Elf obchodził mury, przyglądając się im w skupieniu, tylko parę razy odwracając głowę w stronę rozmawiających i nasłuchując na tyle, ile zdołał.
Przy oględzinach Silmaril, odwołując się do wiedzy z historii i religii, próbuje wywnioskować czy i jakiego kultu miejscem mogła być ta budowla.
Gdy wyszli za mury budowli, kapłan rzucił okiem na przedmioty, które podawał mu Angar, przytaknął jakby bez przekonania, po czym mruknął krótkie „oczywiście” i zsunął z pleców torbę, by wojownik umieścił w niej różdżki. Nie miał zamiaru teraz przyglądać się im dokładniej, ale skupił uwagę na rozmowie. - Co masz na myśli, przyjacielu? To prawda, że już samo nasze przybycie tu rozdrożem jest niespotykanie niezwykłe. Zaszeira wydaje się być przejęta misją, o której opowiadała, nie sądzę, byśmy mieli podstawy, by nadmiernie jej nie ufać. Oczywiście jej ogromna pewność siebie może stanowić problem. Co jeśli w podziemiach rzeczywiście uwięziony jest nieumarły stwór, którego potęga przewyższa jakąkolwiek, z którą mieliśmy do czynienia? - Silmaril spojrzał na wojownika.
Ostatnio zmieniony czw gru 06, 2012 6:12 pm przez Liverrin, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
- Mam na myśli bycie ostrożnym - to nigdy nie zawadzi. Dobrze byłoby mieć całkowitą pewność, że Zaszeira nie wiedzie nas w pułapkę. Domysły i odczucia to za mało, przynajmniej dla mnie. Liczyłem, że możecie użyć swojej magii, by upewnić się co do uczciwości tej kobiety.
Ostatnio zmieniony czw gru 06, 2012 4:00 pm przez Korbel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
- Mógłbym spróbować odszyfrować jej myśli, by chociaż dostać jakąś wskazówkę odnoszącą się do twoich wątpliwości i nabrać pewności co do słuszności jej przekonań. Jednak naprawdę nie sądzę, by było to konieczne. Wkradanie się do czyichś myśli bez pytania, jakby na to nie spojrzeć, nie jest zbyt uprzejmym działaniem i wolałbym tego uniknąć jeśli nie jest to konieczne. Wieszcz zamilkł na moment, by za chwilę dodać: - Rozumiem twoje wątpliwości. Też nie wiem czy powinniśmy bez względu na możliwe konsekwencje przedrzeć się do podziemi. Zaufaj mi i zaczekaj do wschodu księżyca, kiedy wpadnę w codzienny trans,a może eteryczna więź z Sehanine pozwoli poznać odpowiedź na pytanie czy słusznie zamierzamy postąpić. Ostatnie zdanie kapłan wypowiedział z tak niesamowitą pewnością siebie i spokojem, że mało kto mógł nie odczuć prawdziwości jego słów, mimo, że przez wielu chęć uzyskania rozwiązań problemów poprzez wpadnięcie w trans uznane zostałoby za szarlataństwo.
Na twarzy Zaszeiry przez moment gościła irytacja. Otwarła usta, jakby chcąc coś powiedzieć, lecz tylko westchnęła. Po chwili odparła spokojnie. - Pobliskie budowle są zamknięte. Nie noszą śladów włamania. Dalsze zostały dokładnie ograbione. Nieumarłych tam nie odnalazłam.
Bogów w Faerunie jest niezmiernie wielu. Wygląd budowli nie daje odpowiedzi na twoje pytanie. Obchodząc budowlę zauważyłeś, iż poza samym wejściem jest nienaruszona, co - mimo jej solidnej konstrukcji - zdaje się wykluczać, by wedle elfiej miary była starą. Nic nie przemawia jednak za tym, by została wzniesiona w ostatniej dekadzie, a obfita obecność porostów zdaje się całkowicie wykluczać taką możliwość.
Ostatnio zmieniony czw gru 06, 2012 6:58 pm przez Kamulec, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
Obaj nie mieli więcej pytań, a plan wymagał odczekania do następnego dnia, co też zrobili. Tylko druid spędził wieczór susząc swoje ubrania przy ogniu.
Angara widocznie zadowoliła taka odpowiedź, gdyż nie drążył dalej tego tematu. Niewiele się już odzywał. Włóczył się jeszcze jakiś czas z elfem po lesie, ale nie miał zamiaru zbytnio się oddalać, więc wkrótce zaproponował powrót do towarzystwa i przystąpienie do realizacji planu, co na ten moment sprowadzało się do ogrzania się przy ognisku, najedzenia i odpoczynku.
Kapłan postanowił uszanować chęć milczenia kompana i sam też nie mówił więcej, ciesząc się pięknem otaczającej ich natury. Potem wraz z wojownikiem wrócił do reszty.
Gdy Angar i Silmaril wrócili, nie zastali Zaszeiry - krótko po ich odejściu podniosła skryty przy murze niewielki łuk i wraz z panterą odeszła w las. Po dłuższym czasie wróciła w towarzystwie lamparta, niosąc kilka zajęcy. Resztkę pozostałego do zmierzchu czasu poświęciła na ich oprawienie. Kiedy zapadł zmrok poprosiła, byście wystawili warty, rozłożyła posłanie i udała się na spoczynek, by przespać w całości tą krótką, czerwcową noc.
Niebo wpierw rozjaśniło się, by w końcu pierwszy promień słońca przebił między listowiem. Nastał świt. Miarowy oddech Zaszeiry zdradzał, iż wciąż pogrążona była we śnie, w przeciwieństwie do wielkiego kota, który wędrując swymi ścieżkami przez część nocy, teraz wylegiwał się u jej stóp.
Opiszcie, co robiliście do rana i zaktualizujcie listy przygotowanych zaklęć.
Ostatnio zmieniony ndz gru 16, 2012 2:31 am przez Kamulec, łącznie zmieniany 13 razy.
Powód:
Angar poświęcił wieczór na dokładne wysuszenie przy ognisku lekko jeszcze wilgotnej odzieży. Widząc, że Kethryllia nie zamierza się położyć, rozłożył niedaleko ogniska swoje zwijane posłanie, mruknął do towarzyszy, by obudzili go na wartę i smacznie zasnął.
Kapłan ogrzał się przy ognisku i zjadł nim ściemniło się, potem jeszcze chwilę nie spał, ustawiając się na warcie – po prostu bacznie obserwował wejście na wypadek, gdyby jakiś dziki zwierz postanowił podzielić się ich zapasami – czekając na wzejście księżyca. Potem oddalił się nieco od ogniska, by wpaść w trans połączony z modlitwą. Wziął ze sobą coś z plecaka i jeśli ktoś by się dobrze przyjrzał, dostrzegłby jak pod koniec modłów elf rozsypywał srebrne listki, wpatrywał się nie i zbierał na powrót do sakiewki. Potem zapadł w trans, by zregenerować siły, uprzednio budząc Angara na jego wartę jeśli była taka potrzeba.
Przez sformułowanie „jeśli była taka potrzeba” mam na myśli sytuację kiedy nikt inny nie może zająć warty i że minęło tyle czasu, że człowiek mógł się już przynajmniej mniej-więcej wyspać. Z zaznaczeniem, że ktoś na warcie stać musi.
Ostatnio zmieniony pn gru 17, 2012 7:22 pm przez Liverrin, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
Dla arkanisty noc była jedną z wielu, a druid ciężko ją zniósł. W zasadzie dotąd Falseroth nigdy nie spadł w ludzkiej formie. Zawsze zmieniał się w wilka i zwijał w kłębek, futro wystarczyło za wszelki koc, a nos i kły zapewniały pożywienie. Dzięki temu, jako jedyny w drużynie, nie miał ze sobą prawie nic poza ubraniem. Tym razem jednak, najwyraźniej, pomylił się w rachunkach i nie pozostała mu wolna przemiana by spędzić noc. W zasadzie gdyby nie fakt, że w tym "prawie nic" zamykał się drugi zestaw ubrań, który na siebie założył, dziś mógłby zmarznąć w nocy i podciągać nosem.
Wybrał sobie ostatnią wartę, tak by mógł osobiście przywitać pierwsze promienie słońca modlitwą do Rillifane Rallathila. Zaraz po tym jak skończył podszedł do głazów. Położył na nich ręce i wymruczał modlitwę. Część kamieni powinna się zmienić w glinę, którą trzeba będzie wybrać i powtórzyć proces. - Angar! Pomógłbyś mi z tym? - zapytał gdy już trzeba było zabrać się do fizycznej roboty.
Zmiękczenie ziemi i kamienia. Rzucone nawet trzykrotnie (bo tyle ich mam przygotowane)
Ostatnio zmieniony ndz gru 23, 2012 5:34 pm przez Arvelus, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
Z woli bogini liście ułożyły się w kształt, z którego tak dobrobyt, jak i nieszczęście wyczytać potrafiłeś.
Kiedy Falseroth wypowiedział słowa zaklęcia można było dostrzec, iż blokujące przejście skały zmieniły barwę, upodobniając się do gliny. Wnet zaczęły się powoli przemieszczać względem siebie, miejscami rozpłaszczać.
Wydaje się możliwe, iż któryś z wyżej położonych głazów wypadnie na zewnątrz.
- Uuuu... - "stwierdził" widząc, że kamienie się osuwają i odsunął się kilka kroków aby wyjść poza zasięg ewentualnego upadku jednego z nich i tak czekał aż wszelki ruch ustanie.
Można było zaobserwować, iż zaklęcie wywarło swój wpływ na stopę w głąb. Sucha glina nie ustępowała zbyt łatwo, jednak masa głazów przeważyła i dwa z nich zwaliły się sypiąc szarymi bryłami.
Dopiero ten łomot zbudził Zaszeirę, która uniosła się pospiesznie, na co i leopard podniósł się w gotowości. Kiedy jednak rozeznała sytuację uśmiechnęła się lekko, przeczesała włosy ręką i ziewnęła głośno. Następne przepasała oręż i - jeśli nikt jej nie przerwał - przystąpiła do pospiesznego śniadania, cały czas mając baczenie na działania przy wejściu.
Ostatnio zmieniony ndz gru 23, 2012 11:45 pm przez Kamulec, łącznie zmieniany 4 razy.
Powód:
Jeden z głazów wytoczył się na kilka kroków, drugi, smukły wbił w ziemię tuż za progiem, wspierając się na jednym z głazów w środku i oderwanej glinie.
Angar wyjął z plecaka niewielką łopatkę, u pasa zawiesił swój ciężki topór ("tak na wszelki wypadek..."), podwinął rękawy i stanął przy wejściu, gotów do pracy.
Ostatnio zmieniony wt gru 25, 2012 5:33 pm przez Korbel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
Kapłan rozbudził się z transu gdy jego towarzysze już pracowali przy wejściu do katakumb. Wstał, rozprostował kości i podszedł do nich, przyglądając się najpierw bez słowa. Potem odparł: - Nie jestem przekonany czy powinniśmy otwierać przejście. Nasze działanie przyniesie zarówno pożytek, jak i szkody. Jak gdyby to nie było zbyt jasne i klarowne, elf dodał z lekkim przejęciem w głosie: - Wydarzy się coś złego, przyjaciele. Tak twierdzi Sehanine, a jej zdania nie zamierzam poddawać w wątpliwość. Jesteście pewni tego, co robicie?
- Od początku mówię by nie ruszać nieumarłego... - Najwyraźniej arkanista też już się wybudził, choć wciąż siedział przy drzewie ze skrzyżowanymi nogami jak to robił przez całą noc - ...tylko się upewnić, że łowcy nieumarłych Kelemvora poznają tę lokalizację. Na pewno poradzą sobie z nieumarłym znacznie lepiej niż my.
- Ale w czasie gdy będą zajmować się tym nieumarłym nie zniszczą jakiegoś innego. - skontrował druid, ku irytacji Adoka - To zabrzmi znacznie bardziej obraźliwie niż powinno, ale... Angar. Ta glina to robota dla ciebie. Ja bym więcej przeszkadzał niż pomagał...
Mężczyzna przewrócił oczami i machnął ręką, dając znać, że zabiegi dyplomatyczne nie są tu do niczego potrzebne. Podszedł i łopatką wybrał spory kawał gliny, uniósł go i rzucił za siebie, śmiejąc się i krzycząc:
- Uwaga, elfy! Błotko leci!
I pracował dalej, zamierzając oczyścić z gliny cały korytarz, jak o to prosił Falseroth.
Angar szybkimi ruchami wyrzucał za siebie bryły dość suchej gliny. Po krótkim czasie usunął to, czego mógł pozbyć się łatwo. Glina pozostała w szczelinach, miejscami całkiem niedostępna dla łopaty, bo znajdująca się za jednym z kamieni.
Ostatnio zmieniony pt gru 28, 2012 4:28 pm przez Kamulec, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
- Powoli już mnie to zaczyna męczyć. - stwierdził Adok rozmasowując kąciki oczu - I mnie też. - Przytaknął druid - Myślałem, że ustaliliśmy, że wchodzę i sprawdzam, a potem decydujemy. Dobra, może tak. Kto, przy aktualnej wiedzy, jest przeciw jakiejkolwiek bezpośredniej ingerencji? - Rzecz jasna ja. - stwierdził Adok