Elfia kapłanka Hanali podniosła głowę znad plecaka. - Wiecie, podobno w Essembrze jest kapłan Kelemvora. Gdyby udałoby się go tu ściągnąć, mógłby pomóc Zaszeirze w pozbyciu się wampira. - zrobiła pauzę, zawahała się wyraźnie, a potem mniej pewnym głosem dodała. - A przynajmniej czułabym się pewniej w towarzystwie kogoś, kto jest do tego powołany... nie uśmiecha mi się zostanie kolejnym wampirem. Nie szkolono mnie do walki, niestety - kobieta rozłożyła ręce.
Zarzuciła plecak na ramię i uśmiechnęła się do druida.
- Możemy zrobić jak mówi Kethryllia? - zapytał arkanista - To tylko kilka dni opóźnienia. Nieumarły nie ucieknie w tym czasie, a znacznie zmniejszamy szansę, że ucieknie nam podczas szarży do grobowca. Poważnie. To najlepsza opcja.
Wielkim trudem udało się wyciągnąć większość głazów z przejścia. Pozostały trzy ciężkie, zablokowane o siebie i stopnie. Uzyskaliście dobry dostęp do ukrytej wcześniej za nimi, gładkiej, kamiennej ściany.
Kiedy oddech Zaszeiry ustabilizował się po wysiłku, skomentowała słowa elfów: - Ze wsparciem Kelemvora niszczyłam już wampiry bez towarzyszy u boku. Wspólnie ryzykujemy niewiele. - spojrzała po pozostałych - Nie każdy kapłan spędza czas przemierzając świat i niszcząc nieumarłych. Jeśli jest w Essembrze, musi mieć ku temu powód. - postawiła pauzę - Wiadomość wyślijcie, lecz nie odstępujcie tego wejścia.
Ostatnio zmieniony pn kwie 08, 2013 8:05 pm przez Kamulec, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
- Hej! Nie tak prędko. - wzniósł ręce Falseroth - Mówiłem, że dopiero co mi przyszło do głowy to zaklęcie. Nie modliłem się o nie tego ranka. Mógłbym go wysłać dopiero jutro.
Mina Adoka jasno świadczyła co on sądzi o zaradności druida.
Ostatnio zmieniony sob kwie 20, 2013 12:27 pm przez Arvelus, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
Zrobił zbolałą minę widząc spojrzenia towarzyszy - Wam też nie przyszło do głowy wysłać wiadomości i nie kojarzę by ktoś choćby sugerował mi przygotowanie podobnego zaklęcia więc nie oceniajcie mnie. Ja przynajmniej kombinuję i staram się, a nie stoję jak słup soli.
Ostatnio zmieniony śr maja 01, 2013 2:28 pm przez Arvelus, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
Silmaril po wysiłku oddychał głęboko. Stał teraz przy ścianie i przyglądał się jej. Nie skomentował ostatniej wypowiedzi druida, gdyż to on właśnie stał przed chwilą bezczynnie zamiast pomóc przy gruzie. - Ja mógłbym zainicjować posłanie. Obawiam się jednak, że kapłan o którym mówicie nie jest mi wystarczająco bliski. Może chociaż znajomość jego imienia by pomogła... Elf zwrócił się w stronę Kethryllii, gdyż to ona wspomniała o obecności w okolicy wyznawcy Kelemrova, z nadzieją, że pozna imię tegoż kapłana i może okaże się, że zna jego osobę.
Kiedy Zaszeira wygłosiła swą kwestię, stała przez moment przysłuchując się dyskusji, po czym cicho wycofała się ku wyjściu z dziedzińca. Zostawiła jednak swoje rzeczy i leoparda, który uniósł łeb i spoglądał ku elfom, jakby zastępując swą panią.
Druid rozmasował skronie. - Dobra. Mnie to już zaczyna poważnie męczyć. Moja propozycja: Adok, ty od początku jesteś przeciwny. Proponuję abyś poszedł do Somberholme. Jeśli nic nam nie będzie to wyślemy wiadomość która pewno dojdzie jeszcze przed tobą. Jeśli jednak uwolnimy coś paskudnego... lepiej aby był ktoś kto będzie wiedział i będzie mógł natychmiast zacząć walczyć o ograniczenie zniszczeń i porozsyła wieści do odpowiednich ludzi, jak choćby Przewodnicy Kelemvora. Adok zmrużył oczy, ale nic nie odpowiedział, spojrzał tylko na pozostałych pytająco.
Kapłan, nie doczekawszy się odpowiedzi, wysłuchał Falserotha i wzruszył ramionami jakby z rezygnacji. Też miał dość tej całej sytuacji. Nie miał już więcej argumentów przemawiających na niekorzyść eksploracji katakumb, a przecież nie może zabronić tego reszcie. Zresztą sam też dopomógłby chętnie w pokonaniu plugawego nieumarłego, o ile rzeczywiście takiego napotkają. - Niech i tak będzie - rzekł krótko, dość zdecydowanie, i spojrzał po drużynie. Skoro nikt nie kwapił się zarządzić, on postanowił podjąć ostateczną decyzję. - Uważam, że nie powinniśmy tego robić ze względu na przesłanki od Sehanine, ale skoro daliśmy już słowo, że pomożemy Zaszeirze, a ona i tak ma zamiar dostać się do katakumb... Adoku, udaj się Somberholme, by w razie naszego niepowodzenia ostrzec tamtejszych kapłanów. My tymczasem przygotujmy się do walki i zróbmy to razem. Powiódł spojrzeniem po zebranych, mając nadzieję, że przez to nieoficjalne obranie dowództwa poczują większą przynależność do grupy i ich morale wzrośnie.
- Reszta, najwyraźniej nie jest skora by się wypowiadać - skomentował druid, po czym zwrócił się do arkanisty - Adok. Gwoli ścisłości, nikt ciebie nie wygania, ani... - Tak, tak, tak. Wiem, rozumiem, zgadzam się. Też bym już wolał zostać, ale ktoś MUSI osłaniać tyły. Padło na mnie. Widzimy się w Somberholme. - W razie najgorszego... - zaczął Falseroth, ale Adok mu przerwał ze stanowczością - WIDZIMY SIĘ W SOMBERHOLME! Koniec tematu. Do zobaczenia. Pożegnał się i udał w stronę rozdroża.
- Silmaril. Masz na podorędziu jakąś byczą siłę by się ze mną podzielić?
Niezależnie od tego czy dostał czy nie rzucił - Dobra. Teraz zróbcie mi miejsce. Przebijam się do środka. - cofając się kilka kroków dla rozbiegu. - To może boleć... - ostrzegł sam siebie i zerwał się do biegu, jak by chciał własną masą przebić się przez ścianę... i rzeczywiście taki miał plan. Tylko ta "własna masa" miała być masą i rogiem nosorożca w którego właśnie się przeoblekał.
Przemiana w nosorożca. Próba wyważenia ściany czystą siłą. Mam +8 lub +10 do testu. Zależnie czy dostanę byczą siłę.
Ostatnio zmieniony wt cze 04, 2013 3:49 pm przez Arvelus, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
Kapłan pokiwał przecząco głową. - Musiałbym ją przygotować. Mógłbym cię nasączyć boską mocą, ale nie wiem czy to wystarczy, by przebić ścianę – zaproponował, nie znając zamiarów druida. Zawahał się. Uniósł dłoń w geście mówiącym, by Falseroth się wstrzymał. - Chociaż... Gdzieś tu widziałem różdżkę... Elf skierował się do plecaka, przeszperał go i wydobył z niego różdżkę byczej siły. Da ją Falserothowi lub użyje jej na nim jeśli ten o to poprosi.
Strząsnął wielkim łbem, po czym wziął się do odsuwania kamieni potężnym rogiem, aby móc swobodnie uderzyć następnym razem. Cofnął się jeden krok, wychylając zad w górę. Wziął kilka głębszych oddechów i przymierzył się kilkukrotnie do uderzenia, po czym włożył w nie całą swoją siłę, wykorzystując również pochyłość na której stał, a więc grawitację.
Po ustaleniach z Kamulcem wykorzystuję zasadę dwudziestki.
Ostatnio zmieniony sob cze 08, 2013 3:48 pm przez Arvelus, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
Nosorożec nacierał raz za razem, aż dało się posłyszeć stukot skruszonego kamienia.
Osłabiona ściana nie wytrzymała kolejnego ciosu i zdołałeś wybić szeroką na około metr dziurę. Wyrzucony, gruby na szerokość dłoni fragment ściany zatrzymał się na dole krótkich schodów. Zasłaniając sobie światło, nie masz możliwości rozeznania, co znajduje się w głębi.
Westchnął ciężko. Znacznie ciężej niż był by w stanie człowiek, po czym natarł po raz kolejny. Decyzja została już podjęta. Nie było sensu zaczynać tematu jeszcze raz.
W międzyczasie w portalu prowadzącym na dziedziniec pojawiała się Zaszeira. Oceniwszy sytuację, podeszła do elfów, przywołując gestem panterę.
Poszerzony otwór był na tyle duży, by człowiek, pochyliwszy się, mógł go przekroczyć. Do środka wpadło odrobinę więcej światła, pozwalając określić, iż tam, gdzie schody się kończą, zaczyna się pomieszczenie lub szeroki, prostopadły korytarz. Posadzka jest kamienna, podobnie jak widoczna naprzeciw wejścia ściana.
Cofnął się krok i znów naparł, chcąc poszerzyć otwór na tyle by zmieścił się w aktualnej formie. Jeśli jest tam coś groźnego to szarża nosorożca będzie adekwatnym przywitaniem.
Nosorożec uderzył jeszcze kilka razy, po czym, najwyraźniej utorowawszy sobie przejście, ruszył w dół schodów.
Poszerzyłeś przejście i ruszyłeś w dół. Znalazłeś się w sześciennym pomieszczeniu o zaokrąglonych krawędziach i narożnikach. Posadzka i podłoga są wykonane z jednolitego kamienia, który przecinają rozliczne, głębokie żłobienia układające się w kształty roślin. W półmroku po twojej prawej ciemną plamą odcinają się drzwi.
Ostatnio zmieniony sob sie 03, 2013 3:08 am przez Kamulec, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
*** Fajna była by podpowiedź jak czy i jak zmodyfikujesz obrażenia : P Jeśli zostaje jak jest, bez dzielenia ich to zwyczajnie uderzam. Jeśli jednak uznajesz, że należy ograniczyć obrażenia to uderzam siłowo.
Kapłan odsunął się gdy nosorożec nacierał ponownie na ścianę, po czym znów zbliżył się do przejścia i zajrzał. Gdy Angar ruszył schodami, elf podążył za nim. Na wszelki wypadek jego dłoń spoczęła na rękojeści miecza.
Ostatnio zmieniony pt sie 09, 2013 6:19 pm przez Liverrin, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
Zaszeira ruszyła za wami, lecz uprzednio dobyła broni mówiąc wyraźnie — Sua. — a głowica jej buzdyganu rozżarzyła się tak, iż można było wykorzystać ją jako źródło oświetlenia.
Znaleźliście się w sześciennym pomieszczeniu o zaokrąglonych krawędziach i narożnikach. Posadzka i podłoga wykonane były z jednolitego kamienia, który przecinały rozliczne, głębokie żłobienia układające się w kształty roślin. Pokaźną część pomieszczenia zajmował nosorożec, który z łoskotem nacierał raz za razem na znajdujące się z prawej strony zdobione drzwi z ciemnego drewna.
Kiedy Taszar zszedł za swoja panią, nagle wydał z siebie jęk i uciekł na górę. Na twarzy Zaszeiry widać skupienie, rozgląda się ostrożnie, szukając zagrożenia.
Ostatnio zmieniony pt sie 09, 2013 9:06 pm przez Kamulec, łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
- Zaczekaj! - szepnął Angar, kładąc wolną rękę na przygotowującym się do kolejnej szarży nosorożcu. Jeśli możesz, to powstrzymaj się na chwilę - sprawdźmy najpierw to pomieszczenie. Lubię wiedzieć, co mam za plecami.