostatni sługa Sol Invictus! Słońca Niezwyciężonego was wzywa! Pokażcie odwagę której zabrakło Wojnie i przybądźcie by spotkać swój koniec!

Erebus wyszedł z płomienia i splunął, chcąc już nie pamiętać jakie bezeceństwa opuściły jego usta. Ale przyzwania Jeźdźców, a potem dowiedzenie się co się dzieje i jak to powstrzymać było jego priorytetem.

Ostatnio zmieniony ndz maja 31, 2015 1:01 pm przez Arvelus, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
PPPP
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 4823
Rejestracja: śr gru 01, 2004 7:17 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

wt cze 02, 2015 8:32 am



Erebus

Bez problemu zaplanował i przeprowadził rytuał zgodnie z wiedzą przekazaną mu przez Pradawnych. Nie było to proste zaklęcie, ale przecież Erebus należał w tej chwili do najlepszych magów świata.

Kreed wrzasnął przez rzeczywistość. Niestety, nikt nie odpowiedział na jego zew. Poniewczasie zdał sobie sprawę, że brak mu ostatniego składnika do przeprowadzenia obrzędu - obciętego ucha jednego z Jeźdźców.

Tymczasem góra nieznacznie zadrżała.



Gilgamesh

Według mitów, w chwili końca świata Pradawni mieli wysłać swojego czempiona, aby zatrzymać rozpad rzeczywistości. Proroctwa zgodnie twierdziły, że owy wybraniec miał być bardzo gadatliwy i chętny do odprawiania bluźnierczych rytuałów na dachach wielkich świątyń Viracochy.

Ziemia pod stopami Gilgamesha zadrżała niczym ciało chorego na febrę, po czym gwałtownie rozstąpiła się, tworząc ogromną rozpadlinę. Wykorzystując wolniejszy strumień czasu heros odruchowo wskoczył do swojego niebiańskiego rydwanu. Z tak nagłym i gwałtownym trzęsieniem ziemi nigdy się nie spotkał.


Killcrashah

Ostatni tratgrugg w końcu wyśliznął się z objęć anihilującego zaklęcia i wyczerpany opadł na ziemię. Apokaliptyczny czar wciągnął w siebie całe orcze plemię, któremu przewodził Killcrashah. Sam tratgrugg z trudem uniknął anihlicji. Jeszcze przez chwilę uspokajał swój umysł powtarzając w pamięci treść starych orczych sag.

Kiedyś wydawało mu się, że Viracocha jest wcieleniem zła. Teraz jednak wiedział, że zło osobowe, takie jak zawistne Wieczne Słońce, nie może w swoim okropieństwie równać się nadchodzącej fali anihilacji. Viracocha niszczył, ale również tworzył. To, co działo się teraz było wyłącznie zniszczeniem. Tratgrugg westchnął. Wątpił, by sami Jeźdźcy Apokalipsy spodziewali się tego, co nadejdzie dalej. W przeciwieństwie do nich Killcrashah był w środku zaklęcia i wiedział, czego się spodziewać. Nie istniały słowa, którymi mógłby to opisać, język żadnych istot nie mógł oddać istoty tego, czego był świadkiem. Pozostało mu jedynie przeświadczenie, że jeśli nie zatrzyma postępu apokaliptycznego czaru, to nie zdoła się przed nim znowu obronić.



Apokalipsa

Wojna rozglądał się z ciekawością. Wyglądało na to, że fala zniszczenia pochłonęła już całe królestwo Viracochy. Do zabicia pozostali mu tylko przerażeni wyznawcy Wiecznego Słońca z misji położonych na skraju cywilizowanego świata. Trochę mało, ale da radę ich wszystkich usunąć.



Cień

Logicznie rzecz biorąc, Cień zaczął od zaświatów. To tutaj chyba trafiłby Viracocha, gdyby się mu coś stało bardziej ostatecznego. Świat umarłych był bardziej pusty niż starzec się spodziewał. Najwyraźniej nieszczęśnicy, którzy zginęli bezpośrednio od anihilującego świat zaklęcia trafiali gdzie indziej.,

Cień nie wyczuwał tutaj żadnego śladu Wiecznego Słońca. Chociaż nie - gdzieś daleko, w jakimś ciemniejszych zakamarku świata umarłych ktoś właśnie wyśpiewywał psalmy na cześć Wiecznej Światłości. To nie był jeden głos, a cały chór, tak jakby wyznawcy Viracochy skupili się w jednym miejscu i próbowali przyzwać swojego patrona.

 
changeling
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1289
Rejestracja: ndz sie 08, 2010 11:59 am

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

wt cze 02, 2015 8:36 pm

Gilgamesh

Gilgamesh skoczył na swój rydwan. Jedyna droga do powstrzymania apokalisy to pomóc chempionowi Pradawnych, i na starych bogów, heros miał zamiar to zrobić.

Teraz musi tylko trafić do centrum imperium Wiecznego Słońca i zrobić to gdy świat się wali i on nie widzi. Nic trudnego..

 
zarok
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 965
Rejestracja: pt sie 05, 2011 1:58 pm

Re: [M&M 3ed] Zaćmienie - sesja

czw cze 04, 2015 3:35 pm

Cień

Starzec rozejrzał się w koło. Tak, nie było żadnej różnicy, w Zaświatach panuje taka sama pustka jak w świecie żywych. Był trochę zawiedziony, jego długoletnie życie nauczyło go, że jedyną rzeczą która się nie zmienia jest śmierć. Każdy trafia w to samo czarne, ponure miejsce i już nigdy go nie opuszcza. Teraz jednak wszystko się zmieniło, nie czuć było tego pięknego spokoju, który zawsze towarzyszył zmarłym duszom. Sam Cień był stałym bywalcem zaświatów, czasami jako wiezień, ale dużo częściej jako gość. Nigdy jednak nie zagrzał tu miejsca.

Starzec usłyszał śpiewy w oddali. Brak wzroku naturalnie wyostrzał resztę zmysłów, dlatego Upadły Bóg nie miał problemu z rozpoznaniem inkantacji. Grupa fanatyków próbowała przyzwać Viracocha. Byli zorganizowani i spokojni, tak jakby wykonywali z góry przekazane rozkazy. Czy możliwe, że to miejsce było "siatką bezpieczeństwa" Wiecznego Słońca? Gdyby cokolwiek mu się stało jego wierni wyznawcy zawsze przywrócą go do życia, gdziekolwiek by się nie znalazł. Cień musiał to sprawdzić.

Zaczął powoli iść w stronę rozbrzmiewającego zaklęcia stukając miarowo laską o posadzkę. Możliwe, że był Bogiem, ale nawet on nie chciał zgubić się w Zaświatach. Zamierzał odnaleźć wyznawców Viracochy i wydrzeć z ich umysłów cokolwiek co pozwoliło by mu znaleźć swojego brata. Wiedział, że nie musi się kryć, fanatycy religijni mają to do siebie, że nie uciekają i nie przestają śpiewać nawet gdy tnie się ich na małe kawałećzki.

~ I chwała im za to ~ Pomyślał Cień.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości