Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
 
Awatar użytkownika
uday
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 59
Rejestracja: pn wrz 05, 2005 8:30 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt sie 16, 2013 9:00 pm



Udo wpadł do stajni otwierając z impetem drzwi. Rzucił szybkie spojrzenie ku elfce, ale ta najwyraźniej nie odniosła żadnych ran. Na podłodze leżało dwóch bandytów, a o belkę opierała się Kala. Dopiero wtedy zobaczył, jak mocno krwawi. Zdarł z siebie koszulę i podarł ją szybko na kilka pasów tworząc prowizoryczne szmaty. - Wody. Wrzącej. I gorzały. Szybko! - Warknął na wieśniaków. Zachowując nie przyjemny wyraz twarzy zwrócił się do elfki. - Skołuj jakieś szmaty. Czyste!

Kaladrei kazał położyć się na posłaniu, jakie naprędce zrobił ze sterty suchego siana przykrytej płaszczem zdartym z bandyty. Uciskając ranę powstrzymywał krwawienie. Kiedy przyniesiono wodę był już po łokcie uwalony krwią kobiety. Delikatnie przemył ranę i zdezynfekował alkoholem, wpychając wpierw do ust kołek owinięty szmatą.

 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

sob sie 17, 2013 12:13 pm

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

- Czyste? - odparła Tasha nieco zakłopotana. - Gdzie ona w tej zasranej norze znajdzie coś czystego... - ale nie skarżąc się pomknęła do gospody. Może nie była to królewska siedziba, ale z pewnością mieli gdzieś względnie czystą pościel. Tak na wypadek, jakby kto znaczący przyjechał do tej dziury. Gospodyni biadoliła, gdy Tasha zabrała pościel, tnąc ją sztyletem na odpowiednie pasma materiału. Ze swą zdobyczą, wróciła czym prędzej do Udo i Kali.


Ostatnio zmieniony sob sie 17, 2013 12:13 pm przez Ehran, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz sie 18, 2013 12:07 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Walther za satysfakcją zanotował rejteradę ostatniego z przeciwników. Co prawda najchętniej albo wolałby go pokonać w walce albo zmusić do poddania ale ucieczka też nie była zła. No i biorąc pod uwagę ranę ramienia i podejżaną świństwo na ostrzu tamtego z którym kompletnie nie miał ochoty się zaznajamiać bliżej musiał uznać, że nie był to zły wynik.


Gdy wybiegł na zewnątrz karczmy okazało się, że przynajmniej tutaj walka już dogasała. Wysłuchał przemowy Karla. Dotąd jakoś nie wzbudzał w nim sympatii jednak musiał uznać, że gadane miał. Okazało się, że faktycznie tu był i nawet zapadł pozytywnie w pamięć miejscowych. Szlcachcic postanowił więc na razie jemu pozostawić pertraktacje z miejscowymi.


Dotarł do stodoły razem z innymi. Było już po wszystkim i dało się zauważyć, że Karl i Kala oberwali najmocniej z nich wszystkich. Właściwie sprawiali wrażenie, że ledwo stoją na nogach. - Pomóżcie mi przenieść ich do karczmy. Ostrożnie. - rzekł do swoich towarzyszy. Była ich akurat czwórka i rannych było dwoje.


Gdy już wszyscy znaleźli się w środku i znalazł się ktoś kto zna się na opatrywaniu ran lepiej od nich podszedł obejrzeć sobie jeńców. Zastanawiał się ilu w końcu udało się pojmać. Chciał ich sobie obejrzeć na spokojnie. - Jak cię zwą sołtysie... Jestem Walther von Falkenhorst z Averlandu... Zamierzamy jutro przesłuchać jeńców dlatego są nam potrzebni w takim stanie jakim są obecnie. Rozumiemy się? Mam nadzieję, że możesz wziąć odpwiedzialność za swoich ludzi? - popatrzył uważnie na sołtysa mając nadzieję, że rozmawia z trzeźwo myślącym człowiekiem który rozumie, że nie życzą sobie żadnych samosądów i innych tego typu atrakcji. Banitów zamierzał zamknąć w piwnicy karczmy. Skoro własciciel nie mógł się z tamtąd wydostać to zapewne związani ludzie również.


Zastanawiał się czy nie spytać od razu o owego łucznika którego znaleźli przy brodzie jednak uznał, że obecnie tylko jeszcze bardziej wzburzyłoby sytuację. Zwłaszcza jakby się okazało, że był on stąd. Postanowił poczekać z tym do jutra gdy emocje choć trochę opadną.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn sie 19, 2013 12:06 am

W stajni


Udo zabrał się za opatrywanie ran Kaladrea'y, szybko przyniesionymi szmatami zaczął zaciskać krewienie, kiedy wlał w ranę alkohol Kala pomimo kołka miedzy zębami wydała z siebie okrzyk jakby ktoś na nowo rozcinał jej brzuch i na kilka chwil straciła przytomność. Nagle Udo poczuł dość silne uderzenie w rękę, obrócił się niemal natychmiast przygotowany stawić starcia napastnikowi lecz nim zdarzył zareagować drewniana laska spadła na niego jeszcze raz. Przed nim stała i wrzeszczała na niego starsza kobieta na oko miała dobrze ponad 60 lat, sądząc po ubiorze i zapachu ziół wioskowa znachorka.

- Gdzie mi się pcha!? Z łapami jak bochny chleba to do kopalni kilofem walić a nie panienkę tutaj dotykać i ranę zabrudzać. Pewnie żeście jeszcze włosami z brody do brzucha jej natrzęśli i się bidulka na dobre rozłoży. No już poszedł mi stąd i zostawi nas samych, panienkę cza będzie rozebrać z koszuli, a ja już widzę, coście za tym i na cycki byście się chcieli gapić, wy chłopy wszystkie takie same! Zaczeka na zewnątrz aż zawołam. Ty złociutka zostań, będę potrzebowała pomocy. - ostanie zdanie powiedziała nieco spokojniej do elki.

Kiedy mężczyźni wyszli na zewnątrz kobieta z pomocą elfki zdjęły z Kali koszulę, dziewczyna akurat przebudziła się, gdy staruszka próbowała również ściągnąć z niej rękawiczki, wystrczyło jedne spojrzenie na elkę i ta wiedziała co robić.

- Rękawiczki niech babcia zostawi, dziewczyna bardzo do nich przywiązana. - kobieta wzruszyła ramionami i zrobił zdziwioną minę ale nie nalegała.

Zabrały się za obmycie brzegów rany.

- Mocnoś poharatana złociutka, ale wygląda na to, że wszystko się ładnie zagoi, nieco głębiej, a już byś dzieci rodzić nie mogła. - Kobieta trajkotała podczas, gdy jej dłonie sprawnie i szybko badały brzegi rany, następnie zabrała się za bandażowanie. - Blizna ci jednak paskudna zostanie na brzuch, a szkoda boś ładna, ale jak żeś cnotliwa, to i chłopy brzucha ci oglądać nie będą przed ślubem, więc jak to mówią do wesela się zagoi.

Kiedy kobiety skończyły opatrywać dziewczynę, staruszka nałożyła na nią nieco za dużą lnianą koszulę i zawezwała krasnoluda by pomógł przenieść ją do sołtysa.

Reszta


Sołtys, którego Karl kojarzył mniej więcej z widzenia zwał się Zygfryd. Wysłuchał tego, co miał Karl do powiedzenia, kilka razu uciszając swoich chłopów, którzy z każdym kolejnym słowem byli na nowo gotowi zamordować bandytów. W końcu pod koniec opowieści Karla odezwał się.

- Źleście zrobili, żeście od razu do mnie z tym nie przyszli, ktoś mógł poważnie ucierpieć, no ale co się stało to się nie odstanie. Otrzymacie od nas gościnę i zajmiemy się waszymi ranami. - sołtys kazał komuś przyprowadzić znachorkę, oraz zgromadzić wszystkich więźniów w jednej grupie.

Wszyscy


Reszta towarzyszy zdążyła wyjść ze stajni i dołączyła do dyskutujących.

- Co się tyczy tych tutaj, to my jesteśmy małą wioską i lochu nie mamy. Powinni zawisnąć za to co zrobili.

Wtedy do dyskusji włączył się Walter oferując przesłuchanie i przetrzymanie więźniów w piwniczce pod karczmą.

- Hola hola - rozległ się głos z tłumu, i przed grupę wyszedł odratowany karczmarz. - Coście za jedni, że mi się moim domem rozporządzacie. Żadnych morderców i zbójów w piwnicy nie będę trzymał, dzieciaki mam w domu, kto mi da gwarancję, że w nocy nie uciekną i mi gardła nie poderżną?

Do dalszej dyskusji o dziwo włączył się jeden ze więźniów przekrzykując tłum.

- Nie macie prawa, my cesarscy żołnierze jesteśmy i żaden chłop nie ma prawa nas sądzić, jeżeli gwardia się dowie, że samosądy na żołnierzach wykonujecie cała wioska zawiśnie!

Ostanie zdanie, wyciszyło całą dyskusję, chłopi nawet sołtys nie byli do końca pewni co zrobić, z jednej strony widać było ich złość, z drugiej prawdą było, że armia lubiła swoje sprawy załatwiać między sobą i nie lubiła kiedy karało się ich żołnierzy za nich. Poszukiwacze przygód sami też nie byli do końca pewni jak prawnie stoją w tym wypadku ale widać było, że chłopi najchętniej zrzuciliby podjecie decyzji na nich, a najlepiej jakby w ogóle zajęli się więźniami i nie angażowali wioskowych.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn sie 19, 2013 8:41 am

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Tasha wywróciła oczyma.
- Oj, pogarszacie waszą sytuację. - rzekła pobłażliwie. - Myśmy jesteśmy ludźmi księcia elekta. - Potem Tasha zwróciła się do Karla oficjalnym tonem - panie Karl, Przypomni pan nasze rozkazy względem dezerterów z armii? Mieliśmy ich wieszać czy skracać o głowę?.
Tasha nadal czuła złość na tych ludzi, za to, co zrobili Kali. Przesłuchać i powiesić była jej myśl przewodnia. Ale, wybiegała również nieco dalej myślami. Jeśli przyjdzie im ich transportować do Wolfenburga, będzie to nie lada problem, szczególnie, iż co najmniej dwoje ich towarzyszy jest na wolności. zbójcy zwykle nie trzymali razem, ale... cóż, i tak było spore ryzyko.
Do tego nie mieli koni, ani wozu. A nawet jak by mieli wóz, droga była i tak nie przejezdna, i brakowało mostu... A transportować jeńców na piechotę? To podwójnie komplikowało sprawę...
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

pn sie 19, 2013 12:04 pm

Obrazek
Karl Reisch

Spojrzał na elfkę i lekko się do niej uśmiechnął w lot chwytając co ta chciała osiągnąć - on sam nie miał podobne plany. Chyba, że jej nie chodziło tylko o nastraszenie ich ale, rzeczywiście miała zamiar ich ubić. Póki co trzeba ich było jednak uspokoić albo zastraszyć. Osobiście wolał to drugie. Przeniósł wzrok na mężczyzn i uśmiechnął się paskudnie, dodając do tego fakt, że twarz miał zakrwawioną wyglądał upiornie. Zrobił pół kroku w ich stronę. Ton głosu miał twardy - ponownie można było usłyszeć w nim wojskową, musztrową nutę.
- Z was jest gówno, a nie żołnierze cesarscy! Dezerterzy i mordercy, ot co! Na wasze nieszczęście, jak już zostało powiedziane, działamy z ramienia jaśnie oświeconego księcia elektora, co wiąże się z odpowiednimi uprawnieniami. Najchętniej po prostu oddałbym was w ręce mieszkańców, powinniście zawisnąć wzdłuż drogi ku przestrodze innym. Na waszą korzyść działa jedynie to, że w tych czasach nawet tacy jak wy mogą być przydatni. Poza tym rzeczywiście wolimy, żeby zajął się wami sąd. Nie myślcie jednak, że jak będziecie sprawiać... powiedzmy, że nie wszyscy muszą dotrzeć do Wolfenburga. Zawsze może przydarzyć się wam wypadek podczas próby ucieczki. Czy to jasne?!
Im dłużej mówił tym spokojniej i ciszej brzmiał jego głos, nic nie tracąc ze swojej twardości. Na końcu mówił tak cicho, że więźniowie prawie musieli się do niego nachylić, żeby go dokładnie usłyszeć. Jednak ostatnie zdanie ponownie wypowiedział tak głośno jak pierwsze, co zapewne spowodowało, że część słuchaczy podskoczyła. Ponownie lekko wyzywający uśmiech zakwitł na jego twarzy obserwując dezerterów, bo już tak zaczął o nich myśleć.

Rozejrzał się ponownie po tłumie, jakby szukając w nim kogoś.
- Albo mi się zdaje, albo nie widzę Kasimira. Jakby co to - opisał chłopom wygląd maga - on przybył z nami, więc nie nadziejcie go na widły. - uśmiechnął się do nich lekko, przeniósł wzrok na karczmarza - Nie mamy zapędów, żeby rozporządzać twoją karczmą, ale dobrze byłoby gdybyśmy z niej mogli skorzystać. A co do nich to mogą być cały czas skrępowani i zakneblowani, żeby nie robili kłopotu. Jak tak posiedzą trochę czasu to na pewno nie będą już tak bojowo nastawieni. Poza tym, my chyba też póki co zatrzymamy się u Ciebie.

Ostatnio zmieniony pn sie 19, 2013 1:25 pm przez Qrchac, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn sie 19, 2013 1:15 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Averlandczyk zastanawiał się czy zrugać karczmarza za jego bezczelność czy uznać, że tamten naprawdę nie miał okazji słyszeć jak się przedstawia. Przed walką i teraz ponownie. Z kłopotu wyręczyli go Tasha i Karl więc postanowił nie drążyć tematu.


Jednak na bezczelność obwiesia który podawał się za żołnierza aż w nim zawrzało. Poczekał aż kupiec i elfka skończą swoje przedstawienie. Wykorzystał ten czas i podszedł do banitów po czym zmierzył ich wzrokiem jeszcze raz z bliska. Szukał jakichś insygnii, lub wyposażenia które mogło sugerować przynależność do imerialnych oddziałów. Doszedł co prawda do wniosku, że mogli je zrabować komuś w czasie swojej kariery jednak po cichu liczył że znajdzie coś co mogłoby potwierdzić zdanie łotrzyka.


Skończył krążyć wokół grupki akurat jak Karl skończył swoją przemowę. - Nasz przyjaciel Karl dobrze prawi gospodarzu. Nie obawiajcie, się nie uciekną. Zresztą zadbamy o to osobiście. - zwrócił się do właściciela karczmy. - Pomóżcie mi z nimi, chcę ich sprawdzić. - szepnął do obu brodaczy. Następnie popchnął jednego jeńców przed sobą i w asyście krasnoludów udał się z nim do karczmy. Gdy znikli z pola widzenia pozostałych na zewnątrz zatrzymał banitę i spytał krótko i cicho. - Oo.. Więc byliście żołnierzami? A w jakim regimencie i kto wami dowodził? I w jakim byliście stopniu? - czekał co i jak powiedzą. Na wypadek gdyby któryś gadał za głośno próbując ostrzec resztę przypierał tamtego do sciany i przykładał ramię do jego szyi. Wierzył, że zdoła uciszyć tamtego zanim tamten coś sensownego krzyknie. Całą operację powtórzył ze wszystkimi jeńcami. Na koniec poprosił kazadów by sprawdzili piwnicę pod względem ryzyka ucieczki z tamtą. Z tego co słyszał o możliwościach tej rasy sądził, że skoro stwierdzą, że jest to dobra konstrukcja do trzymania jeńców to pewnie tak będzie.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw sie 22, 2013 12:31 am

Wszyscy


Ostatecznie karczmarz zgodził się na zamkniecie więźniów w piwnicy pod warunkiem, że ktoś będzie ich pilnował. Piwnica, to nazbyt szczodra nazwa dla pomieszczenia, była to bowiem dziura w ziemi, którą ktoś przykrył klapą, głęboka na tyle, że człowiek musiał się nieco pochylić aby w niej stanąć. Dziurę ktoś potem poszerzył i teraz stanowiła pomieszczenie wielkości 4 metry na 4 zastawione półkami z suszonym jedzeniem, alkoholem i innymi produktami potrzebnymi do funkcjonowania karczmy. Ściany były wykonane z ubitej ziemi i pozbawione okien, podobnie jak podłoga, z kolei sufit stanowiły deski. Krasnoludy nie były zachwycone stanem tego pomieszczenia, krytykując ludzkie budownictwo na potęgę. Byli jednak zgodni co do tego, że wcześniej karczma zawali się komuś na głowę niż doła wykopać tunel do wyjścia.

tymczasem karczmarz przygotował pokoje dla przybyłych i nawet pospiesznie ugotował jakąś szybką strawę. Obiecał też, że znajdzie nieco drwa i przygotuje kąpiel, choć jeżeli by kto chciał świeżej wody, dla każdego do kompania to trzeba będzie zapłacić. Inaczej można się przemyć w wodzie ze studni w środku wioski tyle, że zimna. Powoli zaczynało świtać kiedy Walther i reszta kończyła ostanie przesłuchania.

Co się zaś tyczy samych więźniów, to po przemowie Karla, zagrywce Tashy oraz przesłuchaniu Walthera nieco zmiękli i nikt już na żadne żołnierskie prawa się nie powoływał. Waltherowi udało się ustalić, że wszyscy byli dezerterami w stopniu szeregowego żołnierza. Choć służyli 3 różnych oddziałach znali na wzajem oddziały swoich kolegów, więc wszystko wskazywała na to, że opowieść o byciu żołnierzami nie jest zmyślona. Ich historia była bardzo podobna, każdy z nich miał, kiedyś rodzinę jeżeli nie żonę to przynajmniej matkę i ojca, aż do czasu kiedy nie wybuchła wojna. Pewnego dnia oddział poborowy zawitał do wioski i każdy mężczyzna, który mógł unieść miecz i tarczę miał ruszyć za armią, kilku z tych którzy stawiali opór zasłaniając się, że muszą zostać obrobić pole, utrzymać rodzinę zawisło jako zdrajcy ku przestrodze. Toteż ruszyli za resztą wojska, dostali wstępne szkolenie składające się z tego, żeby ostrym końcem miecza ciąć wroga i nim się obejrzeli byli na froncie. Początkowo starli się z kilkoma bandami zwierzoludzi, walki były ciężkie ale ich wojska wyszły zwycięsko. Następnie jednak doszło do walnej bitwy, tam byli świadkami jak ich przyjaciele, kuzyni i sąsiedzi których znali od lat ginęli w dziesiątkach, jak sierżant który nawet nie pamiętał ich imion wrzeszczy, żeby trzymali linię, żeby walczyli za cesarza i za Imperium. Potem bitwy były coraz cięższe i pewnego dnia zdali sobie sprawę, że o koła nich pozostały same obce twarze, że za psie pieniądze walczą w imię cesarza którego nawet nie znają, a za byle przewinienie sierżant chłosta niemiłosiernie, że aż skóra pasami odchodzi wszystko ponoć z rozkazu jakiegoś generała, którego nigdy na oczy nie widzieli.

tak więc pewnej nocy w niewielkiej grupce wymknęli się z obozu. Ale nieoczytani chłopi w obcym terenie nie potrafili znaleźć drogi do domu, błądzili od wioski do wioski przepędzani przez miejscowych i przymierając głodem. Aż w końcu wpadli na pomysł ze zwierzoludźmi i chcieli przezimować w Dessen, a na wiosnę na nowo zacząć szukać swoich rodzin.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt sie 23, 2013 11:01 pm

[b]Walther von Falkenhorst[/b] - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Averlandczyk wysłuchał wypowiedzi banitów i najwyraźniej eks-żołnierzy. Z jednej strony trochę im współczuł jednak zbyt wiele takich historii krążyło w jego życiu by jakoś sensowniej zmieniło to jego plany co do ich losu. Do piwniczki karczmy nie wchodził bo do miejsc gdzie nie mógł wjechać konno albo chociaż chodzić wyprostowany po prostu odczuwał żywą niechęć. Zadowolił się więc obejrzeniem pomieszczenia z góry przez klape fachowe oględziny zostawiając krasnoludom. Ich opinia mu w zupełnosci wystarczyła.


Następnie umieścił wraz z innymi jeńców w piwniczce. Wystarczyło mu, że mieli związane ręce. Wiązanie oczu czy kneblowanie uznał za zbedne. Zaznaczył jednak, że jeżeli będą się drzeć to nie omieszka tego zrobić. W końcu zamykali ich w małej ciemnicy.


Gdy skończyli z jeńcami wreszcie mieli trochę spokoju. Walther nie omieszkał podejść do owej zadziornej znachorki i poprosił ją by zajęła się jego ramieniem. Spojrzał też badawczo na pozostałych kompanów. - Jesteście cali? - wyglądało, że elfce i krasnoludom nic się nie stało. - No to mamy trójkę całych, dwójkę ciężko rannych i jednego zaginionego... - mruknął nie wiadomo czy do nich czy do siebie. Całkiem spore straty jak na porównywalne siły przeciwnika.


Gdy znachorka skończyła go opatrywać okazało się, że czeka na nich śniadanie przygotowane przez karczmarza. Śniadanie po tak intensywnych wydarzeniach ostatnich kilkunastu godzin bardzo wyostrzyły mu apetyt. Więc w znakomitym humorze zasiadł do posiłku. Cieszył się, że przeżył kolejny dzień, noc i walkę i znów może śniadać. Spytał na wszelki wypadek karczmarza czy ich rannym też nie poskąpiono tego czego im. Posiłek w cywilizowanych warunkach znacznie poprawił mu humor. Na sam koniec zgarnął butelkę wina i udał się w odwiedziny do Karla i Kali. - Chodżcie, zobaczymy co u nich słychać. - rzekł do swoich towarzyszy. Miał nadzieję, że nie śpią chciał bowiem sprawdzić jak się czują i zostawić im butelczynę tudzież wznieść toast jesli by byli w stanie.


Skoro już się jednak zebrali razem i byli w miarę sami rozejrzał się po znajomych twarzach i powiedział. - Nie wiem co wy o tym sądzicie ale ja uważam, że sądzić tych łotrów to nie nasza rzecz. Mieliśmy dotrzeć tutaj i wyjaśnić sprawę braku łączności co uważam obecnie za wykonane. Oni są bezpośrednią przyczyną i dowodem w tej sprawie więc powinniśmy z nimi wrócić do Wolfensburga. Tam ich przejmą odpowiednie władze i się nimi zajmą. - dla niego sprawa była w tej materii jasna i miał nadzieję, że dla reszty też. Na pewno nie zamierzał ich wieszać czy sądzić od ręki. - No a teraz... Ktoś ma pomysł co się stało z Kasimirem? Ja go ostatni raz widziałem tuż przed walką zanim do mnie strzelili. Ktoś z was zna jego plany? - spytał. Może jego relacje z wąsaczem nie były najlepsze ale może ktoś z jego towarzyszy bardziej się z nim zgadał. Na koniec dodał, że raczej wolałby ruszyć pełną grupą więc potrzebowaliby kilku dni, może tygodnia nawet, by ranni doszli do siebie. Obecnie bowiem do drogi gotowa była tylko czwórka z nich. Nie widział potrzeby by ruszać nim nie byli gotowi.


Po skończonym śniadaniu poprosił karczmarza by zniesiono coś do jedzenia jeńcom. Ich los może i był przesądzony ale nie zamierzał być barbarzyńcą jak ci obcy co najechali ich kraj. Zaoferował się, że sam może znieść im jedzenie. Przy okazji zamierzał też sprawdzić ich "ucieczkologiczne" nastroje oraz więzy. Skoro już rozmawiał z nim był ciekaw jak owi bandyci się sprawowali wcześniej i jak się odnosili do mieszkańców. W końcu z mieszkańcami jeszcze nie miał okazji rozmawiać i słyszał tylko wersję dezerterów.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

sob sie 24, 2013 2:36 pm

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Tasha wraz ze swym psem próbowała odnaleźć trop Kazimir 'a. Niestety, Teufel bardziej interesował się zapachem krwi, najwidoczniej drażniącej jego nozdrza, niż tropem maga. - Czy zbiry mogły go pojmać? - zapytała pozostałych, głośno myśląc.

Zamykając jeńców w spiżarce, Tasha dodała - Pamiętajmy też, że kilkoro ich przyjaciół umknęło. Mogą się czaić gdzieś w lasach. Wątpię, by przyszli swoim na ratunek, ale warty i tak musimy wystawić. - przypomniała pewną oczywistość.
Dokładnie też przeszukała związanych mężczyzn, głównie, by się upewnić, iż nie mają jakiejś ukrytej broni, albo czegoś, czym mogli, by przeciąć więzy. Ale odebrała im wszystko bez wyjątku. łącznie z butami, tłumacząc, iż w razie ucieczki, nie zajdą daleko na boso.
Sprawdziła też spiżarkę, by się upewnić, iż tam nic nie ma co można by użyć do przecięcia więzów. Choćby był by to słoik z zapasami, którego można strącić, stłuc i użyć w tym celu.


- Panie sołtysie, będziemy potrzebować usług lokalnego kowala. Przyjdzie nam transportować jeńców, by ich osądzono w Wolfenburgu. Dlatego trzeba nam dobrych łańcuchów i kajdan, by ich zgrabnie skłóć. - Tasha objaśniła co dokładnie ma na myśli, a i inni z pewnością dorzucili swoje zdanie, jak dokładnie należy skłóć zbirów.

Gorące śniadanie i nieco wina poprawiły humor elfiej dziewczyny. - Jak myślicie - zagadnęła, gdy nikogo z wieśniaków nie było w zasięgu słuchu. - Ile łupów nazbierali ci nędznicy? Trzeba ich zapytać o miejsce gdzie chowali swe skarby. No i... samemu poszukać po pokojach i stajni. - w głosie Tashy przebrzmiewała nuta naiwnego podniecenia, jak by na prawdę myślała, że zbóje mogli schować gdzieś królewskie klejnoty i bele złotogłowiu.

Niechętnie, ale Tasha zgodziła się z Walterem. - Wolała bym nie męczyć się z ich transportem do miasta. Ale rzeczywiście, nie nam ich sądzić.

Po śniadaniu, odwiedziła kowala, by sprawdzić jak mu idzie a potem przeszukała pokoje zbirów, stajnię, a nawet wlazła na dach stodoły, karczmy i budynku, na którym uprzednio krył się łucznik. Z góry rozejrzał się również dookoła, bacznie lustrując lasy. Szukała smug dymu, które mogły by zdradzić pozycje uciekających zbirów. Nie wierzyła wszak, iż będą tak głupi, by rozpalać ogień... no ale z drugiej strony, ludzkiej głupocie nie było granic.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

wt sie 27, 2013 2:10 pm

Obrazek
Karl Reisch

Karl umył się przy studni, opłukując z krwi, poprosił też miejscową znachorkę o zajęcie się raną. Po wszystkich wydarzeniach śniadanie przywitał z wielką radością i pałaszował je z dość dużą werwą. Więźniami nie miał zamiaru się już interesować, przynajmniej w tej chwili i całość oględzin zostawił towarzyszom.
- Też jestem za tym, żeby przetransportować ich do miasta. Proponuję w między czasie posiedzieć tutaj aż trochę się podleczymy. Jeśli nam się poszczęści to do tego czasu poziom wody obniży się tak, że spokojnie przejdziemy brodem. W międzyczasie mogę już zacząć rozmawiać z miejscowymi i wywiedzieć się co i jak. Będziemy mogli wtedy przekazać odpowiednie informacje na miejscu. A teraz wybaczcie ale chyba na chwilę się położę.
Następnie poszedł się chwilę przespać i odpocząć. Nie trwało to jednak długo, może z dwie lub nie całe trzy godziny.
 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt sie 27, 2013 11:49 pm

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore

Próba leczenia przez Udo mocno ją wymęczyła, więc mimo świetnej roboty znachorki wyglądała początkowo na półprzytomną. Wprawdzie nie dała się nosić na rękach, to jednak oparcie na czyimś ramieniu było przydatne. Jeszcze przed podanym im śniadaniem poprosiła Tashe by poszła z nią na chwilę do studni i tam postarała się nieco ogarnąć. Wypłukała rękawiczki z krwi i ponownie schowała ręce w rękawy. Na szczęście za duża koszula okazała się do tego celu doskonała.
- Dziękuję, że nie dałaś tej babci mi ich ściągnąć - zwróciła się do elfki wykręcając rękawiczki z wody. - To naprawdę wiele dla mnie znaczy.

Gdy wróciły do karczmy i udało jej się coś przekąsić zaczęła wyglądać żywiej. Zgodziła się, że zdecydowanie należy zabrać więźniów do miasta, a nie sądzić ich samemu. Pewnie będzie to kłopotliwe, ale bardziej jednak teraz martwiła ją sprawa zniknięcia Kasimira.
- Trzeba rozpytać ludzi czy go ktoś nie widział, przecież nie mógł się tak po prostu pod ziemię zapaść. Może mają tu jakiś myśliwych co się na tropieniu znają i dadzą radę go odnaleźć?
Chciała sama iść o to popytać, ale jednocześnie marzyła by się zbytnio nie ruszać. Dlatego podobnie jak Karl przeprosiła wszystkich i poszła się przespać.
Jeśli nikt przez czas, gdy spała nie zajął się sprawą zaginionego czarodzieja to udała się wypytać kogo się da czy go nie widział.
 
Awatar użytkownika
uday
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 59
Rejestracja: pn wrz 05, 2005 8:30 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr sie 28, 2013 2:07 am

Udo niespecjalnie obchodziło, czy zbóje zawisną tu, czy w Wolfenburgu. Służył jakiś czas w wojsku i wiedział czym kończy się dezercja. Nie spodziewał się, żeby grupka tych tutaj została potraktowana ulgowo. Chociaż teraz, po Burzy Chaosu potrzebna była każda para rąk, to takie decyzje podejmowali ważniejsi osobnicy niż młody krasnolud.

Właściwie ich zadanie było już wykonane, w związku z czym chętnie zabrałby się w drogę powrotną. Musiał jednak przyznać, że na potwierdzenie swych słów będą potrzebowali jakichś dowodów. Dowodów, które siedziały teraz w spiżarce. W pierwszej kolejności trzeba było ich skuć i pilnować, czy nie będą próbowali wykręcić kolejnego numeru. Skoro było ich stać na to, by wymyślić przebieranie za zwierzoludzi, to mogli wpaść na kolejny "genialny" pomysł.

Udo niespecjalnie się przejął zaginięciem Kasimira. Chłystek działał mu na nerwy i wcale za nim nie tęsknił. "Pewno dał dyla w las. I lepiej będzie jeśli tam zostanie, bo ktoś mu w końcu gnaty połamie. Choćby za ten idiotyczny wąsik. Kto widział takie dziadostwo nosić?!"
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw wrz 05, 2013 7:39 pm

Wszyscy


Poszukiwania Kasamira nie za wiele dały, nikt z miejscowych go nie widział, było całkiem możliwe, że albo uciekła albo został zabrany przez jednego z uciekających rabusiów. Podobnie pierwsze oględziny z dachu Tashy nie przyniosły rezultatu, bandyci którzy uciekli nie byli na tyle głupi by rozpalić ognisko w tak małej odległości od wioski. Za to Kali udało się nieco więcej załatwić, w wiosce znalazła myśliwego, co to ponoć miał kilka psów do polowania na niedźwiedzie, był gotów wykorzystać zwierzynę do wytropienia uciekinierów. Jeżeli nie dojdą do rzeki to myśliwy zarzekał się, że ich odnajdzie. Gotów był ruszyć choćby i zaraz.

Kiedy kowal pozwolił udo skorzystać ze swojej kuźni i wykuć kajdany i dorzucił do nich za darmo łańcuch ale obciążył krasnoluda za zużyty węgiel i stal łącznie licząc sobie 2 złote korony, co było naprawdę przyzwoitą ceną, zważywszy na fakt, że gotowe kajdany sprzedawał za 5 koron parę.

Z samych informacji na temat przestępców opinie były różne. Ktoś się żalił, że panoszyli się po wiosce inna kobieta skarżyła się, że jej córce bękarta jeden z nich zrobił. Z kolei jakaś młoda dziewczyna się zarzekała, że to nie takie złe chłopy, bo kilku miejscowych osiłków co ją zawsze po tyłku łapali ustawili na swoim miejscu. Ogólnie można było wyczuć, że przestępcy nie zachowywali się gorzej niż jakikolwiek inny oddział wojska, który by zatrzymał się w oddalonej wiosce bez nadzoru dowódcy. Panoszyli się i ustawiali miejscowych ale nie byli nad wyraz okrutni i przynajmniej nikt ich nie posądzał o gwałt, a to już naprawdę dobrze o nich świadczyło.

Kiedy wszyscy na nowo zebrali się w karczmie, karczmarz podszedł do grupy i zagadnął.

- Zdecydowaliście się na jak długo zostajecie? Co by złego powiedzieć o tamtych to póki tu mieszkali za pokój płacili jak każdy inny.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

czw wrz 05, 2013 10:10 pm

Obrazek
Karl Reisch

Przysłuchiwał się opowieścią chłopów z ciekawością. Wychodziło na to, że dezerterzy nie byli wcale tacy źli, poza tym, że delikatnie mówiąc nie przewidzieli konsekwencji swoich działań. Ogólnie rozglądał się po wiosce, szukał znajomych twarzy i starał wyglądać przyjaźnie.
Po powrocie spojrzał na karczmarza i uśmiechnął się lekko.
- Po prawdzie to gdyby nie nasze rany to wyruszylibyśmy jutro. A tak to póki chociaż trochę się nie podleczymy zostaniemy na miejscu. Co do zapłaty to zostało powiedziane, że zostaniemy ugoszczeni.
Uśmiechnął promiennie
- Ale to nie oznacza, że możemy okazać wdzięczności za tą gościnę. Kwestia tylko jak.
Nie chciał jednak dalej ciągnąć tego tematu. Przynajmniej teraz, był lekko podmęczony. Miał tylko nadzieję, że karczmarz nie przeszarżuje z ceną, a jego towarzysze podejdą to tego spokojnie. Szczególnie jeden z nich. Po spotkaniu Karl postanowił pospacerować jeszcze trochę po okolicy i jak to określił, kiedy ich gospodarz było na tyle daleko, żeby tego nie usłyszeć, rozpoznać nastroje mieszkańców nie rzucając się w oczy. Jak powiedział tak zrobił.
Ostatnio zmieniony pt wrz 06, 2013 1:04 pm przez Qrchac, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt wrz 06, 2013 9:19 am

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Tasha z pewnym rozbawieniem przyjęła informację, iż zbóje ni jakiej dziewki nie pogwałcili, ani nikogo z wioski nie zabili czy choćby w kalekę przerobili.
Nie pasowało jej to za bardzo do wizerunku zbójów i dezerterów, jaki zdążyła sobie wyrobić. Chwaliło się to jednak chłopakom iż potrafili trzymać swe nerwy i żądze na wodzy. Gdyby nie rany jakie zadali jej towarzyszą, a w szczególności Kali, elfka by ich wręcz żałowała, szkoda, że zawisną niebawem ku uciesze tłuszczy w mieście.

Bez szczególnego zapału Tasha wdrapała się na dach. Po prawdzie, nie spodziewała się ujrzeć smugi dymu, ale kto wie. Ludzie cechowali się doraźną głupotą przekraczającą wszelkie wyobrażenie.
Przeszukała też dach za nijaką skrytką. Nadal naiwnie wierzyła, że zbóje muszą mieć zbójecki skarb gdzieś schowany.

Chwilę później, blada wpadła do karczmy, rozglądając się szeroko rozwartymi oczyma dookoła.
W Wewnątrz siedziało dwóch wieśniaków pijących piwo oraz Spalony, siedząc samotnie po drugiej stronie karczmy, sącząc w milczeniu trunek z glinianego kufla.
Dziewczyna stała chwilę w progu, jakby niepewna, czy wejść, czy odwrócić się na pięcie i ruszyć w drugą stronę. Wypatrywała czegoś, nie mogąc tego znaleźć, spuściła głowę i udała się do Spalonego.
- Sprawdźmy więźniów. - powiedziała lekko drżącym głosem.
Jednak w piwniczce było równie spokojnie, jak uprzednio. Tasha rozejrzała się dookoła, ale nie znalazła widocznie tego, co szukała.
Poprosiła Spalonego by sprawdził ponownie więzy. Gdy i tu nic niepokojącego nie odkryli, westchnęła ciężko i podziękowała Spalonemu za pomoc.

***

Na bezczelność karczmarza nic nie powiedziała, Karl bardzo zgrabnie wybrnął z sytuacji.
 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt wrz 10, 2013 12:55 pm

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore

Parę godzin snu dało jej dość sił by pochodzić po mieścinie i zasięgnąć języka. To że bandyci nie okazali się tacy źli przyjęła bez wielkiego zaskoczenia, jakby z doświadczenia wiedziała, że nie każdy przestępca jest zepsuty do szpiku kości. Gdy znalazła myśliwego ruszyła do karczmy poinformować o tym kompanów. Obecna tam Tasha wymieniła z nią po cichu kilka zdań, na co Kaladrea zareagowała sporym zdziwieniem. Skinęła jednak głową przyjmując to wszystko do wiadomości i pytając elfkę czy nie powinny powiedzieć o tym pozostałym. Kiedy reszta dotarła do karczmy odczekała aż Karl w pięknym stylu ugadał karczmarza i niezwłocznie opowiedziała o możliwości tropienia zbiegów wraz z miejscowym myśliwym.
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł, ale może powinniśmy spróbować? Szczególnie, że Kasimir może być z nimi i mieć poważne kłopoty.
Nie forsowała jednak nadmiernie tego pomysłu, obawiając się kolejnego zbrojnego starcia z resztą zbirów.
Jeśli zdecydowali póki co nigdzie się nie oddalać to ponownie udała się w miasto. Rozglądała się uważnie wypatrując czegoś lub kogoś podejrzanego. Przy okazji wypytała gdzie mieszka owa znachorka, która opatrywała ich rany i jeśli nadal nie było nic konkretniejszego do roboty, poszła jej podziękować i spytać czy może się jakoś odwdzięczyć za jej pomoc.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt wrz 10, 2013 1:19 pm




Spalony był zmęczony wydarzeniami zeszłej nocy siedząc w karczmie miedzy jedyn a drugik kuflem przymknął oczy by choć na kilka sekund dać im odpocząć. Kiedy je otworzył stał na leśnej drodze w towarzystwie swoich krasnoludzkich kamratów, jak zwykle w tym śnie nie wiedział gdzie zmierzał anie nie mógł sobie przypomnieć ich imion, jednak z typową dla snu pewnością wiedział, że to jego żołnierze.

Kultyści jak zwykle we śnie przejmowali inicjatywę i rozpoczynali mroczny rytuał przyzwania demona. Demon zerwał się z uwięzi i pożarł kultystę, który go przyzwał, a potem nastąpił chaos i panika. Szalejący demon walczył z każdym bez względu na rasę czy grupę do jakiej przynależeli. Spalony rzucił się na demona jednak bestia była niezwykle szybka płonący miecz w łapach demona trafił spalonego w klatkę piersiową, a a zaraz później z paszczy stwora wypłynęły płomienie. Spalony z krzykiem przerażenia złapał się za płonącą twarz i po chwili bez tchu padł na ziemię. Tutaj zawsze sen się kończył... lecz nie tym razem.

Krasnolud leżał na ziemi i pełnymi szaleństwa oczyma wpatrywał się jak bestia kolejno pożera kolejnych zabitych, sam nie mógł się ruszyć jedynie leżał na plecach i czekał na śmierć. Demon zbliżył się do Spalonego i wydał z siebie coś co mogło być pomrukiem zadowolenia, kiedy zauważył, że krasnolud jeszcze żyje. Jego ostre pazury wbiły się w ciało krasnoluda wywołując niesamowity ból, wojownik był pewien, że straci przytomność jednak demon zaśmiał się jedynie złowieszczo jakby czytając w jego myślach.

- Nie tym razem - wysyczał i krasnolud wiedział, że miał rację wola demona powstrzymywała jego umysł przed ucieczką w nieprzytomność. Krasolud nie był w stanie kontrolować własnego krzyku, okrzyk agonii mieszał się z błaganiem o śmierć. Nagle krzyki krasnoluda zostały zagłuszone przez pełen bólu ryk demona, a krasnolud zobaczył słup białego światła wypalający dziury wielkości pięści w ciele potwora.

- Jeszcze z tobą nie skończyłem, znajdę cię! - wysyczał demon, po czym rzucił się do ucieczki przez palącym światłem.

Spalony dostrzegł czyjąś twarz nad swoim ciałem i czyjś głoś przemawiał w jakimś nieznanym języku, przypominającym nieco słowa jakie wymawiała elfka, podczas rzucania swoich zaklęć. Jego oczy zamknęły się by uchronić od wszech obecnego białego światłą, a gdy otworzył je na nowo był w karczmie.
Krasnolud rozejrzał się, ale wydawało się, że nie minęło więcej niż kilkanaście sekund. Lekko zamroczony wstał, otarł obficie pojawiający się pot z czoła i wszedł na piętro. Chyba był zbyt zmęczony, by ułożyć sobie kolejne przebłyski w głowie. Położył się do łóżka starając się zasnąć z elfimi słowami w głowie. Czy będzie je w stanie powtórzyć elfce?
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz wrz 15, 2013 3:13 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Kawalerzysta ucieszył się, że sołtys zdjął z niego obowiązek szukania wdowy po zabitym przy strumieniu łuczniku. Niezbyt uśmiechało mu się rozmawiać z rozpaczoną kobietą. Najprawdopodobniej należało go wpisać na konto tych pojmanych bandytów.

Razem z Karlem pochodził po wiosce i rozpytywał się o zachowanie ich jeńców. We dwóch szło im całkiem sprawnie i dość szybko uzbierali całkiem rozsądnie wyglądający materiał. Averlandczyk trochę posmutniał gdy słuchał opowieści o Krwawym Rogu. Wynikało z nich, że był to potężny przeciwnik którym nie gardzili nawet rycerze. Za upolowanie i pokonanie takiego stwora ich zleceniodawca na pewno spojrzałby łaskawiej na przyznawanie rycerskich ostróg. Wyglądało jednak na to, że potwór nie wrócił z wojny.


Wrócił do karczmy z zamiarem zwilżenia ust bo od rozmów zaschło mu w gardle. Zamierzał dosiąść się do Spalonego gdy do środka wpadła elfka z impetem kompletnie nie pasującym do damy za jaką ją uważał i zwiastującym kolejne nieszczęście. Gdy szepnęła mu co nieco gwoli wyjaśnienia to wcale mu się nie rozjaśniło w umyśle. Po prostu jedną zagwostkę zastąpiła następna i to o tematyce zupełnie dla niego obcej. Towarzyszył jej jednak gdy sprawdzała jeńców i kręciła się po karzmie. Gdy jednak udała się na zewnątrz postanowił wrócić do swojego pierwotnego planu i dosiadł się do Spalonego. Ten jednak wyglądał niezbyt dobrze i wrócił do zajmowanego przez siebie pokoju. Walther odprowadził go wzrokiem i życzył mu spokojnego odpoczynku. Zapewne jak się prześpi poczuje się lepiej. Został przy stole i zaczął zastanawiać się nad tą całą sytuacja.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr wrz 18, 2013 1:17 am

Ulbrek Osiem Palców


Spóźnił się! Po raz kolejny bogowie zakpili sobie z niego i odmówili krasnoludowi dołączenia do przodków. Kiedy usłyszał o tym, że władze miasta poszukują kogoś do zbadania utraty kontaktu z wioską od razu zwęszył w tym okazję do walki ze zwierzoludźmi, a jeżeli bogowie będą łaskowi to kto wie może tym razem, może wreszcie topór krasnoluda nie wystarczy na pokonanie wrogów. Jednak kiedy wreszcie odnalazł kapitana ten zlecił zadanie jakimś przybłędom dwa dni temu i nie zamierzał płacić nikomu więcej. Przynajmniej tyle, że było miedzy nimi dwoje krasnoludów.

Cóż było robić płacą czy nie, lepszej okazji nie znajdzie odkąd inwazja zakończyła się na dobre. Zabójca Troli ruszył tropem swoich poprzedników. Postanowił ograniczyć sen do minimum, aby nadgonić stracony czas, a w nocy widział niemal równie dobrze jak za dnia więc nie stanowiło to wielkiego problemu. Z tego co rozpytał wcześniej droga miała zaprowadzić go do mostu. Jednak zamiast mostu natrafił na dośc szeroką rzekę, wzdłóż której jak okiem sięgnąć ciagnął się wysoki klif. Zejścia na dół nie było, wyglądało na to, że krasnolud będzie musiał zdecydować czy iśc w górę czy w dół rzeki. W sumie o żadnym z kierunków nie wiedział nic więcej więc równie dobrze mógłby zdecydować rzucając monetą. Tak też postanowił zrobić. Podrzucił monetę do góry i kiedy podniósł swój wzrok zobaczył z drzewa, opadającą siatkę. A z drzewa na ziemię zeskoczyły dwa gobliny uzbrojone na szczęście jedynie w kamienne toporki. Choć krasnolód liczył się z tym, że prawdopodobnie jest ich gdzieś więcej.



Tasha, Udo, Walther


W trójkę siedzieli w karczmie zastanawiając się nad dalszym planem działania kiedy do środka wbiegł sołtys wraz z jakąś kobietą.

- Na Sigmara dobrze, że was znalazłem….
- Dzieci! - przerwała mu kobieta - Zabrali moje dzieci!

Widząc zaskoczone twarze poszukiwaczy przygód sołtys wyjaśnił.

- Jeszcze godzinę temu Martha była ze swoimi dziećmi, wyszła do obory wydoić krowę i kiedy wróciła dzieciaków nie było. Mają ledwie 2 lata i rok. Sprawdziliśmy okolicę jej domu nigdzie ich nie ma.
- Zabrał je! Zabrał je ten co uciekł! Trzeba było ich w spokoju zostawić!

Kala


Kali udało się odnaleźć znachorkę bez większych trudów. Dom kobiety był dokładnie tym czego się spodziewała stara drewniana chatka obwieszona ziołami i tak nasycona aromatem różnych roślin i mikstur, że dziewczynę aż zbierało na wymioty.

Starsza kobieta obdarzyła dziewczynę uśmiechem kiedy ta weszła do środka. Babcia okazała się dość miłą kobietą i poczęstowała dziewczynę sporym kawałkiem sera i kubkiem wina. Po dłuższej rozmowie i oczywiście zarzekaniu się, że nic nie potrzebuje w końcu jakby od niechcenia rzuciła.

- A wiesz co złociutka, jest coś co mogłabyś dla mnie zrobić. Żona sołtysa była kiedyś moją uczennicą ale po tym jak wyszła za sołtysa zapomniała o starej kobiecie i naukach. Jednak nie powstrzymało jej to przed zabraniem mojego cennego zielnika. Dałam jej go gdy rozpoczęła jako moja czeladnicza, ale nie chce go oddać twierdząc, że prezent raz dany nie może zostać odebrany, nawet pomimo tego, że nie skończyła nauki. Sołtys oczywiście wydał orzeczenie na jej korzyść, kiedy przyszłam do niego ze skargą. Zaskarbiliście sobie przychylność sołtysa może uda ci się go przekonać aby zmusił tą niewdzięcznice do oddania tego co moje. W zamian za zielnik oddam ci cenną miksturę leczniczą, która pomoże skutecznie i szybko zaleczyć twoje rany. Mam tylko jedną taką i trzymałam na wyjątkową sytuację ale jeżeli odzyskam zielnik będę w stanie wykonać następne.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr wrz 18, 2013 2:21 am

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Kawalerzysta siedząc przy stole pozwolił sobie na chwilę relaksu i leniwie rozmyślał nad tym jak spędzić najbliższe dni. Wyglądało bowiem, że zabawią tu nieco dłużej. Rozmyślania przerwała mu wpadająca grupka ludzi pod wodzą sołtysa robiących larum. Co prawda szukanie zagubionych dzieci wieśniaczki niezbyt nadawało się na temat główny rycerskiego poematu no i właściwie nie byli jego dzierżawcami ziemi więc ich ochrona nie leżała w jego obowiązkach no ale... Żyli w dziwnych czasach i musieli sobie nawzajem pomagać. Poza tym właściwie na razie i tak nie miał ciekawszych zajęć...


Powstał, podszedł do grupki i rzekł do sołtysa. - Sołtysie, zorganizuj swoich ludzi i utwórz kordon wokół wioski. Jeśli porywacz jeszcze nie opuścił tego miejsca to prędzej czy później go znajdziemy. Zostaw ze dwóch ludzi do pilnowania piwnicy tutaj. - Następnie skierował swój wzrok i pytanie na Tashę. - Tasho... Mówiłaś, że znalazłaś mysliwego z tropiącymi psami tak? Myślę, że czas ich użyć. - po raz kolejny odezwał się tym razem do zrozpaczonej niewiasty. - Martho. Jak przyjdzie ten myśliwy dasz mu coś co należało do twoich dzieci to psy będą mogły podjąć trop dobrze? Mam rozumieć, że podejrzewasz któregoś ze zbiegłych banitów o porwanie? - spytał. Wcale nie był tego taki pewny. Z drugiej strony nie bardzo wiedział po co jakiś inny wieśniak miałby to robić. Jakby swojej dziatwy miał za mało.


Wysłuchawszy co kto ma do powiedzenia zaczął się szykować do drogi. Jeśli kordon zadziała i się nie spóźnili to mieli szansę załatwić sprawę na miejscu. Istniało jednak dość duże prawdopodobieństwo, że będą musieli ruszyć w teren. Rzekł więc do swoich Towarzyszy. - Naszykujcie się do drogi jeśli ktoś idzie. Może załatwimy wszystko w godzinę a może wrócimy na przykład jutro. - nie widział na miejscu Kali więc zostawił wiadomość karczmarzowi o tym co planują. Zaszedł jeszcze do Spalonego pytając czy do nich dołączy. Ostatecznie wrócił z powrotem do płaczącej niewiast. - Dobrze Martho, zaprowadź nas do swojego domu. Zobaczymy co da się zrobić. - niestety obiecać nic więcej jej nie mógł. Póki sprawa dotyczyła jakiegoś szwendania się po krzakach i szukania kogoś musiał liczyć na pomoc innych. Co innego gdyby trzeba było pogalopować na kogoś by wbić mu lancę w trzewia. O tak, jak tak to pewnie!
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr wrz 18, 2013 11:35 am

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

- to była chyba Kala.... - zaprzeczyła Tasha, jakoby ona odnalazła myśliwego z psami. Wzruszyła jednak szybko ramionami, nie miało to bowiem teraz najmniejszego znaczenia. A psy i owszem, przydadzą się jak znalazł.

Tasha odciągnęła kobietę na bok, by jej zadać pytanie, bez długich uszu sołtysa.
- Dlaczego sądzisz, iż to jeden ze zbójów porwał twoje dzieciątka? - zwróciła się do szlochającej matki. - Czy to jego dzieci? - zapytała, nie widząc w pobliżu męża niewiasty.

- Jak on ma na imię? i jak zwą się maluchy? - dodała, gdy już matka odpowiedziała na poprzednie pytanie.
- A wiesz dokąd mógł się udać z twoimi dzieciątkami? - drążyła dalej Tasha.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr wrz 18, 2013 12:15 pm

Obrazek

Ulbrek Osiem Palców


-Tfu!- splunął siarczyście w bok robiąc groźną minę ~Szlag by cie trafił cholerny kozojebco...~ pomyślał gdy tylko okazało się, że jest już za późno i grupa najemników z rozkazu kapitana straży miejskiej ruszyła w drogę dwa dni temu. Człek oznajmił wyniosłym tonem, że zlecenie jest już nieaktualne i nie zamierza płacić khazadzkiemu zabójcy trolli ani miedziaka, nawet gdyby ten zechciał i tak wspomóc owych najemników. Ulbrek wziął głęboki wdech i pogładził się po zaniedbanej brodzie. Krasnolud był dość niski jak na standardy swej rasy, ale za to mocno zbity i umięśniony co oznaczało, że jego waga jest nieproporcjonalna do wzrostu, lecz kto by się tym przejmował? Mimo, że od czasu do czasu lubił dać ostro w palnik z gorzałką, wciąż zachowywał dobrą sylwetkę, zaś definicja mięśnia była doskonale widoczna, nie zalana niepotrzebnymi zapasami tłuszczu. Nic jednak dziwnego, wszak khazad od wielu lat regularnie wędrował, głównie pieszo. Bywało i tak, że przez kilka dni musiał posilać się suszonym mięsem, gdyż żadna zwierzyna nie chciała dać się złapać, a co za tym idzie ciepły posiłek nie wchodził w grę. Złoto? Miał go zdecydowanie za mało, by zamówić sobie obiad w karczmie. Zazwyczaj nawet i na nocleg mu nie starczało, ale akurat to nie był problem gdyż zwyczajnie kładł się spać w stajni, pilnując nocą koni. A przynajmniej tak się gościnnym gospodarzom zdawało. W rzeczywistości Ulbrek miał sen jakby ktoś go zaczarował. Tylko kiedy w pobliżu czaili się mutanci budził się sam, nie wiedzieć czemu.

-Dobra w rzyci mam to złoto, gadaj no mi tylko w jakim kierunku poszli. Pójdę za nimi i przynajmniej spróbuję znaleźć dla siebie jakiego przeciwnika co by mu łeb rozpłatać. Do takich najemniczków to kłopoty same lgną.- wydukał pod krzaczastym wąsem. Ulbrek nie był zbyt rozmowny. Wiele podróżował w samotności i zwyczajnie odzwyczaił się od towarzystwa innych osób. Czasami nawet zachowywał się zbyt dziko i irracjonalnie jak na istotę rozumną, lecz on akurat dbał o to najmniej. Kapitan pokrótce wyjaśnił khazadowi gdzie znajduje się wioska, do której zmierzała grupa najemników, zaś brodacz mocno się skupił by spamiętać wskazówki. Kapitan pewnie był zadowolony z takiego obrotu spraw. Prawdopodobieństwo powodzenie misji z pewnością w jego odczuciu znacznie się zwiększyło, zaś koszta nie wzrosły. Parł cały czas do przodu. Wczesnym rankiem, późnym wieczorem. Tylko nocą spał i to nie tyle ile by potrzebował. Chciał za wszelką cenę dogonić najemników. Może nawet udałoby mu się ich wyprzedzić? Kto wie. Jedno było pewne. Przez to, że mniej sypiał, był znacznie bardziej marudny i znacznie bardziej rozdrażniony. Jakby tego było mało, to w okolicy nigdzie nie było przeklętego mostu, który wszak był niezbędny do pokonania rzeki i dostania się na jej drugi brzeg. Zabójca trolli splunął pod nogi i sięgnął do kieszeni. Jednym, zdrowym okiem przyjrzał się srebrnej monecie.

Zaśniedziała, wykonana na "odwal się". Ludzki srebrnik, nie to co robota krasnoludów z jego rodzimej twierdzy. Tam przykładano wagę do najdrobniejszych nawet szczegółów podczas wybijania monet. Ale co poradzić, ludzie byli ludźmi, krasnoludy krasnoludami. Khazad podrzucił monetę i zanim ta opadła z powrotem na dłoń, Ulbrek dostrzegł spadającą z drzewa sieć.
-He?!- burknął nawet nieświadomie. Sieć opadła na niego, a Ulbrek nawet nie zdążył zrobić kroku w tył, by choćby spróbować jej uniknąć. Sekundę później pojawiła się dwójka goblinów, które miały zapewnić mu odrobinę rozrywki.
-Czekajcie ścierwa tu grzecznie, niech no się tylko uwolnię...- warczał siłując się z siatką, by ją rozerwać, lecz ta spleciona była dość porządnie i khazad miał nie małe problemy by ją rozerwać. Z pewnością to była wina zbyt krótkiego snu...

 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr wrz 18, 2013 1:07 pm



Krasnolud nie zdążył zasnąć, gdy usłyszał podniesione głosy na dole. I tak leżał bezczynnie przez dobre pół godziny próbując na przemian przypomnieć sobie, i zapomnieć co się stało. Był zmęczony, ale nie było to zmęczenie ciała. Wstał, rozprostował się i zszedł na dół akurat w chwili, w której Walter przedstawiał swój plan. Skoczył szybko na górę i chwilę później był z powrotem ze spakowany plecakiem.
Podszedł do Waltera - Będę czekać w miejscu zaginięcia dzieciaków - mruknął i wyszedł na zewnątrz. Kierował się możliwie najszybszą drogą w kierunku wskazanym przez sołtysa, rozglądając się bacznie, w poszukiwaniu jakiś śladów odnośnie zniknięcia.
Szukał też innych dzieciaków, których mógłby podpytać.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr wrz 18, 2013 8:52 pm

Ulbrek Osiem Palców


Gobliny podeszły do Ulbreka z paskudnymi uśmiechami na twarzy.

- Bójca trolli! Głuuupi! Lej go Buzo! - pierwszy z goblinów rzucił do swojego towarzysza i sam zamachnął się na krasnoluda. W ślad za nim poszedł drugi goblin. Nawet oplątany siecią Osiem Palców widział, że nie ma do czynienia z elitą goblińskiej bandy. Wygiął się odrobinę i uniknął pierwszego ciosu. Drugi z goblinów próbował zaatakować od tyłu ale krasnolud kolanem zbił uderzenie bez większego problemu.

Uśmiechu zeszły bardzo szybko z twarz goblinów i widać było, że te nie należące do najodważniejszych stworzeń już zaczynają planować drogę ucieczki.

W karczmie


Kiedy Spalony wychodził z karczmy w wyjściu niemal zderzył się z Karlem, ten przyjrzał się krasnoludowi ale nim zdążył cokolwiek powiedzieć dostrzegł całe zbiegowisko przy stole z resztą drużyny brakowało jedynie Kali.
Ostatnio zmieniony śr wrz 18, 2013 9:48 pm przez Feniks, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

czw wrz 19, 2013 9:55 am

Obrazek
Karl Reisch

Spojrzał na, potem zauważył resztę towarzyszy i kiwnął głową na krasnoluda.
- Nie uciekaj jeszcze, chodź do środka, muszę wam coś powiedzieć.
Ruszył do stołu.
- Gdzie jest Kala? Chyba będziemy potrzebować jej kontaktu do tego myśliwego i psów. - ściszył głos tak, żeby słyszeli to tylko członkowie grupy - Chyba wiem w którym kierunku trzeba szukać naszych zbiegów. Mają kryjówkę/bazę w lesie. Nie wiem, gdzie dokładnie ale wiem skąd zacząć szukać.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw wrz 19, 2013 2:08 pm

Obrazek

Ulbrek Osiem Palców


Gobliny nie zaskoczyły Ulbreka swoim sposobem działania. Tchórzliwe pokurcze atakowały tylko wtedy, gdy malutki jak dziecięcia pięść móżdżek podpowiadał im, że są bezpieczne i atak może się udać. Mimo iż brodaty zabójca trolli był spętany siecią, nie miał zbyt wielkich trudności z unikaniem goblińskich włóczni. Bez większych problemów cofnął się przed grotem pierwszej włóczni, jeśli można to było nazwać włócznią. Drugi z zielonoskórych pokurczy próbował od zajść khazada od tyłu wykazując odrobinę sprytu, jednak to wciąż było za mało na Ulbreka Osiem Palców. Khazad warknął złowrogo złapał sieć obiema rękami i mocno przyciągnął do siebie. Być może miał nie dość siły by rozerwać sieć gołymi rękami, lecz wystarczająco dużo by przeciąć ją o ostrą jak brzytwa głowicę topora. Tak też zrobił. Z całej siły pociągnął sieć napierając na topór i na efekty długo nie trzeba było czekać. Sieć pękła w kilku miejscach a rozerwanie jej do końca było tylko formalnością. Ulbrek złapał za dwa rozerwane końce i pociągnął na boki. Twarz mu poczerwieniała, żyły na szyi i skroni uwydatniły się i po chwili rozjuszony niczym byk, zabójca trolli ciężko z nerwów dysząc maszerował z toporem uniesionym w górę w stronę spanikowanego goblina. Wiedział, że ten pewnie mu ucieknie lada moment. Nie miał zamiaru go gonić, o nie. Dalej pójdzie w swoją stronę licząc na to, że gobliny przyprowadzą swoich ziomków wtedy dopiero zacznie się zabawa.


 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz wrz 22, 2013 2:49 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Walther wzruszyl jedynie ramionami na pytanie o dziewczyne i nieci uniusl brwi gdy po raz kolejny okazalo sie ze ktos wpadl na pomysl z psami. - Nie wiemy gdzie ona jest Karl. Albo do nas dolaczy sama albo zostanie na miejscu. Jak wiesz gdzie sa porwani no to prowadz. A nawiasem mowiac skad sie dowiedziales? Wiesz kto to i ilu ich jest? - troche irytowalo go te dawkowanie informacji przez kupca. Jesli jednak wiedzial gdzie nalezy sie udac odwiedziny domu Marthy mijaly sie z celem. Chociaz z drugiej strony tam chyba kazal sie stawic temu mysliwemu od psow. Po namysle doszedl do wniosku, ze wlasciwie by nie robic ponownego zamieszania trzeba jednak bedzie tam sie udac.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

ndz wrz 22, 2013 4:19 pm

Obrazek
Karl Reisch


Kupiec odpowiedział kawalerzyście jak przystało na krasomówcę, mistrza słowa i jednego z największych bajarzy ostatnich lat.
- Eeee... yyyy... co?
Spojrzał na von Falkenhorsta, zamrugał oczami i podrapał się po głowie.
- Jacy porwani? Kogo ile jest? Ktoś jeszcze zaginął poza Kasimirem? Dowiedziałem się, że nasi dezerterzy mieli jakąś kryjówkę w lesie, gdzie trzymali swoje różne rzeczy. Wiem mniej więcej gdzie jest ale nic ponad to. Skąd to wiem to już nie istotne, źródło jest pewne. A teraz powiedzcie co się tutaj dzieje.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn wrz 23, 2013 9:34 am

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Oho, Karl ją zaintrygował. Skąd wiedział takie rzeczy? Już chciała sama o to zapytać, gdy wyręczył ją Walther. Choć odpowiedź Karl 'a nie zadowoliła wścibskiej dziewczyny, to postanowiła nie drążyć tematu. - Różne rzeczy mówisz? - zainteresowała się, a jej oczka zabłysnęły w podnieceniu. ~ Więc może jednak jest jakiś skarb! ~ pomyślała z dziecięcą nadzieją.

Na temat odszukiwania Kali Tasha pokusiła się o dowcipny komentarz - Ta wioska nie jest znów tak duża, jak głośniej zawołać, to nas z pewnością usłyszy. Swoją drogą, trza, by sobie sprawić jakieś myśliwski rogi, by móc sobie dawać sygnały na większe odległości, co o tym myślicie panowie?

pokrótce acz zwięźle Tasha wyłuszczyła Karlowi sprawę porwanych dzieci.
  • 1
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość