Zrodzony z fantastyki

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 9
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr maja 08, 2013 11:34 am

Podobno nie ma wspanialszego widoku niż piękna, złota ostlandzka jesień. Niestety grupie podróżnych opuszczających bramy Wolfenburgu, nie dane było zobaczyć tego piękna. Tego dnia deszcz padał niezwykle obficie, ulicami miasta płynęły małe strumienie. Zrujnowane budynki tego niegdyś wspaniałego miasta, przeciekały wodą, zaś prymitywna kanalizacja nie nadążała z odprowadzaniem wody, która mieszając się z ludzkimi i zwierzęcymi odchodami oraz pomyjami rozlewała się na chodniki. Nieliczni przechodnie przebiegali od kamienicy do kamienicy, byle jak najszybciej znaleźć się pod suchym dachem.

Dwie kobiety i pięcioro mężczyzn ze smutkiem musiało przyznać, że sytuacja poza miastem nie była dużo lepsza. Trakt rozmókł na dobre i ich ciężkie podróżne uty grzęzły w kleistym błocie. W tych okolicznościach podróżni z niecierpliwością wyczekiwali, kiedy znajdą się w Lesie Cieni. Ten prastary bór porastał większość Ostlandu i choć krążące opowieści o zaginionych wędrowcach, ścieżkach prowadzących donikąd i grasujących goblińskich jeźdźcach na gigantycznych pająkach przyprawiały o ciarki i to wszystko jeszcze przed wojną, po inwazji chaosu, można było tylko zgadywać, co jeszcze się tam zalęgło. Jednak tym razem gęsty las oferował ochronę przed deszczem i jako takie szanse na podróż, bez błota przelewającego się przez cholewki butów.

Podróż zgodnie z mapą miała zająć nie dłużej niż kilka dni, góra tydzień przy złej pogodzie. Dassel położona była w malowniczej dolinie w samym centrum gór środkowych. Choć sam szlak do miejscowości nie należał do najłatwiejszych i wymagał pobudowania kilku mostów nad przepaściami i rwącymi strumieniami. Jednak dzięki swojemu położeniu wioska miała swoisty mikroklimat, który chronił ją od mroźnych wiatrów, a także uchronił przed splądrowaniem podczas przemarszu głównych sił Archona.

Pierwsze trzy dni nie były takie złe, droga pomimo tego, że nieco rozmokła była wyraźnie zaznaczona, i nie było zbyt wielkich obaw o zgubienie szlaku, przy dobrej pogodzie była na tyle szeroka, że mógł nią nawet przejechać zaprzęgniety w konie wóz. Las tworzył, tak jak podróżnicy przewidywali, osłonę przed deszczem i nawet udało się wyszukać nieco suchego chrustu na opał podczas postojów.Jednak im głęiej w las najemnicy zaczynali mieć coraz większe wrażenie iż nie są tutaj sami. Wczesnym popołudniem trzeciego dnia grupa dotarła do miejsca, gdzie zgodnie z mapą powinien być most. To co zastali zmroziło im jednak krew.

Nad głęboką na przeszło 10 metrów przepaścią, która była korytem rwącej rzeki, zamiast mostu przerzucona była lina, na niej zaś powieszone za szyje wisiały trzy ciała, ubrane w zniszczone już tuniki Valmira von Raukova. Widać było na pierwszy rzut oka, że ciała nosiły oznaki walki oraz, że wisiały tutaj od jakiegoś czasu, wyjedzone oczodoły i wygryzione przez ptactwo dziury w ciele nie pozostawały ku temu zadnych wątpliwości. Teraz przy ciagłych opadach rzeka wezbrała na tyle, że stopy niebostrzyków dotykały wzburzonej brunatnej wody.Wzdłóż koryta rzeki dął silony wiatr kołyszac wisielców na wszytskie strony. Podmuchy wiatru, szum rzeki i skrzypienie liny nie były jedynymi dźwiękami w tym ponurym miejscu, jeżeli ktoś wsłuchał się w dźwięki gdzieś na pogranicy słuchu a być może jedynie w wyobraźni rozchodził się złowieszczy śmiech.

Tymczasem krasnolud o poparzonej twarzy i dopiero na nowo odrastającej brodzie, którego towarzysze znali jedynie jako Spalony, [pochylił się przy konarze jednego z drzew. Dla większości z was nie było tam nic wartego uwagi, jednak krasnolud odczytał powoli zapisane znaki sekretnym językiem zwiadowców.

- Most zerwany ruszam, w dół rzeki, dzień z drogi stąd jest bród, spróbuję przejść.
- Most zerwany, znalazłem ciało Hansa powieszone na linie, nie mam możliwości go ściągnąć, bez zwracania na siebie uwagi. Ruszam w górę rzeki, dwa dni drogi stąd przepaść zwęża się na tyle, że być może uda mi się przeskoczyć na drugi brzeg.
- Hans i Stefan nie żyją, spróbuję zawrócić i powiadomić kapitana.


Na dole dopisane szybko i niewyraźnie jakby ktoś się spieszył.

- Znaleźli mnie,Krwawy Róg... - dalej ktoś dopisał potężnymi znakami - JEŻELI TO CZYTASZ, JESTEŚ NASTĘPNY!

Przez chwilę patrzyliście po sobie, przed wami były trzy możliwości zawrócić, podążyć w górę strumienia, lub w dół, każda z nich przyniosła waszym poprzednikom śmierć. Nie mieliście jednak czasu na rozmyślania, plusk w wodzie zwrócił waszą uwagę, by po chwili zdać sobie z przerażeniem sprawę, że po ścianie urwiska z niezwykłą zwinnością wspina się zielony, ociekający wodą wysoki na 4 metry Troll.

 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr maja 08, 2013 1:20 pm

Spalony

Deszczowa pogoda. Chyba nikt nie lubił deszczu, zimnych mokrych kropel wpadających za kołnierz, w mankiety, obciążających skórzane pancerze. A najbardziej deszczu nie lubił chyba Szarek. Kot schował się w plecaku krasnoluda pod wielką brezentową klapą i ani myślał wyściubiać nosa na zewnątrz. Sam Spalony szedł przez deszcz bez narzekania. Nawet chyba lubił jak krople deszczu odbijają się od jego łysej głowy, przynosząc ulgę suchej, zabliźnionej skórze. Odkąd zaś odrosły mu grube krzaczaste brwi i deszcz nie lał się do oczu, taka pogoda prawie w ogóle nie stanowiła problemu, nawet do mokrego ubrania dało się przyzwyczaić, więc Spalony szedł dziarsko przed siebie.

Gdy drużyna dotarła nad most, Spalony stanął z boku obserwując "most". Nie podobało mu się to co widział, ale pozostawił analizę problemu innym. Oparłszy się o drzewo zastanawiał się, dlaczego taki widok nie budzi w nim żadnych emocji? Czy był do niego przyzwyczajony? Może sam urządzał podobne przedstawienia? W każdym razie żołądek nie burzył się jakoś specjalnie, więc krasnolud nie zaprzątał sobie tym głowy.
~ Nawet dobrze, że pada ~ pomyślał ~ Przynajmniej smród rozkładu nie rozchodzi się wokoło ~

Gdy reszta przyglądała się znalezisku, mężczyzna zauważył drobne nacięcia na drzewie, które podpierał. Schylił się i dostrzegł coś na kształt liter. Nie były to litery alfabetu, jakie mógłby znaleźć np. w karczmie, ale bardziej znaki. Przez chwilę wpatrywał się w nie zanim doszło do niego, że rozumie co jest napisane. Przeczytał na głos, zwracając tym samym uwagę swoich towarzyszy. Jego szepczący głos przebijał się przez wiatr i wodę, brzmiał jak ścierane ze są kamienie.

Krasnolud przeczytał ponownie zatrzymując się na koślawych literach ostatniego zdania. Zanim zdążył zareagować, na skarpę zaczął gramolić się troll. W pierwszym odruchu Spalony stał jak sparaliżowany patrząc na mięśnie przeciwnika, jak falują pod skórą gdy ten wyciągał swoje cielsko z wody i wspinał się na górę.

Dopiero ruch w plecaku otrzeźwił go, było już jednak za późno by zaatakować przed trollem. Krasnolud poluzował rzemienie zsuwając plecak na ziemię.

Ostatnio zmieniony śr maja 08, 2013 1:40 pm przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr maja 08, 2013 3:15 pm

Obrazek
Karl Reisch

Opuszczenie rodzinnego miasta przyniosło Karlowi ulgę, ale również wbijało weń lekkie poczucie winy. Z jednej strony wiedział, że powinien zostać na miejscu i pomagać siostrze w odbudowie, jak i zacząć pracować nad własną przyszłością. Z drugiej widok Wolfenburgu w takim stanie zadawał mu prawie fizyczny ból. Pocieszał się, że to co teraz miał zrobić przysłuży się wszystkim.

Wędrówka przez las budziła co najmniej dziwne uczucie. Choć nie raz i nie dwa dwa pokonywał tą trasę tym razem naprawdę czuł ciarki na plecach myśląc o tym wszystkim co może czaić się pośród drzew. W sumie powinni iść teraz przodem żołnierze, przeczesując tyralierą gąszcz i wybijając wszystkie stwory, które zostawiła po sobie Inwazja. Na to nie było jednak szans i to przez najbliższe lata. Za to byli tutaj oni i będą musieli zmierzyć się ze wszystkim co na nich czeka. W sumie może to i dobrze. Szybko pozbył się ponurego nastroju i ponownie na jego twarzy zabłysnął lekki uśmiech. Oczywiście kręcił się w pobliżu dwóch towarzyszek lekko zabawiając je rozmową, na luźne tematy. Starał się, żeby ta podróż wyglądała jak z gatunku tych beztroskich, pomimo, że dla wszystkich było oczywiste, że tak nie jest.

Gdy jego instynkt zaczął mu podpowiadać, że coś się święci, zaczął baczniej przyglądać się okolicy. Nie dawał tego po sobie poznać, ale był trochę nerwowy - bardziej niż zwykle. Była to bardziej kwestia tego, że nie wiedział z kim tak naprawdę przyszło mu podróżować, ani na co może liczyć jeśli dojdzie do starcia. Szczególnie, że on nie był typem wojownika, z czym się zupełnie nie krył. Przynajmniej była w śród nich dwójka krasnoludów, a to oznaczało, że może nie będzie źle.

Most był dla niego niemiłym zaskoczeniem, zarówno jeśli chodziło o jego brak, jak i obecność ciał. Zbyt wiele takich rzeczy naoglądał się przez ostatni rok, żeby robiło to na nim wrażenie, ale mimo wszystko - szkoda ludzi. A potem pojawił się troll. Troll... Karl patrzył na niego jak urzeczony nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
- Mostu nie ma, a troll został...
Mruknął pod nosem i gapił się na niego z lekko rozdziawionymi ustami.

Ostatnio zmieniony śr maja 08, 2013 5:28 pm przez Qrchac, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr maja 08, 2013 6:40 pm

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn

Mimo kiepskiej pogody i ponurego nastroju Tasha była wesoła, wręcz podśpiewując sobie czasem, lub rzucając kijka Teufel 'owi. Co więcej, woda zdawała się jej nie imać, mimo iż lało niczym z cebra, Tasha była sucha. Zapytana o to, wyjaśniła, że to Elfia magia ją chroni. I zaproponowała, że może ochronić również pozostałych.
Chętnie też gawędziła z Karlem, wręcz posuwając się niekiedy do pikantnego flirtu. Wrodzony wdzięk, śliczna buzia i arsenał tysiąca spojrzeń, minek i uśmiechów zazwyczaj pozwalał jej pozyskać serca mężczyzn, a niekiedy i więcej.

Dziewczyna przyglądała się wisielcom. Nie lubiła widoku gnijących trupów. Teufel wyszczerzył zęby i powarkiwał złośliwie na trupy. Tasha trzymała się na uboczu, starając się nie podchodzić za blisko. Niech inni zbadają nieszczęśników.
Gdy Spalony przeczytał wiadomość, dziewczyna natychmiast zaproponowała bród. Nie zdążyła jednak rozwinąć swej myśli gdyż z wody wyciągnął swe olbrzymie, masywnie umięśnione cielsko troll... Ogromna bestia poczęła wdrapywać się po zboczu, zrzucając w dół kamienie i piach. Tasha otworzyła usta w oniemieniu. To coś miało jakieś cztery metry... albo więcej. I było blisko... za blisko... oh.. cholera!
Teufel zajął miejsce przed swoją panią, obnażył swoje potężne kły i zaczął groźnie warczeć. Tasha cofnęła się o krok, jednak jej plecy natrafiły na twardy opór. Instynktownie dotknęła przeszkody. Chropowata powierzchnia zdradziła jej, iż to jedno z drzew. Ciężko oddychając, Tassa wpatrywała się w zbliżające się monstrum. ~ Byle by nie ruszyło w moją stronę. Tylko nie w moją stronę... - modliła się.

 
Awatar użytkownika
K.D.
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1103
Rejestracja: śr paź 19, 2005 8:13 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr maja 08, 2013 8:11 pm

Kasimir Faust


-Nienawidzę tego gówna- Westchnął pod nosem młodzieniec, rozchlapując gęste, brunatne błoto przy każdym kroku. Porządne, skórzane obuwie, specjalnie zamówione u altdorfskiego szewca na długą podróż, było zupełnie niewidoczne spod zaskorupiałej masy. Irytacja początkującego czarodzieja rosła z każdą nocą którą spędził marznąc na mokrej trawie dzieląc płaszcz z wszelkiej maści pełzającymi potwornościami i z każdym dniem który niezmiennie marnotrawił na wielogodzinnej wędrówce w deszczu i wietrze mimo odcisków i rozbolałych nóg. Na propozycję elfki wymruczał pod nosem jakieś przekleństwo i prędko się od niej oddalił, chociaż widać było że gdy nieopatrznie rzuciła słowo "magia" cały się nastroszył i przez dłuższy czas rzucał jej krzywe, ukradkowe spojrzenia. Widać strach przed zabobonem był silnie zakotwiczony nawet w mentalności światowych i obytych mieszkańców Altdorfu...

Wczesnym popołudniem trzeciego dnia chłopak przestawił się na pełne zmęczenia zrezygnowanie. Człapał sobie z gdzieś z tyłu grupy i z nudów wpatrywał się w zroszone deszcze korony drzew które mijali. Od czasu do czasu rzucał okiem na mapę, chociaż od poprzedniego dnia był pewien że idą w dobrym kierunku, a nie było sensu ryzykować zamoczenia cennego pergaminu.

Zamyślony, nie zdał sobie nawet sprawy z nasilającego się szumu napęczniałego deszczówką rwącego potoku i z całym impetem wpadł na plecy idącego przed nim towarzysza gdy ten nagle się zatrzymał.

-Uff! Co jest, ku...- Nie zdążył dokończyć, wpatrywał się bowiem w scenę która zatrzymała ich niewielki korowód. Trzy podgniłe truposze zrobiły na Kasimirze niemałe wrażenie. Chłopak zmarszczył brwi i zaklął soczyście, odwracając wzrok. By ukryć drżenie rąk zdął z ramienia kuszę i przykucnął by ją naciągnąć, ledwo radząc sobie z wysupłaniem spod płaszcza grubego bełtu o lotkach z łabędzich piór. Z uporem maniaka walczył z orzechem, nie chcąc patrzeć w stronę makabrycznego widoku - to co załatwiło tamtych facetów mogło w każdej chwili wyskoczyć na nich. Oczyma wyobraźni ujrzał samego siebie z perspektywy napinającego łuk w krzakach goblina.

Nie pierwszy raz w życiu widział martwego człowieka. Gdy dotarł do Ostlandu, w każdej wsi mijał go wyładowany truchłami wózek grabarza. Choroby i głód zbierały swoje żniwo wśród ocalałych w nie mniejszym stopniu niż miecze maruderów Chaosu. Ale mimo to wizja premedytacji z jakąś ktoś - lub coś - trudziło się by zbeszcześcić ciała zarżniętych mężczyzn tworząc z nich swoistą ozdobę mostu wyprowadzała go z równowagi. I budziła w nim gniew.

Wyprostował się wreszcie, kurczowo ściskając gotową do strzału broń, nieco już uspokojony. W międzyczasie okaleczony krasnolud odnalazł i rozszyfrował napis który pozostawili po sobie nieboszczycy. Kasimir przełknął głośno.

-Cholera jasna. W górę, w dół i z powrotem, a wszyscy i tak skończyli tutaj. Mam co do tego złe prze...- Po raz kolejny młodzianowi nie sposób było dokończyć wypowiadanego zdania, gdy kątem oka zobaczył wyłaniającego się z rzeki trolla. Z zaskoczenia aż mu się wąs wyprostował, ale przerażający widok nie pozbawił go zimnej krwi z której słynęli Faustowie. Wyuczonym, choć niezgrabnym ruchem, jakby wiedziony instyktem, czrodziej przyłożył kolbę kuszy do policzka, wypuścił z płuc powietrze i posłał furkoczący pocisk prosto w łeb monstrum. Bełt przeszył policzek potwora, choć sądząc po tym że bestia nawet nie mrugnęła nie było powodów do świętowania. -Ruszać się!- Krzyknął do towrzyszy, widząc że niektórzy stoją w szoku jak słupy soli. Kląc na czym świat stoi Kasimir chwycił przerażoną elfkę za szczupły nadgarstek i odciągnął ją parę kroków do tyłu, w pośpiechu wymachując komicznie bezużyteczną już kuszą. Jednocześnie szukał w zakamarkach pamięci jakichkolwiek informacji na temat tego pospolitego, choć nie mniej przez to niebezpiecznego imperialnego szkodnika jakim był trollus vulgaris.

Wtem w jego nozdrza uderzył charakterystyczny zapaszek. Nie można było go z niczym pomylić - ta sama stęchlizna panowała w labolatorium mistrza Gorgo, bijąc się z antycznego słoja wielkości małej beczki podpisanego...

-Troll rzeczny! To jest troll rzeczny!- Wydarł się młodzieniec. -Zakryjcie czymś twarze i oddychajcie przez usta, bo sam smród wywróci wam kiszki! Bijcie z całych sił bronią i ogniem, żeby nie mógł się zregenerować! I nie pozwólcie mu was obrzygać!- Ostatnia uwaga brzmiała dość enigmatycznie, chociaż bez wątpienia żaden z obecnych nie miał zamiaru na własnej skórze sprawdzać na czym polega zostanie obrzyganym przez rzecznego trolla. Jednocześnie Kasimir przypomniał sobie o ciążącej mu w torbie pełnej butelce oleju do lamp, ważnego komponentu jednego z prostych czarów które znał. Cóż, nie mógł sobie wyobrazić lepszego momentu do zużycia łatwopalnej substancji niż podczas eksterminacji tego cuchnącego gnoja... Tylko niech te cykory się w końcu ruszą!

Ostatnio zmieniony wt maja 14, 2013 4:35 pm przez K.D., łącznie zmieniany 5 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

śr maja 08, 2013 9:25 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Pogoda nie nastrajała go optymistycznie. Nie lubił tej szarej, dżdżystej północnej jesieni z wszechobecnym półmrokiem i błotem. Tak samo jak nie lubił otaczających go obecnie lasów. Jako urodzony kawalerzysta preferował otwarte, płaskie przesztrzenie gdzie było miejsce na porządną szarżę. Zaś ten cały Ostland przypominał jeden cholerny wielki las z gdzieniegdzie przypadkową zatkniętą wioską obecnie na ogół opuszczoną, spaloną, splądrowaną lub dla odmiany przepełnioną uchodźcami. Za to zdecydowanie powszechnie z nadmiarem głodu, chorób i wszechobecnego cierpienia we wszelkich odciniach. Cięzko obecnie była doświadczana ta kraina.


Efektem ubocznym ciągłego oberwania chmury były trudności jakie mieli z utrzymaniem w porządku ekwipunku, zwłaszcza metalowych elementów. Mężczyzna z rodu von Falkenhorstów miał największe problemy z ciągłą walką o utrzymanie w czystości pancerza. W obecnych warunkach pochłaniało to wręcz olbrzymie ilości czasu i oliwy i zajmowało mu większość wolnego czasu. ~ Przydałby mi się giermek... ~ zauważył kwaśno z ponurą autoironią. Na takie okoliczności własnie wymyślono giermków. Niestety na razie musiał radzić sobie sam.


Jako jedyny z całej dość przypadkowej w sumie gromadki posłańców miał konia i na nim jechał. Cieszył się, że nie musi się taplać w błocie osobiście jak jego towarzysze. Był nimi zainteresowany, musiał przyznać, że trafiła mu się dość niezwykła kombinacja współpodróżników. Pierwszy raz tak na dłużej mógł przebywać z kimś z Altdorfu i tojakimś uczonym chyba no i z Brodaczami o Skośnouchej nie wspominając. Był ich ciekawy choć nie wścibski. Jedynie w rozmowie z elfką spytał o jej imię bo wszystkie imiona jakie słyszał o przedstawicielach jej rasy były jakieś takie egzotyczne a jej brzmiało całkiem swojsko. Generalnie jednak jako typowy wojownik najbardziej lubił rozmawiać o broni, walkach, bitwach oraz ostatniej wojnie. No i o koniach oczywiście.


Gdy dotarli do rzeki i oczom ich ukazała się lina z wisielcami odruchowo przeżegnał się i nerwowo rozejrzał się wokół. W tak ciasnej przestrzeni czuł się niepewny i stłamszony i wrażenie, że coś zaraz spadnie mu na głowę było bardzi silne. Zdążył poprzeć zdanie elfki co do brodu, skakać mu się niespecjalnie uśmiechało choć pewnie jako konny miałby najłatwiejsze zadanie. Wówczas z rumorem zaczęła się piąć z rzeki olbrzymia ociekająca wodą, błotem i zielskiem dwunoga bestia. ~ Troll... Na młot Sigmara, jaki on wielki! ~ zdarzału mu się spotykać już te stworzenia ale jakoś nigdy nie był wcześniej w tak małej grupce. Koń się spłoszył i najwyraźniej wolał znaleźć się gdzie indziej.Walther wiedział, że powinien zaszarżować stwora by dopełnić chwalebnego obrazu swoich przodków ale jakoś nie mógł się zmusić dowydania zwierzęciu odpowiedniej komendy. Tymczasem potwór się zbliżał i wkrótce miał ich dopaść.
 
Awatar użytkownika
uday
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 59
Rejestracja: pn wrz 05, 2005 8:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw maja 09, 2013 1:42 am

Udo Amboss


Stolica Ostlandu z pewnością była teraz niegościnnym miejscem, gdzie częściej można było spotkać oprychów, niż uczciwych obywateli. Po opuszczeniu Wolfenburga Udo poczuł więc się pewniej. Całe życie wędrował północnym skrajem Lasu Cieni i chociaż nasłuchał się od traperów o monstrach zamieszkujących głuszę, to nigdy nie napotkał na nic gorszego niż kilka paskudnych orków. Jak straszna może być w takim razie południowa część tej pradawnej kniei? Stwierdzając, że raczej nie gorsza Udo rozluźnił się, a jego ponury wyraz twarzy ustąpił determinacji.


W trakcie wędrówki Udo cały czas forsował do przodu, a gdy zauważył, że znów oddalił się od grupy, czekał na nich z potępiającym wzrokiem. W końcu nie ma czasu do stracenia, Kapitan czeka na nasz raport. Wiele istnień może od tego zależeć. Powaga zadania i poczucie przydatności dla bratniej rasy dodawała młodemu krasnoludowi wigoru.


Gdy tylko Udo zauważył linę z wisielcami, wiedział że nie może zostawić tak ciał tych żołnierzy. Zasługiwali na to, by złożyć ich w mogile i zamierzał tego przypilnować. Postawił swój plecak na wystających korzeniach jednego z pobliskich drzew i zaczął grzebać w poszukiwaniu liny.

~ Ugh, nie wiedziałem, że ludzkie zwłoki potrafią tak cuchnąć.
Gdy smród zaczął się nasilać, walcząc z obrzydzeniem, Udo odwrócił się i zamarł z liną w ręku.
~ Traperzy mieli jednak rację... Trolle istnieją!
Mimo iż ogólny wygląd pasował do opisów podawanych przez leśników i zwiadowców z północy Ostlandu, Udo nie mógł sobie przypomnieć żadnych szczegółów o tym, jak sobie radzili z takimi monstrami.

Ostatnio zmieniony czw maja 09, 2013 10:49 am przez uday, łącznie zmieniany 4 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

czw maja 09, 2013 10:52 pm

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore


Mimo że wolałaby nie tonąć w błocie podczas wędrówki, to ani trochę nie narzekała. Zarzucony na głowę kaptur i gruby płaszcz całkiem nieźle się sprawdzały przy takiej pogodzie. Towarzysze drogi wciąż budzili jej ciekawość, ale że sama nie lubiła odpowiadać na pytania to też ich im nie zadawała. Karla nie zbywała starając się zachowywać przyjaźnie, ale jej wrodzona zdolność do nie rzucania się w oczy i nie wybijania ponad przeciętność musiała sprawiać, że przy elfce wydawała się strasznie nudna i nijaka.

Gdy dotarli do miejsca, gdzie powinien być most skrzywiła się i obwiązała usta i nos szalem by nie wdychać trupiego smrodu. Kiedy Spalony skończył czytać było już jasne kim byli nieszczęśni wisielcy. Powoli zaczynała rozważać jak ich stamtąd ściągnąć, próbując sobie jednocześnie przypomnieć czy „Krwawy Róg” jej coś mówi.
Na dłuższe przemyślenia brakło jednak czasu, bo pojawił się troll. Coś prawie trzy razy większego od niej było wystarczająco straszne by dziewczyna pobladła, zrobiła kilka kroków w tył i bardzo niepewną minę. Mogła mieć tylko nadzieje, że w ich małej grupce wyda się trollowi najmniej smakowitym kąskiem.
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt maja 10, 2013 1:13 am

Wszyscy


Pojawienie się trolla wyraźnie wstrząsnęło grupą poszukiwaczy przygód, bowiem zaledwie jeden z nich włączył się do walki. Zielonoskóry w połowie wspinaczki zatrzymał się na chwilę i spojrzał na zwisające na linie ciała. Już mieliście nadzieję, że zacznie obżerać powieszonych zwiadowców i zostawi was w spokoju, kiedy bestia nagle pokręciła głową i ruszyła w górę. Bojowy pies elfki tylko czekał by dorwać się do potwora, choć przy rozmiarach trolla Teufel wyglądał jak niegroźny kundel, to jednak był odważnym psem szkolonym do walki. Teufel skoczył na nogę przeciwnika, Troll jednak z łatwością ją podniósł i pies o mało nie zatrzymał się w rzece poniżej. Zielonoskóry zamachnął się próbując kopniakiem strącić psa do wody, ale i jemu atak się nie powiódł. Doświadczony Teufel już dawno odsunął się przed uderzeniem i stał ponownie szykując się do ataku z obnażonymi kłami.

Podczas gdy rozmiar i zapach trolla wlewały trwogę w serca podróżników, część zdołała wyrwać się z objęć strachu i mieli teraz szansę na atak, być może jedyną szansę zanim walka rozpocznie się na dobre i ktoś przypłaci ją życiem. Towarzysze szykowali się do działania, jednak rozmokła ziemia i wciąż padający deszcz sprawiały, że to nie będzie łatwa potyczka.




 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt maja 10, 2013 9:32 am




Widząc jak prawie cała drużyna zamarła na widok przeciwnika, Spalony uniósł swój młot sprawdzając jego wagę. Działał instynktownie, wierząc, że w poprzednim życiu był wojownikiem zdolnym pokonać taką bestię. Ruszył powoli do przodu i lekko w bok zachodząc napastnika z jego lewej i wykorzystując fakt, że wielkolud zajęty był psem, krasnolud miał przez chwilę przed sobą plecy przeciwnika. Spalony złapał mocniej oburącz młot i ruszył do ataku. Przebiegł dwa, może trzy metry akurat w momencie w którym troll odwracał się zrzucając psa ze swojej nogi. Było za późno by się wycofać. Zimne spojrzenie krasnoluda wycelowane było w kolano przeciwnika. Brodacz zrobił jeszcze dwa szybkie kroki i wybił się w powietrze uderzając potężnie znad głowy. Reakcja zielonego monstrum była zbyt wolna, by krasnolud mógł chybić. Spalony poczuł jak jego broń natrafia na opór...


Ostatnio zmieniony pt maja 10, 2013 9:36 am przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt maja 10, 2013 9:37 am

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Wcześniej... podczas drogi...
Na zadane przez Walther 'a pytanie na temat jej imienia, dziewczyna roześmiała się perliście, a jej głos brzmiał niczym srebrne dzwoneczki. - O mój drogi Walther. Mój brat wołał na mnie Lorandara. Lecz moja matka nie nadała mi imienia. Ludziom zaś nie podobało się elfie imię, i nazwali mnie Tasha, też nie wiem dlaczego. Ale tak zostało. Mojemu mężowi... byłemu mężowi. - wyjaśniła szybko. - również bardziej pasowało imię Tasha, a ja przywykłam do tego imienia. Lecz ty możesz zwać mnie jak ci pasuje. - dziewczyna uśmiechnęła się do niego zachęcająco.
Tasha zaprzyjaźniła się też z koniem rycerza. Dziewczyna miała dar i zwierzęta widocznie czuły się dobrze w jej towarzystwie. Pełen temperamentu bojowy rumak, przy niej zamieniał się w potulną dobroduszną szkapę, łasą na pieszczoty i miłe słówka z ust elfki.

Kasimir wydawał się nieco niechętny, a w każdym razie miał jakieś uprzedzenia przeciw elfce. Tasha postanowiła nad nim nieco popracować. Nie chciała mieć w grupie kogoś, kto mógłby jej zagrażać. A wiedziała, że strach, pospolite przesądy i uprzedzenia szybko mogą przemienić się w nienawiść a ta doprowadzić do dramatycznych w skutkach czynów.
Dziewczyna zatem była szczególnie miła do uczonego, nawiązując w rozmowie do rzeczy, o którychkolwiek lubił opowiadać. Słuchała zatem z zapartym tchem jak młodzieniec opowiadał o swych studenckich czasach, o naukowych faktach jak i o historii. Szczególnie nauka i historia zdawały się gorąco interesować elfkę. I jaki to mężczyzna nie zmięknie, gdy śliczna dziewczyna na jego słowa wzdycha z słowami - jakiś ty mądry.....



Teraz... walka przeciw trollowi.
Kasimir zacisną swą dłoń na nadgarstku Tashy, wyrywając ją z osłupienia i odciągając na bok. Elfka uśmiechnęła się, mimo sytuacji, ciepło i szepnęła - dziękuje...
Troll wdrapał się już na górę i rozglądał się chciwie po zebranych. zapewne rozmyślając, kto tu robi najsmaczniejsze wrażenie.
Tasha uniosła obie ręce nieco w górę, szepcząc coś w języku magi. Jej szczupłe dłonie wykonały kilka szybkich, skomplikowanych znaków. i... nic. Nie było grzmotu, nie pofrunęły żadne ogniste pociski. Lecz uśmiech na ślicznej buźce dziewczyny świadczył, że cokolwiek robiła, powiodło się.
- Teufel, bierz! - na słowa swej pani wielki pies rzucił się do ataku. Niestety, jego szczęki miały problem znaleźć jakieś wrażliwe miejsce, i ześlizgiwały się na mokrej skórze potwora.

Elfka uważnie obserwowała trolla, jeśli jej czar zadziałał, a troll zastygł w bezruchu, zawołała - Mam go! Teraz, atakujcie puki jest zamroczony!
Ostatnio zmieniony pt maja 10, 2013 9:48 am przez Ehran, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt maja 10, 2013 1:05 pm

Wszyscy


Po tym jak elfia czarodziejka splotła zaklęcie, oczy trolla rozszerzyły się i wyraz twarzy przybrał groteskowy wygląd. Ręce trolla powędrowały do jego twarzy, przez chwilę stał tak zakrywając swoje oczy jakby chciał w ten sposób zasłonić się przed całym światem. Zielonoskóry zdawał się zupełnie nie zwracać uwagi na to co się w okół niego działo, pis bojowy ujadał w okół jego nóg, lecz troll nawet nie drgnął pozwalając kłom zwierzaka ślizgać się po jego skórze.


 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt maja 10, 2013 1:52 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Zaskoczenie całą sytuacją i dość nagłym atakiem bestii minęło. Walther widząc jak czworonóg uwija się wokół monstrum i jak do walki włącza się krasnoludzki młociarz otrząsnął się na tyle, że zaczął szykować się do ataku. Dobył z troka przy uprzęży swoją lancę i dał nogami wierzchowcowi sygnał do ataku. Ten posłuszny woli swojego pana i treningowi jaki przeszedł przewyciężył swój naturalny strach przed potworem i ruszył na ich wspólnego wroga.


Błoto rozbryzgiwało się spod kopyt zwierzęcia które stopniowo nabierało prędkości. Każdy krok był dłuższy od poprzedniego aż w końcu przeszedł w pełen galop. Jeździec zacisnął zęby mierząc w sam środek ogromnej sylwetki. Wydał też zawołanie bojowe członków swego rodu - Faaalkeeeeen! - tak wyliczył moment, że skończył tuż przed tym gdy grot lancy uderzył w cel. Trafił dokładnie tam gdzie chciał i poczuł satysfakcjonujący opór cielska w które się on zagłebiał.
 
Awatar użytkownika
K.D.
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1103
Rejestracja: śr paź 19, 2005 8:13 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt maja 10, 2013 6:30 pm

Obrazek

Kasimir Faust


Młodzieniec rzucił kuszę w błoto pod nogami, padł na kolana i zaczął gorączkowo grzebać w przewieszonej przez ramię torbie. Gdy tylko jego palce poczuły gładką glinę z którego zrobiono flaszkę natychmiast wyrwał znalezisko i jednym ruchem szczęk złamał pieczęć na jego korku, wypluwając go gdzieś na bok.

-Raz kozie śmierć- Szepnął, nalewając trochę nafty na wełnianą skarpetę i wtykając ją do szyjki. Miał wrażenie że całość zajmuje mu wieki, mimo że zapalenie skarpety hubką i krzesiwem trwało tylko parę chwil - rzecz niewiarygodna przy danej pogodzie. Zdecydowanie sprzyjało im szczęście.

Czarodziej wstał z klęczek i omiótł wzrokiem sytuację. Teraz było znacznie lepiej - jego towarzysze wzięli się w garść i lada moment mieli spuścić cuchnącemu zielonoskóremu pożądne manto. A przynajmniej na to miał nadzieję. Wziął porządny zamach i...

Omal nie upuścił prowizorycznej bomby widząc co robi elfka. A więc to naprawdę magini? Po części zawładnęła nim ogromna ciekawość odnośnie natury elfiej magii - mało który staroświatowiec miał okazję być w bezpośredniej bliskości elfiego czarodzieja, którzy mieli różnić się od naszych niczym diamenty od kamieni. Z drugiej strony elfka nie zdawała się rozumieć jakie implikacje niesie za sobą rzucanie czarów na lewo i prawo w Imperium - wielu ludzi chętnie zobaczyłoby jak czarownica płonie, a może nawet wśród ich towarzyszy znajdzie się jeden czy drugi nadgorliwiec. Kasimir niezwłocznie będzie musiał...

-...Urwa!- Krzyknął, gdy przypomniał sobie że nadal trzyma ładunek płonącej cieczy. Odruchowo odrzucił go od siebie. Butla chwilę koziołkowała, Faustowi zaś wydawało się że jest świadkiem jej lotu w zwolnionym tempie - naczynie płynęło przez powietrze jak mucha w smole, zostawiając za sobą ogon pomarańczowego płomienia. W końcu zaś zatrzymało się prosto na obwieszonym wodorostami nosie trolla.

Głowę i tors potwora oblał wściekle płonący płyn. Swąd palonego mięsa niemal stłamsił smród stworzenia, a gęsty czarny dym buchnął w przestworza. Monstrum wydało z siebie potężny ni to ryk, ni to wrzask, próbując zadławić pożogę.

-Nie dajcie mu wskoczyć do rzeki! Niech płonie!- Krzyknął do kotłujących się przy trollu towarzyszy. Trawiony tańczącym płomieniem, ryczący w agonii zielonoskóry pomiot był pięknym widokiem dla oczu Kasimira. Od oczyszczającego ognia biła energia i potęga która odurzyła młodzieńca i sprawiła że uśmiechnął się szeroko.

Ostatnio zmieniony pn maja 13, 2013 2:03 pm przez K.D., łącznie zmieniany 6 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
uday
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 59
Rejestracja: pn wrz 05, 2005 8:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pt maja 10, 2013 11:46 pm

Udo Amboss


Czując przytłaczający smród i ogarniający go strach, Udo mimowolnie zaczął się cofać. Z początku powoli, zaś gdy przyspieszył wylądował plecami w błocie. Obrócił się i na czworaka i na wpół biegnąc dotarł do najbliższego drzewa opierając się o Niego plecami. Nagła fala smrodu dotarła do jego nozdrzy i mógł już myśleć tylko o jednym - jak pozbyć się tego odoru.


Ostatnio zmieniony ndz maja 12, 2013 8:57 pm przez uday, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Olhado
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 72
Rejestracja: pn kwie 29, 2013 2:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

sob maja 11, 2013 12:08 am

Obrazek
Kaladrea “Kala” Lartore

Mimo, że większość ekipy już się otrząsnęła i rzuciła do walki to Kaladrea nadal stała w tym samym miejscu. Jej ręka powędrowała do rękojeści miecza, ale jakoś nie mogła się zebrać żeby go dobyć. W myślach widziała obrazy, w których troll kopie ją swoją wielką nogą i słyszy pękające jak suche patyczki własne kości.
Gdy potwór zaczął się palić zbliżenie do niego stało się jeszcze mniej kuszące. Więc sekundy mijały, a dziewczyna wciąż walczyła z samą sobą by się ruszyć.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

sob maja 11, 2013 3:31 pm

Obrazek
Karl Reisch

Czas wokół niego zwolnił, a pole widzenie zawęziło się do gigantycznej postaci.
~Troooolllll.... Troll.... TROLL!
Huk rozbitej flaszki i smród palonego ciała wyrwał go z odrętwienia. Jego umysł nagle postanowił pracować w taki sam sposób jak robił to zazwyczaj, czyli dość sprawnie. Momentalnie odskoczył w tył poza zasięg łap przeciwnika i zaczął sięgać po przewieszony na ramieniu łuk. Nie miał jednak zamiaru strzelać, czekał na dalszy rozwój sytuacji.

 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

sob maja 11, 2013 11:26 pm

Wszyscy


Walka rozgorzałą na dobre Spalony ruszył do ataku, i po chwili wyszukał odpowiednie miejsce, jego potężny młot zderzył się z ogromnym mięśniem Trolla, zielonoskóry aż ryknął z bólu, gdy młot miażdżył jego tkanki, a na nodze w miejscu uderzenia, niemal natychmiast widać było spory krwiak. Zaraz po tym uderzyła elfka, ze swoją magią, co sprawiło, że Troll stał się łatwym celem dla pozostałych. Na taką okazję tylko czekał Walther, lanca rycerza wbiła się podbrzusze przeciwnika, i obficie spłynęła krwią. Giermek był przekonany, że to już koniec walki, jakież było jego zdziwienie, gdy po wyciągnięciu lancy rana niemal natychmiast zasklepiła się. Wtedy na genialny pomysł wpadł Kasimir, ognisty pocisk pokrył niemal całe ciało trolla, tym razem jednak jego działo zdawało nie radzić sobie ze skutkami ognia, rany pozostawały otwarte, a wciąż płonąca skóra, pokrywała się licznymi pęcherzykami. Troll dopiero teraz wyrywając się z mocy elfiego zaklęcia zdał sobie sprawę jaka krzywda mu się dzieje i zawył wściekle szukając ofiary do zemsty.
Płomienie miały też swoją negatywną stronę, bojowy pies który towarzyszył elfce nie był w stanie znaleźć miejsca do ugryzienia bez narażania się na podpalenie, więc ograniczył się tylko do wściekłego ujadania.

 
Awatar użytkownika
K.D.
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1103
Rejestracja: śr paź 19, 2005 8:13 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz maja 12, 2013 12:09 am

Kasimir Faust


Czarodziej nie zwlekał, chwycił leżącą nieopodal kuszę, napiął grubą cięciwę i złożył się do strzału. Wiedział że nie mogą przestać atakować potwora - na jego oczach straszne rany zadane przez rycerza zniknęły jak srebrna zastawa po krasnoludzkim weselu. Jednocześnie miał nadzieję, że rzucony przez niego płonący pocisk zada przeciwnikowi na tyle poważne rany, że pozostanie im go już tylko dobić.

-Powinienem to nazwać koktajlem Kasimira- Zamyślił się na głos, naciskając spust i posyłając bełt prosto w oko rozszalałej kreatury. Niestety, czy to z refleksu, czy zupełnym przypadkiem, monstrum zasłoniło się łapą i pocisk utkwił w grubej skórze jego lewego ramienia. Tymczasem płomienie wciąż trawiły jego cielsko.

Ostatnio zmieniony ndz maja 12, 2013 12:51 am przez K.D., łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz maja 12, 2013 10:01 am

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Tasha z iskierką w oku przyglądała się płomieniom trawiącym trolla. Ta zbieranina wyrzutków okazała się bardziej pomysłowa i skuteczna niż dziewczyna z początku podejrzewała. To dobrze. Jej szanse na przeżycie tej przygody akurat wzrosły odrobinę.
Wiedziała jednak, że jeśli pozwoli trollowi wydostać się spod jej władzy, ten z pewnością narobi wiele szkód, i być może nawet zabije jednego z nich. Nie mogła do tego dopuścić. zza pasa wyciągnęła malutki skrawek jakiejś szmatki i ponownie wypowiedziała magiczne słowa.
- Nie uciekniesz mi draniu! - rzekła cicho, by sobie dodać odwagi.
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz maja 12, 2013 10:22 am




Gdy nad głową krasnoluda świsnęła płonąca butelka, która następnie uderzywszy w trolla rozlała sie ogniem po całym ciele, ten wzdrygnął się prawie niezauważalnie robiąc krok do tyłu. Trafiony gigant zamachał rękami, ale Spalony był już poza zasięgiem.
- Czy ten kundel musi tak jazgotać? - syknął biorąc kolejny zamach bronią. Nie wiedział, czy to krasnoludzkie wyszkolenie, czy dawne wyszkolenie, ale Spalony zakręcił młynek nad głową, robiąc półobrót spuścił głownię swojego młota na nogę szalejącego w ogniu trolla. Być może była to różnica wzrostu, która jasno predysponowała łysego wojownika w tym starciu, ale cios ponownie uderzył w nogę. Spalony celował tylko w rzepkę kolanową, lub odsłonięty piszczel.


Ostatnio zmieniony ndz maja 12, 2013 11:49 am przez Suldarr'essalar, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz maja 12, 2013 12:53 pm

Obrazek
Karl Reisch

Karl nie zamierzał wiele myśleć i debatować na temat ich sytuacji, szczególnie, że mieli chwilową przewagę i należało ją jak najszybciej wykorzystać. Wziął głębszy oddech, przyjął pozycję strzelecką, naciągnął cięciwę i wypuścił strzałę, która pomknęła w stronę przeciwnika. Pocisk gładko wbił się w przeciwnika i to całkiem głęboko.

 
Awatar użytkownika
uday
Użytkownik zaawansowany
Użytkownik zaawansowany
Posty: 59
Rejestracja: pn wrz 05, 2005 8:30 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz maja 12, 2013 8:57 pm

Udo Amboss


Rżenie konia, ujadanie psa, świst przecinających powietrze pocisków, mlaskanie podeszw butów w błocie - wszystko to było jakby nierealne. Dopiero wstrząsający ryk bólu trolla wyrwał Udo z odrętwienia. Młody krasnolud, podnosząc wzrok dopiero teraz, wreszcie tak na prawdę zauważył, że walka rozgorzała na dobre. Przepraszając przodków za okazanie słabości postanowił zgarnąć dla siebie choć trochę sławy. W pośpiechu zaczął kierować się w stronę trolla, przy okazji wyciągając miecz. Poczuł się znacznie pewniej, czując w ręku wytartą skórę i ważąc ciężar oręża. Już niejedno monstrum padło od tego ostrza i miał nadzieję, że dziś jego statystyki się polepszą.


Ostatnio zmieniony ndz maja 12, 2013 8:58 pm przez uday, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Feniks
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 5008
Rejestracja: ndz lis 07, 2004 10:34 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

ndz maja 12, 2013 11:05 pm

Wszyscy


Zaklęcie elfki na nowo złapało trolla w swoje objęcia, elfia magia wyglądała na tak groźną jak opisywały ją legendy. Troll nie miał żadnych szans. Strzał Kasamira zdezorientował trolla, co dało idealną szansę Spalonemu, by potężnym uderzeniem rozbić kolano zielonoskórego. Przeciwnik aż upadł na jedno kolano wyjąc przeraźliwie z bólu. Walkę ostatecznie zakończył celny strzał z rąk Karla, strzała rozerwała krtań potwora, powalając go na ziemię z bulgotem krwi, która szybko zastygła zatamowana przez płomienie. Ciało drgało jeszcze kilka sekund w konwulsjach lecz i to po chwili ustało.

Reszta drużyny również ogarnęła się z zaskoczenia, wszyscy podeszliście bliżej stojąc nad powali zamieniającym się w spalone zwłoki ciałem trolla. Swąd palonego mięsa, włosów oraz naturalny smród trolla rzecznego połączony z zapachem wiszących ciał był przytłaczający. Liczyło się jednak, że stanęliście oko w oko z bestią, o jakiej do tej pory było wam dane słyszeć jedynie z opowieści i zwyciężyliście, ba wręcz zwyciężyliście bez najmniejszego zadrapania, jedyne czego mogliście żałować, to że nie ma z wami barda, który mogły opisać tą walkę w jakiejś wspaniałej pieśni.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn maja 13, 2013 12:54 am

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Walka okazała się dla nich zwycięska. Kawalerzysta popatrzył podejrzliwie na płonące truchło potwora. Słyszał o ich niesamowitych zdolnościach regeneracji i wolał się upewnić, że ten nie udaje. Następnie przeniósł wzrok na swoich kompanów, najpierw na tych z którymi walczył ramię w ramię a później na tych dalej. - Niech chwała będzie Sigmarowi i wsystkim dobrym bogom za te walkę i zwycięstwo. Wszyscy cali? - wydawało mu się, że stoją raczej prosto i nie wykazują oznak zranienia. No i stwór chyba nikogo nie zdążył sieknąć czy złapać. No ale wolał spytać.


Następnie zsiadł z konia i przyjżał się padlinie z bliska. Pierwszy raz mógł obejrzeć taką poczwarę z bliska i na spokojnie. Gdy ją już się naoglądał wrócił do swojego konia i dobył topora. Ponownie podszedł do stwora, rzucił krótkie - Odsuńcie się. - i najzwyczajniej w świecie zabrał się za odrąbywanie potworowi łba. Coś mu się zdawało, że wedle legend i powieści był to najniezawodniejszy sposób na upewnienie się, że gadzina na pewno zdechła. Gdy już trzymał odrąbany łeb w dłoniach stwierdził, że jest naprawdę paskudny i spory, jak i cały stwór. - Macie coś przeciwko żebym sobie go zatrzymał? - rozejrzał się po twarzach grupki.


Gdy ustalili sprawę "głowy" podszedł do liny przerzuconej przez most. Obejrzał jej mocowanie i stan. - Trzeba by ich z tamtąd zabrać. Nie mogą nieszczęśnicy być tak obżerani przez ptaki. Nie godzi się tak. Ja spróbuję ich ściągnąć ale niech ktoś popilnuje mi pleców by znów coś nie wylazło z nienacka. - miał nadzieję, że uda mu się ściągnąć owych byłych żołnierzy i posłańców Księcia Elektora. W razie problemów z udźwigiem liczył, że jego Kary da radę ich przeciągnąć bez problemów. No a ktoś mógł się zająć przygotowywaniem miejsca wiecznego spoczynku dla owych trzech pechowców.
 
Awatar użytkownika
K.D.
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 1103
Rejestracja: śr paź 19, 2005 8:13 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn maja 13, 2013 1:54 am

Kasimir


Czarodziej przymknął oczy, oparł kuszę o wystający konar i przysiadł na nim, opierając łokcie o kolana i skrywając twarz w dłoniach. Bitewna euforia powoli ustąpiła miejsca sztywnemu otępieniu. Zmęczenie podróżą uderzyło z podwójną siłą w jego nieprzyzwyczajone do takich ekscesów kończyny, a bark pulsował przykrym uczuciem, głuchym i rytmicznym jak uderzenia młota, będąc niechybną pozostałością po zbyt gwałtownym naciągnięciu samostrzału. Krzywiąc się, Kasimir wytarł rękawem czoło z mieszanki zimnego potu i jesiennego deszczu która zalewała mu oczy i zerknął na nieruchome, upieczone na krwisto truchło trolla rzecznego.

Nigdy w życiu nie znalazł się w prawdziwej walce - pewnie, niejednokrotnie był mniej lub bardziej chętnym członkiem karczemnej burdy albo musiał bronić swoich portek przed rozwścieczonym bezpańskim psem, ale nigdy nikogo poważnie nie zranił, ani nie zabił. Pierwsze spotkanie oko w oko z przeciwnikiem który niewątpliwe pragnął jego śmierci, i oczywiście pech chciał że musiał trafić na czterometrowego przedstawiciela jednej z najbardziej przerażających odmian zielonoskórych. Ale mimo to... nie stracił zimnej krwi. Zareagował, gdy wszyscy inni nie byli w stanie. Co więcej, użył w praktyce teoretycznej wiedzy która była dlań jedynie notatką na marginesie zakurzonej księgi, i technik walki które ojciec wpoił mu gdy był jeszcze chłopcem. Parę godzin wcześniej niczego nie pragnął bardziej niż porządnego śniadania, ciepłego łoża i futrzanych kapci, a marnych kilka momentów temu jedyne co zaprząteło jego myśli było zarżnięcie napastnika ja psa, wspomożenie ludzkości poprzez starcie go z powierzchni ziemi. Nie mógł pozbyć się wizji płonącej poczwary, miał wrażenie że trawiący ją płomień permanentnie wypalił mu się na powiekach. Piętnaście sekund tamtego ognia było mu milsze niż wszystkie wieczory spędzone przy kominku jakich doznał do tej pory.

Młodzieniec potrząsnął głową i wstał gwałtownie, podchodząc do reszty kompanów.
-Trollus fluvio vulgaris- Mruknął, jedną ręką gestykulując w stronę ciała, w drugą zatykając nos. -Troll rzeczny pospolity. Te wszystkie legendy o monstrach kitrających się pod mostami i zbierającymi myto od podróżników mają w sobie ziarno prawdy. Temu delikwentowi musi wystarczyć zapłata w postaci paru funtów zimnej stali- Zachichotał i trącił Spalonego łokciem. W tym samym momencie rycerz, obiekt nieustającej zazdrości Kasimira ze względu na posiadanie wierzchowca który targał jego tłuste dupsko kiedy reszta łącznie z damami drałowała po czubki kapeluszy w błocie, przystąpił go roztropnego procederu dekapitacji trolla-denata. Rycerz podniósł spore trofeum i przyjrzał mu się. Kasimir zdął z głowy kapelusz z szerokim rondem i strzepnął go o udo. -Wygląda na to, że ten dżentelmen w zielonym stracił dla pana głowę, panie von Falkenhorst.

-Macie coś przeciwko żebym sobie go zatrzymał?-

Młody czarodziej spojrzał na rycerza spode łba.

-Oczywiście, że tak. Wydmuchaj pan nos i spytaj pan jeszcze raz- Teraz znacznie bardziej przypominał swój codzienny charakter. -Najgorszy rynsztok w Altdorfie nie cuchnie tak bardzo jak ten kapuściany głąb, zwłaszcza po tym jak go uwędziliśmy. Zostaw to pan, albo jak bardzo panu zależy na wożeniu ze sobą trzydziestofuntowego zgniłego śledzia, to stań pan po zawietrznej albo zakop go pan na później.- Młodzieniec kopnął bezgłowe truchło. Rycerze i ich sranie w banie. Dom ojca był pełen cuchnących stęchlizną, przerażających trofeów, głównie zwierząt, które miały przypominać mu o zwycięstwach minionych lat. Łapa albo sznur zębów to pewnie byłby zbyt mały prestiż, musi być, psia jego mać, całe kapsko. I oczywiście przy takim smrodzie równie dobrze mogliby podróżować rycząc sprośne pieśni na całe gardło i tłukąc w bębny, by każdego w promieniu ćwierć mili ostrzec przed ich nadejściem.

-Co teraz?- Spytał grupę. -Pan von Falkenhorst ma rację, nie możemy tak zostawić chłopaków, ale nie czułbym się pewnie zostając w tym miejscu dłużej niż to potrzebne. Może zwalimy trolla do rzeki żeby nie przyciągnął żadnych nieproszonych gości? Mając nadzieję że jego kumple nie czatują milę stąd w dół nurtu. Pewnie nikt nie ma łopaty żeby pochować tych mężnych żołnierzy, co?- Powiódł wzrokiem po zebranych podkręcając wąsa. -A, i przy okazji... kto to, do licha, jest Krwawy Róg?
Ostatnio zmieniony pn maja 13, 2013 2:10 am przez K.D., łącznie zmieniany 3 razy.
Powód:
 
Awatar użytkownika
Ehran
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 1854
Rejestracja: pt paź 17, 2008 8:33 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn maja 13, 2013 10:14 am

Tasha Dunkelwolke alias Tasha Dunkelzahn alias Lorandara

Tasha przywołała swego psa. Teufel wtulił się w swoją panią. Elfka jeszcze nieco rozdygotana po przygodzie, jaka ją spotkała pogłaskała swego towarzysza, maskując tym samym drżenie rąk. Tasha sprawdziła czy nic się nie stało jej wiernego obrońcy. i oczyściła jego pysk z troll owego śluzu.
Z wypiekami na policzkach, niezwykle podniecona stoczoną walką, podeszła do siedzącego Kasimir 'a. - Wszystko w porządku? - zapytała czule. - To z ogniem był świetny pomysł. - pochwaliła go cicho, niemalże szeptem.

Potem podeszła do pozostałych. Z szerokimi oczyma przyglądając się jak Walther rąbie truchło na kawałki. A właściwie nie. Mężczyźnie zależało jedynie na głowie ohydy.
- Ty... ty chcesz TOO! to... paskudztwo zatrzymać? - dziewczyna nie była zachwycona tym pomysłem. obrzydzenie malowało się wyraźnie na jej ślicznej buźce.
- Wyobrażasz sobie jak to będzie cuchnęło za trzy dni? Na Sigm ara, to już cuchnie, że mi się kiszki wywracają. Chyba będziesz musiał jechać pół dnia za nami byśmy nie padli trupem od tego smrodu...
- Miej choćby tyle litości dla naszych nozdrzy i wygotuj to z mięsa. Zatrzymaj samą czaszkę. I... mógłbyś, jak już się ubrudziłeś, wyrwać mu szpony? Proszę.
- elfka zrobiła błagającą minkę, uśmiechając się słodko i nieśmiało.
- Przydadzą się. Można by je sprzedać albo pokazać komu trzeba jako dowód, że jesteśmy poważnymi pogromcami potworów. Nie każdy może się pochwalić zabiciem trolla.
- O! już wiem, a może nazwiemy naszą bandę jakoś!
- dziewczyna przeszła z obrzydzenia do euforii w mniej niż minutę. Prawie że podskakując z podniecenia kontynuowała. - Co myślicie o Szpony trolla? Albo, towarzystwo szpona? albo, nie może lepiej pogromcy szponów... nie to też głupie. No, nie stójcie tak jak kłody, pomóżcie mi nieco! - potężna elfia czarownica, zamieniła się w słodką, naiwną małolatę.

Pytanie o łopatę Tasha puściła mimo uszu. chyba nikt nie spodziewał się, że dziewczyny taszczą ze sobą takie narzędzia, albo, co gorsze, będą brudziły paznokcie ryjąc w ziemi. Tasha ze smutkiem w oczach zerknęła na wisielców.
- Jeśli dacie radę, ściągnijcie ich, i przeszukajcie im kieszenie. Jeśli nie... zetnijcie ich, niech rzeka weźmie ich w ostatnie objęcie.
Dziewczyna otuliła się szczelniej płaszczem. Mimo iż siąpiący deszcz się jej nie imał, zimny wiatr zsyłał dreszcze wzdłuż jej kręgosłupa, teraz gdy bitewna euforia minęła, znów to czuła. A może to nie wiatr a atmosfera tego miejsca?

O krwawym rogu nic nie wiedziała. Zatem i na to pytanie zareagowała jedynie wzruszeniem ramion.

Tasha podeszła na krawędź skarpy, by zerknąć w dół. Przez chwilę przyglądała się rwącemu nurtowi rzeki. Rozkoszując się jej zmiennym pięknem i siłą. Potem jednak jej wzrok powędrował dalej, szukała jakiejś drogi na drugi brzeg. Zerknęła też za siebie, na las i rosnące tam drzewa, próbując oszacować, czy jakieś z nich dało by się spuścić nad urwiskiem by połączyć oba brzegi. Lina była dobra dla ludzi. Ale oni mieli ze sobą konia. Dziewczyna widziała wiele, ale nie widziała jeszcze rumaka potrafiącego chodzić po linie.
Obawiała się, że przyjdzie im jednak podążyć w dół rzeki do brodu. Tylko, czy będą znów musieli walczyć z jakimś potworem? Czy tam czychało coś gorszego?
 
Awatar użytkownika
Suldarr'essalar
Arcypsion
Arcypsion
Posty: 13173
Rejestracja: sob maja 28, 2005 9:27 pm

[WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn maja 13, 2013 12:15 pm



Spalony opuścił młot i patrzył z odległości kilku kroków na płonące truchło wielkiego trolla. Przez chwilę stał zauroczony niczym zielonoskóry pod wpływem elfiego czaru, patrząc jak ciało skwierczy w kontakcie z deszczem. Rany od ognia na pewno nie są tak drastyczne jak w jego przypadku. Ktoś szturchnął kransoluda wyrywając z odrętwienia. Spalony spojrzał z ukosa na Ksimira.
Fakt, chłopak zachował zimną krew i potraktował ogniem przeciwnika. Nieźle jak na mlekożłopa.
Krasnolud nie odpowiedział, przytroczył z powrotem młot do paska i cofnął się po plecak.

Spalony starał się nie patrzeć w stronę drugiego krasnoluda. Sam nie wiedziałby jak zareagować gdyby stał bezczynnie podczas gdy jego pobratymiec walczy, więc wolał na wszelki wypadek nie generować niepotrzebnych spięć. Gdy wrócił z plecakiem spostrzegł nadpaloną tu i ówdzie głowę trolla w rękach rycerza. W sumie miał się nie wypowiadać, bo młodzik powiedział już to co on sam myślał o tym pomyśle, ale nie odmówił sobie krztyny ironii, zwracając jednak całość na główny problem.

- Jeśli panie rycerzu pojedziesz do brodu, a my przeprawimy się po linie, to możesz zabrać to truchło ze sobą. - powiedział przyglądając się krytycznie linie przewieszonej przez wodę.
Lekkie ruchy w plecaku przypomniały mu, żeby trzymać się z dala od psa, który denerwował Szarka, samemu odsuwając się od elfki, która wyraźnie denerwowała jego. Prychnął coś na pomysł nazwania drużyny zastanawiając się w jaki sposób bezpiecznie przeprowadzić się przez rzekę.
 
Awatar użytkownika
Qrchac
Zespolony z forum
Zespolony z forum
Posty: 766
Rejestracja: wt gru 25, 2007 2:00 pm

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn maja 13, 2013 6:39 pm

Obrazek
Karl Reisch

Przyglądał się przez chwilę truchłu przy okazji zdziwiony tym, że to jego strzał zakończył walkę. Przeżył wojnę, gdzie miał na sumieniu "tylko ludzi", no prawie ludzi i to rzadko w bezpośredniej walce, ale żadnej takiej bestii. A tutaj proszę pierwsza wyprawa po Inwazji i takie starcie. Szybko otrząsnął się z zamyślenia i ponownie przełożył łuk przez plecy.

Pytanie von Falkenhorst zaskoczyło go tak mocno, że mimowolnie uniósł ze zdziwienia brwi. Na myśl o tym, że mieliby podróżować z tym wielkim łbem jako trofeum lekko go zemdliło. Wolałby popłynąć do brodu rwącą rzeką niż wdychać ten smród dłużej niż było to konieczne.
- Chyba lepszym pomysłem byłby zrobienie tego co zazwyczaj robi wojsko, a przynajmniej oddziały zwiadowcze w takich sytuacjach. Truchło spalić lub wrzucić do wody, a łeb nabić na pal, ku przestrodze innych maszkar i chaośników, że nie ma tutaj dla nich miejsca. Poza tym pazury trolla są mniej kłopotliwe w przechowywaniu, a będą robić nie mniejsze wrażenie. - spojrzał na trzy ciała wcześniej wysłanych zwiadowców - Rzeczywiście wypadałoby też pochować zwiadowców. Też zgadzam się, że nie godzi się tak ich zostawiać. W najgorszym razie rzeczywiście można ich po prostu odciąć i jeśli pójdziemy do brodu to tam zapewne natrafimy ponownie na ich ciała i będzie można dokonać pochówków.

Wzmianka Tashy o możliwości nazwania się jako grupy najemników lekko go zaskoczył i póki co był dla niego przedwczesny. Po pierwsze nadal nie wiedział, czy ich znajomość przetrwa tak długo. Po drugie, czy ma ochotę wiązać się z nimi w takie spółki. Po trzecie zapewne nawet bogowie nie wiedzieli, czy przeżyją na tyle długo, żeby miało to sens. Niemniej uśmiechnął się szeroko i powiedział
- Nie przesadzajmy piękności moja. Jakkolwiek ubicie trolla zdaje się być dla nas niezłym osiągnięciem to dość mało w porównaniu z tym co działo się niedawno. Poczekajmy jeszcze trochę z wymyślaniem nazw dla naszej kompanii. Poza tym przydomki o największe wadze zazwyczaj same powstają. Jeśli odpowiednio się wsławimy to co wymyślimy teraz i tak znaczenie mieć nie będzie.

Ponownie spojrzał na drugi brzeg i lekko się zmyślił.
- Czas już chyba, żeby iść trochę ostrożniej, a przynajmniej baczniej obserwować drogę. Nie wiem, czy to tylko ja, ale miałem dziwne uczucie nie, że nie jesteśmy tu sami i to już kawałek drogi przed tym miejscem. Chyba wypadałoby rozejrzeć się lekko jak wygląda sytuacja po drugiej stronie. Mógłbym pójść na krótki zwiad i zorientować się trochę.
Jeśli nikt nie ma nic przeciwko przechodzi na drugą stronę i ostrożnie idzie rozejrzeć się po okolicy, ale nie chce żeby zajęło to dłużnej niż pół godziny. Jeśli nie zauważy nic niepokojącego wraca i jest gotowy do dalszej drogi.
 
Awatar użytkownika
Pipboy79
Fantastyczny dyskutant
Fantastyczny dyskutant
Posty: 2881
Rejestracja: śr sty 26, 2011 10:15 am

Re: [WFRP 2ed] Zwyczajni Niezwyczajni (sesja)

pn maja 13, 2013 6:42 pm

Walther von Falkenhorst - krótkoostrzyżony averlandzki kawalerzysta



Walther nie do końca się czuł swobodnie rozmawiając z czarownikiem i strarorasowcami. Większość jego wychowania opierała się na sztuce wojny i swobodnym operowaniu wierzchowca w roli głównej. Jeśli rozwijał jakieś umiejętności konwersacji było to poboczna wiedza a i tak w głównej mierze opierała się na kontaktach z innymi szlachcicami i po części plebsem który zajmował się ty czym powinien. Kontaktów z khazadami, elfami czy magami właściwie wcześniej nie miał. Tymczasem większość obecnych towarzyszy jakby na złość wpisywała się w tą jego lukę obycia towarzyskiego. Wprowadzało go to w zakłopotanie którego próbował się pozbyć w różny sposób. Najczęściej po prostu milcząc. Ewentualnie po prostu starając się być ostrożnie uprzejmy. Spotykane do tej pory krasnoludy pojawiały się w jego życiu i przygodach zbyt epizodycznie by sobie wyrobić jakieś własne zdanie poza stereotypami. O magach i elfach właściwie nie wiedział nic więc przy ogólnym braku wzorców w wychowaniu i doświadczeniu w tej materii nie miał w ogóle pomysłu w jakim tonie i stylu z nimi rozmawiać.


Obecnie natomiast i skośnoucha i magicznik zirytowali go. Właściwie całkiem solidnie go wkurzyli. Przez wzgląd na swoje pochodzenie no i to, że w końcu własnie skończyli walczyć ramię w ramię postanowił tego nie okazywać. - Proszę się nie obawiać, łeb się spreparuje później mości państwo. Może wieczorem. Teraz nie ma czasu. - rzekł oschle, wręcz chłodno do rozmówców mających obiekcje co do jego trofeum. Na uprzejmość bowiem obecnie nie był w stanie się zdobyć. Logika elfickiej niewiasty co do wartości szponów jako dowodu ubicia potwora jakoś go dziwiła. Jak dla niego łeb był dużo bardziej przekonywujący w tej roli.


Podobnie miał ochotę zignorować jej prośbę co do wyrywania szponów. Na pewno było tu mnóstwo "ubrudzonych mężczyzn" którzy mogli spełnić to za niego. Jednak posłuszny swojemu wychowaniu nie był w stanie zignorować niewieściej prośbie. - Oczywiście panienko. - rzucił równie oschle co poprzednio. Nie patyczkował się z łapą trola. Toporem po prostu przerąbał kilka większych palców stworzenia. Po kilku ruchach bronią było po wszystkim. - Na razie mogę służyć jedynie taka pomocą. - rzekł do niej rzucając w jej stronę owe kilka uciętych "patyków".


Ten cały popalony krasnolud już go po prostu dobił. Akurat po brodaczu się tego nie spodziewał. W chwili obecnej faktycznie miał ochotę rzucić ich wszystkich w diabły i pojechać swoją drogą. Miał jednak jeszcze swoje obowiązki w tym miejcu i zamierzał ich dopełnić. Udał się więc w kierunku rzeki i liny. Najwyraźniej większość uznawała, że fajnie byłoby zająć się zmarłymi ale najlepiej by oni nie musieli tego robić. Przy pomocy swojego Karego próbował ściągnąć wisielców na "ich" brzeg. Jeśli mu się udało miał nadzieję choć przykryć ich kamieniami bo jesli nie mieli łopaty lub kilofu to faktycznie ciężko było wykopać grób.
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 9

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości