Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw paź 17, 2013 10:47 am

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore

Odgłosy walki sprawiły, że jej determinacja lekko przygasła. Czuła bandaże owijające niedawno zdobytą ranę i wcale nie podobała jej się wizja, że za chwilę może zdobyć kolejną. Wyciągnęła jednak miecz i ruszyła w kierunku, z którego dochodziły odgłosy. Nie planowała wyskakiwać w środek zawieruchy bez rozeznania się w sytuacji, więc gdy byli bliżej skręciła lekko w bok, ale tak by nie za bardzo oddalić się od reszty towarzyszy i najciszej jak potrafiła zaczęła się podkradać. Planowała podejść na tyle blisko by móc się rozejrzeć pozostając niezauważoną.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw paź 17, 2013 12:06 pm

Obrazek

Ulbrek Osiem Palców


Brodacz splunął w bok. Był zabójcą trolli. Powinien mieć problemy w walce z trollem, a nie bandą śmierdzących stontlingów. Brew drżała mu od wciąż rosnącej irytacji. Wzrokiem obrzucił "pole bitwy". Sytuacja w zasadzie się nie zmieniła. Goblin wciąż walczył z snottlingami, jednego nawet już zabił. Goblin, zabójca, tego jeszcze nie było. Khazad uniósł swój masywny topór i wymierzył w pokurcza. Nie miał zamiaru cackać się i bawić w finezyjne zakończenie żywota wkurwiających pokrak. Chciał je zmiażdżyć i utopić goblina w ich flakach. Tym razem snottling nie miał już tyle szczęścia co przed chwilą i nie dał rady uskoczyć przed toporem. Jego wątłe ciało zostało wgniecione w ziemię. Krew trysnęła na boki, co mogło nieco przerazić pozostałe stworki. Nie marnując czasu Ulbrek wyszarpał broń z grząskiej gleby i zmasakrowanego trupa zielonoskórego, po czym bez chwili odpoczynku wyprowadził kolejny cios, w drugiego snottlinga, żelezieńcem broni rozbijając mu łebek na krwawą miazgę.
-Agrrraaaauuuu!- zawył triumfalnie, gotując się do natarcia na goblina.


 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt paź 18, 2013 10:50 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta


Walther uznal ze nie ma zbytnio co tracic czasu skoro maja w perspektywie dalszy poscig. Nie znal sie za bardzo na tych mikrych pobratymcach tego truchla co znalazl Teufel jednak opinia innych, ze maja do czynienia z jakims zaglodzonym egzemplarzem trafiala mu do przekonania. Mial nadzieje, ze jesli przyjdzie im skrzyzowac z nimi bron reszta bedzie rownie oslabiona glodem. Watpil by wyrzynanie takich slabeuszy dostapil rycerskich zaszczytów wiec chcial sie uporac z nimi jak najpreedzej. A najlepiej to zeby nie wchodzili im w droge.


Na razie podarzal z na czele ich malej grupki. Przed soba trzymal jedynie mysliwego z psami by nie zgubic tropu. No i gdyby tamten potrzebowal jakichs slów zachety. Tym wiesniakom to mozna bylo na ogól ufaj jak sie mialo ich na oku. Gdy dotarla do niego bitewna wrzawa spojrzal na towarzyszy. Widzial ze najwyrazniej tez uslyszeli to co on i odpowiednio sie przygotowywali. Najwyrazniej wzieli sie za flanki rozwijajac sie w cos na ksztalt tyraliery i drugiego rzedu. Jemu najwyrazniej pozostalo miejsce w centrum szyku. Takie wyjscie jak najbardziej mu psaowalo. Dal w bok Karemu i ruszyl przed siebie. Przejezdzajac obok mysliwego rzucil mu cicho razem z czujnym spojrzeniem - Zostan tutaj. Bedziemy cie potrzebowac gdy bedziemy wracac. Jesli nie wrócimy w ciagu godziny rób co uznasz za stosowne. - sadzac po odglosach mieli do czynienia raczej z potyczka niz bitwa wiec raczej nie potrwa ona dlugo. Albo jedna ze stron wyrznie druga albo ktos uzna wyzszosc tych drugich i da noge.


Ruszyl spokojnie z gotowa do uzycia lanca w prawicy i tarcza z rodowymi barwami von Falkehorstów w drugiej. Wiedzial, ze dzieki Karemu i tak pewnie dojedzie na miejsce pierwszy. Staral sie jechac przez krzaki lub tak by go zaslanialy od strony z której dochodzily odglosy walki. Uznal, ze skoro obie strony sie tluka to raczej nie podziwaja widoków na poboczu. Krzaki zas mialy szanse go chociaz czesciowo zamaskowac przed przypadkowymi spojrzeniami. No i bedac nieco wyzej od przecietnego piechura liczyl, ze bedzie mial lepszy punkt widokowy od innych.


Do walki podchodzil z miesznina nadziei, obawy i ekscytacji. Mial nadzieje spotkac godnego rycerskich ostróg przeciwnika i okazac sie sprostac temu wyzwaniu. Pierwszy raz odkad wyruszyli na te wyprawe mieli okazje sie przygotowac do walki a nie jak do tej pory gdy zawsze cos ich zaskakiwalo i musieli sie bronic. Modlil sie tez do Sigmara Obroncy patrona Imperium, Urlika Wladcy Wilków oraz Morra na wypadek gdyby jednak zadanie go przeroslo a fortuna przestala mu sprzyjac. Mial jedynie nadzieje, ze reszta czlonków jego rodu nie bedzie sie musiala za niego wstydzic.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt paź 22, 2013 8:25 pm

Walther von Falkenhorst


Giermek ruszy szybko w stronę odgłosów walki. Z wysokości jaką zapewniał mu wierzchowiec mógł patrzyć ponad zaroślami, w pewnym momencie zauważył walczących. Kilku zielonoskórych broniło się rozpaczliwie przed atakiem zwierzopodobnych stworów, na pierwszy rzut oka mógł stwierdzić, że w pobliżu nie ma minotaura. Jego wprawne oko pozwoliło mu ocenić, że walka miała się już powoli ku końcowi, na polu walki leżało kilka ciał w większości należących do orków i goblinów. Wtem zauważył coś jeszcze. Jakieś 10 metrów od walczących czołgały się dwa niewielkie ciała - ludzkie dzieci. Sądząc po ruchach dzieciaki były pobite i związane. Należało podjąć decyzję szybko, co robić.



Ulbrek Osiem Palców


Widząc jaki obrót przyjęła walka tchórzliwy goblin ponownie rzucił się do ucieczki. W pogoń za nim pognał jeden ze snotlingów, drugi zaś pozostał przy krasnoludzie. Jak mów krasnoludzkie powiedzenie snotlingi są za głupie by się bać. Pojedynczy pokurcz jednak nie stanowił żadnego wyzwania dla zabójcy trolli, jedno potężne uderzenie topora zakończyło jego żywot, a głowa zielonoskórego potoczyła się do rzeki.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

sob paź 26, 2013 11:11 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Averlandczyk rozejrzal sie dookola. Wiedzial, ze jego towarzysze sa w poblizu ale i ze nie zdolaja go dogonic albo wesprzec. Schowal wiec szybko lance do olstra, tarcze zarzucil na plecy, rzucil ostatnie spojrzenie na okolice i byl gotów do akcji. Mimo, ze nie mial tego w zwyczaju uznal, ze bezpieczenstwo maluchów jest wazniejsze od wlasnej dumy. Wstrzymal sie wiec ze swym okrzykiem bojowym i po prostu dal w bok Karemu. Wierzchowiec posluszny swojemu wlascicelowi charchnal tylko i ruszyl z kopyta. Bloto zaczelo sie rozbryzgiwac pod kopytami zwierzecia. Jezdziec przygarbil sie niczym dzokej na wyscigach. Czul jak adrenaline uderzajaca mu do glowy i ped powietrza smagajacy go w twarz. Nie wierzyl ze cos mogloby zatrzmac jego szarze. Widzial jak obraz malych berbeci blyskawicznie przybliza sie do niego. Wciaz widzial stadko walczacych ze soba stworów. Wiedzial, ze raczej nie zdazal zareagowac nim przechwyci dzieci. Bardziej ryzykowny byl odwrót z powrotem ku jego malemu oddzialkowi.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn paź 28, 2013 12:26 am

Ulbrek Osiem Palców


Krasnolud ruszył w dalszą drogę nie oglądając się nawet przez sekundę na uciekającego goblina, zielonoskóry nie był godnym przeciwnikiem, jak ucieknie to przynajmniej opowie reszcie co go spotkało i zgraja będzie drżała na sam widok zabójcy Troli. Po kilku godzinach do uszu krasnoluda dotarły odgłosy jakieś wrzawy, być może bitwy, przyspieszył kroku radośnie niczym dziecko ciesząc się na walkę i być może spotkanie z upragnioną śmiercią. Kiedy krasnolud wyszedł z co bardziej bujniejszych krzaków, niemal nie został stratowany przez pędzącego w galopie konia. Zwierzak wyglądał na rumaka bojowego, a na jego grzbiecie siedział odziany w zbroję mężczyzna, przed sobą trzymał dziecko, drugie zaś ramieniem w pasie trzymał koło siebie, dziewczynka wierzgała nogami na wszystkie strony i darła się jak opętana. Nagłe pojawienie krasnoluda sprawiło, że kawalerzysta stracił równowagę i dziewczyna wypadłą mu z rąk. Dopiero teraz krasnolud dostrzegł, że dziecko jest pobite i związane.

Szykował się do wymierzenia sprawiedliwości mężczyźnie, kiedy zza drzew na polanę wbiegła dwója zwierzoludzi, istoty miały ludzki tułów i głowy dzika. Oba stworzenia szarżowały w kierunku krasnoluda i jeźdzca, najwyraźniej ścigając mężczyznę.

Walther von Falkenhorst


Walther ruszył szybko w stronę czołgających się dziewczynek nie miał czasu nic wyjaśniać więc jedynie zeskoczył z konia zarzucił jedną dziewczynę na siodło przed siebie, ta chyba zrozumiałą, że chce pomóc, bowiem szybko usiadła i nawet dzielnie się trzymała. Druga z dziewczyn jednak chyba była tak przerażona, że jakikolwiek ruch wywoływał w niej całkowitą panikę. Dziewczyna zaczęła krzyczeć wniebogłosy i próbowała gryźć i kopać, pomimo związanych nóg. Walther nie miał czasu, złapał dzieciaka przez pas i sam wskoczył na konia, krzyki dziewczyny zwróciły jednak uwagę zwierzoludzi. Jeden z nich oderwał się od walki i ruszył na kawalerzystę, szczęściem przeliczył się i jego atak minął cel o kilka centymetrów. Jedną ręką trzymając dziecko, drugą lejce Walther nie mógł liczyć na walkę, jedynie kopnął wierzchowca z całych sił i pognał w las, kątem oka widział jak drugi ze zwierzoludzi odłącza się od walki z zielonoskórymi. Bestie były niemal równie szybkie jak jego koń. Gdyby nie trzymał dzieciaków przed sobą i miał lepsza kontrolę pewnie by im umknął, tak mógł tylko liczyć na to, że dotrze do towarzyszy nim go dopadną.

Nagle na drodze przed jeźdźcem jak z pod ziemi wyrusł krasnolud, koń spłoszył się i poderwał przednie nogi, niemal zrzucając Walthera, i pozbawiając pewnego uchwytu na jednej z dziewczyn, która upadła na ziemię. Przez chwilę wyglądało, na to że krasnolud będzie chciał z nim walczyć, gdy zza drzew wypadli zwierzoludzie.



Reszta


Przez chwile słyszeliście zbliżający się tętent końskich kopyt, nagle przechodzący w przerażone rżenie i dźwięk upadającego ciała. Zaraz potem usłyszeliście dźwięki przypominające odgłosy rozwścieczonych dzików i krzyk dziecka. Nie mogliście być dalej niż kilka kroków.

[hide=Mechaniak dla wszytskich]
Ulbek i Walther wasza inicjatywa stwory są w zasięgu szarży pieszej.
Reszta ekipy, jak pobiegniecie to w tej rundzie wbiegniecie w sam środek walki ale nie będziecie mieli już ruchów by wykonać atak. Wchodzicie do walki w następnej rundzie.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

pn paź 28, 2013 11:15 am

Obrazek
Karl Reisch


Kupiec szedł cały czas ze strzałą nałożoną na cięciwę. Słysząc zbliżające się odgłosy przyśpieszył chcąc jak najszybciej znaleźć się w odległości strzału z łuku, żeby ewentualnie pomóc kawalerzyście i dzieciom.
 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt paź 29, 2013 10:30 am

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore

Wszystkie te hałasy wskazywały na to, że Walther ma kłopoty, więc porzuciła ostrożne tempo i słysząc krzyk dziecka rzuciła się biegiem w kierunku, z którego dochodził. W czasie biegu rana jednak dawała o sobie znać, więc zamiast wypaść w środek walki zatrzymała się za ostatnimi dającymi jakąkolwiek osłonę roślinami i rozejrzała by ocenić sytuację.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

wt paź 29, 2013 10:35 am

Obrazek

Ulbrek Osiem Palców


Drobne rany i zadrapania po potyczce z goblinem skwitował kręceniem głowy z politowaniem -Starzejesz się...- burknął tylko. Khazad wziął w usta odrobinę spirytusu, który miał w plecaku w butelce po czym splunął nim siarczyście na rany -Grrr...- skomentował bolesne pieczenie. Gorszy ból przeżywał, lecz dezynfekcja ran zawsze była dla niego najmniej przyjemną częścią potyczek. Z plecaka wyciągnął kawał materiału, który profilaktycznie zawsze uzupełniał przebywając w jakiś ludzkich osadach. Wystarczyła czysta firana, lub koszula flanelowa. Brodacz opatrzył rany, na tyle by nie miały kontaktu ze światem zewnętrznym, po czym napił się spirytusu i ruszył w drogę. Idąc stwierdził, że gdy się go połyka to smakuje znacznie lepiej niż ten wypluwany. Szedł niespiesznie, swoim normalnym tempem. Nikt go nie poganiał. Być może goblin sprowadzi tu swoich ziomków z plemienia i znów będzie zabawa...

~***~


Idąc tak przed siebie, Ulbrek usłyszał tętent konia. Wyobraźnia podsunęła mu obraz chaosyckiego wojownika w pełnej zbroi, z przeklętym czarcią krwią mieczem, tarczą twardą jak z skały i zbroją nafaszerowaną szpikulcami. Taki przeciwnik marzył się khazadowi. Ulbrek prędko czmychnął przez krzaki na skróty i o mało co nie został stratowany przez ludzkiego jeźdźca. Brodacz nie był sokołem, lecz wzrok miał dość dobry (nawet biorąc pod uwagę, że miał tylko jedno zdrowe oko) i dostrzegł "pakunek", który przewoził człek. Dwoje małych dzieci. Porywacz? Może jednak sługa chaosu, pomyślał brodaty zabójca trolli. Mężczyzna prawie spadł z wystraszonego konia, lecz po chwili, nieopodal w zasięgu wzroku pojawiła się dwójka zwierzoludzi.
-Aaaa!- krzyknął podekscytowany ledwo podskakując w miejscu z radości. Teraz już się domyślił, że jeździec to nie porywacz a dobroduszny i cny rycerz, który pewnie dzieci ratował z rąk zwierzoludzi.
Ulbrek z szaleńczym wręcz uśmiechem na twarzy podniósł topór i ruszył pędem w kierunku biegnących zwierzoludzi!
Ostatnio zmieniony wt paź 29, 2013 10:36 am przez Nefarius, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr paź 30, 2013 10:11 am

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Tasha pogoniła za resztą, trzymając się mimo wszystko za nimi. Potrafiła biec szybciej niż krótkonodzy krasnale, nawet niż ludzie, smukłe elfie nogi były znakomicie przystosowane do gibkiego i szybkiego poruszania się niemalże tanecznym krokiem. Jednak nie zamierzała wybiegać przed szereg tylko po to by nabić się na pikę jakiegoś cha ośnika...
Dziewczyna znalazła sobie drzewo zaraz na granicy pola walki i stąd zamierzała rzucać swoje czary, by wesprzeć pozostałych. Psa zatrzymała przy sobie, bojąc się ataku od tyłu.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr paź 30, 2013 10:24 am

Spalony


Słysząc odgłosy walki, Spalony był gotowy do boju. Mając w rękach broń ruszył kłusem do przodu, a słysząc tętent kopyt i dźwięk upadającego ciała przyśpieszył jeszcze bardziej.
Poruszał się zręcznie niczym elf, co przy jego posturze i krótkich nogach wydawało się niemożliwe.
Wbiegł na polanę próbując ogarnąć całą sytuację wzrokiem, szukając szlachcica i uprowadzonych dzieciaków.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw paź 31, 2013 12:44 am

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Averlandczyk z satysfakcja stwierdzil, ze prawidlowo ocenil zaangazowanie walczacych i nikt nie zwraca na niego uwagi. Udalo mu sie dojechac do dzieci ale na miejscu przechwycenie ich okazalo sie ich trudniejsze niz sie spodziewal. Przynajmniej w takich warunkach. Gdy mala zaczela panikowac i mu uciec parsknal tylko na nia gniewnie - No chodzesz tu smarkulo! - udalo mu sie ja zlapac jednak bylo za pózno. Czesc bestioludów oderwala sie od przeciwników i zaczela biec na niego. Z niepokojem zauwazyl, ze plotki o ich predkosci wcale nie sa przesadzone. Choc nadal watpil by byly szybkie jak kon. A przynajmniej jak jego Kary.


Na szczescie w ostatniej prawie ze chwili udalo mu sie odpedzic rogacza i z niewygodnym, wierzgajacym ale chyba calym pakunkiem pognal ku swoim. Ku jego uldze dystans zwiekszal sie z kazdym krokiem jego czworonoga. ¬ Dobrze, ze nie jestem pieszo... ¬ przemklo mu mimo woli. Juz prawie byl na miejscu z którego zaczal swój rajd gdy nagle cos przetoczylo mu sie tuz przed Karym. Dzieki niska ale postawnej sylwetce oraz charakterystyczny jasnemu grzebieniowi od razu rozpoznal krasnoluda. A dokladniej zabójce trolli. ¬ To nikt z naszych krasnoludów! Co on tu robi!? ¬ zdarzylo mu blysnac w glowie jednak dalej skupil sie na walce o opanowanie wierzchowca. Niestety Kary byl bardziej zaskoczony od swojego jezdzca i dal sie poniesc swoim zwierzecym instynktom.


Kawalerzysta próbowal go opanowac ale z dwoma maluchami których goraczkowo mimo wszystko próbowal nie puscic i nagloscia sytuacji nie dal jednak rady. Czul ze sie zeslizguje z siodla. Ostatnim wysilkiem staral sie przekrecic tak by dzieciom podczas upadku nie stala sie krzywda. Chyba mu sie udalo ich nie zabic bo obie dziewczynki plakaly i to zdrowo. Walther dal sobie na razie z nimi spokój. Poczul ulge gdy krasnolód nie rzucil sie na niego. Przez moment póki sie nie pozbieral po ataku i wciaz byl zagmatwany w dzieciece pakunki byl wlasciwie bezbronny. Co wiecej gdy nadbiegly obie dwunogie bestie zabójca ruszyl do ataku na nie. Dalo to czas na pozbieranie sie po upadku i dobycie miecza oraz tarczy.


W nieprzebranej prastarej puszczy dal sie slyszec równie starozytny okrzyk bojowy choc pochodzacy ze slonecznej i poludniowej prowincji - Faaalkeeeen! - wykrzyczal dumnie i wojowniczo przymusowo spieszony kawalerzysta. Po czym ruszyl do ataku na bestie. Wiedzial, ze gdzies w poblizu powinni byc jego towarzysze i powinni ich wesprzec w krótce. Jednak bestioludy tez mogly miec kolegów na pomoc. Trzeba bylo wiec wyrznac je tak szybko jak sie da i albo spróbowac oderwac sie od przeciwnika albo zgrupowac sie w jakims dobrym do obrony miejscu. Z drugiej strony... Tych potworów wcale jakos strasznie duzo nie bylo... Cos mu sie wydawalo, ze jako cala grupa mieliby zblizona liczebnosc a potencjal chyba równiez o ile nie wiekszy. Duma namawiala go do spróbowania swych sil w likwidacji tego stada, rozwaga doradzala zadbanie o bezpieczenstwo dzieci.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz lis 03, 2013 2:19 pm

Krasnolud I kawalerzysta ruszyli na bestie. Potwory raczej spodziewaly sie pogoni niz frontalnego ataku bo byly kompletnie nie przygotowane do walki. Obaj wojownicy obrali sobie na cel tego samego przeciwnika. Jezdziec dopadl go pierwszy tnac swoim mieczem przez pysk potwora, krasnolud dokonczyl dziela, bestia probowala sie zaslonic ale topor odrabal cale ramie zachlapujac wszystkich krwia.

Drugi z przeciwnikow wydal z siebie glosny okrzyk niby ryk niby bulgot I ruszyl do ataku. Ulbek jednak byl przygotowany I sprawna zastawa uniknal ciosu.

Reszta towarzyszy wpadla na polane gotowa do walki. W lesie echem odbijal sie okrzyk wojenny zwierzoczleka, jednak nif nie cichlo I po chwili wszyscy sobie zdali sprawe ze to nie jest juz echo, a odpowiedz. Z glebi lasu z kilku roznych kierunkow ktos odpowiadal na wrzaski zwierzoczleka.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr lis 06, 2013 1:52 pm

Obrazek

Ulbrek Osiem Palców


Khazad kątem oka dostrzegł biegnącego człeka, który w momencie dopadł tego samego zwierzoludzia co on. Brodacz poirytował się lekko w duchu, gdyż mogli się po równo podzielić przeciwnikami, a tak khazad musiał będzie dzielić się chwałą za ubitego stwora z nieznajomym rycerzykiem.
Człek radził sobie całkiem nieźle, co Ulbrek skrzętnie i bezzwłocznie wykorzystał. Wspólna akcja poskutkowała odrąbaniem łapy mutanta i ostatecznym uśmierceniem go. Pozostawał wciąż drugi, hardo trzymający się pomysłu walki z dwójką przeciwników. Spaczony wpływami chaosu umysł pewnie nie potrafił podpowiedzieć właścicielowi, że ta walka z góry była skazana na niepowodzenie...
Pierwszy natarł brodacz. Jego masywny topór minimalnie minął się z dość gibkim mutantem uderzając o miękką glebę, dzięki czemu stalowa głowica nie stępiła się ani trochę. Khazad błyskawicznie poderwał broń w górę i tym razem wzrok go już nie zawiódł a ostry kraniec broni świsnął w powietrzu, pozostawiając na ciele zwierzoludzia szkarłatną bruzdę. Ulbrek był ciekaw, czy człek dokończy dzieła, tak jak chwilę wcześniej po nim dokończył zabójca trolli.


Ostatnio zmieniony śr lis 06, 2013 1:59 pm przez Nefarius, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw lis 07, 2013 12:32 pm

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore

-Mamy poważne kłopoty - jęknęła słysząc jak z różnych stron dobiegają ich odpowiedzi na ryk zwierzoluda.
-Musimy stąd jak najszybciej uciekać zanim pojawi się więcej tych potworów - rzuciła do najbliższych kompanów.
Spróbowała przedostać się do upuszczonych przez Walthera dzieci nie wdając się w walkę.
Jeśli jej się udało tłumaczy maluchom w krótkich prostych zdaniach, że przybyli im na pomoc i mają się ich nie obawiać i ich słuchać żeby mogli je ocalić.
Jeśli dziewczynki jej uwierzą to bierze młodszą na barana, a starszą za rękę i stara się je odciągnąć z pola walki.
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw lis 07, 2013 12:59 pm

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Tasha pobladła nieznacznie słysząc nawoływanie zwierzoludzi gdzieś z głębi mrocznego lasu. - Cholera! - Dziewczyna rozglądała się gorączkowo dookoła, ale nie opuściła bezpiecznego, jak jej się zdawało, schronienia za pniem drzewa.
Słowa Kali brzmiały bardzo rozsądnie. Choć... nie mieli szansy uciec... i Tasha zdawała sobie z tego sprawę. Coś musiało, by te poczwary zatrzymać na dłużej, tak by straciły ich trop. Może gobliny z którymi ci walczyli starczą.. ale może i nie.
Tasha przygotowała się na rzucenie czaru, czekając aż pojawi się jakiś nieznajomy przeciwnik. Ten, którego Walther i nowy krasnolud oprawiali, nie zdawał się już zagrożeniem.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt lis 08, 2013 1:45 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Awerlandczyk zauwazyl, ze jakos tak sie dziwnie zlozylo, ze dopadli z nieznajomym krasnoludem tego samego przeciwnika. Co prawda dzieki temu zyskali nad nim miazdzaca przewage dzieki czemu rozprawili sie z nim szybko. Stwór zaslaniajac sie przed ciosem chwilowo spieszonego Jezdzca trafial na topór Khazada albo na odwrót. Taka walka nie mogla wiec trwac zbyt dlugo. Niestety dalo to czas drugiej bestii na wydanie okrzyku bojowego. Co wiecej wygladalo na to, ze zew zostal wysluchany. Walther wiedzial, ze sie spóznili i stalo sie cos czego chcial uniknac od poczatku walki czyli wykorzystac zamieszanie i zaskoczenie i uniknac walki z przewazajacym przeciwnikiem na niekorzystnych warunkach. Teraz okazywalo sie ze tamtych bylo jeszcze wiecej niz poczatkowo wygladalo.


- Wykonczcie go szybko! Ja sie rozejrze! - krzyknal po czesci do nowego znajomego a czesciowo do nadbiegajacych towarzyszy. Nastepnie gwizdnal na Karego a ten posluszny swemu treningowi i wlascicielowi razno do niego podbiegl. Awerlandczyk nie tracil czasy i natychmiast go dosiadl. Od razu poczul sie pewniej i mimo niewesolej sytuacji poczul sie troche pewniej. Dal w bok wierzchowcowi i ten ruszyl do przodu. Najmlodszy z braci von Falkenhorstów mial nadzieje ze z grzbietu zwierzecia zdola lepiej zorientowac sie w sytuacji niz stapajac po ziemi. Zalezalo mu na ocenie ilosci i jakosci nowego przeciwnika oraz ich rozmieszczeniu. W razie czego dzieki temu mógl pokierowac ich odwrotem. Mógl tez spróbowac odciagnac uwage bestioludów od swoich znajomych i dac im troche czasu. Wierzyl, ze dzieki wierzchowcowi uda mu sie utrzymac w miare bezpieczny dystans od tej brudnej, prymitywnej zwierzecej hordy.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt lis 08, 2013 2:02 pm

Spalony

Wbiegając na polanę, Spalony poczuł przypływ wspomnień. Znów był na polu walki, przed sobą mając rogatego demona. Tym razem, w odróżnieniu od snów, natarł z krzykiem na najgroźniejszego przeciwnika.


 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn lis 11, 2013 2:21 pm

Wszyscy


Zwierzoczłek nie stanowił wyzwania dla znacznie liczebniejszej grupy. Atak Ulbeka niemal powalił przeciwnika, dzieła dokończył spalony, jednym potężnym uderzeniem rozerwał klatkę piersiową stwora, połamane żebra i krew obryzgały dwójkę khazaldów nadając im upiorny wygląd.

W tym czasie Kala zdołała uspokoić dziewczyny do tego stopnia, że te przestały się rzucać i zdołała wyswobodzić je z więzów.

Walther pognał w las by skupić na sobie cześć pogoni.

 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr lis 13, 2013 5:08 pm

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Bezpośrednie zagrożenie wydawało się zażegnane, wojownicy ubili poczwarę. Tasha wyszła ze swojego ukrycia i podbiegła do Kali, by pomóc jej z dziećmi, a potem machnęła na stojących nad okrwawionym trupem wojowników.
Najważniejsze teraz było odprowadzić dzieci do wioski. Dziewczyna miała nadzieję, że jej towarzysze zgodzą się na taki plan działań, a nie postanowią gonić po lesie, by wybić tutejsze monstra co do nogi.
- Wracamy do wioski? - ubrała wreszcie w słowa myśli, które chodziły po jej ślicznej główce. Równocześnie, rozglądała się niepewnie dookoła.
 
Awatar użytkownika
Nefarius
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 3957
Rejestracja: śr mar 08, 2006 6:39 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw lis 14, 2013 12:04 pm

Obrazek

Ulbrek Osiem Palców


Krasnoludzki zabójca trolli był zadowolony z obrotu spraw. Cieszył się, że wraz z nieznajomym osobnikiem momentalnie poradzili sobie ze zwierzoludźmi. Takie stwory nie powinny stanowić żadnego zagrożenia dla tak dobrego wojownika jak Ulbrek, lecz szkoda było sił na zwykłe gory, skoro niebawem mogą pojawić się inne, silniejsze stwory, godne wpadnięcia pod topór rudobrodego mordercy. Truchło bestii padło bezwładnie na ziemię a Ulbrek zrobił w powietrzu młyńca swoim toporem.
-Chodźcie! Jestem tu! Chodźcie! Czekam na was bękarty kurwy i muła!- krzyknął na całe gardło.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

pt lis 15, 2013 12:09 pm

Obrazek
Karl Reisch


Kupiec podczas walki trzymał się lekko na uboczu obserwując, czy jego strzały nie będę gdzieś potrzebne ale nic ponad to. Nie chciał kusić losu. Gdy sprawa tej potyczki została rozwiązana zaczął się rozglądać szukając innych zagrożeń. Gdy dotarły do nich odgłosy innych zwierzoludzi skrzywił się
- Na oddech Morra. Trzeba jak najszybciej wrócić z dziećmi do wioski i potem zastanowić co dalej.
 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr lis 20, 2013 9:29 am

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore

Zrobiła kilka szybkich kroków w stronę nieznanego krasnoluda. Twarz miała spiętą, ale dzięki temu nie widać było na niej strachu, a tylko zmartwienie jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji.
- Czy mógłbyś z łaski swojej się zamknąć? - Powiedziała lodowatym tonem. - Jeśli chcesz zginąć to droga wolna, ale my pragniemy ocalić życia tych dzieci, więc racz nie zsyłać nam na głowy większej ilość tych poczwar.
Nie czekała na reakcję, obróciła się na pięcie.
- Spieszmy się - rzuciła do reszty drużyny i nie chowając miecza ruszyła w stronę wioski.
Ostatnio zmieniony śr lis 20, 2013 9:30 am przez Olhado, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr lis 20, 2013 10:01 am

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Tasha skrzywiła się wyraźnie, gdy krasnolud ryknął na całe gardło. Jak by nie mieli już dość kłopotów.
Cóż z drugiej strony, mieszkańcy lasów już wiedzieli gdzie są, mniej lub bardziej dokładnie, ale nie trzeba było ich dodatkowo zachęcać.
- Idziemy. - rzekła i skierowała się w stronę wioski, rozpaczliwie próbując sobie przypomnieć, czy przekraczali po drodze jakieś naturalne bariery, jak na przykład jakiś strumień, albo coś na ten rodzaj. Trzeba było spróbować zgubić pościg.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw lis 21, 2013 2:35 pm

Tasha, Kaladrea i Karl


- Idźcie my kupimy wam trochę czasu, a potem odbijemy się od nich i do was dołączymy - powiedział spalony stając obok swojego pobratymca. Udo również dołączył do nich - Idźcie już!

Z lekkim ociąganiem grupa wraz z myśliwym oraz dwójką dzieci ruszyła w drogą powrotną, na przemian biegnąć na przemian idąc, po jakimś czasie dzieci były tak wykończone, że trzeba było je nieść. Z daleka już było widać wioskę, kiedy nagle za sobą usłyszeli ryki nadciągających zwierzoludzi. Tym razem jednak towarzyszył im jeden znacznie potężniejszy ryk, jakby rozwścieczonego byka, nie mieli wątpliwości kto włączył się do pogoni.





Walther


Ork był wściekły widząc jak Walther próbuje uciec z pola walki. Szybko złapał za uzdę wierzchowca i wysyczał.

- Jak orki ginąć, człowiek ginąć też!

Zwierzoludzie byli o krok, reszta oddziału szykowała się do starcia.



Ulbek


Dwoje krasnoludzkich braci postanowiło poświecić swoje życie kupując czas reszcie na ucieczkę, nie spodziewał się po swoich braciach niczego innego. Z toporem w ręce przygotował się do walki. Na twarzach Udo i Spalonego dostrzegł zacięcie, desperacje ale i jednocześnie akceptacje tego, że przyjdzie im zginąć. Do walki wpadła grupka 5 zwierzoludzi. Czas było rozpocząć morderczy taniec. W oddali Ulbek słyszał zbliżający się kolejny oddział.

 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt lis 22, 2013 6:53 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta


Kawalerzysta raźno cwałował pilnując by za bardzo od ścigajcych go potworów nie odjechać gdy nagle wręcz nadział się na grupkę orków. Co więcej jeden z nich pokracznie bo pokracznie ale zrozumiale nawet próbował mówić po ludzku. Namawiał jeźdźca na wspólną walkę z bestioludami i mamił informacjami o nich. - Precz bestio! Jeszcze się taki von Falkenhorst nie narodził co by się z twą nacją bratał! - krzyknął w furii zmierziony samą myślą o takiej propozycji. Ork musiał nie mieć w ogóle zdania o imperialnych szlachcicach a przynajmniej tych z Averlandu tudzież mierzył go swą kłamliwą i oszukańczą miarą, że w ogóle proponował mu coś takiego!


Niestety potężny orczy wojownik mocarnie zdołał złapać Karego za uzdę i nie zamierzał puścić. Walther czuł, że jest w pułapce. Przed nim rozciągała się grupka złożona tak gdzieś z tuzina zielonoskórych a za nim już prawie go dopadła podobna grupka leśnych bestii. Myśl by te dwie gromady rzuciły się sobie do gardeł była wręcz przednia. Przy podobnym potencjale zapowiadało się na długą i wyrównaną walkę co było i jemu i im wszystkim jak najbardziej na rękę. Musiał tylko się wyrwać z tej matni!


- Precz rzekłem! - krzyknął spieniony zuchwałością i uporem orka. Ten trzymał uzdę Karego ale jeździec dalej mógł nim manewrować. Dał mu tak sprytnie znać, że wierzchowiec najpierw chwilę próbował ciągnąć orka jakby chciał się wycofać po czym na dany nagle znak jeźdźca popchnął zielonoskórego przez co ten stracił równowagę i zachwiał się. To było to o co chodziło młodszemu von Falkenhorstowi! Dał w bok Karemu i tym razem zachwiany ork nie miał już siły go dłużej powstrzmać. Kawalerzysta ruszył z kopyta w ostatniej chwili bo bestioludy już prawie wpadały w szereg orków a więc i w niego. Uznał, że zrobił co mógł w tej okolicy i czas było sprawdzić jak sobie radzi reszta.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

sob lis 23, 2013 11:41 am

Obrazek
Karl Reisch


Bieg był co najmniej męczący, szczególnie z parą berbeci pod opieką. Jego finał nie napawał za to optymizmem, zbliżająca się do nich pogoń nadszarpnęła pokłady jego optymizmu. Nie był to jednak czas na panikę. Chwycił pod pachę cięższe z dzieci i odezwał się do pozostałych.
- Rozdzielmy się, żeby utrudnić im zadanie. Spotkamy się we wiosce.
Momentalnie skręcił w bok szukając dobrego miejsca, żeby się ukryć.
- A teraz bądź bardzo cicho. Pokażemy tym głupka, jak to jest bawić się w chowanego.
Odezwał się szeptem do podopiecznego. Co prawda nie były to ulice ale taka gra była tym co naprawdę lubił. Czeka też na dogodny moment, żeby niepostrzeżenie dostać się do wioski.

 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

sob lis 23, 2013 10:52 pm

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore

Skwapliwie pokiwała głową na słowa Karla. Nie mogła wypowiedzieć aprobaty co do jego planu, bo po tym całym biegu lekko ją zatykało i czuła nieprzyjemne kłucie pod żebrami, ale kupiec zyskiwał w jej oczach przy każdej ostatnio napotkanej przeciwności. W odróżnieniu od rzucających się bezsensownie do każdej walki krasnoludów, on wolał nieco bardziej wyszukane taktyki co i jej zazwyczaj odpowiadało. Wzięła, więc mniejszą dziewczynkę na ręce i skręciła w innym kierunku szukając dogodnej kryjówki.
- Teraz musimy być bardzo cicho, a wszystko będzie dobrze i wkrótce wrócisz do mamusi.
Nasłuchiwała by wychwycić odpowiedni moment na przekradnięcie się do wioski. Kątem oka kontrolowała też jak zachowuje się dziewczynka, by w razie gdyby jakiś zwierzolud pojawił się zbyt blisko powstrzymać ją od wydania jakiegokolwiek dźwięku.

 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz lis 24, 2013 6:07 pm

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Ukrywanie się wydało się Tashy również lepszym pomysłem niż uciekanie. W szczególności, jeśli pościg pogoni za myśliwym i jego sforą.
Dziewczyna widząc jak jej towarzysze mykają w bok, uczyniła podobnie wraz ze swym psem. Niestety gdy wbiegała za kępę krzaków, które wydawały się jej dobrym schronieniem, zahaczyła o coś nogą i straciła równowagę. Udało się jej złapać za gałąź, by się nie wywalić, lecz niestety, złamała ją przy okazji. Nie było jednak czasu by szukać dalszej kryjówki.

 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw lis 28, 2013 10:54 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Averlandczyk czuł jak krew buzuje mu w żyłach. Jak zawsze gdy stawiał wszystko na jedną kartę i wygrywał. Teraz gdy już był prawie w matni pomiędzy dwiema bandami, gdy orczy szef bandy prawie go pochwycił i unieruchomił wystawiając na atak swoich kamratów i lesnych bestii już widział swój koniec. A jednak znów mu się udało i znów pędził na swoim wiernym wierzchowcu! Skutecznie udało mu się związać walką obie wrogie bandy i mógł wrócić do swoich towarzyszy.


Już z daleka widział, że coś jest nie tak bo zauważył tylko Udo, Spalonego i tego nowego krasnoludzkiego zabójcę. Nigdzie zaś nie było reszty drużyny. Krasnoludy zaś walczyły z czterema leśnymi rogatymi dwunogami. Walther wydał z siebie kolejny okrzyk bojowy swojego rodu. Wszyscy w okolicy i tak słyszeli odgłosy walki czyli szczęk broni, chrzęst pancerzy i wrzaski wojowników więc jeden więcej nie robił różnicy. Poza tym etyka rycerska wymagała by dać przeciwnikowi znać od kogo ginie. Walther wybrał na cel swojej lancy kolejnego przeciwnika i zaszarżował.


Ponieważ jego przeciwnik był tuż przy krasnoludach nie mógł sobie pozwolić na swobodę impetu ataku. Zapewne stąd rogatemu potworowi udało się uniknąć ataku Kawalerzysty. Niemniej zdjął z karku tego obcego krasnoluda drugiego przeciwnika. Wyglądało, że na tym szczęście potwora się wyczerpało bowiem nie był w stanie sprostać szermierczym umiejętnościom Averlandczyka. Ten raz za razem dźgał i kłuł go swoją lancą. Jesli tamten parował czy unikał ciosu okazywał się on zmyłką lub tylko jednym z kolejncych. Stopniowo każdy następny stawał się trudniejszy do obrony aż w końcu Walther wyczuł, że moment jest odpowiedni i krzyknął - Zdychaj! - razem z brutalnym dźgnięciem w dół które sięgło trzewi stwora prawie przyszpilając go do błotnistej gleby.


Śmiertelnie ranny rogacz zaryczał boleśnie oddając swym piekielnym bożkom dwą rogatą duszę. Zamierzał najwyraźniej zemścić się na swoim oprawcy bo ostatnim przedśmiertnym wysiłkiem, pomijając wbijjające sie w niego ostrze i drzewce, szarpnął się naprzód i udało mu sie trafić pochylonego w siodle Kawalerzystę. Co prawda niezbyt mocno bo i ramię już mu słabło i pancerz zrobil swoje ale jednak trochę napędził mu stracha. Na szczęście dla Averlandczyka to był ostatni jego wysiłek na tym swiecie i mógł się on zająć nastepnym przeciwnikiem.


Zdołał własnie wyszarpnąć lancę z parującego i ubłoconego truchła lesnej bestii gdy był świadkiem przerażajacej sceny. Widział jak z leśna bestia z triumfująceym wrzaskiem zadaje morderczy cios toporem osłabionemu ranami i walką Udo i jego głowa odlatuje i odtacza się kilka kroków dalej. - Niiieee! - wrzasnął zrozpaczony Walther. Był wściekły na siebie, że się spóźnił i nie zdołał ocalić drucha. - Giń poczwaro! - krzyknął wściekły i rozżalony po czym zaszarżował na pogromcę Udo. Widział jeszcze kątem oka jak ten obcy krasnolud też akurat powalił swojego wroga a i Spalony zdawał się być tego bliski. Było więc ich trzech na dwóch wrogów. Wynik mógł być tylko jeden i rozsierdzeni śmiercią towarzysza bez pardonu szybko rozsiekali pozostałe przy życiu potwory.


To jednak nie był koniec. Walther słyszał odgłosy nadciągających posiłków i bynajmniej nie dla nich. Zsiadł z konia i gorączkowo starał się zapakować ciało Udo do wierzchowca co wcale nie było łatwe. Na chwile przerwał gdy zdumiony usłyszał jak ten obcy krasnolud wrzaskliwie daje dowody, że chce stoczyć tu kolejną walkę z nadciągająca hordą. Walther który był zdaje się trochę lepiej zorientowany w stosunku sił wcale nie był pewny czy wygrają tą walkę. A był w kłopotliwej sytuacji bo z jendej strony nie wypadało zostawić krasnoludzkiego sojusznika samemu sobie a z drugiej przy takiej proporcji sił zostanie byłoby niezbyt mądre. W międzyczasie od Spalonego dowiedział się, że rozsądniejsza część ich drużyny zmierzała w stronę wioski i dzięki ich poświeceniu mieli szanse się urwać pogoni leśnych stworów.


Walther po całej walce i dotroczeniu wreszcie ciała krasnoluda do Karego oraz odnalezieniu jego głowy był spocony jak mysz i ciężko oddychał. Dosiadł wreszcie wierzchowca i od razu poczuł się pewniej. Chwile oceniał odległość pogonii i drogę jaką mieli do przebycia. Ten obcy uparty Khazad naprawdę nie ułatwiał mu zadania. Nie mieli czasu za dużo wiec odezwał się do niego krótko. - Jak się zwiesz mężny wojowniku? Ja jestem Walther von Falkenhorst z Averlandu. - zaczął rozmowę grzecznie jak wymagało tege dobre wychowanie. - Imponuje mi twoja odwaga jednak na próżno nam walczyć z tak nędznymi przeciwnikami gdy czekają nas prawdziwe boje z potężniejszymi przeciwnikami. Nasi przyjaciele udali się z powrotem do wioski Delber i reszta najsilniejszych poczwar na pewno uda się za nimi. Przyda nam się tam twoje silne i sprawne ramię. To jak wojowniku, pomożesz nam? - spojrzał na niego uważnie mając cichą nadzieję, że był wystarczająco przekonujący. Z ulgą zauważył, że tamten skinął głową na znak zgody.


Szybko poprosił Spalonego by wskazał Ulbekowi drogę do wioski. On sam obiecał dołączyć później. Miał jeszcze jedno do zrobienia bowiem te cholerne lesne stwory były całkiem szybkie. Może nie tak szybkie jak jeździec ale na pewno szybsze od ludzi a zwłaszcza powolnych krasnoludów. Dał w bok Karemu po raz kolejnu i przcwałował w pędzie w poprzek pędzącego stada przeciwników. Ci zaskoczeni widokiem wracającego wroga na momet przystanęli po czym rzucili się w pogoń za zwierzyną. Walther w lesie i obuczony zwłokami Udo nie czuł się tak pewnie jak na otwartym terenie jednak okazało się, ze możliwości jego i Karego są wystarczające. Gdy dotarł do jakiejś bezimiennej polanki uznał, że wystarczająco odbił z trasy i zarówno krasnouldy jak i elfka i ludzie mieli wystarczjąco dużo czasu a samotne zapuszczanie się głębiej w las nie byłoby zbyt rozsądnę. Wykorzystał więc fragment pustej przestrzeni do oporu i wreszcie mógł rozwinąć na Karym pełnie jego prędkości. - Dalej Kary, dalej! Pędź jak wicher! - krzyknął rozentuzjazmowany do swojego wierzchowca. Gdy dotarł drugiej strony stony obejrzał się przez ramię. Z satysfakcją obserwowa jak zziajani zwierzoludzie nie dotarli jeszcze nawet do połowy polanki. - Ha! Widzisz Kary? Ścigać się z Averlandzkim szlachcicem na jego ulubionym koniu! Też coś! - prychnął na poły pogardliwie na poły rozbawiony. Do był przełom w tej pogoni bo od tej pory słyszał swoich ścigających przeciwników co raz słabiej i rzadziej aż w końcu w ogóle umilkli.
  • 1
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości