O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa,
W brązie zachodu kute wieczornym promieniem,
Nad wodą, co się pawich barw blaskiem rozlewa,
Pogłębiona odbitych konarów sklepieniem.
Zapach wody, zielony w cieniu, złoty w słońcu,
W bezwietrzu sennym ledwo miesza się, kołysze,
Gdy z łąk koniki polne w sierpniowym gorącu
Tysiącem srebrnych nożyc szybko strzygą ciszę.
Z wolna wszystko umilka, zapada w krąg głusza
I zmierzch ciemnością smukłe korony odziewa,
Z których widmami rośnie wyzwolona dusza...
O, cóż jest piękniejszego niż wysokie drzewa!
Dzień jest ciepły, zaś wysoko położone słonce przebija przez liściasty baldachim, nadając otoczeniu żywe kolory, typowe dla początku lata. Szum liści muskanych podmuchami wiatru uzupełniają kwilenia ptaków. Mijacie krzewy, zwalone pnie i wykroty, krocząc przez knieję z rzadka oznaczoną ścieżką, która ze Wzgórza Wschodu Księżyca zaprowadzić ma was do osady Semberholme.
Wtem jedna para nóg przystanęła, po czym niespiesznie zboczyła ze ścieżki. Sirmaril, wyraźnie w coś zapatrzony, ruszył między kwitnącymi krzewami czeremchy. Po krótki wahaniu podążyliście za kapłanem Świetlistej Chmury, który zatrzymał się przy szuwarach, na brzegu niewielkiego jeziorka leżącego u podnóża niewysokiej, jasnej, porośniętej mchem skały. Przez chwilę widzicie, jak w świetle, nad powierzchnią jeziora, na delikatnych skrzydłach unosi się mała, przypominająca elfa, długoucha istotka. Uśmiechając się powtórzyła kilkakrotnie zapraszający gest ręką, po czym w mgnieniu oka zniknęła w znajdującym się kilka metrów od brzegu, w większości skrytym pod wodą wejściu do jaskini.
(obraz sytuacji)
Wiersz: „Wysokie Drzewa” Leopolda Staffa