Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

pn wrz 23, 2013 11:04 am

Obrazek
Karl Reisch

Zmarszczył czoło analizując to co właśnie usłyszał. Sprawy pokomplikowały się bardziej niż myślał, że mogą. Cmoknął cicho i spojrzał na pozostałych.
- Mam wrażenie, że dzieje się tutaj dużo więcej niż nam się teraz wydaje. Chyba, że uciekinierzy chcą wymienić dziecko za naszych więźniów, ale wtedy byliby głupsi niż sądziłem. - ponownie delikatnie ściszył głos tak, żeby słyszeli go tylko towarzysze z ich małego oddziału - Z drugiej strony to może być zupełnie niezwiązane z tym, przynajmniej bezpośrednio. Wokół wioski jest więcej śladów niż byli wstanie zrobić nasi dezerterzy, a nie wydeptali ich mieszkańcy, przynajmniej z tego co mi wiadomo. Chyba musimy mieć oczy dookoła głowy, to coś ewidentnie tutaj śmierdzi.
Potem spojrzał na Tashę i na jego usta powrócił uśmiech.
- Jakkolwiek wizja klasycznej nagonki i polowania na dezerterów jest kusząca lepiej odpuśćmy sobie rogi. Z psami i tak będziemy wystarczająco głośni a im później nas usłyszą tym lepiej. Lepiej nie ryzykujmy życiem dzieci bardziej niż to konieczne.
 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn wrz 23, 2013 10:22 pm

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore

Gdy znachorka opowiedziała jej o sprawie z zielnikiem, Kali od razu przyszło do głowy pewne rozwiązanie. Nie polegało ono bynajmniej na przekonywaniu sołtysa, a wręcz je wykluczało. Pociągnęła więc rozmowę z kobietą nieco dłużej wypytując niby z ciekawości jak taki zielnik wyglądał. Obiecała spróbować zdziałać coś w tej sprawie, ale podkreśliła, że nie może nic obiecać. Gdy skończyły gawędzić, jeszcze raz podziękowała staruszce i ruszyła do miasteczka. Planowała odnaleźć dom sołtysa, co nie powinno być zbyt trudne, bo zazwyczaj był to najlepszy dom w okolicy. Nie wypytywała jednak o niego by nie wzbudzać podejrzeń. Po prostu spacerowała rozglądając się uważnie. Przechodząc koło karczmy weszła do środka chcąc sprawdzić czy są w niej jej kompani i nie posiadają jakiś nowin. Widząc jak intensywnie rozmawiają podeszła bliżej i odchrząknęła.
- Coś mnie ominęło?
Ostatnio zmieniony pn wrz 23, 2013 10:23 pm przez Olhado, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr wrz 25, 2013 10:26 am

Ulbrek Osiem Palców


Jeden z goblinów rzucił się do ucieczki, z wyraźną paniką w oczach, raczej nie przywykli do tego, żeby im się ofiara wyrywała z sieci i to jeszcze tak szybko. Drugi zaś w jakimś przypływie szaleństwa zamachnął się z całych sił próbując zabić krasnoluda jednym ciosem. Goblin chyba zaskoczył samego siebie swoją odwagą i siłą, bowiem jego topór z zabójczą prędkością zbliżał się do twarzy krasnoluda. Jednak Ulbrek nie był jakimś niedoświadczonym młokosem, krasnolud w ostatniej chwili zbił uderzenie i był gotowy do kontrataku.

Na postrzępionej przepasce którą zielonoskóry miał w okół swoich chudych bioder wykwitła mokra plama cuchnącego moczu. Zaś sam przeciwnik wyszeptał coś w goblińskiej mowie, jego ręce drżały ze zdenerwowania.



Tasha Dunkelwolke


Kiedy grupa wprowadzała resztę towarzyszy w ostanie rewelacja Tasha zabrała się za przepytywanie kobiety.

- Aria i Sara moje dwie śliczne córeczki. - odpowiedziała kobieta, dalsze pytania zbiły ją nieco z tropu.

- Yyyy nie jego, mój stary zmarł w czasie wojny i teraz sama zostałam. A kto inny by je porwał pani, w wiosce sami swoi, poza zbirami nikogo tutaj nie ma kto mógłby zabrać moje dziewczynki, pewno do lasu je wziął, żeby za resztę swoich kompanów przehandlować. Błagam was pani jeżeli będzie chciał wymienić dzieci na zbójów zgódźcie się, nie ryzykujcie życia moich dzieciaków.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr wrz 25, 2013 11:51 am

Obrazek

Ulbrek Osiem Palców


Krasnoludzki zabójca trolli przewrócił oczami widząc jak jego przeciwnik, targany mocno rozwiniętą chorobą umysłu nie ucieka wraz z swoim kompanem tylko ciągle próbuje walczyć. Rudobrody wyszczerzył żółte jak ser i równie dziurawe zęby, po czym podniósł topór zza głowy i wziął potężny zamach. Zielonoskóry widział śmierć przed oczami, lecz w napadzie adrenaliny uskoczył w bok cudem unikając śmierci z rąk rozdrażnionego Ulbreka.
-Tfu!- splunął jeszcze bardziej rozsierdzony khazad widząc jak maluch sobie z nim pogrywa -Cho no tu ścierwo ty przebrzydłe!- warknął po czym znów zaatakował. Tym razem cios poleciał od boku. Toporzysko wystrzeliło w bok jakby ważyło trzy razy mniej niż w rzeczywistości. Ulbrek Miał dość pary w ramionach by wykonywać tego typu manewry. Goblin nie miał gdzie uskoczyć. Tylko tempym wzrokiem wiódł za stalową głowicą topora. Miłe dla ucha mlaśnięcie oznaczało, połamanie kości i przebicie tkanek zielonoskórego. Topór wbił się w pierś malca a ten jeszcze żywy zaczął piszczeć jak panienka i wierzgać jak zarżynana świnia wymachując swoimi koślawymi rączkami jakby to coś miało dać. Ulbrek przyglądał się temu chwilę ze zdziwieniem i nieskrywanym ubawem, a kiedy goblin w końcu przestał dychać, khazad przydepnął go ciężkim buciorem i wyszarpał topór z nabitych zwłok i niespecjalnie przecierając broń, przekroczył malca, idąc dalej w swoją stronę.


 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

śr wrz 25, 2013 10:44 pm

Obrazek
Karl Reisch

- W takim razie nie ma co się zastanawiać, tylko trzeba zacząć działać. Nie wiem czy te dwie rzeczy są powiązane ale jeśli rzeczywiście dzieci porwał uciekinier to warto zacząć od odnalezienia ich kryjówki. Nie traćmy czasu i chodźmy po psy.
Spojrzał na Kalę i ruszył do drzwi.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw wrz 26, 2013 2:54 am

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



- A co to za pewne źródło panie Reichs z którego ma pan takie pewne informacje? - spytał zdziwiony Averlandczyk. Domyslał się, że zapewne rozmawiał z kimś. Był jednak ciekaw skąd ów ktoś ma takie dobre informacje o miejscu które się miało być niezbyt jawne i oczywiste. Jednak zawsze było to miejsce które należało sprawdzić zwłaszcza gdy chodziło o porwanie.

Ucieszył, się gdy dotarła do nich Kaladera byli w komplecie więc sie trzeba było się o nikogo martwić. Nie chciało mu się wierzyć by bandyci uznali za realny handel dwójki chłopskich dzieci na kilkoro swoich kamratów. ~ Może ten dom Marthy jest najbliżej lasu i po prostu złapali kogo się dało i dali dyla? ~ zastanawiał się chwilę ale doszedł do wniosku, że na miejscu niczego się nie dowiedzą więcej i faktycznie trzeba się ruszyć.


- Pan Reichs ma rację, ruszajmy do domu tej biednej kobiety. Tam powinien już czekać ten myśliwy z psami. Możemy więc zerknąć i na samo obejście. - rzekł po czym za Karlem ruszył do wyjścia. Na chwilę został za całą grupką jednak szybko ich dogonił. A właściwie Kary to zrobił. Będąc nieco wyżej niż pozostali rozglądał się po uliczkach wioski. Tym razem baczył także na dachy mając świeżo w pamięci ostatnią noc.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw wrz 26, 2013 10:34 am

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

- Znajdziemy twoje dzieciątka. - obiecała Tasha ze szczerym zamiarem dotrzymania danego słowa. Nie mniej, wątpiła jakoby zbóje porwali dzieci by je wymienić na swoich. Nie mogli być wszak tak durni. Jedyną odpowiedzią na taką propozycję mógł być gromki śmiech przedstawicieli elektora. Elfka podejrzewała inne siły. Bała się jednak przyznać do swych obaw. A już na pewno nie pragnęła pozbawiać matkę złudzeń.

- Ruszajmy więc. - rzekła nieco ponuro. Lecz zaraz potem pozbierała się i uśmiechnęła się, starając dodać matce jak i sobie samej nieco otuchy.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

Re:

czw wrz 26, 2013 5:28 pm

Obrazek
Karl Reisch

Na pytanie kawalerzysty uśmiechnął się jak kot, który właśnie połknął kanarka.
- Taki, który chciałby pozostać anonimowy. Pozwólcie, że uszanuję jego wolę. Poza tym jest to tylko przybliżona lokalizacja, znam miejsce w który gubił ich ślad. Dlatego potrzebne będą nam psy tropiące. W sumie powinna być niedaleko tego miejsca ale nigdy nie wiadomo. W sumie to przydałby się na nam jakieś ich rzeczy, czy psy złapały trop.
Gdy oddalili się i rzeczywiście byli już sami podjął ponownie.
- Jak już wspomniałem wcześniej mój informator natknął się w lesie na wiele śladów, za dużo jak na dezerterów i mieszkańców. Twierdził, że dzieje się tutaj coś jeszcze, ale nie potrafił określić co dokładnie. Możliwe więc, że zniknięcie dziewczynek nie ma nic wspólnego z naszymi dezerterami. Poprosiłem go, żeby jeszcze po rozpytywał trochę, ale póki co nic więcej nie wiem. Przyjdzie nam to sprawdzić samemu.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt wrz 27, 2013 10:56 pm

We wsi


Spalony miał już okazję dokładnie się przyjrzeć miejscu zdarzenia i nie wyglądało to za ciekawie. Ktoś wszedł do domu przez tylne drzwi, które zostały najzwyczajniej w świecie brutalne wyważone. W środku widać było, że dzieciaki próbowały uciekać, bo był przewrócony stół i kilka krzeseł oraz rozbita miska z jedzeniem. Na dywanie było widać też ślady krwi choć stanowczo za mało jak na śmiertelny cios. Z doświadczenia spalony osądził, że to bardziej rozbity nos czy łuk brwiowy. W okolicy domu pomimo natychmiastowych przeszukiwań spalony niczego nie znalazł.

Kiedy zjawiła się reszta grupy ponowiono przeszukiwania okolicy ale szybko okazało się jasne, że ktokolwiek porwał dzieci nie było go już przynajmniej w okolicy domu. Do pracy zaprzęgnięto psy, matka zaoferowała kilka rzeczy swoich dzieci i zwierzyna szybko złapała trop. Grupa ruszyła kawałek w głąb lasu, jednak już ledwie po upływie godziny z każdym kolejnym krokiem psy zdawały się coraz bardziej niespokojne.

- Musimy być blisko nory niedźwiedzia lub innego drapieżnika, dawno nie widziałem, żeby tak szalały. - stwierdził myśliwy. Nagle jeden ze zwierzaków zaczął głośno skamleć i rzucił się do ucieczki w stronę wioski, reszta wciąż pozostała ale obnażyła zęby i ujadała w kierunku pobliskich krzaków.

Ostrożnie z wyciągniętą bronią grupa podeszłą do krzaków, ktokolwiek tam był na pewno wiedział o ich nadejściu z uwagi na hałas jaki narobiły psy. Kiedy wreszcie dotarli na miejsce na szczęście nie zastali nikogo czekającego z zasadzką. Jednak widok jaki zobaczyli przybierał an wymioty. Na drzewie powieszone nogami do góry wisiały dwa ciała czegoś co kiedyś było człowiekiem. Zwłoki zostały kompletnie oskórowane i to całkiem niedawno bowiem wciąż jeszcze ociekały krwią, zaś płaty zakrwawionej skóry leżały porozrzucane dokoła. Obaj mężczyźni mili odcięte i wypalone dłonie. Ciała kołysały się lekko na zimowym wietrze, lina ocierająca się o drzewo wydawała upiorny dźwięk. Sądząc po śladach krwi na ziemi, musieli zostać powieszeni żywcem, bowiem krew była rozchlapana na wszystkie strony tak jakby ktoś próbował wydostać się z więzów. Kiedy grupa podeszłą bliżej jeden z wisielców nagle otworzył, oczy. Widać w nich było czyste szaleństwo i nieopisany ból.



Ulbrek Osiem Palców


Krasnolud spodziewał się ataku, gobliny rzadko kiedy podróżują jedynie we dwójkę i na pewno ściągną większą grupą by go zaatakować, a cóż lepszego dla zabójcy trolii niż mała rozgrzewka w walce z przeważającymi siłami goblinów. Nic jednak się nie stało, owszem gdy szedł traktem to miał wrażenie, że jest obserwowany, czasem zdawało mu się, że gdzieś pękła gałązka ale jednak nic się nie stało i być może wyobraźnia płatała mu figle. Po kilku godzinach dotarł do miejsca które wyraźnie było płytsze i nadawało się do przejścia. Krasnolud spostrzegł, że ktoś się tędy przeprawiał, całkiem niedawno bowiem oba brzegi były połączone ze sobą liną. Na pierwszy rzut oka przejście wyglądało na w miarę bezpieczne, choć druga strona była gęsto zalesiona i ciężko było osądzić czy nic nie kryje się na drugim brzegu.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

sob wrz 28, 2013 12:14 am

Obrazek
Karl Reisch


Kupiec widząc jak wygląda chata skrzywił się coraz mocniej powątpiewając, że stoją za tym dezerterzy. A im mocniej szli w las i psy zaczynały szaleć tym bardziej był o tym przekonany. Gdy dotarli na miejsce i zobaczyli makabrę jaka na nich czekała zarówno serce jak i zawartość żołądka Karla podeszły mu do gardła. Mężczyzna wziął kilka głębszych oddechów próbując się uspokoić, co okazało się błędem z uwagi na mdły zapach krwi jaki unosił się w powietrzu. Jego twarz przybrała głęboki odcień zieleni a on sam zrobił szybkie parę kroków w bok, oparł się o drzewo i zwymiotował. Na szczęście dla niego śniadanie zdążył już strawić. Po kilku torsjach, kaszlnięciach i splunięciach wyprostował się, jego twarz odzyskała kolory. Odwrócił się i ruszył ponownie na miejsce kaźni. Przełknął kwaśną ślinę.
- Mam dziwne wrażenie, że znaleźliśmy Kasimira oraz uciekiniera. - spojrzał na Tashę - Mogłabyś sprawdzić... no wiesz... czy używano tutaj magii?
Głos miał lekko zachrypnięty ale nie było w nim jednak słychać paniki czy strachu. Przebijało się w nim za to obrzydzenie i złość. W tym momencie też zbliżył się na tyle by zauważyć, że jeden z mężczyzn żyje.
- Na włochate jaja... - nie kończył czyje narządy miał na myśli i zapewne powstrzymał się tym samym od bluźnierstwa -[/i] Szybko, on żyje! Sigmarze chroń![/i]
Nie wiedział co powinni teraz zrobić, poza tym, żeby nie ściągać go teraz, nie wyobrażał sobie nawet jaki ból zadaliby mu kładąc na ziemi.[/i]
Spojrzał na myśliwego
- Biegnij po znachorkę! Biegnij najszybciej jak potrafisz! JUŻ!
Na koniec ryknął wręcz na niego, żeby jeszcze bardziej go pobudzić. Zwrócił się do wiszącego mężczyzny, głos mu się lekko drżał, ale nieznacznie.
- Spokojnie, pomoc już w drodze. Wyliżesz się z tego, zobaczysz.
Nie do końca sam wierzył w to co mówił, ale miał nadzieje, że tamten po prostu będzie się weń wsłuchiwał i uspokoi się choć trochę.

Ostatnio zmieniony sob wrz 28, 2013 12:56 am przez Qrchac, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

sob wrz 28, 2013 11:23 am

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Dom matki dzieciaków wyglądał nieciekawo. Jakiż to opór mogły stawiać maluchy? Ile kobieta mówiła, że miały lat? Nie kobieta nie mówiła, to Sołtys twierdził że mają rok i dwa lata. Elfka próbowała sobie przypomnieć co potrafią ludzkie bachory w tym wieku i wyszło jej, że niewiele. Na pewno nie tyle by skutecznie uciekać przed dorosłymi, jeśli krew należała do dzieci, to ktoś wykazał się zbyteczną brutalnością wobec ledwo chodzących bękartów.


Tasha szła nieco z tyłu, trzymając blisko siebie swego wielkiego psa. Dotyk jego szorstkiej kudłatej sierści najwidoczniej dodawał dziewczynie nieco otuchy. W lewej dłoni trzymała sztylet, jak by mógł jej wiele pomóc.. a w prawej jakąś zwiniętą szmatkę.
Nie pchała się do przodu, gdy odnaleźli niepokojące krzaki. Dała sprawdzić wojownikom o co w tym biega. Jednak potem podeszła. Zbladła niczym prześcieradło, gdy zobaczyła mężczyzn. Potem... wybuchła śmiechem. Niepowstrzymanym obłąkańczym śmiechem, a łzy płynęły jej stróżką po policzkach. Szczupłe Ramiona dygotały jak w febrze.
Szybko się jednak wzięła w garść, choć z trudem powstrzymując wybuch irracjonalnego chichotu. - Przepraszam... - bąknęła bardzo zmieszana, a jej twarz zaczerwieniła się z wstydu.
Na drżących nogach odsunęła się na bok, szukając oparcia w postaci solidnego pnia. Mimo to obsunęła się niczym sflaczały worek w dół. Podciągnęła kolana, jakby próbowała zrobić się tak mała, by zniknąć całkiem. Ręce jej drżały, a spojrzenie co róż umykało w stronę obdartych ze skóry nieszczęśników.
Jej wierny pies staną przed nią szczerząc zęby na wszystko wokoło. Zapach krwi podniecał go, no i co tu dużo kryć, również woń świeżego mięsa.

Słowa towarzysza wyrwały ją z zapaści. - spr... spróbuje... - wymamrotała, nadal trzęsąc się.
Gdy jednak Karl zapewniał nieszczęśnika, iż ten się z tego wyliże, Tasha znów o niemal nie wybuchnęła śmiechem. Zagryzła jednak wargi tak mocno, iż popłynęła krew, malując jej usta szkarłatną czerwienią, a potem spływając strużką wzdłuż jej łabędziej szyi.

 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz wrz 29, 2013 12:15 am

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Widok wnetrza chaty zaskoczyl go. Jak na probe porwania dwojki maluchow uzyto tu strasznie duzo przemocy. W koncu jak szybko mogl uciekad taki dwulatek? O roczniaku nie wspominajac. - Martho, czy w domu mogl byc ktos jeszcze? Ktores ze starszych dzieci, moze ktos dorosly? Soltysie, sprawdzcie czy w sasiednich domach nikogo nie brakuje. - do matki mowil lagodnie. Nie chcial byc zbyt nieczuly jednak ona najlepiej wiedziala kto powinien albo mogl przebywac w jej domu. Do soltysa zwrocil sie grzecznie jednak juz glosem nawyklym do wydawania polecen. Mial nadzieje, ze nie okaze sie nagle ze porwanych moze byc wiecej...


Bez obaw wjechal w las wiedzac, ze halas jaki czynia psy skutecznie zagluszy jego i Karego. Juz jednak "ze wzgledow taktycznych" samo wjezdzanie w las podobalo mu sie duzo mniej. Wszedzie bylo pelno drzew, opadlych lisci, blota i krzakow co dosc skutecznie blokowalo mu widok i sprzyjalo zasadzce. Dlatego tak preferowal otwarte przestrzenie. Ehh tak otwarte averlandzkie przestrzenie w jego slonecznej i lagodnej ojczyznie. A nie jakies krzaki, lasy i wzgorza jak tutaj.


Gdy jeden z psow mysliwego dal noge przygotowal do uzycia swoja lance i sprawdzil czy miecz bez przeszkod da sie dobyc w kazdej chwili. W drugiej rece dzierzyl tarcze z wymalowanym rodowym herbem. Nie do konca byl przekonany, ze beda miec do czynienia z wilkiem czy niedzwiedziem. Zwierzeta raczej nie porywaja dzieci z wiosek. I nie wylamuja drzwi. Jednak byli dosc gleboko w lesie wiec bylo to jednak mozliwe. Tak czy owak naszykowal sie do walki.


Ruszyl razno przed siebie dajac w bok Karemu. Kon tez byl niespokojny jednak posluchal jezdzca. Gdy przebil sie przez ostatnie krzaki i oczom ikazaly mu sie powieszone ciala mimo woli zatrzymal sie na moment. - Na Sigmara... - mruknal cicho. Zaraz jednak sie opanowal. - Moga byc nie daleko. Sprawdzcie teren. Przygotujcie sie do obrony okreznej. - rzucil krotko. Mial nadzieje, ze nie pakuja sie w pulapke. Na wszelki wypadek dal w bok Karemu i razno przejechal te miejsce rzezni na wskros. Chcial sie jak najszybciej przekonac co jest po drugiej stronie. Uwazal, ze jesli ktos tam byl to powinien zaatakowac jadacego kawalerzyste a nie bedacych z tylu piechurow. Zaczal wiec sprawdzac teren posuwajac sie od najblizszej okolicy polany ku dalszej.


Gdy uslyszal za soba opetanczy krzyk wrocil czym predzej do obozowiska. Ku jego zdumieniu i grozie okazalo sie, ze jeden z wisielcow wciaz zyje. - To, to niemozliwe... Nikt nie przezylby czegos takiego... - patrzyl z niedowiezaniem na podrygujacy ludzkokstzaltny polec miesa. Otrzasnal sie dopiero jak Karl i Tasha zakrecili sie kolo niego. Spokojnie podjechal do calej trojki i zsiadl z konia. Chwile przygladal sie wysilkowm kupca i czarodziejki. Stal za plecami wisielca wiec widzial ich twarze. Popatrzyl na nich smutno i bez nadziej wyciagnal noz z oczywistym zamiarem dobicia nieszczesnika. Popatrzyl jednak pytajaco na elfke. Chyba tylko ona miala mozliwosc uratowania nieszczesnika. Jesli nie byl gotow zlagodzic cierpienia nieszczesnika. Ukleknal przy nim i zadal tylko jedno pytanie. - Kto ci to zrobil? - nie liczyl specjalnie na jakas sensowna odpowiedz. Wiec na wszelki wypadek trzymal noz w pogotowiu.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz wrz 29, 2013 3:27 pm

Obrazek

Ulbrek Osiem Palców


-Kurwa...- burknął lekko rzecz ujmując rozgoryczony khazad. Nie lubił zbytnio pieszo wędrować po świecie, choć był na to skazany. Nie lubił tchórzliwych goblinów, spoconych bab, ciepłej gorzały. Ale najbardziej nie znosił zimnej wody, przez którą trzeba się było przeprawiać.
-Kurwa no...- burknął po raz drugi zatrzymując się w miejscu, gdzie było widać dno rzeki, nawet w okolicach mniej więcej środka jej szerokości. Gdzie spore, oblepione zielonymi glonami głazy zapewniały być może fałszywe poczucie bezpieczeństwa związanego z płytką wodą.
-No kurwa musze...- pokręcił głową i opadły mu ręce. Wiedział, że zmoczenie się w zimnej wodzie jest nieuniknione. Khazad rozejrzał się dookoła. Nieopodal miejsca gdzie stał leżała spora gałąź. Być może zerwał ją wiatr, może wdrapał się na nią za ciężki głupi goblin. Z resztą co za różnica czemu gałąź leżała pod drzewem. Zabójca trolli podszedł do niej i sprawdził była ciężka ale nie zbutwiała. Nie pójdzie na dno razem z nim. Co jak co, ale utonięcie to nie honorowa śmierć.

Ulbrek podszedł z powrotem do brzegu tak że czubki butów lekko się zatopiły w piasku, a falująca woda co chwila muskała je.
-Kurwa!- był poirytowany. Musiał się cały zmoczyć. Brodacz zdjął buty i związał je ze sobą kawałkiem rzemienia, po czym zawiesił na szyi, żeby mieć pewność, że buty mu nie uciekną gdzieś z nurtem. Skórzanej zbroi nie ściągał. Była tak lekka i wygodna, że nie przeszkadzała mu w niczym. Ulbrek wziął głęboki wdech i postawił stopę do wody.
-Uuuuu!- wycedził przez zaciśnięte zęby. Woda była lodowata. Zdecydowanie, wolał bardziej spocone baby i ciepłą gorzałę. Krasnolud zrobił następny krok ściskając w lewicy swój topór, pod prawym ramieniem zaś mocno dzierżąc gałąź. Po chwili był już po pas w wodzie. Nurt zdawał się być spokojny, lecz jak to się mówi cicha woda... Marzył w duchu, żeby jak najszybciej przejść na drugą stronę i szybko się osuszyć. No i wypić trochę gorzały, co by się rozgrzać. Ruszył.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz wrz 29, 2013 6:23 pm

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Tasha w milczeniu pokręciła powoli przecząco głową. Potem odwróciła wzrok, nie mogąc spojrzeć Walterowi w oczy. Jej włosy spłynęły wdzięcznie po szczupłych ramionach, skrywając twarz jakby za nieśmiałym welonem.
Nie była w stanie nic zrobić dla nieszczęśnika. Nic, nawet nie mogła, by go dobić. Nie zdobyła by się na to...
 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn wrz 30, 2013 12:59 am

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore

Wymiana zdań w karczmie początkowo była dla niej nieco nieuporządkowana, ale szybko dopytała towarzyszy o co chodzi. Ku ich zaskoczeniu, gdy tylko usłyszała o porwanych dzieciach, pobiegła po swój plecak i dosłownie po minucie była gotowa do drogi jakby zupełnie zapominając, że niedawno przez rany miała problemy z chodzeniem.
Odnaleziona w domu Marthy krew sprawiła, że Kala ożywiła się jeszcze bardziej. Oglądała wszystko uważnie, ale nie traciła czasu na ani jeden zbędny krok czy ociąganie się.
- Odnajdziemy pani dzieci - zapewniła kobietę, a w jej głosie było słychać, że sama w to całkowicie wierzy. - Nic im się nie stanie, a ktokolwiek je porwał zapłaci za to.
Z taką właśnie determinacją ruszyła za myśliwym, złapanym przez psy tropem. Przez całą drogę starała się nasłuchiwać i rozglądać tak dokładnie jak to tylko możliwe w czasie szybkiego marszu.
Kiedy dotarli za podejrzane krzaki i omiotła wzrokiem okolice, jej twarz zastygła w grymasie przerażenia wymieszanego z obrzydzeniem. Widok i zapach były okropne, więc naciągnęła szal na twarz i starała się nie patrzeć bezpośrednio na oskórowane ciała. Zamiast tego zaczęła dokładnie oglądać ślady na ziemi i całe miejsce rzezi. Liczyła, że może chociaż zajdzie kawałek ubrania lub ekwipunku, który mógłby świadczyć o tym czy był tu Kasimir czy raczej ktoś inny.
Gdy Karl oznajmił, że jeden z wisielców żyje ciężko jej było w to uwierzyć. Widziała ich stan, więc nawet jeśli życie jeszcze z niego nie uleciało to musiała to być tylko kwestia czasu. Zostawiła próby porozumienia się z nim osobom, które już tam stały, a sama wrócił do oglądania miejsca straszliwego zdarzenia. W dodatku jeśli nadal był żywy to jego oprawcy mogli być bardzo blisko, więc należało być jeszcze bardziej czujnym.

 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn wrz 30, 2013 9:30 pm

Spalony


Widok mieszkania był typowy dla brutalnego włamania, sprawca musiał zatem wiedzieć, po co i kiedy przyjść. Reszta drużyny nadciągnęła gdy Spalony kończył obchód okolicy. Krótko i rzeczowo opisał sytuację i gdy reszta skończyła swoje dochodzenia, ruszyli dalej.
Tym razem krasnolud trzymał się z tyłu obserwując to, co inni mogli przegapić. Ruszył na przód dopiero, gdy psy zaczęły kulić ogony. Przedarł się przez zarośla i stanął jak wryty.
W jednej chwili, spojrzenie żywego jeszcze mężczyzny wywołało falę wspomnień. Znów był na polu bitwy, wokół wszystko płonęło. Spalony wydawał rozkazy i biegał zagrzewając swoich pobratymców do boju. Nagle obwarowania wystrzeliły w powietrze zasypując obrońców gruzem i płonącymi kawałkami barykady. Wtedy zobaczył demona. Śmiejący się, olbrzymi, płonący potwór na ognistym sznurku trzymał jego pobratymców. Żywych, oskórowanych i przypalonych, z obłędem w oczach.

Tak jak wtedy, tak i teraz Spalony stał jak wryty wpatrując się w nieludzkie spojrzenie wisielców.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt paź 01, 2013 12:12 am

Spalony


Krasnolud stał wpatrzony w obraz z bitwy i powoli szaleństwo zaczynało trawić jego umysł, musiał desperacko się złapać czegoś czegokolwiek co pozwoli mu wyrwać się z tego obłędu. Na ramieniu poczuł ostre ukucie, czyżby demon się do niego zaczynał dobierać... Nie to nie to. Mokry i szorstki język polizał jego spaloną twarz, potem raz jeszcze i kolejny, coś ciepłego wspinało mu się po ramieniu, twarzy i klatce piersiowej. Dopiero głośne prychnięcie i ugryzienie w nos przypomniało mu gdzie się znajduje. Jego dłoń powędrowała powoli by ściągnąć wspinającego się na niego Szerka. Krasnolud spojrzał na towarzysza z wdzięcznością, nie po raz pierwszy ten mały futrzak uchronił go przed zapomnieniem.

Ekipa ze wsi


Myśliwy nie potrzebował dodatkowej zachęty po słowach Karla rzucił się w stronę wioski, biegnąc na złamanie karku jakby gonili go sami bogowie chaosu. Tymczasem grupa rozpierzchła się po terenie. Tasha spróbowała zbadać wiatry magii, nie było to coś co robiła często,a jej talent magiczny pozostawiał wiele do życzenia jeżeli chodzi dokładny trening, jednak przy drugim podejściu wreszcie jej oczy zobaczyły tęczę kolorów. O ile ludzcy magowie widzieli kolory jako odrębne barwy wręcz nicie oddzielnych wiatrów, jej bardziej czułe elfie zmysły patrzyły na wiatry jak na nieustanie płyną rzekę przeplatających się kolorów, wiatry mieszały się ze sobą i łączyły stanowiąc idealną harmonię. Po chwili kobieta na nowo otworzyła przymknięte oczy była pewna, że nikt tutaj nie używał magii. Walther wykonał szybki objazd okolicy jednak niczego godnego uwagi nie zauważył, na pierwszy rzut oka też nie wyglądało na to by ktoś się czaił z zasadzką. Tymczasem Kala przyjrzała się obdartym ze skóry mężczyzną. Nie był to może widok jaki chciałby oglądać jednak należało ustalić kim są i dziewczyna świetnie się do tego nadawała. Przez chwilę wpatrywała się w twarz tego, który otworzył oczy, przez zapuchnięte powieki widziała ślad brązowych kiedyś tęczówek i wtem ją tknęło. Szybko podeszła do drugiego z powieszonych i zdecydowanym ruchem otwarła jego powieki. Zielone. Oczy Kasamira były koloru głębokiego błękitu. Karl i Walther próbowali porozumieć się z na wpół martwym na wpół szalonym kawałkiem krwawego mięsa, który kiedyś był człowiekiem. Zachęcające słowa kupca nie przyniosły zbyt wielkich rezultatów, ciężko było powiedzieć czy mężczyzna nie uwierzył czy nie zrozumiał co się do niego mówiło. Nieco bardziej bezpośrednie podejście kawalerzysty o dziwo doczekało się reakcji.

Mężczyzna wpadł w histeryczny śmiech, na przemian plując i krztusząc się własną krwią. Jego czy były utkwione w jednym martwym puncie, kiedy kiedy spojrzenia zgromadzonych powędrowały w tamtym kierunku ich serca zamarły. Na ziemi kilkanaście kroków dalej miedzy liśćmi leżała czerwona wstążeczka do włosów, taka sama jakich wiele widzieli w domu matki porwanych dzieci, a zaraz przy niej leżał... zakrwawiony zwierzęcy róg! Śmiech mężczyzny ustał i wraz z ostatnim kaszlnięciem wypluł z siebie resztkę życia.

Ulbrek Osiem Palców


Krasnolud przechodził przez rzekę wściekły, nie dość że bezczelne gobliny się nie pokazały, to jeszcze musiał chodzić jakimś zimnym strumieniem. Przeklęci ludzie. Gdyby to krasnolud budowały most na rzece stałby do dziś bez nawet jednego pęknięcia. Tak pogrążony we własnych przekleństwach na temat ludzkiej architektury oraz tchórzostwa zielonoskórych nawet nie zważył jak woda koło niego chlapnęła. Za chwilę tuż za jego plecami kolejny raz, przez ułamek sekundy myślał, że to ryba, aż usłyszał za sobą skrzeczący śmiech.

- Krasnal! Głuuupi!

Krasnolud spojrzał przez ramię, by na brzegu z którego ruszył dostrzec grupkę 5 rozwrzeszczanych małych snotlingów uzbrojonych w krótkie sztylety oraz tego samego goblina, z którym walczył poprzednio. Tym razem zielonoskóry kręcił w rękach drzewcową procą, stojąc za plecami swoich pomniejszych kuzynów.

Ostatnio zmieniony wt paź 01, 2013 12:21 am przez Feniks, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt paź 01, 2013 12:01 pm

Obrazek

Ulbrek Osiem Palców


Goblin i snotlingi. Psia jego mać, że też nie mogły się pojawić zanim wlazł do tej lodowatej wody? Przez krótką chwilę brodacz zastanawiał się jak to się stało, że ich nie zauważył wcześniej. Przecież rozglądał się dookoła. Z resztą nie ważne. Zwyczajnie był już ślepy i tyle. Teraz trzeba było zająć się zielonoskórymi pokrakami, zanim któryś z nich w końcu trafi tą swoją śmiercionośną procą i wybije mu oko. Tego jeszcze brakowało, żeby stalowe wręcz, krasnoludzkie ciało uszkodził goblin albo nie dajcie bogowie snotling.
-Was wy małe pokraki wypatroszę i porozrzucam wasze ścierwo po okolicy, co by lokalne ptactwo się nażarło! A Ciebie mały skurwielu wywlekę na lewą stronę!- warknął próbując zastraszyć pokurcze. Ulbrek nigdy za ponad przeciętnie inteligentnego się nie uważał, lecz intelekt zielonoskórych pozostawiał tak dużo do życzenia, że tego nie dało się w żaden sposób opisać. Khazad był tuż tuż...
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

wt paź 01, 2013 1:24 pm

Obrazek
Karl Reisch

Sklął się w myślach w myślach, za tak nieprzemyślane działanie jak wysłanie myśliwego do wioski. Zarówno on jak i jego psy będą im potrzebne, a dla biedaka na drzewie i tak nie byli w stanie nic zrobić. Spojrzał na kawalerzystę i jego nóż po czym kiwnął z aprobatą.
- Dobrze, że chociaż ktoś z nas o tym pomyślał. Ale cieszę, że żaden z nad nie musiał tego zrobić. Panie von Falkenhorst przepraszam, ale czy mógłby pan dogonić naszego przewodnika? Ja w tym czasie spróbuję rozejrzeć się po okolicy. Wygląda, że na tym nie koniec naszych poszukiwań.
Sam podszedł we wskazane przez nieżyjącego już nieszczęśnika miejsce i zaczął mu się bliżej przyglądać.
- Sokor dzieją się tutaj też takie rzeczy, to możliwe, że natkniemy się tutaj na jakieś pułapki. Tak więc nie miejcie oczy szeroko otwarte.
Zaczął przeszukiwać jednak bez rezultatu.

 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt paź 01, 2013 4:34 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Walther bez slow zrozumial spojrzenie Tashy. Mial juz zamiar skrocic meki nieszczesnika swoim ostrzem gdy ten cos jednak zaczal im przekazywac. Choc niewiele giermek z tego zrozumial to gdy wzrok padl mu na rog nagle wszystko stalo sie jasne. Koniec opowiesci byl tez i koncem zywota wisielca wiec Averlandczyk schowal z powrotem noz do pochwy. - Spoczywajcie w spokoju i niech Morr ma was w swojej opiece. - rzekl krotko. Nie bylo czasu na zbytnie ceregiele. Sprobuja ich pochowac jak nalezy kiedy beda wracac. Przynajmniej taka mial nadzieje.


Podszedl ostroznie i z jawnym obrzydzeniem na twarzy do owego ulamanego rogu. Nie mial zamiaru go dotykac jednak przyjzal mu sie dosc dobrze. W koncu jako mlody szlachcic bral udzial w polowaniach wiec mial nadzieje, ze gdyby mimo wszystko poroze nalezalo do jakiegos lownego zwierza bylby w stanie to rozpoznac. Profesjonalnym mysliwym jednak nie byl.


Wowczas odezwal sie do niego Kupiec. Faktycznie potrzebowali i mysliwego i psow skoro mieli kontynuowac poscig. - Oczywiscie panie Reichs, zobacze co da sie zrobic. - uklonil sie lekko po czym plynnym ruchem zgarna lezaca na ziemi wstazke i dosiadl Karego. Ruszyl tropem mysliwego. Gdy uznal ze jest niedaleko krzyknal za nim by tamten go rozpoznal i nie probowal sie ukryc, uciekac albo atakowac.


Gdy sie z nim zrownal rzekl do niego. - Spokojnie dobry czlowieku juz medyka nam nie trzeba, moze kaplana ale z tym nie pospiech. My zas wciaz potrzebujemy twojej pomocy. Choc ze mna. - wskazal kciukiem w strone z ktorej obaj przybyli. Najpierw jednak siegnal po podniesiona wstazke - Ktory jest najmniej odwazny z nich? - spytal wlasciciela po czym przywiazal wstazke do obrozy wskazanego zwierzecia. - Spusc go, niech wroci do domu. Chyba sie domysla ze kontynuujemy poscig... - spojrzal na swojego rozmowce w koncu znal sie z mieszkancami Dassel lepiej od niego.


Nastepnie zabrali sie obaj za powrot do miejsca masakry. Na razie nic nie mowil mysliwemu o znalezisku bo wolal by mial "dziewicza" opinie. Zamierzal go jednak spytac kto lub co zdaniem mysliwego moglo zgubic czy stracic taki rog. Podejrzenia jakie mial bowiem osobiscie wcale mu sie nie podobaly. Mial tez nadzieje, ze reszta jego grupy znajdzie cos pomocnego w poszukiwaniach i poscigu.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt paź 01, 2013 7:11 pm

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

- Nic tu nie ma... - oznajmiła elfka. - o dziwo wiatry są spokojne. - w jej słowach słychać było zdumienie, nie tego się spodziewała.

Tasha przyjrzała się znalezisku, ale nie była w stanie wytropić śladów. Poczekała zatem aż wróci myśliwy z psami, w nadziei iż odnajdzie trop. I że będą mogli ruszyć dalej.



 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt paź 04, 2013 11:34 pm

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore

- Żaden z nich nie jest Kasimirem - powiedziała, gdy obejrzała oczy drugiego trupa. Trochę jej jakby ulżyło, ale z drugiej strony sam widok obdartych ze skóry nie pozwalał na spokojniejszy oddech.
A potem oskórowany wydał swoje ostatnie odgłosy sprawiając, że przeszły ją zimne dreszcze. Spojrzała w tą samą stronę co wszyscy i zasłoniła usta dłońmi. Ruszyła powoli w kierunku wstążeczki, ale Walther podniósł ją pierwszy, więc zamiast tego zaczęła podobnie jak pozostali przyglądać się rogowi i miejscu obu znalezisk.
Niestety nie znała się na żadnych rogach, a i nic nowego nie zauważyła.

 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz paź 06, 2013 10:30 pm

Ulbrek Osiem Palców



Krasnolud dotarł do brzegu i niemal natychmiast został otoczony przez bandę snotlingow. Stworzenia były zbyt głupie żeby uciekać I atakowały z zaciętością rozwścieczonych os. Walcząc z ta chmara przeciwników krasnolud nie był w stanie osłonic się przed każdym atakiem i o dziwo dziwo trojce ze snotligow udało się go trafić dwa pierwsze uderzenia sztyletem w gruba krasnoludzką skórę były tak żałosne ze krasnolud nie mógł się powstrzymać przed śmiechem. Jednak ostatni z napastników zdołał zagłębić swój sztylet głęboko w ścięgnie kolanowym brodatego wojownika.
W tym czasie goblin próbował wspomóc swoich kuzynów ale w całym zamieszaniu jedyne, co osiągnął to zamiast krasnoluda trafił jednego z zielonoskorych. Snotling zaskrzeczał w złości, zaraz potem dwójka maluchów rzuciła się do ataku na swojego dotychczasowego sprzymierzeńca. Goblin odrzucił proce I kamiennym toporkiem zaczął odganiać swoich pomniejszych kuzynów.



Walther von Falkenhorst


Myśliwy zatrzymał się na okrzyki kawalerzysty ale widać było ze wcale nie spieszno mu było wrócić do zabitych. Na pomysł o spuszczeniu psa pokręcił głowa.
- Już jeden z psów mi uciekł panie jak spuszczę więcej to jeszcze pomyślą żeśmy martwi I psu pouciekały.

Niechętnie myśliwy ruszył za Waltherem.

Reszta


Kiedy wszyscy byli na miejscu ponownie grupa zaczęła przyglądać się znaleziskom. Najbardziej spostrzegawczy z grupy nic nie mogli znaleźć, tym bardziej zaskoczył wszystkich Spalony kiedy odezwał się.

- Spójrzcie na wstążkę ktoś zerwał ją z głowy siłą na części włosów widać pozostałości skory. Ktoś celowo ja tutaj zostawił i nie były to dzieciaki.

Oględziny samego zakrwawionego rogu nie były specjalnie trudne. Róg wyglądał na należący do byka jednie był znacznie większy I grubszy.

- Na Sigmara on wrócił. - wyszeptał do siebie wieśniak. Widząc pytające spojrzenia pozostałych dodał. - Legenda głosi ze Krwawy Rod zostawiał swoje własne poroże umazane krwią ofiary przy każdym zabitym przez siebie człowieku. Jego róg ponoć odrastał za każdym razem silniejszy I większy niż poprzednio. Nie idziemy za nimi jeżeli to Krwawy Róg skończymy jak ci tutaj, dzieciaki pewnie są już martwe, a bestia jedynie wciąga nas w zasadzkę! - głos mężczyzny drżał ze strachu, a on sam trząsł się niczym osika na wietrze.
Tymczasem Tufel kręcący się dotychczas przy elfce z warknięciem skoczył w krzaki sekundę potem wynurzył się z martwym niewielkim ciałem wielkości małego dziecka w pysku. Stworzenie było cale zielone, krasnoludy z łatwością rozpoznały snotlinga. Stwor był martwy już dłuższy czas jego krew była zakrzepła, a ciało zimne. Sądząc pok ranach ktoś uderzył pokrakę potężnie jakimś tępym narzędziem maczuga możne kijem.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

pn paź 07, 2013 7:01 pm

Obrazek
Karl Reisch

Był zły na siebie, że nie może więcej dostrzec i przez to pomóc sobie i reszcie. Oprócz tego jego wzrok od czasu do czasu wędrował w kierunku wiszących zwłok. Informację, że Kasimira nie ma wśród ofiar przyjął z lekką ulgą, ale mimo wszystko nie miał w sobie zbyt wiele optymizmu jeśli chodziło o jego los. Potem nastąpił wybuch wieśniaka, który na równi wzbudził jego niepokój jak i irytację. O mały włos nie warknął na niego, żeby ten się zamknął i szerzył paniki. Wszyscy i tak mieli wystarczająco podły nastrój. Choć fakt, że imię minotaura padło już drugi raz tego dni ponownie podniosło mu ciśnienie. Odpowiedział jednak spokojnie, a przynajmniej na tyle na ile potrafił w tym momencie, czyli prawie normalnie.
- Spokojnie, póki co nie wiemy co tutaj się dzieje. To wcale nie musi być Krwawy Róg, skoro ta legenda jest tak dobrze znana w tej okolicy, ktoś może tylko ją wykorzystywać.
Sam nie było o tym aż tak bardzo przekonany, ale nie dał tego po sobie poznać.
- Pamiętajcie, że dezerterzy też udawali zwierzoludzi, żeby łatwiej było im napadać na innych. Tutaj może być tak samo.
Następnie Tufel znalazł ciało goblina. Karli skrzywił się widząc je - nie lubił plugastwa, a w trakcie wojny kręciło się go wokół obozów całe mnóstwo. Zapewne nadal całe zgraje czają się gdzieś po lasach.
Gdzie jest jeden, tam zapewne jest ich więcej. Przynajmniej wiemy teraz, że musimy na nie uważać. - mruknął częściowo do innych częściowo do siebie - Ciekawe co jeszcze znajdziemy w tych lasach. Z pewnością nie jest to miejsce o którym mówiłem wcześniej.
Zaczął ponownie rozglądać się dokoła, tym razem oglądając truchło goblina i jego otoczenie.

 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt paź 08, 2013 3:01 pm

Obrazek

Ulbrek Osiem Palców


Poirytowany popiskiwaniem, ruchliwych snottlingów krasnolud splunął w bok i zamachnął się wielkim toporzyskiem. Miał ochotę zmiażdżyć każdego z pieprzonych, zielonoskórych, który pałętał mu się pod nogami. Każdego jednego, tak żeby została z nich tylko krwawa miazga. Irytował go każdy przeciwnik, który unikał bezpośredniego starcia. W tym wypadku było takich przeciwników kilku, a jeden w dodatku jeszcze ranił brodacza dość boleśnie jak nie snottling.
-Augrrr!- sapnął biorąc potężny zamach zza głowy. Brodacz wytrzeszczył oczy, kiedy topór minimalnie minął celu. Cel bowiem skupiony był na potyczce z goblinem i odskakując w bok uniknął spektakularnej śmierci. Brodacz wyszczerzył pożółkłe zębiska i wyprowadził kolejne cięcie tym razem z boku. Kolejny raz bogowie orków zmiłowali się nad snottlingami, gdyż tym razem kolejny uniknął śmierci potykając się o własną nogę. Głowica topora świsnęła kilka centymetrów nad głową farciarza. Irytacja Ulbreka sięgała zenitu...


 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt paź 08, 2013 4:15 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Szlachcic nie byl przyzwyczajony do oponowania kogos z gminu na to co mowi. U siebie na wlosciach nie darowalby nikomu takiego nietaktu. No ale jednak u siebie nie byl no i sytuacja mogla sprawic, ze mysliwy najwyrazniej zapomnial z kim rozmawia. Dlatego Walther poswiecil mu chwile patrzac na niego z wysokosci siodla i rzekl w koncu spokojnie. - Nie martw sie dobry czlowieku, pomysleli by moze tak gdyby wrocil sam pies zerwany ze smyczy. My jednak go puscimy z przywiazana wstazeczka. Twojego psa rozpoznaja jak mniemam wszyscy a wstazeczke rozpozna matka dziecka. Przeciez nikt zajety umieraniem nie bawil by sie w cos takiego prawda? - mial nadzieje, ze lagodny ton przemowi mezczyznie do rozsadku. Wiecej tlumaczyc jednak nie mial ochoty ani zwyczaju. W koncu nie rozmawial z rownym sobie.


Gdy wrocili we dwoch do grupki niestety mezczyzna znow zaczal panikowac. Averlandczyk pozwolil by Karl sie tym zajal i uznal, ze niezle mu to poszlo. Slow wlasciciela psow nie mozna bylo jednak lekcewazyc. Osobiscie nie mial nic przeciwko starciu ze slawnym minotaurem. ¬ Cóz to byloby za trofeum! A i wiesc nie wiadomo jak daleko by sie poniosla! ¬ za taki wyczyn rycerskie ostrogi wydawaly sie o krok blizej. No a na pewno nie zaszkodzi wizerunkowi jego i jego rodowi. Jednak wzmianka o ewentualnej zasadzce zasiala ziarno niepokoju w jego umysle. Dumal dluzsza chwile czy takie stworzenia zdolne by byly do takiego planowania. No niestety z tego co slyszal zwierzoludzie raczej byli sklonni do zasadzania sie na ofiary. No i jak ten caly Krwawy Rog jest taki slawny i przetrwal Wojne no to zapewne watahe tez ma odpowiednia liczna.


Podjechal do Karla i mysliwego i poparl towarzysza w sile perswazji. W koncu potrzebowali tropiciela i jego psow o pelnej przytomnosci umyslu a nie jeczacy klebek nerwow. - Obawiam sie ze jestesmy zmuszeni kontynuowac poscig. Po pierwsze nasze zadanie odbicia dzieci nie zostalo wypelnione a po drugie sa spore szanse, ze nasz towarzysz wpadl w ich lapy. Jednakze wierze, ze ty i twoje psy umozliwia nam te wyprawe i ostrzega przed niebezpieczenstwem. Wiec wez sie w garsc. - ostatnie zdanie rzucil ostrzej by zwrocic uwage mezczyznie na jego niestosowne zachowanie. Jego zdaniem mysliwy sam powinien wiedziec, lepiej od niego, ze mysliwskich psow podejsc graniczy z niemozliwoscia. Powinny wiec wykryc niebezpieczenstwo odpowiednio wczesnie by dac im czas na reakcje.


Nastepnie podjechal i rzucil ciekawe spojrzenie na znalezione truchlo snotlinga. Wygladalo, ze zdechl od uderzenia i nie byl meczony tak jak dwaj banici. Zgadzal sie z opinia, ze jeden to moze i dal sie zlapac czy zabic ale na pewno bylo ich wiecej. Na razie jednak nie wiedzial jak dopsowac ten element do obecnej lamiglowki. Dal czas by mysliwy sie ogarnal i rozejrzal po swojemu a nie dal sie poniesc emocjom jak jakas placzka. Porozumiewawczo spojrzal na towarzyszy dajac znac, ze chce z nimi pomowic. - No i co o tym myslicie? Kto to mogl byc? Bestioludy? Te male cholerniki? Jeszcze cos innego? - pytal glownie Karla i Kali ktorzy zdawali sie najlepiej z nich wszystkich wyznawac na tropicielskim rzemiosle. Jemu samemu na razie opcja z minotaurem najbardziej trafiala do przekonania no ale byl zdany na informacje od innych. Nastepnie spytal ich co zamierzaja dalej robic. Sam optowal za kontunuowaniem poscigu i schwytaniu sprawcow. Byl jednak ciekaw jakie srodki ostroznsci zaleca mu inni.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt paź 15, 2013 10:29 pm

Ulbrek Osiem Palców


Bogowie kpili sobie z krasnoluda, a jego przodkowie musieli w grobach się przewracać widząc jak toczy się ta walka. Krasnoolud zbił toporem pierwszy ze sztyletów, jednak wykorzystując okazję dwa kolejne ciosy dosięgły jego skóry. Szczęśliwie chociaż snotlingi poruszały się niezwykle zgranie i zadawały cios za ciosem, to gruba krasnoludzka skóra, i twarde niczym skała mięśnie sprawiały, że te ciosy były o wiele mniej poważne niż mogłoby być. Ulbrek zacisnął mocniej topór nie mógł przecież tak po prostu zginąć z ręki snotlinga, byłby na wieki pośmiewiskiem wśród swoich przodków.

Tymczasem goblin radził sobie jako tako w walce ze swoimi kuzynami, z jego rozciętego ramienia płynęła krew ale jeden, ze snotlingów leżał koło niego wijąc się w męczarniach.



Reszta


Oględziny zielonoskórego przyniosły nieco więcej wiedzy na na temat stworzenia. Widać było, że ofiara była wychudzona, najwyraźniej nie odżywiał się najlepiej od kilku ostatnich dni, jeżeli w okolicy jest większe plemię to albo są zbyt liczni na możliwości tego lasu, albo niezbyt zaradni w zdobywaniu pokarmu. Poza tym na piersi stworzenia był niewielki tatułarz przedstawiający spływający krwią sztylet, niestety nikomu z zebranych nie był on znany.

Nie mając więcej do zrobienia grupa zdecydowała się odciąć wisielców i zakryć na szybko jakimiś patykami i ruszyli w dalszą drogę. Tym razem gonili za tropem o wiele dłużej. Dopiero po kilku godzinach natrafili na coś poważniejszego. W głębi lasu dało się słyszeć jakieś okrzyki, ryki zwierząt, szczęk stali, a krasnoludy rozpoznały również jakieś wrzaski w języku zielonoskórych. Sądząc po odgłosach nie mogli być dalej niż kilka minut szybkiego truchtu.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt paź 15, 2013 11:57 pm

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Tasha już miała nadzieję, że może jednak im się nie uda odnaleźć pobratymców małego zielonoskórego. Dobrze wiedziała, że gdzie jest jeden, może być ich więcej, ba, zwykle było ich dużo więcej. Nie wiedząc dlaczego, te małe stworzenia ją przerażały. Trol? żaden problem ale banda tych zasmarkanych żałosnych istot? brr.
Szczęk oręża i odgłosy walki wyrwały dziewczynę z zamyślenia. Równocześnie rozwiewając brutalnie jej nadzieje na spokojny wieczór. Nie musiała komentować tego, co wszyscy słyszeli. Teufel wyszczerzył kły, ale trzymał się swej pani. Elfia dziewczyna nie zamierzała ruszać biegiem na złamanie karku, ten przywilej pozostawiała pozostałym. Sama zamierzała ruszyć za nimi, w pewnej bezpiecznej odległości, ale tak, by mogła ich nadal wspierać swymi mocami.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

śr paź 16, 2013 11:37 pm

Obrazek
Karl Reisch


Kolejne kilka godzin biegania po lesie nie było tym na co liczył dzisiejszego dnia. Kolejne na liście i to o stopień wyżej znajdował się nadzienie na kolejną walkę. Właściwie to fakt, że jego stan nie był dużo lepszy od truchła snotlina podciągał ten punk kilka stopni wyżej. Dlatego więc odgłosy walki jakie usłyszeli przywitał cichym, jednak dość barwnym i kreatywnym przekleństwem ponownie będącym niebezpiecznie blisko bluźnierstwa. Wypuścił z lekkim sykiem powietrze, nałożył strzałę na cięciwę i ruszył delikatnym truchtem do przodu starając się przy tym robić jak najmniej hałasu i mając nadzieje, że odgłosy walki zagłuszą ich nadejście.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw paź 17, 2013 9:29 am



Spalony szedł dalej za resztą nieco otumaniony. Nie mógł pozbyć się widoku tych oczu. Widoku swoich braci ginących pod spojrzeniem demona. Co jakiś czas zerkał na elfkę jednak dziewczyna nie czarowała, ani nie mówiła w swoim języku. Krasnolud zastanawiał się, czy byłby w stanie powtórzyć słowa ze snu i czy dziewka byłaby w stanie mu pomóc.

Z mieszających się wspomnień, myśli i domysłów wyrwał go dźwięk walki. Nim Spalony zorientował co się dzieje, miał już broń w rękach. Rozejrzał się po okolicy. W tych warunkach dźwięk niósł się bardzo dobrze, więc walka mogła toczyć się nawet kilometr dalej. Na wszelki wypadek poprawił rzemienie w plecaku i ruszył przodem w kierunku z którego dochodziła walka.
  • 1
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości